Dziecko z dziadkami , tak czy nie?

Justyna.Naumiec - a jak do całej sytuacji ustosunkowuje się twój maż?

roxi133- ja mam szczęście, że moja teściowa nie ma syndromu babci i nie będzie się w trącać w wychowanie nad naszym synkiem:) Współczuje teściowej, najważniejsze to się nie przejmować i ograniczyć kontakt w miarę możliwości. Te negatywne emocje również odczuwa twoje dziecko po co je na nie narażać :slight_smile:

roxi ale sęk w tym, że nie potrafię zagryźć zębów, bo ja mam niewyparzony język i od zawsze mówię to co myślę. No co zrobić taki charakter. Roxi zauważyłam, że teściowe mają takie durnowate teksty, ale cieszę się, że jesteś stanowcza i asertywna. W końcu to Tobie i dziecku ma być dobrze, a nie teściowej.

Syba1991 mój mąż niby by chciał, byśmy byli jedną, wielką kochającą się rodziną, ale w gruncie rzeczy pozostaje neutralny, jak Szwajcaria, w dosłownym sensie tego znaczeniu.

O mój też by tak chciał ! On zawsze jeszcze za nim miałam tą wątpliwą przyjemność poznać teściową mówił,ze ona taka fajna,taka nie wtrącająca się,taka pomocna,AHA! Poznałam dziękuję i do widzenia… I on na siłę mi potrafi gadać jaka to ona dobra i fajna ale jestem już na tym etapie,że nic mnie do niej nie przekona… I żyję w doskonałym zdrowiu psychicznym jak tu nie przyjeżdża,nie dzwoni i ja tam nie jeżdżę :slight_smile: Teraz jeszcze mały gorączkował parę dni i na pewno na weekend tam nie pojedzie. Może nic by mu nie było ale to moje widzimisie i tam nie będzie jechać i już. Szczególnie,że ona jest tak durna,że nie powie,że jest chora albo że była parę dni wcześniej…

Ja mam to szczęście, że mój mąż jest w 100% za mną, za nami.
Jak byliśmy młodzi (18-19lat) teściowie nie chcieli byśmy byli razem, leciały w moją stronę różne epitety i niemiłe słowa.
Mój mąż spakował walizki i się wyprowadził stając w mojej obronie.
Dużo wody upłynęło, aż nasze relacje wróciły do “normalności”. Teściowie znają swoją granice wiedzą na co mogą sobie pozwolić, a na co nie.

roxi133 to się cieszę, że Twoja psychika nie ucierpiała, u mnie natomiast jest odwrotnie. Moja teściowa nawet nastawia już moją rodzinę, rodziców przeciwko mnie, bo powiedziałam, że nie chce mieć z tymi ludźmi nic wspólnego i chce się odciąć, Wszyscy mają o to pretensje babcia, rodzice, siostra mojego męża. Kto jest winny - oczywiście JA! Ja teoretycznie mam spokój jak nie dzwoni, nie przyjeżdża, nie muszę jej oglądać, ale to już też się powoli kończy, a ja już jestem na granicy wytrzymałości. Wszyscy tylko gadają, żebym się pogodziła, zapomniała, ale mnie zwyczajnie na to na tym etapie nie stać.

Syba1991 to fajnie, że masz teraz dobry kontakt, tylko, że w moim przypadku, któraś ze stron może nie wytrzymać presji i obawiam się, że będę to ja, bo nikt się nie liczy z moimi uczuciami.

Wiesz co głównie to nie ja brałam udział w tym konflikcie tylko mąż i teściowie. Przez długi okres było ciężko, teraz jest lepiej. Ale cieszę się, że mąż postawił jasne granice. Teściowi nie wtrącają się w nasze życie.
Uważam, że dużo zależy od partnera i jego podejścia do sytuacji.
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której maż pozwalałby na to, że teściowie ubliżali by mnie.

Syba1991 mój mąż nie należy do osób, które potrafią postawić się komukolwiek, nie wspominając już o rodzicach.

Syba,gratuluję męża !! :slight_smile: Dobrze,że teściowie znają granice,to bardzo ważne…

Justyna,ucierpiała nie raz uwierz,ale lepiej mi się żyje jak jej nie ma… przez kłótnie o nią nie raz dostałam ataku nerwicy i to takiego,że wszystko w środku we mnie chodziło i myślałam,że udar dostaję… Ja to rozumiem, z tym się nie da pogodzić. Już zaprzepaściła pierwsze wrażenie i teraz choćby nie wiadomo co to my pewnie zdania o teściowych nie zmienimy…

Mój niby za mną ale wiem,że ma czasem żal do mnie o nia. Bo on tylko bo mama miała ciężko w życiu,bo mama potrzebuje,bo mama to mama sro… I nie raz było,że dziecko marudne a on musiał tam jechać,bo ona chce wnuka zobaczyć. To przepraszam bardzo jemu zależy na tym zeby mamie było przyjemnie czy żeby dziecko się dobrze czuło?MNie ona zraziła do siebie i tyle… Zachowała się nie raz jak idiotka do której nie dociera,że jest tylko babcią a dziecko jest moje !

roxi no po prostu miałam to samo. Atak nerwicy i to taki,że wszystko w środku we mnie chodziło, taka agresja połączona z bezsilnością. Dobrze, że chociaż ty mnie rozumiesz, bo mam wrażenie, że wszyscy są przeciwko mnie i nie odpowiada im, że mam własne zdanie na ten temat.

Ja mam szczęście ogromne, że mam takiego męża. współczuje wam dziewczyny. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że mój mąż godzi się na takie traktowanie mnie oraz że ja sobie na to pozwala.
Mam nadzieję, że z czasem wasza sytuacja się zmienią.

A ja z teściową mieszkam i o dziwo jestem z tego faktu całkiem zadowolona. Na szczęście jest to dobra kobieta, która nie robi nam problemów. Mamy osobne mieszkania połączone wspólnym korytarzem. Jest to o tyle komfortowa sytuacja, że nie mam nigdy problemu z kim córę zostawić. Zawsze mogę spokojnie wyskoczyć czy do lidla czy do lekarza i się nie martwię, że dziecku się krzywda dzieje. Odkąd moja córa jest troszkę większa i stabilnie trzyma głowę, to nawet mój teść baaardzo się zaangażował w opiekę nad nią. Ostatnio jak teściowa zachorowała a my chcieliśmy gdzieś wyjść, to teściu się młodą zaopiekował. :slight_smile: Jedynie aż się zatrwożyłam jak kiedyś gadałam z teściową o odciąganiu mleka i teściowa mi się przyznała, że butelkę z moim mlekiem wkłada do wrzątku jak małą musi nakarmić. Boże co ja się musiałam nagadać, żeby jej to wyperswadować…

Jeśli chodzi o moich rodziców i dziadków to oni też są bardzo pomocni. Nigdy nie ma problemu, żeby im małą podrzucić, jak chcemy gdzieś wyjść. Czasami też jak mój mąż jest chory to uciekam do nich z małą na kilka dni, żeby się nie zaraziła. To tam mam jak na wczasach:) Staram się jednak zbyt długo tam nie zostawać, bo mała jest później strasznie rozstrojona. Kompletnie się wybija ze swojego rytmu dnia i o zgrozo ostatnio nauczyła się spać tylko jak jest wożona w wózku. Wcześniej w domu zasypiała mi sama w łóżeczku czy bujaczku, a teraz potrafi cały dzień nie spać, jak jej do wózka nie wpakuję :confused:

Justyna,u nas każdy weekend jest stresujący jak D. wraca z Niemiec… Bo zawsze jest jeden temat… raz wpadłam w taki atak,że pogotowie do mnie przyjechało… Tak odchorowałam te kłótnie na weekend o nią :confused:
On nie widzi związku i tak… bo przecież ja przesadzam :slight_smile:

rikitikitam,No wiesz nie każda teściowa jest zła :slight_smile: Niektóre są całkiem całkiem :slight_smile: i takich właśnie zazdroszczę :smiley: nie musi być idealna ale chociaż normalna…

rikitikitam- gratuluję normalny relacji z rodzicami i teściami. Nie zawsze jest tak dobrze.

roxi- musisz się od tego odciąć bo się wykończysz psychicznie i kiedyś w przyszłości możesz tego bardzo żałować.

Ja nie jestem za zostawianiem dziecka z teściami bo to nieobliczalni ludzie. Jak urodził się synek mieszkaliśmy z nimi 6miesięcy i był to najgorszy koszmar mojego życia. Nie mogliśmy decydować o własnym dziecku ,trzeba było mówić im gdzie idziesz kiedy wrócisz . Jak mieliśmy gości to po prostu wstyd mi było już później nikogo nie zapraszaliśmy. teściowa potrafiła przyjść i bez słowa zabrać mi dziecko nawet jak spaliśmy ,później zamykałam się. Najgorsze było to że nie można było nic im powiedzieć bo atmosfera w domu później była jakby bomba miała zaraz wybuchnąć. kiedyś musiałam pilnie z mężem jechać do banku jak staraliśmy się o kredyt na mieszkanie ,więc synek musiał zostać w domu i wyobraźcie sobie że teściowa go prowadzała 6miesięczne dziecko które jeszcze samo nie siedziało. Także ja mówie kategorycznie nie! nie mam z nimi kontaktu i nie chce mieć przez nich miałam depresje i nie mogłam się z tego ogarnąć .

rikitikitam gratuluję normalnych teściów! Też bym chciała mieć normalny dom, Normalnych teściów, szwagierkę, ale nie da się zmienić ludzi, dlatego zazdroszczę osobą, które mogą pochwalić się fajną teściową, bo też bym chciała taką mieć.

A.Zazulak rozumiem Twoją sytuację i współczuję. Mam nadzieję, że się jakoś unormuje.

Niestety dziadkowie czasami chcieliby wychować nasze pociechy za nas i czasem nie rozumieją, że to my jesteśmy rodzicami i to do nas należy ten obowiązek. Teściowe w życiu też mogą sporo namieszać. Siostra mojego męża nawet nie zamierza przyjść na Chrzest mojego synka, także zazdroszczę każdej osobie, która ma normalną rodzinę, a nie “dom wariatów”, jak w moim przypadku.

Syba,wiem… Odciąć się nie da ale ograniczyć do minimum… Nie jestem aż tak wredna,że zabronię dziecku kontaktu z babcią… Ale nie chce żeby tam przebywał za dużo,bo ma syna niepełnosprawnego i rozpuszczoną 16-latkę którzy nie mają pojęcia o kulturze i ten chory syn ma jakiś stopień upośledzenia ale funkcjonuje normalnie,bo jest w stanie wyjść na miasto,na zajęcia tej szkoły specjalnej ale mówi ostatnio do Mateuszka"Powiedz spier…" ja tego nie toleruję i póki moje dziecko nie rozumie o co chodzi to ok a co jak zacznie rozumieć? tak samo jego siostra potrafiła wziąć 3 tygodniowego Mateuszka i nim potrząsać żeby się obudził :confused: ja przez to jestem głównie wściekła,bo oni nie maja za grosz ogłady !!

A.Zazulak,dziewczyno dobrze,że się odcięłaś od nich… Podejrzewam,że u mnie byłoby tak samo… Mój D. wpadl na pomysł,żeby za jakiś czas z nią zamieszkac ale nie nie nie… Bo będę czuła się intruzem we własnym domu i dziecka nie zobaczyłabym od rana do wieczora bo by go zabierała,bo on jest “ich” :slight_smile:

Dziadkowie też powinni mieć odrobinę ogłady i wiedzieć, że takie małe dzieci chłoną wszystko, jak gąbka. Ja swojej teściowej zapowiedziałam (jak byłam jeszcze w ciąży), że nie ma palenia papierosów przy dziecku to raz i nie życzę sobie przeklinania przy dziecku. To się wzięła i się obraziła.

Ja jestem tylko ciekawa czy te wszystkie teściówki lubiły jak ich teściowe czy matki się wtrącały w wychowanie dziecka i nie tylko… Bo podejrzewam,że narzekały tak jak my teraz(w większości).

Moja na szczęście nie dzwoni,nie przyjeżdża-za wygodna albo obrażona. No ale tak… to do niej wnusiu powinien jeździć a nie ona do niego. Tak się upomina o niego a nawet nie zadzwoni i nie zapyta czy zdrowy czy chory… Więc tym bardziej nie ma prawa mi zwracać uwagi…

roxi absolutnie nie ma prawa. Jeśli by jej faktycznie zależało na dziecku to nie chowałaby urazy i przyjeżdżała, a tak to może chce po prostu pokazać przed sąsiadami, że przyjeżdżacie do niej, że ją odwiedzacie i że jesteście kochającą się rodziną?

U nas w Polsce w 80 % robi się coś by się pokazać przed innymi, jaką to my mamy kochającą i wspaniałą rodzinę, a w rzeczywistości tak nie jest i nigdy nie było.
Ale co mogą o nas powiedzieć sąsiedzi, znajomi z pracy, dalsza rodzina.