Ekologiczne jedzenie to powrót do natury. To prawda. Ale ten powrót jest dokładnie pilnowany przez naukowców i Unię Europejską. Niech nas nie zmylą bajania o „wsi spokojnej, wsi wesołej”. Żeby nie dać się oszukać trzeba wiedzieć, jak oznaczona jest żywność ekologiczna. Oto skrócony poradnik, jak bezbłędnie kupić ekosmakołyki.
w sklepach czy supermarketach na owocach i niektórych warzywach przyklejone są naklejki, ewentualnie jak jest opakowanie zbiorcze to na nim też widnieje rząd cyfr( z reguły 5 lub 4 cyfry) i te cyfry pozwalają na odróżnienie żywności ekologicznej od hodowanej tradycyjnie czy nawet od GMO
Gdy na tym 5-cio cyfrowym kodzie pierwsza jest 8 oznacza GMO
Gdy pierwsza jest 9 to jest to zywność ekologiczna
Gdy kod jest czterocyfrowy oznacza to hodowle tradycyjną.
.Zywnośc ekologiczna jeszcze jest oznaczona symbolem graficznym.
Ja generalnie uważam, że z tą ekożywnością w dużej mierze to ściema i wyciąganie kasy.
Firmy płacą wielkie pieniądze na certyfikaty- bez nich nie można nazywać się “eko”. A skąd kasa na te certyfikaty? Wiadomo, z kieszeni klienta.
Wiele firm, stosując te same metody produkcji nie może mieć tej nazwy, bo nie chcą zapłacić za “papierek”.
Oczywiście nie mówię, że “eko” jest złe a wszystko inne dobre (bo wiem, że otacza nas “chemia”), ale nie trzeba od razu rzucać się na samą nazwę.
Inna sprawa, że “wsi spokojna i wesoła” często jest podróbką (nawet babuszki na straganach często maja chiński czosnek a mówią “pani, swój z ogródeczka”) ale da się też znaleźć naprawdę dobrą żywność. Trzeba tylko wiedzieć jak szukać!
My mamy swoja działkę (znaczy ogródek działkowy)- niby w mieście, ale z dala od ulic, w otoczeniu parków. Mamy wszystko swoje- zaczynając od kompostu po nawóz. Dzieci jedzą nasze owoce i warzywa i ufam im o wiele bardziej niz jakiemukolwiek “eko” czy “słoiczkom”.
Zgadzam się z tobą marthoolka, nie wierze, nie ufam w tego typu żywność, to głównie “kupiona” etykietka, za którą tak naprawdę płaci klient.
Dla mnie prawdziwa eko żywność to taka z ogródka np. moich rodziców, owszem czymś tam muszą popryskać ale tylko na tyle na ile jest taka konieczność żeby robak nie zjadł. Zresztą z opryskami jest tak, że one wcale nie są szkodliwe (nie piszę tu o tych przyspieszaczach wzrostu tylko o tych przeciw grzybom, robakom i chorobom), szkodliwe jest tylko nie przestrzeganie okresu karencji czyli tego okresu w którym po oprysku musimy odczekać zanim warzywa czy owoce zjemy.
pewnie macie troche racji, ale trzeba też zauważyć że cala masa ludzi nie posiada ani działek ani ogródków dzialkowych i nie może sobie posadzić warzywek ani drzewek owocowych i jest niestety zdana na sklepy mniejsze bądź większe ale sklepy a na dodatek jesli jest się z dzieckiem uwięzionym 24h na dobę to ciężko szukać miejsc gdzie można dostać “swojskie” warzywa i owoce zwłaszcza jak się mieszka w zatłoczonym mieście.
Nawet male sklepiki warzywniaki zamawiają warzywa w hurtowniach a hurtownie skąd je biorą? przypuszczalnie z tego samego źródła co wielkie sklepy i markety.
Ja raz sie skusiłam na eko marchewkę i różnicy w smaku nie zauwarzyłam w porónaniuze zwykłą z warzywniaka.
A jesli już wybieram to staram się wybierać warzywa nie myte ponieważ wzbudzają u mnie więcej zaufania niż te myte.
Niestety obecnie nawet we własnym ogródku nie mamy zupełnie czystej żywności. Jest tyle chorób roślinnych, że żeby wyrosło czasem trzeba coś podsypać ale to jest tak jak zauważyła petronela trzeba zwracać uwagę na okres od oprysków do faktycznego spożycia owoców czy warzyw. Z drugiej strony nawet nie sypiąc naszych warzyw nie ustrzeżemy się przed ich zanieczyszczeniem, w glebie jest mnóstwo chemii, która się dostaje do niej wraz z deszczem.
Olcia, chyba lepiej kupować warzywa w warzywniaku niż w markecie. Markety nie kupują warzyw z żadnych hurtowni, podpisują umowy z dużymi producentami ale to jeszcze nie oznacza że jest lepiej. Taki rolnik zobowiązuje się do dostawy dużej ilości określonego towaru na określony termin i najczęściej aby wywiązać się z kontraktu musi sporo sypać, a nie zawsze jest czas na to aby odczekać przed zbiorami.
Znam jednego rolnika oddającego ziemniaki do dużej sieci marketów. Może i nie sypie bo w przypadku ziemniaków to nie jest do końca konieczne jednak przed zbiorami woda się leje na te ziemniaki dniami i nocami, dzięki temu są jędrne, szybko nabierają objętości i na oko wyglądają ładniej ale ich smak to inna bajka:/
Bardzo fajny artykuł, z miłą chęcią go przeczytałam bo też b=nie chciałabym kupować kota w worku.
powiem Wam , ze otworzyliscie mi oczy …w markecie jak zobaczylam EKO to od razu brałam nie zwracajac na nic uwagi …a faktycznie producenci za wszelka cene chca nas nabic w butelke
Widzisz Monika w nawale obowiązków , czasem niewiedzy możemy popełniać pomyłki
Dokładnie … w Lidlu czesto są EKO - kiwi , cytryny itd , musze zerknac czy to naprawde jest EKO żywnosc
Ja co prawda żadko wierzyłam w to że Eko jest Eko i jedynie wierzyłam w ogródek i obórkę dziadziusiów heh, ale teraz wiem uz jak szukać. Dobrze, że dziewczyny odświeżyły temat teraz będę już mądrzejsza i mogę kupic warzywa i owoce sprawdzone
JA kupując zwracam uwagę na znak jakości eko czyli zielony listek z białymi gwaizdkami. A na mące owsianej wypiekam dla jasia ciasteczka do chrupania, wiem co w nich jest. Co do lidla to ich artykuły ekologiczne maja znak jakości czyli pochodzą ze sprawdzonego źródła.
mraczek masz racje wzielam do domu siatke cytryn i eko , faktycznie sa eko
Cytryny maja znak eko ale jeszcze znak Bio. I powiem szczerze że jednak różnica w smaku jest zauważalna jak dla mnie mojego męża. Tak samo marchew bo taka kupuje na zupki dla Jasia , czasem uda mi się kupic też pietruszkę . Faktycznie różnica w cenie jest ale wiem że moje dziecko je produkty zdrowe
Kupuję HIPP BIO ale mam swój ogródek drzewka owocowe i sama przygotowuję posiłki nawet arbuzy mi rosną
Moje dziecko jakos nie lubi Hippa, najbardziej lubi moje obiadki z warzyw z naszego ogrodka
a ja poniżej pisałam, że wzięłam się za gotowanie i zrobiłam rozmaite zupki na zapas, ale mały jest przyzwyczjony do słoiczkowych Hipp i jakoś mu coś nie pasuje, choć naszej całej rodzinie te moje zupki lepiej smakują niż jego. Wiem chyba jednak gdzie jest problem. Muszę dodawać więcej marchewki, bo słoiczkowe dania mają jej dużo więcej niż moje. Marchewka jest słodka Póki co radzę sobie sokiem jabłkowym dla dzieci, który dolewam do każdej mojej zupki, żeby nieco zmienić smak na słodszy:)
Włąsnie sama sie zastanawiam nad tym. Ja probowalam kiedyś jedzonka ze słoiczków i nie nalezały do smacznych , jałowe. I koleżanka moja ma ten sam problem gotuje synkowi zupki , to mały nie chce ich jeść , a ze słoiczków wcina jak nie wiem. My jak na razie jeszcze nie rozszerzamy diety dopiero za ok.3tyg . Podamy pierwszą marchewkę. I dostałam właśnie przesyłkę z HIPP marchewke z ziemniaczkiem. I zastanawiam sie czy nie lepiej podac moja zwykła niżeli ze słoiczka. Bo każdy ma inny smak
Ciekawy artykuł można wiele rzeczy dowiedzieć piękna temat zdrowej żywności i wiedzieć co się kupuje.
W niektórych supermarketach są oznaczone specjalne półki z ekologiczną żywnością, w tym również produktami dla dzieci. Oczywiście lepiej mieć rodzinę na wsi i od niej zdobywać ekologiczne produkty żywnościowe