Gdzie rozpoczęła się Wasza akcja porodowa

Pamietam jak dzis: 3 tyg do porodu, czwartkowy wieczór odwiedził nas przyjaciel wręczając mi pudełeczko czekoladek i książkę " Pierwszy rok życia dziecka ". Maz wychodzi na trening a mi zaczynaja sie skurcze ! Po jego powrocie skurcze są regularnie co 7 min o 2 w nocy co 5 min. Wzięliśmy torby i do szpitala :wink:

Moja akcja porodową zaczęła sie w domu. Ale może któraś z Was dopadła w sklepie, pracy czy autobusie? Podzielcie sie wspomnieniami :wink:

U nas było to tez w domu, godzina 11 w nocy ja świeżo po kąpieli i nagle odeszły mi wody, więc niewiele myśląc ubrałam się , ale było ciążko nawet skarpet nie mogłam znaleźć , i pojechaliśmy do szpitala. Żadnych skurczy, zupełnie nic, rozwarcie na 2 cm i tyle ale akcja potoczyła się błyskawicznie i o 4.06 rano tuliłam do siebie Kacperka.

Mi tydzien przed porodem (17)zaczeły odchodzic doslownie kropelkami wody …przestraszyłam się i pojechałam o 19 do szpitala - wczesniej konsultujac sie ze swoim ginekologiem …ten niezwlocznie kazal jechac …od razu dostałam antybiotyk , nastepnego dnia wywolywano porod …2 dni meczylam sie z silnymi ale krótkimi skórczami , zero snu…20 stycznia o 10:25 miałam kacperka w swoich ramionach :slight_smile:
cała akcja zaczeła sie dopiero w szpitalu …

A mi wody dwa razy odeszły w domu. W pierwszej ciąży chlusnęło jak z wiadra, a w drugie sączyły się pomalutku.

Ja w domu o 7 rano jak zawsze zaczęłam odczuwać skurcze , tyle że te były już bardziej bolesne. Zjadłam śniadanie ,a skurcze się nasilały. Były już co 5 minut. Pojechałam z mężem do szpitala (mam do niego minutę drogi) i od razu na izbę przyjęć. Gdy przyjęli mnie na porodówkę tam miałam 1,5 cm rozwarcia. Mówili mi ,że do porodu jeszcze daleko…ale akcja porodowa szła w takim tempie ,że już o 13:50 Zuzia była już z nami :wink:
Ps. Mi wody odeszły w szpitalu gdy miałam już 9 cm rozwarcia :wink:

Moja akcja zaczęła się w łóżku, ale to były dopiero początki ( skurcze takie regularne, które oczywiście osłabły z chwilą pojawienia się w szpitalu) tak więc zdążyłam wziąć prysznic, wypić herbatkę, a wszystko nabierało tempa w szpitalu i tak oto tym sposobem po 20 godzinach od pierwszych oznak na świat przyszła Amelka:) Wody odeszły mi dopiero kilka godzin przed samym porodem, czyli w szpitalu.

Mi wody zaczęły powoli odchodzić w domu. Na szczęście byłam spakowana i szybko ruszyliśmy do szpitala.

Pierwszym razem przed porodem byłam w szpitalu bo wydawało mi się,ze mam skurcze:)Niestety jak mnie położyli na patologii mi przeszło i spędziłam tam miłych kilka dni w świetnym towarzystwie:)Wody odeszły mi o 2 w nocy na łóżku szpitalnym gdy chciałam iść do toalety.Za drugim razem wody zaczęły odchodzić mi o podobnej porze,ale w łóżku w sypialni:)Szybko wstałam i założyłam wielką podpaskę:)Na skurcze za jednym i drugim razem musiałam bardzo długo czekać…

No i u mnie zaczęlo sie w domu ale np moja ciocię zlapalo w sklepie - do stalą bardzo mocnych skurczy i jak wchodzila do domu po schodach to juz na czworaka… Lekarz znosil ja po schodach do karetki…; ))

A mi wody odeszły jak było juz 10 cm rozwarcia jakieś 15 min przed przyjściem na świat Filipa :wink:

Mi odeszły w szpitalu, więc byłam już na miejscu.

moja akcja porodowa zaczęła się w szpitalu
wróciłam z wywoływania porodu na swój oddział w szpitalu bo nie było żadnej akcji porodowej
i już nawet podpisałam zgodę na CC następnego dnia
i zaczepy mnie boleć plecy myślałam że to od leżenia pod kroplówką od 8 do 17 tylko do kibelka wstawałam
tak o 20 pomału zaczęła się akcja porodowa ale wstrzymał się z pójściem na porodówkę
czas spędziła jeszcze w tedy chodząc po korytarz nawet próbowałam jeszcze zasnąć
dopiero około północy położna zawiozła mnie na porodówkę
ze mnie taka agentka była że nawet nie zadzwoniłam do męża i nie powiedziałam że rodzę chciałam sama cierpieć teraz tego żałuje bo mógł chociaż mnie wspierać prze dwie pierwsze fazy porodu jak chodziłam sobie po korytarzu

Mi przy córce wody odeszły w szpitalu. Byłam na miejscu ponieważ miałam zatrucie ciążowe.

U mnie zaczęło zaczęło się o 1 w nocy, obudził mnie skurcz, chociaż wtedy jeszcze myślałam, że po prostu chce mi się siku. I tak do godziny 4 skurcze coraz częstsze były, więc męża obudziłam, wypiliśmy kawę i pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu byłam o 4.30, a o 4.45 odeszły mi wody i po zbadaniu od razu poszłam na porodówkę. O 12 pozwolono mi przeć, ale akcja porodowa się zatrzymała i zapadła decyzja o pilnej cesarce, więc moją córkę zobaczyłam o 13.10 :slight_smile:

U mnie akcja porodowa rozpoczęła się w szpitalu około godziny 20, a około 23.00 byłam już w sali porodowej i dzwoniłam po partnera. Byłam już wtedy w szpitalu, bo byłam nieco po terminie.
Wody przebiła mi położna, podczas jednego z badań, a bóle miałam z podbrzusza.

Za pierwszym razem zaczely sie skurcze okolo 3 w nocy w domu, umylam sobie glowe, wzielam prysznic a o 7 obudzilam meza i pojechalismy do szpitala na ktg, gdzie powiedzieli,ze skurcze wielkie wiec zostajemy… Skurcze bylt silne i czeste ale rozwarcie robilo aie powoli, urodzilam o 19.17 pierazzego synka :slight_smile: za drugim razem bylam sama w domu i zaczal mi sie brzuch mocno zapinac i puszczac co kilkanascie minut, wystraszylam sie bo to byla koncowka 37 tygodnia, niby dziecko donoszone ale wiadomo,ze strach… Pojechalam do szpitala z moja mama bo maz byl w pracy, tesciowa zostala z synkiem w domu, w szpitalu lekarka stwierdzila,ze mnie zatrzymaja bo skurcze sie zatrzymaly i znowu zaczelo brac mnie w nocy, na drugi dzien skurcze coraz czesciej, myslalam,ze urodze szybciej,ale bylt komplikacje, musieli mnie wziac na blok i o 19.25 urodzil sie moj syn, zobaczulam go dopiero na drugi dzien rano…

Moja koleżanka zaczęła rodzić w domu w nocy, a na następny dzień miała iść na ślub brata. Obudziła męża i powiedziała, że się zaczęło, ale chciała iść na ślub i nie chciała jechać do szpitala. Na szczęście mąż powiedział, że muszą jechać, a ona nie chciała i twierdziła, że może jej przejdzie.

Hehe to dobre :stuck_out_tongue: no to kiepski termin na slub sobie brat wybral :stuck_out_tongue: a ja to chcialam rodzic w czerwcu/lipcu 2013 bo w sierpniu 2014 moj brat ma wesle, powiedzialam,ze w ciazy na weselu nie bede a noworodka czy niemowlaka nie zostawie w domu wiec musze szybko zachodzic w ciaze i sie udalo, plan zostal wykonany w 100% :stuck_out_tongue:

A ja zaszłam w ciążę w rocznicę ślubu. I zaczęłam rodzić pod sklepem meblowym. DO porodu miałam jeszcze 2 tygodnie i wybraliśmy się na nieplanowane zakupy meblowe i na chodniku pod sklepem odeszły mi wody i mąż nie dał się już nakłonić na zakupy, wiec zawróciliśmy do domu i zaczęłam zbierać się do szpitala…

Zosiu ale to pewnie spodnie miałaś całe mokre. I ty tak do sklepu chciałaś iść??? Ja to bym męża nakłaniał na jak najszybszy powrót. :slight_smile: