Ginekolog kobieta czy mężczyzna?

Hibrudo powiem wiecej moj maz kiedys przyszedl do mnie i mowi “jade do mamusi jedziesz czy nie?” :slight_smile:
Gdzie do swojej mamy zwraca sie bez osobowo a w towarzystwie mowi o niej “matka” :confused: no ale jak sie tak wychowalo dziecko i tak mu sie dalo swoja milosc i cala reszte totak sie dzieje :slight_smile:

poprostuela mysle ze jakbys chodzila do tego samego ginekologa tylko na nfz bylabys zadowolona. wiec nie wybralas zlego lekarza tylko marny przebieg prywatnej opieki lekarskiej…

Mój mąż też nie narzeka na moją mamę, jakie to dziwne. A ja zaś na jego a i owszem :slight_smile:

Nie zawsze to co zrobione prywatnie znaczy, że lepsze. Poza tym po co płacić za badania, które można mieć w ramach NFZ?

Hirudo może właśnie warto płacić po to, że jak się trafi na porodówkę albo patologię ciąży, to lekarz prowadzący ciążę zainteresuje się pacjentką. Leżałam na patologii ciąży zanim urodziłam przez tydzień na ośmioosobowej sali i bardzo rzucało się w oczy kto chodzi do lekarza prywatnie a kto z NFZ. Ja pod koniec ciąży chodziłam z NFZ, to moja lekarka nawet na mnie nie spojrzała, a przy próbie wywołania porodu miała dyżur i była u mnie całe 15 sekund. Te dziewczyny, które do innych lekarzy chodziły prywatnie miały super opiekę z ich strony. Potrafili po obchodzi wrócić do nas na salę i zapytać swoje pacjentki o samopoczucie czy ewentualne pytania. Różnica aż raziła w oczy.

Rikitikitam- w takich przypadkach należy od razu reagować pisemnie. Dla mnie to nie do pomyślenia. Najpierw zwróciłabym uwagę słowną lekarzom, a jakby nie pomogło, to poleciałabym ze skargą do dyrektora. Nie może być takiej dyskryminacji.

No tak jak płaciły prywatnie to się lekarz zainteresował, jakie to typowe…:confused:

A najgorsze jest to, że to sami pacjenci tak rozpuścili lekarzy. Bo przyjęło się, że do stomatologa i ginekologa to najlepiej i tak prywatnie chodzić, bo jakość usług lepsza.

ale coś w tym jest bo jak ja na fundusz do dentysty poszłam to mi zrobiła zeba na odpierdziel i bez mojej wiedzy(!) wstawiła mi amalgamat czyli ta czarna plombe bo oczywiście nie jest refundowana biala. A jak szlam prywatnie to rzeczywiście dentysta wykonuje lepiej zeby. A tak w ogóle to ginekologa z dentysta nie można porównywać bo to zupełnie inny zakres. Dentysta ma więcej roboty wg. Mnie i musi mieć na prawdę fach w ręku.

Hirudo w tym szpitalu paradoksalnie najwięcej skarg jest na ordynatora. Drań bada ciężarne pacjentki z taką delikatnością i finezją, że schodzą z kozła z krwawieniem z dróg rodnych. Z majtkami w ręce, bo samo badanie trwa jakieś 30 sekund i się jest wypychanym z zabiegowego. Jak moja bratowa mi to opowiadała, to jej nie wierzyłam. Do czasu aż sama zostałam z gołą dupą wypchnięta na korytarz.

To to już w ogóle nie do pomyślenia! Boże, że takie praktyki jeszcze się uprawia w XXI wieku?! Nie jestem w stanie sobie nawet tego wyobrazić i nie chcę. Ten facet, w takim razie, pomylił chyba miejsca pracy. Do rzeźni, a nie do ciał kobiecych się zabierać.

Rikitikitam to co napisalas o opiece i zainteresowaniu w szpitalu to tez zalezy od lekarza, bo np ta babka do ktorej chodzilam prywatnie nie kwapi sie do tego zeby pedzic do szpitala do swoich pacjetek ktore przyjmuje prywatnie, ma dyzur w szpitalu jest potrzebna to zajrzy,przy porodzie rowniez jak nie potrzebna jest ingerencja lekarza to ma to za przeproszeniem w dupie(!) wiec tak jak mowilam nie wrzucamy wszystkiego do jednego worka, wszystko zalezy od zapalu i zaangarzowania w pracea nie o toile wyklada sie gotowki na stol.
Co do lekarza ordynatora rozumiem ze chocby wszystkie panie zlozyly skargi nie da sie nic z tym zrobic bo ma takie plecy jak moja pier***ta pani doktur? No niestety bywaja i tacy ludzie…

Ula masz racje to ludzie nauczyli lekarzy tego ze jak nie dostana w lape to nie beda mieli dobrej opieki…

Powinni każdą pacjentkę traktować tak samo, a nie patrzeć na jej status społeczny, czy majątkowy. A jakby jakaś kobieta z jej rodziny miała rodzić, ale nie byłoby jej stać na prywatne leczenie? Wtedy nagle patrzą na to zupełnie inaczej.

Rikitikitam rozbawiłaś mnie tą historią z majtkami w dłoni :slight_smile:
Odnośnie chodzenia prywatnie to ja nie miałam styczności z pacjentkami, które chodziły na nfz i tego jak były traktowane - ja powiem Wam, że chodząc prywatnie miałam wiele przywilejów, podczas leżenia na patologii jak i po porodzie. Np. po porodzie gdy moje zatrucie ciążowe wymagało hospitalizacji leżałam w pokoju rodzinnym nieopodal oddziału neontologicznego w którym przebywała moja córka, miałam w pokoju łazienkę i wszelkie możliwe komforty. W czasie kryzysu mogłam sobie popłakać w samotności. Choć poznałam dziewczynę, która również była oddzielona od dziecka i po 3 dobach po cięciu położyli ja z matką i dzieckiem…dla mnie byłby to niezwykły ból. Mój ginekolog po porodzie przychodził do mnie, rozmawiał, analizował wyniki, dzielił się spostrzeżeniami na temat porodów, które miały miejsce w ostatnim czasie. Nawet dyskutowaliśmy o książkach, które przeczytaliśmy. A gdy moje zatrucie ciążowe zostało zniwelowane z jego zainteresowaniem otrzymałam jeszcze tydzień bezpłatnego pobytu w szpitalu z racji tego iż karmiłam piersią. Dla mnie był to dodatkowy tydzień przy córce i ograniczenie kosztów pobytu do minimum…lecz pamiętam, że spotkałam się z krytyczną uwagą jednej z pielęgniarek, która głośno powiedziała, że nie każda z kobiet ma takie przywileje…Jak się okazało stara panna…Ciężko porównać moje przywileje do kobiet, które rodzą dzieci donoszone z prawidłową masą urodzeniową i wychodzą po 2 dniach do domu do mojego kilogramowego malucha, który był hospitalizowany ponad 2 miesiące.

Hirudo pomiędzy tym, jak jest i tym, jak powinno być niestety jest bardzo duży rozstrzał. Podejrzewam, że każda kobieta z rodziny takiego lekarza w potrzebie nie zostałaby sama. Chociaż z rodziną często wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach, tak więc i tu nie można tego generalizować.
Klio wierzę, że jest to dla ciebie śmieszne, dla mnie teraz już też. Aczkolwiek jak byłam w takiej sytuacji, to mi wcale do śmiechu nie było, chociaż ostrzeżona przez bratową zawsze zakładałam koszulę nocną do badania i nie świeciłam gołą dupą na korytarzu. Ale parę czyichś tyłków miałam “przyjemność” oglądać. I łez wstydu w oczach. Co do tego ordynatora, to naprawdę powinien w rzeźni pracować. Niestety swoją funkcję pełni od jakichś 20 lat.

Aż mnie zatkało.

A no wlasie a najgorsze jest to ze takich starych piernikow jiz nie da sie pozbyc. Grzeje stolek i koniec. I nic go nie ruszy…

opieka zalezy nie wiem czy od dnia personelu, od tego czy mieli dobre śniadanie?
ja rodziłam w ustce - duzo się słyszy i czyta na ich temat, same złe opinie, a szczegolnie o poloznych, a ja… trafilam na chyba jakies zbawicielki z nieba, mile ,zabawne, pomocne, opiekuczne;) czulam sie jak u mamy;)

No i tylko się Aniu cieszyć. Zdecydowanie to wszystko zależy od personelu. Swoją drogą, to wspaniałe urodzić nad morzem :).

Aniu moim zdaniem to byla tylko zludna opinia. Mysle ze jak ktos jest wredny to nie zmienia sie z powodu wyspania czy zjedzenia dobrego sniadania :slight_smile:
Hirudo masz racje wogole fajnie jest mieszkac nad morzem ale to tez ma swoje wady :slight_smile: mieszkalam dwa lata w angli 10 min spacerkiem do morza i nie moglam poradzic sobie z tym ze tam tak ciagle wieje, przez dwa lata sie do tego nie przyzwyczailam.
Ja mam blizej w gory :slight_smile: