Drogie mamy, każdy troskliwy rodzic chce, żeby jego dziecko jadło odpowiednio dużo (zgodnie z jego zapotrzebowaniem) i zdrowo. Niestety, maluchy nie zawsze z nami współpracują. Czego Waszym zdaniem NIE powinno się robić lub mówić, kiedy naszym celem jest zachęcenie malucha do jedzenia? Jak stawiacie granicę pomiędzy zachęcaniem do jedzenia, a wmuszaniem posiłku?
Uważam że żeby wprowadzić zdrowe nawyki i schematy żywieniowe nie należy dziecka zmuszać do jedzenia. Również jeśli chcemy żeby dziecko zdrowo jadło to dajemy zdrowe rzeczy, warzywa, owoce, mięso... ma być różnorodnie i zdrowo. Jeżeli oczekujemy żeby dziecko nie jadło słodyczy i tłustych potraw to sami powinniśmy tez dawać przykład.
Rozrzeszamy dietę już 4 miesiące i nigdy nie przymuszalam do jedzenia. Nie chcę to nie. Posiłek też to po prostu posiłek. Nie wprowadzam odwracania uwagi, spiewania, zabawiania, " za mamusie", "za tatusia", bajek. Jest pora posiłku i na tym się skupiamy i staramy się razem jesc.
Wierzę że budowanie takich podstaw pomoże w przyszłości.
Początki rd to tylko próbowanie smakow I struktur. Natomiast jazda zaczyna się później. Ja osobiście sama dawałam przykład czyli jadłam to samo co mój syn. Bo powtarzanie że warzywa są zdrowe gdy sama papusiam czekoladę i zagryzam gotową pizza nie pomaga.
Nie zmuszałam też. Zasada była: sprobuj i powiedz co myślisz.
Co byś zmienił? Co byś dodał?
Aktualnie syn miewa jak każdy rzeczy których nie lubi i ja to w pełni akceptuje. Np u nas w domu nikt nie lubi brukselki. Każdy spróbował. Nie robię więcej.
Mam też różne sposoby na warzywa, różnie podane, w różnych smakach,sosach.
No i brak tv. Jak jemy to jemy. Skupiamy się na jedzeniu, celebrujemy chwilę przy stole razem. Co oznacza że my dorośli nie siedzimy z nosem w telefonie.
Nie biegam z talerzem za dzieckiem. Nigdy tego nie robiłam. Nigdy też nie zmieniałam obiadu bo uważam że w ten sposób dziecko Nigdy nie będzie chciało spróbować nowych smakow skoro wie że zaraz mamusia zrobi ulubiona i sprawdzona pomidorowa. Dość szybko też syn uczestniczył w gotowaniu, żeby widział od podstaw co i jak. Miał z tego frajdę.
Z drugim synem bede chciała tak samo i mam nadzieje ze tak się uda.
No i zasada : babciu, nie wmuszaj. Jak będzie głodny to przyjdzie i powie.
Nienawidzę kiedy rodzina wręcz wpycha, no spróbuj, no zobacz jakie dobre, no zjedz za babunie, jak zjesz to dostaniesz cukiereczka.....
Nie nie nie ! Buduje zdrowe podejście do jedzenia, jeśli nie będzie chciał zjeść wszystkiego z talerza to też dostanie deser czy ciasto, bo wszyscy je jedzą. Mój syn ma prawo nie zjeść do ostatniego okruszka.
U nas w domu wręcz naprawdę celebrujemy obiady razem. I tu też pojawił się problem bo zawsze siadamy razem i rozmawiamy. Co się działo w domu, w przedszkolu, w pracy. Jakie plany na dalszy dzień.
Niby jak pies je to nie szczeka ale kiedy mam to zrobić jak nie wtedy kiedy siedzimy wszyscy razem ? Nie lubię ciszy... nie mówimy z pełną buzia.... natomiast problem pojawił się w przedszkolu gdy mój syn jedząc ciągle zagaduje innych : Lenka, pyszne prawda ?
Ciocie zwróciły mi na to uwagę i z jednej strony to rozumiem bo boją się zakrztuszenia.... Ale z drugiej on od zawsze mówił coś przy stole i u nas w domu tak się robi więc nie wiem jak my wytłumaczyć że nie gadamy przy posiłkach w przedszkolu....
Zero tv , telefonu do posiłku, obiadu.
Podczas czytania bajek córka je czasem czy kanapkę czy owocka ,hmm nie wiem do końca czy to dobre.
Też po jedzeniu zero ,,nagród,, tylko czekoladka czy małe prince polo ,tak babcia nauczyła inne wnuczki i musi być coś słodkiego.
Ostatnio ja moja ciocia przywiozła piszinegery z masą krowkową to tesciowa mówiła żeby dać mojej córce , na co ja powiedziałam ,że ma na taką słodkość czas to się zdziwiła ,ehhhh
Bajki do obiadu często rozpraszają , nie przymuszać . Nie odwracać uwagi od jedzenia
Nie zmuszać, nie szantażować, nie krzyczeć. Pokazywać dobre nawyki od siebie. U nas pomaga wspolne przygotowywanie posiłków.
Jeżeli dziecko je to wasze rady się zgadzają ale jeżeli dziecko jest wybitnym niejadkiem to czasem nawet bajka przy obiedzie nie da rady. Syn odpukac je bez problemu ale córka w wieku 3 lat mogła nie jeść wcale. Ale to naprawdę wcale, wcześnie jadła wszystko bez problemu, nie było bajek przy obiedzie, były warzywa, mięso itp i nagle przestała jeść. Wiecz czasami nawet krzykiem i szantażem jej dawałam bo w lecie ani nie piła ani nie jadła i trwało to jakoś dobre pół roku. Teraz ma 16 lat je normalnie, prawie wszystko wiadomo są rzeczy których nie lubi ale to każdy tak ma. Więc czasami jeżeli z braku siły zdarzy się rodzicowi wymusić bądź nawet szantażować to ja to jestem w stanie zrozumieć naprawdę. Aczkolwiek bajek przy jedzeniu nie włączam.
Myślę że nie dajemy dziecku jeść na siłę , bo przyniesie to więcej szkody niż pożytku. Nie możemy wywoływać presji np.”jeszcze jedna łyżeczka„ itp bo dziecko będzie się stresować. Tak samo samolociki i nagrody, jeżeli dziecko odwraca głowę, i zamyka usta, powinniśmy odpuścić, bo dziecko straci do nas zaufanie. Bardzo stresowałam się rozszerzaniem diety u naszego synka bo zjadł 5 łyżeczek i koniec, poczytałam trochę o rd i odpuściłam. Nie chcę to nie, nie zabawiam, bajki też nie wchodzą w grę. Jedzenie ma być odkrywaniem nowych smaków a nie przykrym obowiązkiem.
Mam takie samo podejście jak dziewczyny. Absolutnie żadnych bajek przy jedzeniu które niby mają odwracać uwagę. U nas panuje zasada że jeśli dziecko nie chce więcej to nie, po prostu. Córka nigdy nie była typem nie jadka więc skoro mówi że nie chce więcej to znaczy że już jest najedzona i ja to akceptuję. Nauczyłam ją że nigdy nie można mówić że czegoś się nie lubi skoro nawet nie spróbowała, bo niestety kiedyś tak było. Patrzyła na coś i twierdziła że tego nie lubi nawet nie próbując. Obecnie jak wprowadzam coś nowego to zawsze kosztuje chociaż jeden gryz i jeśli jej nie zasmakuje to ja to rozumiem, nie każdy musi lubić to samo. Ma prawo mieć swoje smaki które lubi.
U mnie córka to taki niejadek trochę :) Ale zauważyłam ,że lubi jeść w tym samym czasie co my i to samo co my ,więc wtedy nie ma z nią większego problemu :) Ogólnie lubi samodzielnie jeść i nie chce być karmiona :) Więc chociaż wiem ,że będzie za chwilę sprzątanie to pozwalam na samodzielność :)
Czasem czuję w środku taką bezradność ,ale nie wmuszam na siłę ,bo wiem że córka będzie się denerwować i nic to nie da :) A czasem zwyczajnie musimy ją trochę zagadywać i wygłupiać się ,aby zjadła :)
Napewno nie wpychałabym dziecku jedzenia na siłę czy nie szantażowała. Dziecko trzeba podejść sposobem że coś jest dobre i pokazać jak mi to smakuje, często przy nowych rzeczach u mnie to daje rade. :)
Nie można dziecko zmuszać do jedzenia. Trzeba mieć var dużo cierpliwość karmiąc małe dziecko, które jeszcze samo nie potrafi jeść. wszystko zależy od dziecka. Przy pierwszym dziecku w ogóle nie miałam takich problemów. Córka od małego jest głodomorkiem. Przy drugim mam już schody. Najlepszym patentem na syna jest udawanie że leci jedzenie samolocikiem na łyżeczce wysoko i do buźki. Innym patentem jest dawanie mu zabawek podczas karmienia( wtedy grzecznie siedzi i się bawi a ja podaje mu jedzonko )
Broń Boże nie porównywać dzieci „ no zobacz jak ktoś tam ładnie je a ty nie chcesz „ jak mnie to irytuje to jest dramat no i szantaż też oczywiście nie wchodzi w grę
Bajki przy jedzeniu są faktycznie nie do zaakceptowania. Mam znajomą gdzie najpierw włącza bajkę i dopiero daje talerz z jedzeniem. Powinno być tak jak piszecie no ale niestety czasem się nie da. Za babcie, za dziadka nierzadko było konieczne. Jeżeli córka nie jadła cały dzień nawet gryza to już z bezradności krzyknęłam że ma jeść i koniec.
Iwona Super podejście! Rodzice zdecydowanie powinni dawać przykład :)
Mamina Zgadzamy się! Super, kiedy dziecko próbuje różnych potraw oraz tych samych warzyw, ale przyrządzonych w zupełnie inny sposób :)
Inka404 Był u Was kiedyś problem z niejedzeniem posiłków?
Universe Oczywiście, dorośli też nie lubią wszystkiego :)
Czytajac komentarze chyba robie wszystko czego się nie powinno hehe.
Jednak jak rozszerzałam dietę córka jadła ładnie. Lubiła różne rzeczy i nie było problemu. Teraz ma 5 lat i niestety ale jest liczenie łyżek, jedzenie „za mamusie itp” uwielbia jak robię jej samolociki więc jeśli dzięki temu zje to, to robię. Czasem nakarmię bo inaczej zje może dwie łyżki zupy. Nie może zostawać sama bo wtedy raczej nie zje. Ciężko nawet trafić w coś co lubi zjeść bo nagle jak jej nakładam okazuje się że jednak już to jej nie smakuje A wcześniej było pycha.