Fototerapia

Żółtaczka u noworodków jest powszechna i charakteryzuje się zażółceniem powłok skórnych, co z kolei wynika z podwyższonego poziomu bilirubiny we krwi. Pojawia się w 2-3 dobie po urodzeniu i zazwyczaj mija samoistnie. Niestety jednak niekiedy poziom bilirubiny jest na tyle wysoki, że konieczne jest przeprowadzenie fototerapii. U mojego syna ten poziom wynosił 14,89 mg/dl i oprócz zwykłego zażółcenia skóry wystąpiła apatia, wzmożona senność i brak apetytu (syn przesypiał pory karmienia, na które nie mogłam go dobudzić), przez co nastąpił duży spadek wagi. Na szczęście, poziom bilirubinybył na tyle niski, że podczas fototerapii syn mógł być przy mnie i nie zabrano go na oddział neonatologii, jednak wszystkie czynności związane z fototerapią musiałam wykonywać ja sama i trwało to 2,5 doby.

 

Co to jest fototerapia?

Jest to zabieg leczniczy wykorzystujące działanie światła niebieskiego, które powoduje rozpad bilirubiny w organizmie noworodka do związków chemicznych, które bez problemu mogą być z niego wydalone. Dziecko umieszcza się pod specjalną lampą emitującą takie światło. Musi ono być najedzone i przewinięte, gdyż zazwyczaj unieruchamia się je w specjalnym kaftaniku, a światło grzeje noworodka od dołu. Najpierw układa się noworodka w jednej pozycji, na przykład na plecach, w której musi wytrwać 2-3 godziny. Potem następuje przerwa na karmienie i przewijanie, przy czym powinna być ona jak najkrótsza. Następnie znowu układa się dziecko do naświetlania, ale już na brzuchu, żeby ciało dziecka opalało się równomiernie. Potem znowu przerwa na karmienie, ułożenie dziecka na plechach, potem przerwa, itd. Podczas fototerapii okresowo sprawdza się poziom bilirubiny we krwi.

Fototerapia jest zabiegiem dla dziecka bezbolesnym i skutecznym. U mojego syna trwała 2,5 doby, aż poziom bilirubiny spadł do 12,9 mg/dl, co nie stanowiło już wskazania do fototerapii i mogliśmy jechać do domu. To doświadczenie pamiętam dwojako. Z jednej strony było mi smutno, bo jak inne matki nie mogłam przytulać swojego dziecka (poza czasem przeznaczonym na karmienie), a z drugiej bardzo się cieszyłam, że syn odzyskuje apetyt, ożywia się i zaczyna przybierać na wadze – a to było najważniejsze.

 

A jak było z żółtaczką u waszych dzieci? Czy wystąpiła? Jak długo się utrzymywała? Czy konieczna była fototerapia i jak przebiegała? Jak ją wspominacie?

My wychodząc z synem ze szpitala, na obchodzie zauważyły właśnie że policzki, oczka robią się żółte..  Ale stwierdziły że przez to że kp I że położna środowisko ma kontrolować wagę , jeśli było by coś nie tak to do lekarza.. Jednak w domu kapienia było 2-3h w dzień. A w nocy co 3h z zegarkiem w ręku. I wszystko wróciło do normy. Mały ładnie przybierał i się nie działo ;)

U syna w szpitalu żółtaczka nie wystąpiła ale po powrocie do domu, gdzieś po 5/6 dobach od porodu tak delikatnie się pojawiła plus syn wtedy długo spał bez przerwy a ja miałam wtedy nawał. Był problem go dobudzić na karmienie. 

Ale na szczęście tylko na tym się skończyło. 

U nas córka miała w szpitalu, ale wypuszczono nas normalnie w domu jeszcze była żółta. Syn natomiast miał.nizsyz wynik i w domu juz miał normalny kolor skóry 

U nas żółtaczka wystąpiła jakoś w trzeciej dobie gdy wychodziliśmy do domu  Natomiast była w takim stopniu że mogli nas wypuścić pani doktor tylko zaleciła aby zwrócić na to uwagę i obserwować czy się nie pogłębia to samo powiedziała nam pani położna która na drugi dzień przyszła do nas zobaczyć maleństwo i dokładnie nie wiem ile trwała ale na pewno kilka dni natomiast nie był to taki stan że maly musiał by byc naświetlany

U mas na szczęście bez żółtaczki, wyszłyśmy w 2dobie do domu

U mnie w 3 dobie corks zostala zabrana na naswietlanie. Ojj zle to wspominam. Zabrali mi ją na 24h a ja co trzy gidziby odciagalam pokarm i zanosilam. Ogolnie wypuscili nas w 5 dobie ale ta zoltaczka jeacze sie utrzymywala. Tak naprawde to utrzymywala sie bardzo dlugo. Jakos 3 msc, alenoczywiscie bylismy pod opieką lekarza. Prywatnie zrobikismy badania szczegolowe takie jak np usg wątroby a lekarz rodzinny raz w miesiacu badal poziom bilirubiny. Tendencja byla spadkowa wiec to bylo najwazniejsze. Panietam ze polozna kazala obserwowac dziecko czy i zwracac uwage jak stopniową się robi coraz mniej żółty. Od nózek w gore, no i rzeczywiscie tak byko. Najpierw zarozowily sie nozki, pozniej brxuszek, roczki. Na samym koncu bialka oczek. Jak byly slonecznne dni to rozbieralismy corke i wystawialismy do slonka zeby się naswietlała chociaż jesienią bylo to utrudnione

My też bez żółtaczki na szczęście 

Klaudiamama, jak ja dobrze rozumiem, że było ci ciężko! My też wyszliśmy w 5 dobie, ale ja miałam małego cały czas przy sobie, a tobie dziecko zabrali i jeszcze długo się utrzymywała... U syna żółtaczka zniknęła całkowicie gdzieś po 3 tygodniach, więc dość szybko, więc nie robiliśmy już żadnych badań, lekarz ich nie uznał za konieczne, bo skóra była różowiutka. Fototerapia zresztą bardzo ładnie zbiła bilirubinę, choć po pierwszej dobie jeszcze ona wzrosła, a dopiero potem zaczęła spadać. Myślę jednak, że największe znaczenie w leczeniu miał nieposkromiony apetyt małego - mleko po prostu wszystko ładnie wypłukiwało.

 

nati, u nas właśnie tak było, w dniu kiedy mały dostał żółtaczki już mieliśmy wychodzić do domu. I nawet może by nas z nią wypuścili, ale również waga poleciała bardzo w dół (utrata 10% wagi urodzeniowej) + było wędzidełko do podcięcia i musieliśmy zostać.

Ja plakalam jak sie dowiedzialam ze mi ją zabiorą. Bo to wtedy czlowiek tyle emocji ma w sobie, pierwsze dziecko, ogromny stres bo nie wiadono co sie dzieje no i to oczekiwabiw az wlasniw w koncu wyjdziemy do domu. Cale szczesie wyszlysmy w tej 5tej dobie bo procedury byly takie ze kobieta po porodzie moze byc 5 dob jesli wszystko jest okej. Wtedy mnie by wypisali a corka zostala. Tego bym nie przezyla chyba 

Moj mi został zabrany ale z innego powodu, później okazało się że ma bilubiryne na poziomie 9 ale jak wychodziliśmy ze szpitala to miał 8 w domu spadało ładnie położna sprawdzała i pediatra na wizycie. Był trochę żółty ale na szczęście obeszło się bez naświetlania . 

Klaudia takie rozłąki są trudne zwłaszcza że hormony szaleją, a tutaj jeszcze dziecko zabierają 

Strasznie trudne, ale na szczescie to juz za mną 

Bilirubina na poziomie 9 to jeszcze mieści się w normie. 12 mg/dl tej 3 dobie to jeszcze norma, tak mi powiedzieli w szpitalu. W 5 dobie wskazaniem do fototerapii było coś około 16, więc się modliłam, żeby tyle nie było. 

U mnie na szczęście nie było żółtaczki. Najgorsze jest w niej to, że trzeba zostać w szpitalu, a człowiek zawsze jednak do domu się spieszy.

Syn był naswietlamy ale bardzo krótko,wyszliśmy z z żółtaczka i po kilku dniach sama  ustala.

Gdy wypisywali mnie ze szpitala z synem miał on początki żółtaczki, niestety nie naświetlali go a żółtaczka nie ustępowała, część lekarzy myślała że taka jego uroda, ciemniejszy kolor skóry. Na szczęście gdy miał 6 miesięcy trafiliśmy do Pani dr która postanowiła zbadać poziom bilirubiny i jak zobaczyła wynik natychmiastowo włączyła leczenie i kazała nam go kłaść w samym pampersie przy oknie przez które wpadają promienie słoneczne. 

U nas mała na trzeci dzień przyzółkła zrobili jej badania krwi ale bilubina wyszła za wysoka musieliśmy zostać w szpitalu ale nie była na tyle wysoka by potrzebne było naświetlanie na szczęście po 3 dniach wszystko wróciło do normy 

DominikD., to dziwne, że takie było podejście lekarzy. U mnie w szpitalu lekarze byli bardzo wyczuleni na żółtaczkę i od razu kierowali na badanie bilirubiny, jak tylko widzieli zażółcenie skóry. Bardzo często żółtaczka nie wymaga leczenia, albo właśnie należy dziecko kłaść przy oknie, żeby łapało promienie słoneczne, ale czasem trzeba wdrożyć terapię. Więc mnie dziwi, że lekarze sobie olali.

U mnie mama opowiadała ze brat dostał w dzień wypisu i chcieli żeby została ale mama wypisalala się wtedy na własne żądanie i w sumie w domu przeszedł

Zależy od szpitala pewnie. Nas też wypuścili, a w ostani dzień właśnie synek robił się żółtawy;) ale.wszysto było dobrze