Jak uniknąć dokarmiania przy karmieniu piersią

Mleko mamy jest najlepszym pokarmem dla niemowlęcia. Czasem jednak, z różnych przyczyn, mamy decydują się na dokarmianie dziecka mieszanką mleczną. Podpowiadamy co zrobić, by tego uniknąć.

Ja synka do tej pory karmie i ma już 15 miesięcy

Stymulować stymulować i jeszcze raz stymulować oraz się nie stresować niepotrzebnie :wink: u nas przyniosło to efekt w postaci najedzonego brzuszka i całego zamrażalnika mleka w zapasie :wink:

Wydaje mi się, że bardzo ważne jest przejście tych kryzysów laktacyjnych gdzieś ok. 3-6 tygodnia życia i między 6-9 miesiącem. To wtedy przychodzą myśli, by dokarmiać, bo nie ma się pokarmu (pokarm się skończył), a wystarczy parę dni, by laktacja wróciła do normy, ponieważ organizm, hormony zmieniają skład mleka, dopasowując je do potrzeb dziecka.

Ja bardzo chciałam karmić piersią, byłam na to mocno nastawiona, ale nie do końca się udało.
Kiedy urodziłam, dwie godziny po porodzie przynieśli mi synka na karmienie, położna mi pokazywała jak przystawiać, co robić, jaka pozycja wygodna itp. Jakoś w miarę się to udawało, ale synek od początku miał problem z chwytaniem piersi.
Kiedy wróciłam do domu, dopiero się zaczęło… Przy przystawianiu był histeryczny płacz, wrzask, wyginanie się, bo synek nie umiał chwytać piersi, a jak chwycił i zdarzało się, że puścił to potrafił się zanieść ze złości. Z racji, że było to moje pierwsze dziecko, spanikowałam, wystraszyłam się, zestresowałam i postanowiłam, że będę odciągać pokarm laktatorem. Miałam zakupiony laktator ręczny z firmy na literkę B., ktory nie potrafił wycisnąć nawet jednej kropelki pokarmu. Więc zdesperowana ja, naciskałam na pierś, by odciągnąć trochę do mleka, by synek nie był głodny. I tak już zostało, tylko z tą różnicą, że miałam laktator elektryczny i w miarę to dawało radę.Ale właśnie dziecko z butelki zje więcej niż piersi i mialam problem z ilością pokarmu. Próbowałam na wszystkie sposoby jeszcze bardziej pobudzić laktację, by dziecko jadło tylko mój pokarm. Piłam herbatki laktacyjne, jadłam suplementy na laktację, piłam bawarki, duże ilosci wody, często odciągałam pokarm, ale niestety się nie udało. Musiałam dokarmiać synka do 4 miesiąca(dopóki nie wprowadziłam mu innych posiłków i jedną porcję mleka w ciągu dnia zastąpił obiadek-deserek itp) i wtedy już mojego pokarmu mu starczalo i karmiłam tak prawie 9 miesięcy, dopóki laktator mi się nie popsuł. Nie powiem, bo miałam trochę niedosyt, że mogłam więcej, ale cóż zrobić, jak się nie dało? Trzeba było zaakceptować sytuację i tak też zrobiłam :slight_smile:

Przy trzeciej córce nie udało mi się niestety uniknąć dokarmiania. Podczas kryzysu laktacyjnego (ok.4 tyg.) uległam presji otoczenia (mąż, rodzice, teściowie) i podałam małej butelkę z mm. Miałam ogromne wyrzutu sumienia, ale nie mogłam słuchać, że głodzę dziecko, co ze mnie za matka. Nie mogłam również pozwolić sobie, aby mała “wisiała” cały dzień przy piersi, bo w domu miałam jeszcze dwójkę. Po podaniu butelki mała szybko zniechęciła się do piersi. Przez ponad 5 miesięcy karmiłam odciągniętym mlekiem, dokarmiałam mm i przystawiałam do piersi. W końcu mała całkowicie odrzuciła pierś i pokarm zaniknął, mimo odciągania, picia dużej ilości wody, herbatek laktacyjnych, itp. Przepłakałam kilka dni i nocy, ale w końcu pogodziłam się, że moje karmienie naturalne skończyło się tak szybko. Gdyby to zależało wyłącznie ode mnie, karmiłabym jeszcze długo, długo.

Dużo siedzi w naszej głowie jeśli chcemy karmić piersią jest nam łatwiej to osiągnąć, dodatkowo stymulowanie, herbatki laktacyjne oraz częste przystawianie malca do piersi i dodatkowo ściąganie laktatorem mleka.

Mi nie udało się karmić dziecka piersią , mimo że bardzo chciałam . Wiem że to moja wina … od razu po porodzie dałam dziecku smoczek to spowodowało że smoczek lepiej mu sie ciągnęło niż pierś …
W drugiej dobie życia , jeszcze w szpitalu mały odrzucił pierś i płakał strasznie …
Dobrze że to był dzień wypisu do domu , w domku jeszcze spróbowałam dać mu pierś ale nie udało się , butla poszła w ruch niestety , potem jeszcze kilka razy próbowałam go " oszukać " ale nie udało się .

Mi dzisiaj położna powiedziała, że zaraz po porodzie powinnam dać dziecku oba sutki do chociażby chwilowego pociumkania. Nie koniecznie nawet musi jeść. Bo wtedy do przysadki mózgowej idzie impuls mówiący, że Maluch jest już na świecie więc zaczynamy produkcję mleczka. :stuck_out_tongue:

Zgadzam się, dziecko po porodzie chętnie ssie, choć niekoniecznie chodzi o “najedzenie się”, dostaje tzw. siarę, która mu przez parę pierwszych dni wystarczy i to naturalne, że jego waga spadnie do 10% masy ciała - także nie przejmuj się tym jakby co :slight_smile: - to taki pierwszy kryzys, żeby dokarmiać, bo przecież płacze, a mleka nie ma… Nie daj się! :). Kolejnym kryzysem co do karmienia będą bolące brodawki przez pierwszy tydzień, zwłaszcza przy pierwszych pociągnięciach/ssaniu. Dasz radę :slight_smile: i tak, jak pisałam wcześniej później pojawią się naturalne kryzysy laktacyjne. Przejdziesz to, powodzenia! :slight_smile:

Mój synek po porodzie przykleił się prawie na 3 godziny do cyca wiec musiałam du dac i jednego i drugiego taki jest z niego cycuś :slight_smile: Mnie się udało karmić synka dłużej niż starszego. Piłam dużo wody i starałam się jak najczęsciej stymulowac brodawki laktatorem ale synka musze dokarmiać bo czasami jest jeszcze głodny

Po porodzie dziecko ma żołądeczek o pojemności łyżeczki od herbaty, więc faktycznie bardziej może pociumkać, niż zjeść:) Ale właśnie chodzi o stymulację i o to, żeby dać organizmowi do zrozumienia, że potrzebny jest pokarm :slight_smile:

Dokładnie po porodzie żołądek malucha jest tak malutki, że najada się kilkoma kropelkami. Ale wg mojej położnej wystarczy nawet jeśli dziecko chwyci lub polize brodawkę.

Właśnie dlatego, że noworodek ma tak malutki żołądeczek, to często domaga się jedzenia w dzień i w nocy. Mleko mamy oprócz tego, że jest super zdrowe, to jest też łatwo przyswajalne, więc często bywa tak, że maluszki karmione piersią mogą się częściej domagać jedzenia, niż te karmione mm - choć nie jest to regułą.
Przystawienie dziecka do piersi jeszcze na sali porodowej jest cudownym doświadczeniem - po wielu miesiącach możemy nawiązać tak bliski kontakt z naszym maluszkiem, nawiązuje się wtedy nierozerwalna więź matki z dzieckiem. Mi dane było przystawić tylko pierwszą córkę od razu po porodzie i to wspomnienie pozostanie na zawsze w mojej pamięci, jako jedno z najpiękniejszych doznań w życiu.

Tak to prawda. Mleko matki jest bardzo łatwo przyswajalne i czasami bywa tak, że dziecko w całości je trawi, więc tym bardziej może być szybciej głodne, a co za tym idzie, mama musi często przystawiać do piersi.
Nie na darmo mówi się, że dziecko jest najlepszym sposobem na pobudzenie laktacji, w końcu ssąc pierś daje informacje do mózgu matki, że jest potrzebne mleko i basta :slight_smile: Tylko nieraz jak dzieciaczki są naprawdę bardziej z tych jedzących, to pomimo wszelakich prób, pokarmu nie starcza.

Oj tak mój synek musi być dokarmiany bo poprostu nie starcza pokarmu :slight_smile: ale najważniejsze że i tak dostaje mój pokarm.

Zobaczymy jak będzie z moim malcem. Chociażbym miała dokarmić Syna mm tak jak Lenka to najważniejsze jest to że to tylko dokarmianie, bo moja produkcja nie wystarcza. :slight_smile:

U mnie w sumie, gdyby synek był na piersi, to może uniknąłby dokarmiania. A że był na butli z moim pokarmem to już mu nie starczało. Bo dzieci butelkowe więcej jedzą… Mój synek mając tydzień zjadał 120 ml mleka, mając 2 tygodnie potrafil zjeść 150 ml. A jak koleżanka moja koleżanka usłyszała, że mój synek zjada 250 ml mając 8 miesięcy to się przeraziła, bo jej o 6 tygodni starszy synek zjadał dalej 120. A ja wtedy do niej, że co mam zrobić? Mam dziecku jeść nie dać i powiedzieć, że nie może tyle, bo to za dużo? Nie wiedziała, co mi odpowiedzieć…

magicznypazur, też mam taką koleżankę. Jej ledwo 120 zjadał w jednej butli, mój w tym czasie 210 ml. A tamten starszy o 3 miesiące był.
I chyba masz racę, że gdyby był na piersi to by uniknął dokarmiania. Nam jakoś się udawało, po szpitalnym kryzysie, gdzie butla codziennie na noc była podawana, bo u mnie mało pokarmu a to głodomorek ciągle był. Przy drugim dziecku też pewnie będzie w razie “w” mm w domu, ale nastawiam się, że będzie lepiej z karmieniem niż z synkiem :wink:

Gudrun trzymam kciuki żeby było lepiej.Dużo zależy od naszego nastawienia więc będzie dobrze. :slight_smile: Ja nawet nie kupuje mm w razie w. :slight_smile: W razie jak ja to mówię trzęsienia ziemi mój mąż na szybko pojedzie i kupi nawet w jakiejś aptece. :slight_smile: