P.S. Justyna! Nie jadlam kolacji i jak poczytalam te Twoje przepisy to az mnie ssie z glodu;) Pychota;)
Michalina daj znac czy teściowej smakowało, hihi;) i jak w ogóle wizyta przebiega;)
Ha ha ha dziewczyny mi też zdarza się spać w piżamie aktualnie takiej z szortami szarymg i biała góra w kwiatki notabene prezent od męża
Zumba to kompletnie nie moja bajka ja nie załapuje układu nie umiem tego połączyć i strasznie mnie to frustruję. Wolę pilates jogę albo coś bardziej konkretnego np na brzuch ale bez choreografi. Ja mam problem z koordynacja ruchową.
Ewelina ja też czasem myślę sobie ze ta zakompleksiona brzydka nijaka nastolatka jaka byłam znalazła męża i ma rodzinę chociaż wtedy myślałam że nikt mnie nie będzie chciał. Ale bardzo brakuje mi tej beztroski i odcięcia się od domu chciałabym umiem wyjść i naprawdę odpocząć a nie potrafię.
Co do testów to ja bym tak nie mogła. Po pierwsze zwykle długo jeszcze czekam że może dostanę po drugie jestem na tabletkach więc dzień spóźnienia to już dużo. Ufam w miarę tej metodzie tak więc ostatni test jaki robiłam to jak byłam w ciąży:-D
Ewelinka Mikus jest na etapie moje/mój:-D
Dzisiaj syn zrobił nam prezent na początek długiego weekendu i spał w swoim łóżeczku uwaga do 8rano!!! Co prawda w nocy były pobudki na żądanie spania z mamą kilka razy ale nie uległam i zasnął tak mocno że o 8budzę męża który nadal leży koło mnie w łóżku (zwykle w weekend nad ranem ląduje w drugim pokoju a ja biorę do łóżka mikusia) i mówię wiesz ze jest juz 8a nasz syn śpi. A mój mąż wstał i sprawdził czy mikus oddycha w takim szoku był:-P co prawda będzie problem z drzemka i będzie ona krótka ale coś za coś wyspalismy się chociaż.
Wiecie co ja mam trochę dość ostatnio Mikusia czym więcej czasu mu poświęcam czym więcej się z nim bawię bo sobie postanowiłam że będę chociaż nie lubię tego i nie jestem w tym dobra tym więcej on ode mnie chce i mnie szarpie jak coś robię co doprowadza mnie to szału. Po tym tyg jestem mocno zmęczona.
Pogoda u nas do dupy więc nawet nie mogę liczyć że coś porobimy za bardzo.
Matko dziewczyny alescie sie rozpisaly!
Klara spi ale raczej juz dlugo nie pospi…
No na razie niewiele moge powiedziec o pobycie rodziny mojego meza; niby jest ok ale sa akcje ktore mnie nieco wkurzaja. Np. dzis rano tesciowa weszla do sypialni i zamiast dac Klarze jak zwykle samej zejsc z lozka a potem isc z nia na nocnik to ona ja z tego lozka naszego sciagnela i zaniosla do szwagra “zeby go podenerwowac”, bo jeszcze lezal. Eeee… tak. No nie wiem, ale dziwne moim zdaniem tak sie wtryniac. Ale pewnie przesadzam.
To tez prawda Justyna, nie wyobrazam sobie isc do szpitala na 3 dni i zostawic K sama (wszystko jedno, z tata czy babcia … chociaz z tesciowa chyba bym jej nie zostawila!) A propos… moj maz chcial mi zrobic przyjemnosc. Kupil bilety na piknik i koncert filharmonikow berlinskich. Wykupil nawet opieke nad dzieckiem na czas koncertu. Ale nie doczytal ze to jest od 3 lat… i albo ktores z nas zrezygbmnuje z koncertu i zajmie sie K, albo …moj maz to wymyslil… zostawimy K z babcia (w sensie moja tesciowa) - koncert jest pod koniec czerwca a ja juz spinam poslady i sie stresuje jak o tym pomysle bo absolutnie brak mi zaufania i nie wyobrazam sobie jej zostawic z tesciowa. Z moja mama to co innego, ale ta opcja nie wchodzi w gre.
No i przy drugim dziecku wlasnie obawialabym sie tego jal podzielic swoj czas i zainteresowanie na 2… i czy Klara by na tym nie ucierpiala, bo przeciez maluch bylby pewnie 24h przy mnie… a ona?
Moze mąż kupił Ci taka “pospolita” piżame bo tamte za bardzo go kuszą;) hihi
U nas tez dziś okropna pogoda. Mieliśmy plan gdzies pojechac na dlugi weekend, ale pogodę zapowiadaja fatalna i jechac po to żeby siedzieć w hotelu, sie nie opłaca:/ Moze pojedziemy do teściów chociaż, Hania sie pobawi z dziadkami a i oni sie ucieszą.
A Wy jakie macie plany na dlugi weekend?
Z tym macierzynstwem obie macie racje, to znaczy ja czasami jestem zalamana tym jaka nudna, monotematyczna i przywiazana do domu sie zrobilam, kiedys takie wyjscie na koncert mega by mnie cieszylo a teraz tylki rozmyslam - czy bedzie pogoda (ojezu, a jak bedzie lalo?!), co zabrac dla K do jedzenia, no i co z ta opieka, i czy to nie za pozno bo mala bedzie zmeczona i marudna… i jak ogarniemy drzemke… no takie tam.
A z drugiej strony tez mam takie mysli, czasami np. wspominam moja “wielka milosc” ktora akurat sie rozkrecala jak poznalam mojego obecnego meza, i bardzo nam to rozkrecanie wolno szlo, a jak juz zmienilam status zwiazku i bylam po pierwszym razie z moim mezem to tamten typek podczas rozmowy telefonicznej powiedzial, ze zaluje ze byl taka pizda i czy na pewno jest juz za pozno… hehe. No w kazdym razie wspominam go, czasem rzewnie, a potem mysle sobie… ale nie mialabys teraz rodziny, takiej wspanialej Klarusi… nadal chodzilabys do pubu na piwo! I mysle, ze to tak pieknie miec Klarusie i byc “dorosla” i zamezna. A potem znowu cos mnie bierze i zaluje tej swobody ktorej nigdy nie odzyskam… no taka kobieta, emocjonalny miszmasz ze mnie.
Mega mi sie podoba historia o siostrzencu - tlumaczu; widac nie zapomnial jeszcze tego dzieciecego jezyka i rozumie ja doskonale. Swietna sprawa
Nie powiedzialabym ze K jakos swietnie spi, nadal ja usypiam wchodzac z nia do lozeczka bo musze ja “krepowac” do spania, inaczej godzinami by kopala w szczebelki, wstawala itd - a tak przytulam ja do siebie, nozki wklada na moje nogi albo gdzies miedzy moje wciska i tak zasypia No i spi do 2-3 u siebie a potem u nas
Nie wiem z czego to nasze poirytowanie moze wynikac Ewela… ale wlasnie mam bardzo podobnie. Nawet jak mi chce pomoc to czasem zrobi to nieudolnie a ja juz mam kolejny powod zeby sie zamknac w sobie. Ehh… nie lubie siebie takiej. Maz jeszcze ostatnio znowu mnie oblapuje, maca… nie bawi mnie to. Wolalabym by do tego podszedl inaczej, tak delikatnie i czule ale chyba moge zapomniec.
Z ta zumba to mam nadzieje Ewelinka ze masz racje i jeszcze bede z tego czerpac taka przyjemnosc jak kiedys. Ja wlasnie kiedys bylam dobra w te klocki, gibka, mialam dobra koordynacje i nie wygladalam jakbym uprawiala ciezki sport tylko to o co chodzi w zumbie - taki troche taniec, duuuzo ruchu; a wczoraj… no powiedzmy ze nie bylam w szczytowej formie. Chyba najgorsze bylo to ze tam same stale bywalczynie, chodza na te zumbe od lat (jedna podobno od 4!), ja tu nikogo nie znam, przeprowadzilam sie w ciazy i te dziewczyny wszystkie w moim wieku takie jeszcze mlodziencze i beztroskie, a ja biegöam do dziecka w domu bo nie wiedzialam czy cos zjadlo. (Pytam meza przez tel. czy K nie glodna… - nie wiem; chrupka nie chciala… mowie daj jej banana - zjadla calego. Kurde a on by sie chrupkiem najadl? -.- )
Michalina ja kiedys mialam podobnie, ze nie ufalam teściowej. Jak kiedyś wziela Hanie na spacer i nie byli ich 2 godz to wlosy z głowy rwalam i co chwile dzwonilam. Z moja mama Hania zostaje od malenkosci. Moja mama czesto zajmowala sie siostrzenica czy siostrzencem i dla niej to nie nowosc i radzi sobie świetnie. Nigdy nie mam obaw, bo zna Hani zwyczaje i pory znu czy posilkow, mieszkamy razem wiec to duzy plus. Kiedy trzeba bylo to prosilam mame, choc my rzadko zoatawiamy Hanie. Jednak z czasem sie przekonalam sie tez , ze moge ufac tesciowej. Potrafi dobrze zajac sie Hania, ale nigdy nie zostala z nia sama w domu, gdzie trzeba nakarmic , przewinac itd i tu nie wiem jakby sobie poradzila, mysle ze dalaby rade, ale nie bylo takiej potrzeby nigdy. Na spacer czy szybkie zakupy pol godz to nie ma problemu, zostawiam Mala z tesciami ale koncert? Nie wiem, pewnie mialabym wahania, ale dalabym szanse.
A dlaczego opieka teściowej nad Klarcia tak Cie przeraza? Nie lubisz teściowej, czy jej nie ufasz? moze daj jej szanse;)
Zauwazylam ze jak Hania byla mala to tesciowa bala sie ja brac na rece itd, z czasem jednak sie odważyła i teraz jak urodzil sie im wnul to ma więcej odwagi. Nosi malego bez problemu, zajmuje sie;) wprawila sie przy Hani i ma wiecej odwagi.
Klara tez dzis wyjatkowo jak na nia spala do 7.30 prawie, takze calkiem przyjemnie. Na szczescie spi obok mnie wiec nie mam takich stresow czy oddychs. Jak jedt j siebie to chadzam sprawdzic
My Ewelinka nie mamy planow, zostajemy w domu i zabawiamy tesciowa Haha. No w kazdym razie licze na pogode i moze jakies spacery bo nie wydole jak nadal bedzie szaro.
Ja na tabletki sie nie zdecyduje poki nie mam pewnosci co do stanu mojego organizmu w sprawie pcos… Poki jestem w stanie to bede sie zabezpieczac inaczej I tak juz tak nie szalejemy w sprawach lozkowych wiec co za roznica
Klara chyba tez ma tak jak Mikus, jak ja zabawiam i odejde na chwile to wielkie larum i tragedia. A czasami bawi sie sama, ostatnio dobre 15 albo i 20 min ukladala drewniane klocki Cudny widok… ale trz przerazajacy. Jeszcze tak niedawno miala raczki stale zacisniete w piastki! Masakra…
Budzi sie, zmykam
Trzymajcie sie cieplutko! Milego weekendu! :*
(I sorki ze tak siekam te komentarze ale ostatnio znowu mi caly wpis znikl… zabezpieczam sie )
Oj Michalina jak ja Cię świetnie rozumiem z tym koncertem. Mój mąż wie że takie prezenty odpadają bo ja nie zostawię Mikusia. My mamy wesele w lipcu i nie wiem czy pójdziemy. Ja w związku z sytuacją z rodzicami mam średni kontakt niby ufam mamie ale… Tak nie do końca a poza tym powiedzmy ona nie jest chętna żeby zostawać z mikusiem tzn dla niej to całe przedsięwzięcia i mimo że jest stosunkowo młoda to nie chce jej się jechać przez całe miasto do nas itd ja z kolei nie wyobrażam sobie żeby mikołaj póki co nocowal poza domem. No nie i już ma spać w swoim łóżeczku w domu z otoczeniu które zna. U moich rodziców słabe bardzo warunki dla dziecka wiecie obskurna łazienka że nawet nie bardzo jak wykąpać dziecko raczej zimno itd więc odpada. Teściowej ja nie ufam w opiece nad dzieckiem bo ona myśli że wychowała dwójkę dzieci 30lat temu i zjadła wszystkie rozumy. I teksy typu nie jesteście jedynymi i pierwszymi rodzicami na świecie jak się coś do niej mówi bardzo mi się nie podobają. Wiem że kocha mikusia nad życie ale nie raz pokazała że wydaje jej się że jest w stanie nad wszystkim panować a przy mikusit nie jest. Jak miał ponad rok prosiłam żeby nie kładka obrusu na stole zwłaszcza że taki niższy mieli. Nie i tak zawsze położyła i jedyny argument przecież tu jestem i pilnuje… Ta… 80%wypadków ma miejsce jak ktoś jest. Nosi wrzątek kawę herbatę i stawia na tym niskim stoliku a mikus biega wokół ja mam serce w gardle i nie pozwalam a ona patrzy na mnie jak na kosmite i mówi przecież siedzę tu. Już raz była sytuacja ze mikus złożył rękę w talerz z gorące ziemniaki a teścit też za stołem siedział. Poza tym mam wrażenie że ma olewczy stosunek do tego co mówię ja np swojej mamie mogłam napisać jaki mamy rytuał usypiania i nie było to dziwne a teściowa uśmiecha się pod nosem i mam wrażenie że w ogóle nie słucha bo przecież poradzimy sobie… Mnie to do szału doprowadza. Poza tym jeszcze jedna kwestia moja teściowa bardzo by chciała często mieć mikusia tylko dla siebie a ja nie czuje potrzeby i nie chce i tym bardziej nie chce wtedy gdy wywiera presję na mnie. Już jak byłam w ciąży to słuchałam że ona rocznego zabierze na wakacje nad morze i tak co tydzień. No furia normalnie. Potem urodził się i też za rok z babcią pojedziesz… Ostatnio w święta znów to powiedziała i nie wytrzymałam i odpowiedziałam że z babcią pojedzie może jak będzie miał lat 8a nie 2-3i to jeśli będzie chciał.
Nie widzę potrzeby oddawanpa go też na noc obligatoryjnie co weekend np bo babcia chce no kurcze…A jak ostatnio mówiłamm tym weselu to już widziałam iskierki w jej oczach a jak usłyszałam z babcią by spał razem to aż mnie trzęslo. Może przesadzam ale dla mnie to wręcz obrzydliwe. Ble nigdy. Wracając do wesela mamy daleko 120km od domu. Mąż nie chce wracać z nocy ja napewno na całą dobę nie zostawię mikusia zwłaszcza że jak coś nie będę za chwilę… Wymyślająm że weźmiemy tam nocleg i mikusia i moja siostrę która będzie w pokoju. A jak mikus już będzie zmęczony to uśpie goi zostanie z moją siostrą ale mąż uważa że wymyślan i przesadzam więc powiedziałam że w takim razie w ogóle nie idzmy i już
Z drugim dzieckiem też tak mam że właśnie boję się że mikus-mój ukochany synek poczuje się odrzucony bo będę miała noworodka. Ze on jeszcze nie rozumie itd. Wiem jak to wygląda jak przyjeżdża przyjaciółka z 3miesięcznym dzieckiem. Mikus uwielbia dziewię głaszcze tuli jest bardzo zainteresowany ale chcę też wszystko jak dzidzia tyle że dzidzia od cioci on ode mnie naczeld z cycem no i wszystko jest dobrze jak ciocia trzyma dzidzi bo jak wzięłam ostatnio ja to była panika płacz i pokazał mi że mam cioci oddać dzidzie i jego wziąć. Serce by mi pękło chyba nie jestem gotowa.
Michalina z tym zasypianiem Klary to uśmiałam się:-D a wiecie że jeszcze w styczniu zastanawiałam się czy moje dziecko będzie kiedyś zasypiaa samo i jak to zrobić żeby nauczyć bez wyplakanią się???
Też jestem przywiązana do domu i dziecka ale jednocześnie bardzo brakuje mi czegoś dla siebie i dawnej siebie ale już tak nie umiem a szkoda:-( to dokładnie to o czym pisze Michalina. Właśnie takie skrajne emocje trochę konflikt siebie samej.
Co do oblapiania mąż też mnie dziś zirytowaj co.mykam włosy nad wanna i byłam w stringach i mąż wszędt z mikusiem bo mały chciał siusiu. I mi takie klapy sprzedał. Raz ze tez mnie denerwują takie "zaloty"dla nie to szczeniackie i też wolałabym inaczej o jeszcze mikus oczywiście wszystko naśladuje więc zrobił to samo co tata i szczerze? … Nie czującm się najlepiej i mąż zebrał opierdziel .
Ewelina na majówkę nie mamy żadnych planów gdyby była pogoda to byśmy poszli nad Wisłę i do zoo a tak to lipa. Do teściów któregoś dnia może pojedziemy ale też nie wiem bo teściowa przeziębiona.
Haha Michalina, chyba mamy wspólnych znajomych, bo widziałam to samo dziś na fb;) prawdziwe jak nic!
A ha ha ha:-D ha ha:-D dobre:-D
Jeny no naprawde tego pierdolca dostaje i dostane kiedys juz tak fest… jeszcze ta jego rodzinka ktora niny spokoloko ale… no mam porownanie z moja i wypada na ich niekorzysc
Mala uspilam, znowu bylo nocne gadu gadu i macanko i przytulanko. Ale spi i znowu jest tak slodka ze chrupac by sie chcialo.
Ewelinka ja tesciowa niby lubie. Ale ona Klary nie zna, nie rozumie, no po prostu nie widze tego. A zaufania tez za bardzo do niej nie mam bo obawiam sie ilosci slodyczy jakie K by u niej dostala, i karmienia swoim widelcem (bo juz to przezylam i wolalabym wiecej tego nie przezywac…!) no i takie tam. Generalnie jej metody wychowawcze z opowiesci meza jak i zachowanie w stosunku do Klary (mimo ze wiem, ze bardzo sie stara!) mi nie do konca pasuja i po prostu wychodze z zalozenia ze tylko ja znam K na tyle by z nia godziami bywac
Cos w tym tez moze byc ze tesciowa moja jest nieco “niewprawiona”, K to jej pierwsza i zapewne jeszcze dlugo jedyna wnuczka a ja z moim dystansem nawet gdyby chciala to nie bardzo dawalam tesciowej mozliwosc zajmowania sie nia. Moje Bobo i juz!
Justynka tu gdzies na forum pisalam niedawno, my w ubieglym roku z Klarcia na trzech weselach bylismy. I wlasnie jesli jest taka opcja to ja bym tak zrobila -pokoj, ktos do opieki, moze nawet niamia elektroniczna jak macie i hopa. I szczerzec powiem ze jakby moja tesciowa mi takim tekstem rzucila jak Twoja to byloby po przykaznych stosunkach i NA PEWNO nie zostawilabym z nia mojego dziecka. Moja mama co prawda miala podobne pomysly i wspominala w ciazy cos o wakacjacj z malutka, ja mowilam ze zobaczymy bo wtedy sama jeszcze niewiele o zyciu wiedzialam, a potem moja mama tez zmadrzala i widziala sama, ze pomysl jest nierealny. Teraz rozmyslamy czy mooooze w przyszlym roku lub za 2 lata to byloby jakkolwiek mozliwe. Moja mama robi to jednak glownie dlatego, ze chce mi dac odpoczac Bo ona tez jeszcze wie jak to jest z tym poczuciem “uwiezienia”.
I ja zgadzam sie, ze lepiej w ogole odpuscic niz sie zmuszac. Bez sensu.
Oczywiscie Justyna, pamietam Twoje rozterki w sprawie usypiania! A tu prosze, sprawa rozwiazala sie sama. I to jest wlasnie niesamowite. Jakis instynkt kurna czy co… ja na to mowie ze natura jest madra. I wiele rzeczy przychodzi naturalnie.
Choc czasami trzeba sie troche nameczyc.
Haha, i co powiedzialas Mikusiowi jak zazadal od Ciebie piersi? Ciekawa jestem.
No wlasnie, mnie to tez nie bawi, zwlaszcza ze dziecko patrzy i sie uczy. A Klara tez juz rozumie wiecej niz jemu sie zdaje. Nie chce zeby potem w doroslym zyciu miala zakorzenione ze facet ja moze klepac po pupie i lapac za cycki. No po prostu nie. I trzeba bedzie nad tym z naszymi mezami popracowac bo to jest moim zdaniem wazne. Dzieci ucza sie przez obserwacje.
A propos, moj maz dzisiaj zachwycony ze Klara sie dzieli ze mna chrupkiem czy zelkiem (taaak… jadla dzisiaj zelki! :o ) a jemu rzadziej cos skapnie. Po czym dostal od niej i pochlonal. Ja zawsze jej kawaleczek oddaje, albo mowie dziekuje… no cokolwiek. I mowie do niego - a wiesz, slyszales moze, ze dzieci sie ucza obserwujac rodzicow?
Klara spi, tamci siedzo na kanapie a ja udaje ze jeszcze siedze z K - siedze na podlodze przy lozeczku i se szperam w internetach
Nadeszla chyba jednak pora by stanac twarza w twarz z wyzwaniem i skonczyc udawanie
Ide wiec, trzymajcie sie moje kochane, ucalujcie maluchy od ciotki M, spedzcie milo wieczor i spijcie dobrze. No i mam nadzieje ze do uslyszenia jutro!
Ha ha ha pochłonął całego żelka no padme hatha:-D faceci nic nie pomyślą:-D dobrze mu powiedziałaś:-P
Michalina najpierw byłam w szoku bo przyjaciółka karmija małego a mikus tak dziwnie patrzył więc tłumacze że dzidzia jest bardzo malutka i pije mleczko i ciocia ma to mleczko dla dzidzi w piersi. Mikus popatrzył i niewiele myśląc mnie ciągnie za bluzkę i przystawia się buzia do piersi:-D zbaranialam a potem nas obie ogarnął pusty śmieci no ale weź tu teraz wytłumacz dziecku ono nie wie z czego dwie wariatkg się śmieją:-D więc mówię do Mikusia że dzidzia jest malutka i je tylko mleczko z cycusia a mikus już nie jest taki malutkp i je inne rzeczy i że mama już nie ma mleczka w piersiach jak ciocia. Nie do końca tak jest bo starsze dzieci też czasem jedzą z piersi no ale niewiedzgajam co mam mu powiedzieć a na chwilę obecną jemu starczyło i przyjął do wiadomości:-) potem jak karmija to mówił tylko “dzidzia mniam mniam”
Przeżyłam dziś chwilowe załamanie kryzys sama nie niem dlaczego. Raz chyba zmęczona jestem dawno nigdzie nie byłam sama. Nie no byłam na godz na paznokciach. Jakoś po obiedzie którego moje dziecko znów nie chciało jeść poczułam że mam dość swojego dziecka że wręcz mnie drażni. Wiem okropne ale tak było. Dodatkowo pogoda średnia mąż jak zwykle bez życia planu zero i perspektywy nudnego popołudnia w domu jakoś mnie zdolowala. Poszłam do sypialni zabierając lody ale oczywiście zaraz przyszedł mikus zaczął po mnie skakać a ja prawie gryzlam . Przyszedł mąż pyta co mi i proponuję kółko dookoła osiedlag nie wytrzymałam i zalałam się łzami tak po prostu i wykrzyczałam mu ze mam dość wszystkiego codziennie tego samego czekania na weekend a jak przyjdzie to on mi proponuję kółko które robię kilka razy w tyg że rzygać mi się chce. Mąż wyszedł z fohem a ja przez krótka chwilę pomysłam że chce swoje stare życie i siebie taka jak byłam kiedyś.za minute przyszły wyrzuty sumienia że bo ja mówię codziennie dzieci umierają na świecie że ludzie modlą się o ciążę a ja… Grzesze tak myśląc.I wiecie co? Przyszedł mikus zobaczył że płacze i zaczął płakać też tak poprostu a potem mnie szczerze przytulil. Dopiero się rozpłakałam. W końcu pojechalismy na krótko do zoo odwiedzić ptamptama i wyobraźcie sobie ze jak dojechaliśmy to zrobiła się śliczna słoneczna pogoda:-) potem przyszli znajomi z dwoma córkami i oboje siedzieli za stołem a ja… Na podłodze z dziećmi pilnująa żeby sobie nic nie zrobiły i nie wyrywajw zabawek. Ale niektórzy się nie przejmują co tam. Nawet mój mąż zapytaj w pewnej chwili czy mnie nie zmienić bo może bym coś zjadła. Teraz siedzę przy łóżeczku Miki usypia dopiero i o tyle u mnie.
Tak Was czytam i lepiej mi myślałam, że tylko ja mam jakieś schizy z tym, że nie zostawiam Szymka z nikim, a tu widzę, że Wy też nie bardzo… Uff serio lepiej mi wiedząc, że też tak macie:)
Nie wyobrażam sobie zupełnie jakbym miała zostawić dziecko teściowej, nigdy no nigdy, raz tylko była z nim sama, w sensie, że zabrała go na spacer, miał może z pół roku, nie wiem do dzisiaj jak dałam się na to namówić, ale ona wcześniej go nie brała na ręce, bo nie bardzo mogła i mąż mi trul żeby chociaż poszła z wózkiem jak chce, to najpierw narzekała, że jak w taka pogodę na spacer z dzieckiem (niby zimno było), a jak wróciła to mąż był na polu, a ja w domu i rozumiecie, że coś się oczywiście pokłócili i ona się obraziła i poszła do domu, a moje dziecko zostało śpiące w wózku… Maz coś robił niedaleko przy aucie, ale nie wiem jak tak można, miała dziecko pod opieka, a walnęła jak zwykle focha, zostawiła go i poszła… Mnie to myślałam, że roztelepie jak to zobaczyłam…
A tak poza tym to w ogóle nie ufam tej kobiecie, ona też z tych która wszystko wie i nic do niej nie dociera ,więc nie byłabym w stanie zostawić jej dziecka. Zresztą nawet jak tam jesteśmy i coś mówimy żeby tak nie robiła to ona ma to gdzieś więc wolę sobie nie wyobrażać jakby to była jakby została z nim sama…
I tak samo z moja mama nie jestem w stanie go zostawić (już prędzej, ale w stanie wyższej konieczności) bo moja tak samo wszystko wie najlepiej i do tego chce mi rozkazywać co do Szymka, w sensie jak gdzieś go zabieramy to ona do mnie z pretensjami jak ja go mogę zabierać zamiast go zostawić z nia… Tak samo w sylwestra był z nami (byliśmy u znajomej pary, poaiedzieliśmy kilka godzin na spokojnie i wróciliśmy) to mama do mnie, że jestem nienormalna, że go biorę, że powinnam ściągnąć mleko i jej zostawić…
Za tydzień mamy wesele i moja mama oczywiście tak samo z tekstami, że ona z nim zostanie, a my żebyśmy byli do rana (oni też idą na wesele, bo to w rodzinie, tylko, że oni by wrócili wcześniej) a ona nie ogarnia, że mały się budzi kilka razy w nocy do cycka (próbowałam go odstawić, ale nie akceptuje butelki) i tak samo zawsze ja go usypiam, ewentualnie mąż, ale jak już prawie śpi to i tak muszę go wziąć ja…
Ale ponarzekalam, ale to nie koniec męża to myślałam, że dzisiaj roztelepie, miałam jechać rano na rynek kupić sukienkę na to wesele i jechała jeszcze mama, siostra i ciotka, która rano przyjechała żeby razem jechać i oczywiście wszyscy gotowi tylko nie ja, rano przebrałam małego, robie sobie przy nich śniadanie, a mąż stoi z małym i do mnie z pretensjami, że wlal wodę do miski małego to czemu mu nie robię jeść… Ja nie mogę, jego wkład jest powalający, wlal wodę(ktora przygotowałam oczywiście ja) No myślałam, że go uszkodze…
I do tego mój mąż to od dwóch tygodni to tutaj jedynie nocuje, wraca ok 20, bo jak nie w pracy to i rodziców, bo jak nie sobie coś robi to im, a on jest tako, że zawsze coś znajdzie do roboty, nawet jak np przy aucie nic się nie psuje, to coś sobie wymieni, bo lepsze itp, historia, która nie ma końca…
I tak we mnie narasta ta złość, że ostatnio ciągle chodze zła, zresztą ja ciągle nie mogę się przyzwyczaić do mieszkania tutaj, od czasów studiów, przez siedem lat nie mieszkałam w domu i tak bardzo się odzywczialam, że to jest nie do przeskoczenia…
PS. Mój mąż wrócił godzinę temu i siedzi na przeciwko z telefonem i się menda nie odzywa…
Szymcio się jeden nade mną zlitowal i zasnął koło 20 jak nigdy i miał dobry dzień dzisiaj, jedyna pociecha:)
Koniec narzekania(na dzisiaj:) dobranoc
No naprawde Justyna… a dzisiaj ranp mu powiedzialam co mysle o obsciskiwaniu i jego glupich zachowaniach przy malej. Bo on tak lubi czasem podejsc i udawac ze bzyka, no nie wiem jak to wytlumaczyc… jak taki piesek, podchodzi do mnie i mi macha biodrami. No moze to i kiedys bylo zabawne ale dawno juz przestalo a Klara patrzy i sie uczy. Wiec go opieprzylam. Zobaczymy czy poskutkuje… Powiedzialam mu ze chyba by nie chcoal by tak traktowal Klare jej przyszly maz/chlopak? Wiec ma jej nie dawac takiego przykladu.
Justyna bardzo dobrze wybrnelas z sytuacji, fajnie. Wiesz, to jest dziecko i mie musisz mu od razu naswietlac wszystkich mozliwosci i wyglaszac elaboratu, ale odpowiedzialas zgodnie z prawda i to sie liczy. I fajnie, ze Miki bedzie uwazal kp za cos normalnego
Oj kochana rozumiem Cie… czasami tak mnie dobija ta monotonia, pewnie gdyby maz mi zaproponowal kolko dookola osiedla w takiej sytuacji tez bym nie byla zachwycona. Ale oczywiscie masz racje - mamy szczescie, mamy zdrowe dzieci… ale nie ma nic zlego w tym ze czasami mamy dosc. Powaznie, mysle ze kazdy czasem ma, nawet Chodakowska czy inne “pozytywnie zakrecone, robiace to co kochaja” osoby Fajnie, ze jednak koniec koncow milo spefziliscie czas, odwiedziliscie ulubionego ptamptama
A co do znajomych… no tak. Owszem. Tak bywa. Niektorzy maja bardzo luzne podejscie do swoich dzieci i chetnie puszczaja je “samopas”… A my, zeswirowane, siedzimy i zabawiamy. Ale to milo, ze Twoj maz to dostrzegl, moj przypuszczalnie siedzialby z nimi i nie zwracal kompletnie na mnie uwagi