wy mi lepiej powiedzcie, jakich argumentów używać by babcie nie nakładały na nasze dzieci miliona warstw 
Bo my swoje a one i tak wiedzą lepiej
Myślę, że czapeczka dla Maluszków zawsze jest dobrą opcją.
Z babciami jest tak, ze kategorycznie trzeba wytłumaczyć, ze dzisiaj dzieci wychowuje się tak i niech dotkną same karczku. U mnie to działa: ciepły kark? Tak- to mu ciepło. Koniec.
W szpitalu zawsze otulają, zeby dzieci nie płakały bez mamusi po badaniach, położna nam powiedziała, ze my możemy go rozebrać. Nie otulalismy młodego już w domu, becik wyrzuciliśmy po dwóch dniach, bo mały chciał sie przytulać i do kocyka było mu przyjemniej.
Urodził sie w marcu i w domu leży w pajacu lub w body/koszulce ze śpiochami pod cienkim kocykiem. A na dwór ubieraliśmy go na ubiór domowy w śpiworek taki pluszowy i pod kocyk. Czapeczka na głowie jest, ale cienka, bo ma kapturek.
Nigdy nie zmarzł. Teraz widzę, ze już sie trochę poci w tym pluszaku.
Wydaje mi sie, ze gorzej jest przegrzać dziecko niż troszkę zahartować;)
Do kąpieli tez nie nagrzewalismy specjalnie pokoju. Na początku sie trochę stresowałam, ze mu za zimno, ale tez przeżył;)
Ja zawsze babci powtarzam, żeby sama sobie ubrała rękawiczki i grubą czapkę przy 20 stopniach;) moja Ania leżała w koszulce i pajacyku przykryta cienkim kocykiem. Caly czas ubierałam jej za to długi rękawek i skarpetki na śpiochy / pajacyk. Z gołych stopek skarpetki są zawsze zdjęte albo skopane, a na śpiochach dłużej się trzymia. No i nóżki tez z tych ubranek nie są wykopane;)
A teraz to siedzi w samym body z krótkim rękawem, cienkich spodenkach i skarpetkach:)
Oh jak se przypomnę te mądrości to głowa boli. Starszemu człowiekowi jest zimno i wydaje mu sie że wszyscy do okola muszę się ubierać jak bałwanki. Miomo ze jestem pierwszy raz mamą to nie znaczy że nie wiem czy dziecku jest zimno czy gorąco .
Dokładnie. W końcu to my spędzamy więcej czasu z maluchem i lepiej znamy potrzeby.
Ale nie wszystkie babcie takie są na szczęście 
Przez tą naszą pogodę zmienną czasem odpowiednie ubieranie to nie lada wyzwanie. Ogólnie ja wychodzę z takiej zasady, że dziecko mniej aktywne, czyli niemowlę leżące czy siedzące w wózku - jedna warstwa więcej niż my dorośli. Najwięcej kłopotu w ubieraniu dają nam chyba pory roku wiosna, jesień gdzie pogoda jest jak w kalejdoskopie - zmienna. Ale to prawda swoje dzieci znamy najlepiej i z czasem wiemy co dla nich najlepsze.
Ja też zawsze sprawdzam kark bądź plecki dziecka. Co do rączek to faktycznie istnieje mylne przekonanie, że gdy są chłodne to dziecku jest zimno, a tak być nie musi. Jednak z tego co wiem nie tyczy się to stóp. Stopy dziecka powinny zawsze być ciepłe.
Powiem Wam, mam dwójkę dzieci i w sumie ciągle nie wiem jak ich ubierać 
Te pogody są takie w kratkę i cieżko utrafić . A;bo ubiorę lekko bo jest ładnie wyjdziemy i nagle robi się zimno. Cięzko teraz - ogólnie dziecko powinno mieć 1 warstwę wiecej niz my, ale to sie tyczy noworodka.
Słyszałam że dziecko powinno mieć jedno ubranko więcej niż my. Jeżeli chodzi o niemowlę. Choć ja swojej córce zakładam tyle samo warstw co sobie. Nie za dużo bo inaczej jest jej za gorąco. Stale się wierci i marudzi wtedy. Moja ciocia mówiła że dziecko do pół roku powinno być grubo ubierane bo musi być wygrzane. Po córce widzę że tak nie jest woli być lekko ubrana. Wiadomo jak jest zimno to córkę grubej ubieram ale bez przesady.
Z tym ubieranie to jest wieczny problem. Ja do tej pory nie wiem jak mam ubrać syna, ciągle mam dylemat czy aby nie ubrała go za ciepło. Ubieram tak jak koleżanka wyżej napisała jedna warstwę więcej niż ja ale zawsze mam że soba dodatkowo kocyk w razie w. Sprawdzam też rączki jak są bardzo zimne przykrywam wtedy kocem
Niemowle ubieramy tak samo jak siebie bo temperature odczuwają jak człowiek dorosły. I oto cała tajemnica 
A niestety starsze osoby mają swoje wymysły i lubią się upierać przy swoim…
Nie jest tak do końca jak mówisz. Organizm małego dziecka się szybciej nagrzewa i szybciej ochładza. Dlatego trzeba uważać żeby dziecku nie było za zinmo albo żeby dziecka nie przegrzać.
Dokładnie organizm malucha nie ma do końca wykształconego systemu termoregulacji. Ja zawsze ubierałam syna dokładnie tak jak siebie ale zawsze miałam lżejsze ubranie i cieplejszą np bluzę w razie czego. Często sprawdzałam czy nie jest mu za ciepło ani za chłodno.
Trzeba bardzo uważać, żeby nie przegrzać dziecka, bo to wcale nie jest dobre. Przy maluszkach trzeba mieć też na uwadze, że jak człowiek się nie rusza za bardzo to jest mu chłodniej. Potem przy ruchliwym malcu zdecydowanie lżejsze ubranko. co do teorii, że do pół roku dziecko trzeba wygrzać, to nie słyszałam takowej a i nie za bardzo się z nią zgadzam. A najlepiej często sprawdzać dziecku kark.
U nas byla taka zasada - zimą jedna warstwa więcej niz ja a latem jedna mniej
Ja mniej więcej ubieram dziecko tak samo. Ja na kurtki rękaw, a dziecko na długi. Jeszcze nie jest aż tak zimno żebym córkę grubiej ubierała.
Nigdy nie ubierałam Syna w więcej warstw niż sienie. Zawsze ubierałam go dokładnie tak jak siebie. Trzeb też pamiętać, że kocyk to też warstwa. Wychodzę z założenia, że lepiej jak dziecku będzie troszeczkę chłodniej niż za ciepło. Przegrzanie jest gorszym rozwiązaniem.
Pamietam ze ja tez nie wiedzialam na poczatku jak ubrac małego zeby nie bylo mu zimno i zeby go nie przegrzac. Do tego dochodzi sie z czasem.
Moja położna mowila ze mam go ubierac tak jak ja jestem ubrana,choć wczesniej myslalam ze maluch powinien miec 1 warstwe wiecej.
Z doswiadczenia wiem ze noworodki lubia miec cieplutko i ciasno-tak jak w brzuszku mały
Magdalena przegrzanie Maluszka jest gorsze niż jakby było mu delikatnie za chłodno.
Nie każdy noworodek lubi mieć ciasno jak w brzuchu mamy. Wszystko zależy od dziecka.
Dokladnie tak, wszystko zależy od dziecka. Moja córka nie lubi mieć za ciepło. Jest za grubo ubrana od razu daje znać żebym zdjąć jej ubranko i jest dobrze. Więc przegrzanie jej nie grozi.
