Filmy porno

Ja juz widze ze duzo mi sie zmienilo :smiley: (np to karmienie piersią) :slight_smile: no i to ze jednak maly czasem laduje z nami w lozku ale to zazwyczaj juz nad ranem jak najmniej sily a najwieksza chec spania :slight_smile:

Justyna wcale nie wymagasz za dużo, masz prawo być zmęczona i nalezy Ci sie odpoczynek. Niestety faceci tego nie rozumieją, wydaje mi sie, ze skoro oni pracuja to tylko im należy sie odpoczynek. Niestety nie znam faceta, ktory twierdzi inaczej…
Te napady migreny sa okropne. Mi tez zdarzają sie bóle głowy, ale nie az takie straszne jak u Ciebie. Wielki podziw, ze masz jeszcze siłę na zrobienie obiadu, a na dodatek caly czas musisz zajmowac sie synkiem. Dziewczyno naprawde zaslugujesz na pochwały!

Nie Justyna, nie wymagasz za dużo… ale tacy są ci nasi mężowie. Są faceci zaangażowani i megapomocni, a są tacy “patriarchalni”, wychowani wedle tych nieszczęsnych zasad jak z tego próbnego egzaminu - na spacer z dzieckiem nie pójdzie, bo to nie do niego należy, naczyń nie pozmywa, bo to nie robota dla mężczyzny… i tym podobne. Co prawda mój ma czasem takie zrywy, że a to się dzieckiem zajmie tak sam z siebie, albo wstanie i odkurzy… ale z tym sprzątaniem to jest jeszcze dla mnie gorzej, bo zawsze mam takie poczucie (mimo, że on tego jakoś wielce ostentacyjnie nie robi), jakby mi chciał powiedzieć “jezu taki syf, ty nigdy nic nie robisz to ja już będę ten męczennik i posprzątam/odkurzę/etc.”… i tylko mnie to denerwuje :smiley:

Ach Justynka… świata nie zmienimy, naszych mężów też już będzie trudno. Ale wiesz, co możesz zrobić? Syna wychowaj na fajnego faceta! :slight_smile: Może kiedyś w przyszłości będzie dzięki temu więcej szczęśliwych i dogadujących się małżeństw :wink:
No i nad naszymi pracujmy. Ja przynajmniej próbuję - choć -kurde!- czasami nie jest łatwo!

Miłego wieczoru, kobietki. Zasługujecie na to, by Was docenić. :slight_smile: A więc niniejszym - jesteście super. Oby tak dalej, i nie poddawać się! :*

U mnie to samo jak zapytałam kiedy ostatnio cos sprzatnał( wysypal całe pudełko łupinek od słonecznika , pozamiatał ale jak znam zycie to jutro bedę musiala poprawić żeby mały nic nie znalazl :() to usłyszalam a kiedy on ma odpoczac ( sobote , niedziele ma wolna ) od razu pytam a kiedy ja mam odpoczac jak w dzień wszystko do zrobienia a w nocy co chwile do malego wstaje bo ząbkuje masakra jakas :frowning: dobre chociaz to że synkiem sie zajmie czasem i kapie go jesli do poźna nie pracuje .

ja wlasnie dlatego uwazam ze ralacje powinny byc od poczatku równe, nie ze on pomaga, ale po równo, bo niby dlaczego on by nie miła robić wszystkiego, a ja czasem łaskawie pomóc, czasy sie zmieniły, nie mozna sie dac wrobic w stereotypy, u mnie kazdy robi to w czym jest lepszy, po prostu, i w miare po równo

Łatwo się mówi a co jak od początku nie chce robić nic?no tak jedyna rada to męża zmienić ale to nie takie proste. Naprawmd są faceci którzy się nagna i dostosuja przyzwyczaja i są tacy którzy nie zrobią tego. U mnie nawet po kłótni nie ma zmian stałych czasem są krótkotrwałe i wszystko wraca do normy co nie znaczy że robi wszystko bo są rzeczy których nie zrobi i już.

Nie no wiadomo, ja też mogę Was poczęstować taką mądrością, że najlepiej jakby to od początku wyregulować. Tylko że sytuacja życiowa też się zmienia, ludzie się zmieniają, praca, mieszkanie… I tu nie do końca chodzi o wbicie się w stereotypy, ja to widzę trochę inaczej - wydaje mi się że to jest raczej kwestia tego na ile ten facet jest empatyczny i ile on rozumie z tego, co mu się mówi/przekazuje niewerbalnie. No i na ile jest w stanie pojąć, że “siedzenie” w domu z dzieckiem bywa zwyczajnie męczące i absorbujące na tyle, że trudno w międzyczasie odkurzyć, ugotować i pozmywać. (Dzięki Bogu mój mąż namówił mnie przy przeprowadzce na kupno zmywarki! - a i tu miałam w pierwszych miesiącach po porodzie problem ze znalezieniem czasu na wyjęcie z niej naczyń…)
Przyznam się szczerze że jako wówczas jeszcze przyszła mama również wyobrażałam sobie, że na wszystko znajdę czas, położę malucha na drzemkę do łóżeczka, a sama w tym czasie pozmywam, posprzątam, ugotuję, poćwiczę i wezmę prysznic. Więc w pewnym stopniu rozumiem to zdziwienie mojego męża.

Ja na szczęście też już mam zmywarkę chodź taka malutka z braku miejsca no i dopiero od jakiś 3miesięcy ale fakt wygoda:-)
Ja wiem ze niektóre z nas mają innych mężów bardziej pomocnych i angażujących się w życie rodziny i super pozazdrościć. Ale denerwują mnie czasem komentarze typu bo trzeba od początku albo jak pozwolilas tak masz itp albo moja koleżanka "ja sobie nie wyobrażam żeby mój mąż nie poszedł z dzieckiem na spacer, zabiła bym a foh to byłby przez kilka dni zero obiadkow itd"no super fajnie tylko co jak to nie działa??? Bo ja do swojego męża mogę tydzień się nie odzywać i jemu to specjalnie nie przeszkadza albo on udaje ze nic się nie stało. Obiadu nie zrobię no a ja i dziecko?? Też mamy nie jeść? Bez sensu przecież. Z resztą jak wielokrotnie pisałam dla mojego męża też żadna kara bo zamówi kebaba czy inne świństwo a kanapki kupi w pracy i co nadal nic nie zrobij własnoręcznie. I owszem mogę się fohac i kłócić tylko co to zmieni prócz moich nerw i popsućia atmosfery? Już dobrze wiem że nic to nie zmieni. I nawet po wielkiej awanturyd jak ostatnio następnym razem również bez owijania w bawełnę powie mi że na spacer nie pójdzie jak wczoraj raptem tydzień po kłótni. I co mam znów robić awanturę? Jasne jestem zła jest mi przykro ale nie widzę sensu kłócić się ciągle o to samo skoro i tak nic się nie zmieni i i tak pieluchy z kupa nie zmieni. Są mężczyźni którym pewne rzeczy zupełnie nie przeszkadzają jak bałagan czy nie uprasowand ubrania trudno założy pognieciome. Mnie chyba najbardziej chodzi o docenienie i zrozumienie że to że siedzę w domu nie znaczy że odpoczywam. No i chciałabym żeby czasem chociaż mnie odciążyj żebym mogła przez godz nie robić nic tak poprośtu

Justyna, znasz to powiedzenie “syty głodnego nie zrozumie”? Tak to widzę. Chyba nie muszę wyjaśniać, co mam na myśli? :smiley:
(W moim przypadku pomogło kilka rozmów pod rząd, na spokojnie, bez krzyków (ani naszych, ani córki) - wieczorem, przytuleni w łóżku. Nie jest idealnie, ale jest poprawa. Mąż zrozumiał parę spraw i kilka rzeczy mi wyjaśnił. )

To chyba tez troche kwestia wychowania. Pisalam kiedyś gdzies o moim bracie, który za mlodu mial dwie lewe rece do roboty, nie robil nic, a jak kupil swoje mieszkanie to nauczyl sie w koncu zajmowac domem i swietnie to robi. Zawsze ma czysto, ugotowane itd. Ale jak przyjezdza do domu to moja mama nadal mu wszystko pod nos podtyka:/
Moj mąż zostal nauczony pomagac w domu. Gotować, sprzatac prasowac itd. Nie mam z tym problemu, jak mieszkaliśmy sami w wynajmowanym mieszkaniu to był równy podzial obowiązków. Moja mama jest zachwycona bo moj maz jako jedyny facet pomaga zawsze w kuchni, kiedy jest jakas impreza albo swieta. Gotuje, przygotowuje wszystko, pomaga sprzatac itd, eiec pod tym wzgledem u nas jest ok. Jezeli chodzi o opieke nad dziecmi to w domu męża bylo tak, ze ich tato malo sie nimi zajmowac. U nich ten obowiazek nalezal do kobiet, i owszem jak byli starsi to ich tato bawil sie z nimi itd ale jako niemowleta, caly obowiazek spoczywal na tesciowej, nie raz opowiadala mi jak bylo jej ciężko. Moj maz na poczatku mało pomagal bo twierdzil, ze sie bal. Przygotowal wszystko do kapieli, podawal wszystko, ale sam nie przebral, nie wykapal nie nakarmil, nigdy w nocy nie wstawal. Do tej pory jak slyszy w nocy corke to nie wstanie tylko mnie budzi, pisalam o tym ostatnio;) Teraz jest troche lepiej, uspi mała, czasem nakarmi i przebierze ale nadal większość obowiazkow nalezy do mnie. Na poczatku sie awanturowalam, klocilam, plakalam do tesciowej, bo zawsze mam u niej ogromne wsparcie, ale nawet ona nic nie wskorala. W koncu ustapilam. Nie pomaga przy dziecku to jego obowiązkiem jest sprzątanie, prasowanue itd, chociaż tyle mam pomocy. Zauwazylam, ze jak zaczelam ustepowac to atmosfera między nami jest o niebo lepsza. Tez uslysze czasem, ze nic nie robie i iest brudno, a na drugi dzien jak robie wszystko to slysze" zostaw, zrobimy to razem", nie wiadomo o cow koncu chodzi tym facetom. Tak jak mówi Justyna, po co klocic się, psuc atmosfere a i tak nic to nie da. Tylko szkoda nerwow. Nie kazda ma taki “miód” w domu;) Dla jednej niewyobrażalne jest, ze maz nie pomaga a dla nastepnej szokiem jest to , ze mąż jest takim wsparciem;)

Ha ha Michalina dokładnie:-D
Też uważam że dużo zależy od tego co było w domu . U mojego męża ich tata tylko pracował no i robił rzeczy typu naprawa odnowienie itp i to mój mąż potrafi praktycznie jak coś się popsuje to wszystko w domu zrobi i kran i spluczkę itp. U niego w domu ojciec nie zajmował się dziećmi bo wracał wieczorem poza sporadycznwm pójściem na sanki czy oglądaniem wspólnie bajki to wszystko robiła mama i babcia bo mieszkają z nimi. Teściowa do tej pory opowiada że jej mąż nie zmienił nigdy ani jednej pieluchy. Nie gotowaj i nie sprzątaj też. Chłopaki z domu sprzątajg raz w tyg i mój mąż również robi to raz w tyg i dla niego wystarczy . I mówimy o sprzątaniu typu odkurzanie i wytarcie kurzy. Cała resztę robiła mama i babcia. Jak poznająw mojego męża to był to dorosły facet a babia i mama nadal robiły mu wszystkie posiłki. Nie dziwne że teraz też żadnego sobie nie zrobi . Oni nawet oddzielnie na wakacje jeździli mama sama z dziećmi albo z babcią a tata zostawcj bo pracował na co ja bym się z życiu nie zgodziła a dla mojego męża jest normalne.

Tak jak pisałam wyżej, nie do końca. Albo inaczej - nie tylko wychowanie.
Mój mąż 10 lat mieszkał sam. Misiał sobie ugotować, posprzątać, pomyć… w domi też rodzicr zaganiali jego i braci do pomywania itp. Ale ja na przykład lubiłam gotować i przejęłam to na siebie. Potem nastał czas, kiedy w ciąży byłam w domu a energia aż mnie rozpierała, on pracował wtedy dłużej… i automatycznie wyszło tak, że to ja przejęłam na siebie np. odkurzanie. Co prawda już mycie toalety czy umywalki to już bardziej on… tylko umówmy się - odkurzamy kilka razy w tygodniu. Łazienkę myjemy jakoś raz na miesiąc… :wink:

A ostatnio bardzo mi się spodobała piosenka Jennifer Lopez (mimo, że raczej za nią nie przepadam…) - “Ain’t your mama” :slight_smile: Podoba mi się jej przesłanie. Baaardzo w temacie. A i melodia nawet wpada w ucho po jakimś czasie :wink:

No, dziewczyny, chwalić się. Jak tam z czułościami? U nas dziś nawet całkiem całkiem. Trochę przytulasów, parę ciepłych słów. Mam też lepszy humor, bo mąż zajął się malutką a ja poćwiczyłam te moje nieszczęsne pośladki. Od razu mi lepiej :slight_smile:

My się jakoś cały dzień mijamy. Ale teraz piwko i razem posiedzimy trochę dłużej

Moj mąż pozno wrócił bo byl na spotkaniu służbowym z pracy, w Warszawie. Jechal łącznie 10 godzin, zeby tam na byc na spotkaniu 1,5godz a i tak sie spoznili bo korek byl przed Warszawa:/ Wiec teraz spi juz od 30 minut, a ja czytam co u Was;) wypylismy tylko na szybko po lampce wina, bo mialam kiepski dzień i maz na pocieszenie nam nalal;) Hania jest strasznie absorbujaca, znudzona, marudna, ciagle placze. Dzieci siostry chore i unikamy kontaktu, a tak codziennie sie z nimi bawila i widze ze chodzi po domu i ich szuka:( Na dodatek nauczyla sie wchodzic na łóżko i schodzi z niego jakby chodzila po ziemi, nie patrzy idzie prosto i musze ja lapac:/ Dzis zlapalam ja w ostatniej chwili. W nocy spala ze mna przez godzine i spadla z łóżka. Nie mam pojęcia jak to sie stalo, w nogach mamy wolna przestrzeń, powedrowala w nogi i spadla. Bardziej sie wystraszyła niz cos zrobila ale ja spanikowana nie spalam pol nocy:/ W ogole jakas zdolowana jestem, siostry dzieci chore, marwie sie nimi bo maja prawie po 40 stopni goraczki, leki na nich nie działają, zeby nie skoczylo sie szpitalem, bo siostrzenica od wrzesnia juz 3 razy tam wyladowala:/Hania tez pokazuje nerwy, wiec i ja juz chodze ponirytowana. Maz chce jechac na weekend do swoich rodzicow a mi sie okropnie nie chce. Nie bylismy tam na weekend od 2 miesiecy, od ostatniej klotni z jego rodzicami i bardzo nalegaja, tesknia za wnuczka. Boje sie jak Hania zareaguje. Dojechac tam z jej choroba lokomocyjna, juz mi sie gorąco robi na ta mysl:/ Mam ochote chociaz godzinke odpocząć w samotności:/
Troche sie wyzalilam;)

P.S. Aint your mama- to ulubiona piosenka mojej Hani;) i jeszcze Justin Timberlake -cant stop the feeling;)

Jejku jak czytam wasze niektore wpisy to naprawde uwazam ze mam zlotego meza. Zrobi doslownie wszystko, posprzata, pomoze igotowac, zajmie sie malym. Przed naszym wyjsciem ze szpitala posprzatal cale mieszkanie, a dodatkowo czekal na mnie kwiatek i fura slodyczy pieknie ulozonych wokól (wiedzial ze tyle miesiecy nie moglsm jesc slodyczy, ze teraz chetnie cos podjem). Mega mnie tym zaskoczyl :slight_smile: I ciesze sie ze uznaje rownouprawnienie w obowiazkach domowych, bo nie wyobrazam sobie ze mialabym wszystko robic sama

Justyna, jak Wam minął wczorajszy wieczór? :slight_smile:

Ewelina, dobrze, że chociaż to winko dla odprężenia się pojawiło :slight_smile: Moja córcia też ostatnio coś bardziej marudna, ale staram się nie narzekać, bo mi to nie pomaga, tylko się nakręcam :stuck_out_tongue:
Szkoda że haneczkowi towarzysze zabaw chorzy… i faktycznie niepokojące, że aż tak. Mam nadzieję że szybko wydobrzeją i obędzie się bez szpitala…

Moja malutka też mi kiedyś spadła z łóżka, miała może pół roku… bardzo szybko zapomniała o wszystkim. Tylko ja się teraz zawsze spinam jak siedzi na łóżku czy kanapie. :wink: I co ciekawe zauważyłam niedawno, że raczkuje tylko do brzegu łóżka i się zatrzymuje… czyżby już rozumiała, że może spaść? :slight_smile:
Do teściów chyba warto pojechać, co prawda takie podróże to zawsze stres i organizacyjne wyzwanie, no ale kontakty z dziadkami są bardzo wiele warte, zwłaszcza w Waszej sytuacji :wink:
Miłego dnia, drogie panie :slight_smile:

Wczorajszy wieczór bez rewelacji jakoś tak każdy sobie :frowning: ale dziś od rana sprzątanie przedświąteczne i nie powiem mąż pomaga bardzo więc może dziś lepszy dzień będzie:-) trzymajcie kciuki.

Co do spadania z łóżka ja mikołaja długo nie mogłam nauczyć jak schodzić potem umiał niby ale nadal się zapominam i schodzil głową w dół. Kiedyg tak spadł centralnie na głowę i widziałam to i jeszcze kark mu się wygiaj tak dziwnie myślałam że będę po karetkę dzwonić ale nic mu nie było chodź stresu było dużo i obserwowałam czy nic mu nie jest. Ala mój syn kiedyś jechał.też z łóżeczka bo mąż jeszcze nie obniżył chociaż prosiłam i było na środkowym poziomie a on już stawał. I stał w łóżeczku ja siedziałam obok na łóżku i odpisywałam na smsa i nagle jakoś tak zrobił filolja przez barierkd i leciał na płasko na plecy sekundy ale złapałam tuż nad ziemią:-) ale mąż wtedy dostał opierdziel awantura była dobra zwłaszcza że ja dzwoniłam do niego zaraz po i aż trzeslam się ze złości i nerw.

No to trzymam kciuki kochana :smiley: A u nas z kolei dziś poranek raczej taki sobie. Mężowi się wyśniły amerykańskie naleśniki na śniadanie… mała się bała miksera, tatuś zapatrzony w telefon nie zareagował… zdenerwował mnie. Teraz malutka śpi w nosidle a tata gra w fifę na ps4 :confused: Także tego. A zaczęło się fajnie, od przytulania i wspominek… wspominaliśmy jak się poznaliśmy, zaręczyny, pierwszy wspólny urlop, pierwszy seks itp. A potem przyszła codzienność. :stuck_out_tongue:

O maaatko… te dzieci zrujnują nam nerwy. Jak my mamy być urocze, uśmiechnięte i romantyczne, jak ciągle coś się dzieje? :stuck_out_tongue:

My jestesmy u teściów i juz żałuję:/ Najpierw mąż poszedl na działkę do taty bo cos tam potrzebowal i zniknal na 2 godziny a ja zostalam sama z dzieckiem:/ A terax tesciowa zabrala Hanie na spacer i jie ma ich półtora godziny i cholernie sie martwie. Niby mrozu nie ma, 2 stopnie, ale zawsze mam wrażenie, ze nikt sie nia lepiej nue zajmie niz ja:/ Myślicie ze w taka pogodę taki spacer nie za dlugo? Mam nadzieje, ze sie nie przeziebi:( Masakra, juz mam nerwy w strzepach:(

A my w poniedzialek jedziemy do rodzicow i juz sienie moge doczekac :d nie bedzie trzeba sprzatac ani gotowac hehe :smiley: chociaz cos swiatecznego chetnie przygotuje :slight_smile: aleu tesciow oj chyba nie chcialabym siedziec :smiley: bo jak zwykle oni wszystko wiedza najlepiej :smiley: o tak wlasnie jak w tymi spacerami