Wpadłam i ja choć ostatnio nie bardzo mam czas i nie umiem myśli zebrać. Mam takiego stresą ze zgryzlam cała hybryde razem z paznokciami a ja nigdy nie obgryzam paznokci:-( dzieje się dzieje. Jak dostałam pozytywną odpowiedź to miałam umówić się z obecną wychowawczynia żeby przyjechać i zobaczyć jak ona prowadzi zajęcia no i znów się zaczęło szukanie opieki dla mikusia oczywiście nikt nie może. W końcu mąż załatwił wolne tzn zastępstwo za siebie na wczoraj no więc super odetchnelam ale rano na 5i tak pojechał żeby pomóc temu koledze i powiedzieć co i jak i miał zaraz wrócić bo ja miałam na 8. Generalnie wrócił na styk czekałam w drzwiach ubrana. Normalnie by mnie odwiózł ale mój syn spał w najlepsze jak nigdy (choć w sumie po takiej mocy nie dziwne). Rozmawiam też z mężem przez tel i nic mi nie powiedział że jakiś problem więc pojechałam na spokojnie posiedziajam dwie lekcje bo tyle miała ta pani i potem poszłam z nią pokazała mi szkole pokój nauczycielski dziennik elektroniczny itd i w końcu jak zorientowałam się że jest 11to przeprosiłam na chwilę że zadzwonię do męża bo nawet nie zostawiłam instrukcji co ma dać małemu jeść. Zakładająm że po tych dwóch lekcjach wrócę do domu. Wyciągam tel a tam kilka pół od męża. Dzwonię do niego a on żebym wracają bo on musi do pracy jechać. A mały zjadł pomarańcza już więc dali radę. Powiedziałam że były placki w lodówce ale ok pomarańcz też w porządku. No i mówię że ja to jeszcze trochę. Po powrocie do domu okazało się że kolega który miał być na zastępstwo dostał grypy żołądkowej i nie przyjechał stąd mąż musiał jechać i afera na całego że taka godz a tu nadal nikt samochodu nie zabrał itd. Fajnie w sumie ze rano mi nie powiedział bo bym się denerwowaja a tak to wszystko na spokojnie. Miło z jego strony . Ale jak zobaczyłam mieszkanie po powrocie to ciepłe uczucia mi przeszły i trafił szlak. Dziewczyny sąjgon to za mało. No i nic nie zrobimd ani do obiadu nawet łóżka nie pościekij na co ja mam alergie i ściekd jak tylko nogę z niego rusze. No i nasze dziecko jeszcze po pomarańczt dostało placka ZIMNEGO Z LODÓWKI!!! Bo mój mąż nie wpadł że trzeba podgrzać. byłam mega zmęczona bo przypominam że nie przeprajam nocy mój syn spał a ja niestety musiałam ogarnąć mieszkanie. W końcu usiadłam i płakałam. Bo kurcze średnio to widzę jak wrócę do pracy i nadal wszystko sama będę robić zwłaszcza że ta praca jest świetna ale przez pierwszy miesiąc dwa będzie wymagała ode mnie mnóstwo pracy nauki zaangażowanie i przygotowywania w domu. Co tu dużo mówić zielona jestem i potrwa zanim się wdroże. Przeraża mnie to że wszystko ja. Mój mąż nawet jak zje to nie wlozy naczyń do zmywarki tylko zostawi w kuchni. Będzie mi bardzo ciężko a wiadomo że jeszcze chciałabym milusiowg czas poświęcać.
Jestem rozdarta bo praca super ale… Dodatkowo będę mieć ciężko na początku bo rodzice dzieci są źli że zmienić się nauczycielka i chcieli koniecznie kogoś z doświadczeniem a ja go nie mam więc początki będą trudne bo będą patrzeć na ręce i czepiać się. Sama nie wiem jak ich do siecią przekonać co powiedzieć na zebraniu.
Dziś mam dwa spotkania z opiekunkamg starszymi nie do końca takimi jak chce ale zobaczymy jedna teraz niedługo druga po południu. Więcej kandydatek brak i nie ma w czym wybierać. Jeszcze ewentualnie mama kolegi męża też starsza i mam mieszane uczucia czy da radę przy mikusit ale wiadomo że po znajomości mniejsze ryzyko wszystkiego.
Cieszę się dziewczyny że u Was lepsze nastroje. Hania zdrowiejd a Klara czerpie radość z biegania.
Michalina mój jadł zawsze sporo. Jak miał rok jadł 6posiłków z czego dwa razy wieczorem mleko w ilości 200-240prócz tego kaszka na śniadanie 250gęsta łyżeczka lub kanapka kromka chleba albo pół kajzerki , mur owocowy nie chciał wtedy owoców w kawałkach i tu zjadaj nawet z dwóch owoców tak koło 200ml obiad też około 200-220. Potem jak miał 14miesięcy dopiero zaczął raz spać i zmienił się trochę schemat posiłków bo zrezygnowałam z mleka o 22.30a kaszke przeniosłam na kolacje i ten schemat mamy do dziś. Tzn najczęściej 5posiłków czasem 6jak mało obiadu zje lub wcześniej. Rano pół kajzerki z wędlina serem i warzywdm lub jajecznica z 1jajka z bułka , lub omlet na słodko lub na słono czasem jakieś placki małe 3sztuki. Drugie śniadanie owoc lub dwa bo np kiwi to za mało albo serek jogurt z owocem lub musli czasem ciasto domowe lub mufinka. Potem obiad zupa gęsta z mięsem lub drugie danie. Kaszka i przed spaniem mleko. Jak zje mało obiadu to wtedy jeszcze przed kaszka jakiś mały podwieczorek owocowa tubka np
No trochę nadrobijam. Przepraszam was ze ja tak tylko o sobie ostatnio ale tyle się dzieje ze musze to wyrzucić
Oj Justynka… Rodzice chcą kogoś doświadczonego i to zrozumiałe, że chcą kogoś kto nauczy ich dzieci tak jak trzeba, ale myślę, że nie powinnaś się martwić. Masz podejście i prowadzisz super zajęcia, więc dzieci na pewno Cię polubią i będą w domu opowiadać jaka ta nowa Pani jest fajna.
Co do opiekunki to nie zawsze starsza oznacza zła. Starsze Panie mają super podejście do dzieci, bo to tak jak by miały wnuki. Rozczulają się nad nimi. Najważniejsze, aby robiły to co rodzice każą, czyli wykonywały ich zalecenia, a nie wychowywały po swojemu, bo mogą nieźle namieszać. Mam nadzieję, że któraś z tych Pań przypadnie Wam do gustu i się sprawdzi i będziesz mogła podjąć pracę.
No to pogrążam się w rozpaczy. Pierwsza Pani była beznadziejna i nie podobało jej się wszystko i jeszcze najechała na moje dziecko że wchodzi na stolik. Pierwszy raz widziałam swoje dziecko stojące na baczność z buzia w podkowKE i nie chce więcej… Dodatkowo nie podobało się że trzeba usypiaa i karmić zapytała jak długo tak trzeba go głaskać żeby zasnąć. Pomijając fakt że mieszka 2przystanki ode mnie a spóźniła się 20min i to ze mam napisane w ogłoszeniu że mam psa huskiego i pani miała to akceptować a tym czasem odejdz ode mnie on idź sobie bo ja się boję psów. A on i ona nie nosi dzieci bo to duże dziecko i ma nogi i ona nie rozumie mam które po mieszkaniu noszą dzieci na biodrze. I też nie będzie biegać z pielucha za dzieckiem itp. Po tej rozmowie wysyłam z psem i mikusiem zadzwoniłam do męża i nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Łzy się laly strumieniami… Druga pani nie przyszła w ogóle
O kurde Justynka, to jakiś dramat:/ Co za baba, tez bym nie powierzyła jej dziecka. Jak ona sobie wyobrazala ta opiekę? Ze będzie siedzieć przed tv, pic kawe i pilowac paznokcie a dziecko będzie donosic jej ciasteczka??? Beznadzieja… Masz pewne wymagania i musza sie do tego dostosować jak w kazdej pracy, sa jakieś zasady:/ Chyba rzeczywiście bedzie ciężko znaleźć kogoś sensownego:/
Co do pracy, kochana nie szukaj sobie kolejnych rozterek. Rodzice nie maja wyjścia, musza Cue zaakceptowac. Zostalas wybrana przez dyrekcję, bylas najlepsza więc o czymś to świadczy, rodzice powinni brać to pod uwage. Nikt nie zaczepil Cię na ulicy i zaproponowal pracę w szkole! Masz kwalifikacje, przeszlas rekrutację, sprawdzilas się i spodobałas- to się liczy. Rodzice musza to zaakceptować i z czasem napewno tak zrobią.
Ty skup sie na swojej pracy, wzbudz zaufanie u dzieci i rob swoje! Będzie dobrze, o tym marzylas więc piers do przodu i spelniaj marzenia!
Ja dalabym sie pokroić zeby byc na Twoim miejscu:)
Trzymam kcuki!!!
Moze ta mama kolegi męża będzie lepsza?
A co do obowiazkow domowych, hmmm moze z czasem mąż zacznie pomagac, jak zobaczy ile masz na głowie? Moze musisz przymknac okobna pewne rzeczy, choc wiem ze będzie ciężko, jestes poukladana i pedantyczna, ciezko zaakceptowac syf dookola, wiem bo mam podobnie. Zabawki nie leżą na podlodze ani minuty dluzej niż jest to konieczne, sprzatam co chwile a one i tak zaraz sa porozrzucane. Ta pedantycznosc wcale nie jest zaletą, bo potrafi uprzykrzyc życie:/ Grunt ze synek cały, nic mu nie jest a mąż sie nim w miare odpowiednio zajął;) Pal licho ze syf dookola, moze jak spojrzysz na to z tej strony to Ci minie zle nastawienie:)
Oby wszystko sie poukladalo. W ciagu tygodnia taka rewolucja!
Uwierz że nie chciałabyś obecnie być na moim miejscu. Jeszcze miesiąc temu też tak myślałam i praca jest super nie da się ukryć ale dziecko jest najważniejsze i serce mi się kraje. Jestem zwyczajnie smutna i przygnębimma chciałabym kogoś ciepłegd uczuciowegm dla mojegd dziecka zwłaszcza że to taki przytulas no i takiegd kto zapewni mu bezpieczeństwo te dwie rzeczy najważniejsze dla mnie
No to ta kobieta nie nadaje się do pilnowania dzieci. Ciekawe dlaczego tak bardzo chce zostać nianią skoro wymaga, aby małe dziecko wszystko robiło samo, a ona żeby nie miała żadnych obowiązków, bo usypiać nie, biegać z pieluchą nie, to ciekawa jestem jak ona sobie wyobraża opiekę nad dzieckiem/…
Masz jeszcze chwilkę, więc może ktoś jednak się znajdzie.
Widze ze nie jest za dobrze Justyna. Przykro mi. To prawda Mikus jest w tym momencie najważniejszy i nie będziesz spokojna poki nie zostawisz go w najlepszych rękach, rozumiem to. A pytalas wśród znajomych o opiekunki? Takie z polecenia sa najlepsze, moze ktoś Ci kogoś poleci?
Albo może jakaś znajoma koleżanka aktualnie szuka pracy? Ewelina ma dobry pomysł.
Niestety nie mam nikogo takiego a moje koleżanki albo pracę mają albo muszą się utrzymać za to co zarobić a za moje pół etatu nie ma szans. Znajomych już pytałam na samym początku czy nikogo nie mają siostra wystawiła też post na fb i też nic.
dzisiaj umówiłam się jeszcze z panią która z rozmów mailowych wydaje się super dodatkowo młodsza bo 33lata i ma swoją 6letnia córkę ale jest problem bo musi córkę odstawić na świetlice która jest od 6.30i boi się że nie będzie zdążąc na 7do mnie niby blisko ta sama dzielnica ale zależy jak autobus przyjedzie itd a ja same wiecie że spóźnić się nie mogę. Dodatkowo kurcze jeszcze też pies z którym muszę rano wyjść i jeśli nie da rady tak żeby opiekunka przyszła a ja zdążyła wyjść z psem to będę musiała ubierać przed 7mikusia i wychodzić z nim:-( nie wiem spotkań się z nią ona sprawdzi dokładnie ile będzie jechać może da radę to jakoś polatać
Oby dała radę. Miałabyś opiekunkę i pracę.
No Justynka nie zazdroszczę, sytuacja jest naprawdę co najmniej nieprzyjemna. Przykro, że radość z wymarzonej pracy przyćmiewają Ci te trudności… Ale mam głęboką nadzieję że oprócz niekompetentnych starszych pań (choć wiek tu moim zdaniem niekoniecznie gra rolę) trafisz też na kogoś odpowiedniego. Daj znać, co wynikło ze spotkania z tą mamą sześciolatki 
Mąż jakoś sobie radzi, dziecku się krzywda nie dzieje, myślę, że tu musisz trochę wyluzować, choć sama wiem jak to się łatwo mówi a trudno robi 
A rodzicami dzieci się nie przejmuj, bo jak będziesz miała pecha to trafisz na takich co każdego by się czepili; wtedy nic nie zrobisz. Ale może akurat będzie dobrze - jesteś kompetentna, wykwalifikowana, a dyrektor wybrał Ciebie, i to nie na słowo honoru a po lekcji próbnej - czyli musiałaś się sprawdzić!
Trzymajcie się dziewuszki; zdrowia i powodzenia Wam życzę, i miłego weekendu! 
Pozdrowionka. Również miłego weekendu życzymy.
Michalinka my już zdrowe! Jupiiii w końcu. Ja od czasu do czasu zakaszle i antybiotyk mam do środy jeszcze ale poza tym jest już dobrze:)cudowne uczucie;)
Dobrej nocy:)
Super to świetna wiadomość, że Hania już zdrowa. Teraz nabywanie odporności i oby żadne więcej choroby Was nie łapały
ucaluj córcie
Dziewczyny ja to mam jakiegoś pecha. Ta niania co ma 6letnia córkę bardzo fajna . Dzwoniłam do niej z sobotę że my chętnie a ona do mnie ze da mi odpowiedź w pon bo była na jeszcze jednej rozmowie i nie może się zdecydować:-( dziś na spotkanie nie przyszła kolejna kandydatka ale ta przynajmniej napisała że rezygnuję. Sytuacja wygląda tak że jak tamta mi jutro nie potwierdzi to już nie mam więcej opcji i muszę podziękować za pracę. Moja intuicja milczy i nie podpowiada nic ale boję się bardzo. Z tego wszystkiego od wczoraj fatalnie się czuje chyba coś mnie bierze albo z tego stresu bo jestem bardzo osłabiona cały czas bym spała i nie dobrze mi wstręt do jedzenia itd. Mąż ma ciężki weekend bo ja nie nadaje się do niczego snuje się po mieszkaniu i tylkj zmieniam miejsca i zła jestem że nic nie robię
Justyna strasznie współczuję tych rozterek. Mam nadzieje ze dostaniesz jutro pozytywną odpowiedz! Twoje samopoczucie obstawiam ze to przez nerwy i stres:/ Jutro wszystko sie wyjaśni. Trzymam kciuki:)
Także obstawiam, że Twoje dolegliwości to wynik długotrwałego stresu.
Szkoda, że masz taki problem z nianią. Niby ludzie narzekają, że nie ma pracy, a jak jest praca to nie ma chętnych.
Zamarancza żebyś wiedziała że tak jest. Bo ludzie mają bardzo duże wymagania. Dla mnie 20zł za godz dla Niani to przegięcie i nawet gdybym miała tyle to podejrzewam że bym nie zaproponowała. Ja niecałe 14miałam za godz przy bliźniakach a nie przy jednym dziecku. Dodatkowo ja jeździłam na drugi koniec miasta dzień w dzień półtorej godz z jedną stronę. A niektórym za dużo 40min bo przesiadka jest. Koszmar.
Trzymajcie kciuki.