Dziecko nie chce chodzić za jedną rączkę - lęk?

Witam Was drogie mamy,
piszę gdyż niepokoi mnie zachowanie mojego już za parę dni rocznego synka. Jeszcze do niedawana wydawało by się, że będzie szybciej chodził niż raczkował. Jak w końcu załapał o co chodzi w raczkowaniu super mu to wychodzi, chętnie wstaje przetrzymując się krzeseł, szafek, nawet moich nóg gdy stoję. Jednak moje obawy zaczęły się pojawiać gdy chciałam spróbować przeprowadzić synka za jedną rączkę ( za dwie chodzi- chociaż gdy do czegoś “biegnie” wychodzi mu to pięknie, lecz gdy idzie leniwie bez celu brzuch idzie pierwszy a nogi gdzieś w tyle zostają). Próbuje prowadzić go na trawie żeby jakikolwiek możliwy upadek nie był bolący. Ostatnio mąż nawet się śmiał z syna gdyż tak go mocno trzymał za dwie ręce, że puścić nie chciał, dy tylko jedną rękę puścił nagle syn stawał nieruchomo i więcej kroku nie zrobił. Z reguły wygląda to tak, wezmę go za jedną rączkę i zachęcam “chodźmy do pieska, dziadka itp.” a ten panicznie szuka drugiej ręki, denerwując się ( u was wygląda to jak mruczenie kotka). Nigdy nie zdarzył mu się upadek gdy był prowadzony za jedną rączkę(chociaż tych sytuacji można by było zliczyć na palcach u jednej ręki). Skąd ten lęk?? Dodam , że synek jest jeszcze troszkę gibajny, jak tylko stoje i trzymam go za jedną rączkę to buja się jak liść na wietrze. Proszę o poradę jak mu pomóc? koledzy młodsi od niego już spacerują ślicznie a widzę że u naszego synka wszystko z opóźnieniem.

Twój synek dopiero uczy się chodzić,nic dziwnego,że się tego boi czy się wygina.Nie porównuj go do innych dzieci,bo on też zaraz będzie ładnie chodził,tylko potrzebuje czasu i nabrać pewności.Ja raczej nie zmuszałabym go do chodzenia .Moja córka jak zaczynała chodzić często coś trzymała w rączkach i w ten sposób utrzymywała równowagę a przez to nie przewracała się.Może spróbuj też dać coś synkowi do rączek,aby było mu łatwiej.Pomocny jest też pchacz.Dziecku chyba łatwiej uczyć się chodzić będzie na podłodze.Moja córka do dzisiaj boi się chodzić po trawie,bo często się wywraca.

Witam,
proszę się tym nie niepokoić. Lęk może wynikać z tego, że synek nie czuje się jeszcze zbyt pewnie na dwóch nogach i potrzebuje asekuracji. Praca mechanizmów równoważnych jest jeszcze dość słaba i synek może czuć się niepewnie, tym bardziej, że pisze Pani, że jeszcze się “giba”. Ja też w takiej sytuacji wolałabym trzymać się za dwie ręce. Widać jedna ręka nie daje mu jeszcze takiego poczucia bezpieczeństwa. Chodźcie z trzymaniem za dwie ręce. Po prostu potrzebuje jeszcze trochę czasu.
I według mnie nie ma też żadnego opóźnienia. Dziecko ma czas do 15-18 miesiąca aby zacząć zupełnie samodzielnie chodzić. Po tym czasie należy skontaktować się ze specjalistą.
Także proszę być cierpliwym i proszę do nas wracać na forum i chwalić się jak tam postępy synka :))

pozdrawiam serdecznie,
Marta Cholewińska-Dacka

Jeśli nie mam racji proszę mnie poprawić, ale od rehabilitantki synka słyszałam, że nie powinno się prowadzać dziecka za rączki, które nie chodzi samo bo źle utrzymuje ciężar ciała, tym bardziej nie powinno się prowadzać dziecka za jedną rączkę bo to jest niezdrowe dla jego kręgosłupa. Ja swojego synka nigdy nie prowadzałam jak sam nie nauczył się chodzić. Zaczął chodzić jak miał 10,5 miesiąca i nigdy w domu nie był asekurowany nigdy też nie miał upadku innego niż na pupę, na dworze zakładane miał szelki dla asekuracji.

Bardzo dziękuje za poradę. Teraz się doczytałam, że faktycznie prowadzenie dziecka za rączki wymaga tylko od dziecka podnoszenia nóg a ja cały ciężar jego ciała utrzymuje, a nie on sam. Mama_Arka_Martynki miałaś rację- dziękuje. Teraz muszę tylko wszystkich domowników poprawić, żeby go tam nie prowadzali. Nie wiem jak nam to wyjdzie gdyż syn ciąglę łapie za ręce, nie wiem jak zaakceptuje prowadzenie np. za ramiona.

Podpisuje się pod tym co pisze MAM, dziecka nie powinno się prowadzić w ogóle, za ramiona też nie. Ono samo do tego dojdzie i tak samo mam kontakt z rehabilitantka i ona zawsze podkreślała żeby nie prowadzić dziecka w ogóle i tak samo w ogóle go nie stawiać (nawet jak sam potrafi wstać, to niech to robi kiedy chce).
Twój synek wcale nie jest do tylu, dziecko ma czas do półtora roku żeby zacząć chodzić, także ma na to jeszcze kilka miesięcy.
Mój syn chodził przez kilka dobrych miesięcy tylko przy meblach, a nawet jak go wolałam żeby podszedl do mnie to się bal, zrobił max dwa kroki, a jak musiałby zrobić trzy to od razu raczkowal, aż w któryś dzień tak po prostu przeszedł pół kuchni od męża do mnie, nawet go nie wolałam tylko sam przyszedł, nie wiadomo skąd, jak, nagle potrafił tyle przejść:) Twój synek też widocznie jeszcze potrzsbuje czasu żeby się odważyć i zacząć chodzić.
Po domu najlepiej niech chodzi na bosaka (bez skarpetek) tak będzie mu najłatwiej.

Cieszę się że mogłam pomóc

Kochana, to dziecko decyduje kiedy zacznie samo siadać i czy z tego siadania zacznie raczkować czy może od razu wstawać i próbować chodzić. My jako rodzice nie powinniśmy go do niczego zmuszać. Nie wskazane jest prowadzanie dziecka na siłę, z listy prezentów powinniśmy wykreślić wszelkiego rodzaju chodziczki czy też szelki do nauki chodzenia (???). Każde dzieciątko jest inne, jedno przechodzi roczek inne nie i am do tego prawo. także nie martw się!! MAsz czas na przygotowanie domu do tego ąz Twój synek zacznie chodzić, zabezpiecz roki stołów, szafek i kontakty. Jeszcze zatęsknisz za czasami, gdy tylko lezał w łóżeczku :slight_smile:

Podpisuję się rękami i nogami pod tym co piszą dziewczyny wyżej…
Można wymyślać tysiące mądrych porad i niestworzonych teorii, ale prawda jest jedna, dziecko jak będzie na coś gotowe to to zrobi. Rolą rodzica jest stać obok i obserwować. Nic na siłę.

I święta racja! Ja tęsknie za czasami, za którymi mój synek spokojnie leżał. Zaczął chodzić jak miał 14 miesięcy. Teraz nie chodzi, teraz biega a ja martwię się że nie mam gumowych mebli :slight_smile:

Ciesze sie,ze trafilam na ten temat bo jak wiedzialam o tym ze nie sadza sie dziecka na sile gdy nie jest gotowe to nie wiem czemu nie pomyslalam ze z chodzeniem powinno byc podobnie. Jestesmy jeszcze przed tyn etapem wiec dziekuje za wartosciowe uwagi.

Zgadzam się w zupełności z innymi Mamami każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie nic na siłę;)

A.Wieszczycka jeśli chodzi o nasze szelki to nie służyły do ciągłego podtrzymywania synka, były trzymane luźno, tylko w momencie tylko w momencie kiedy syn się potykał można było go asekurowac przy upadku, żeby nie obił japki

Boi sie bo sie uczy chodzic dopiero powoli na wszystko przyjdzie czas jeszcze bedziesz sobie wspominac jak sie bal jak juz nie bedzie chcial chodzic za reke

To teraz ja. U mnie problem jest powiedzmy podobny. Ksawciu chce chodzić. Nawet pokazał kilkakrotnie że już potrafi sam przejść kilka metrów, ale jak tylko wstanie przy mebli albo przy mojej nodze szuka ręki. Właściwie wystarczy mu koniuszek palca i wtedy Idzi i to dość sprawnie. Jak mam mu “wytłumaczyć” że jeśli chce iść to powinien sam a nie przy pomocy mojej ręki ewentualnie palca. Jeśli nikt mu ręki nie poda to się złości niesamowicie i doraczkuje do nóg kogoś kto mu ta rękę poda. Wiem że to moja wina bo ja go tak nauczyłam za rękę chodzić ale wynikło to z mojej nieświadomości że tak się nie powinno robić. Co teraz?

Odmawiać ręki jedyne wyjście z sytuacji, konsekwencja, zrozumie, że nie dostanie palca i tyle.

A ja uwazam, ze skoro juz na takim etapie jest maluszek i juz dosc sprawnie chodzi, a ten “koniuszek palca” jest mi tylko potrzebny do asekuracji i po to, by czuc sie pewniej, to teraz nie zmienialabym na hura calego “systemu” jaki sobie wypracowaliscie i podawalabym ten paluszek. Dla jego spokoju, by mogl cwiczyc to chodzenie w dla siebie pewnej atmosferze. Niebawem ten paluszek na pewno pusci.

Dodam, ze chodzi mi oczywiscie o komentarz Darii.
Bo z zasady i w wypadku N.Stolarz tez jestem stanowczo przeciwna prowadzaniu dziecka.

Dziecka nie powinno się prowadzać za rączki, pod rączki ani w żaden inny sposób.

Dziecko nie powinno się prowadzać za rączki, pod rączki za jedną rękę. W ogóle. Dziecko powinno pójść samo bez niczyjej pomocy. Biorąc za jedną rękę dziecko ma wykrzywiony kręgosłup. Prowadzając za rączki dziecko nie opiera swojego ciężaru na nogach i nie uczy się prawidłowego wzorca chodzenia, nie musi dobrze ustawiać stopy bo nie upadnie, źle rozkłada ciężar ciała. Dodatkowo nie jest to prawidłowy wzorzec chodu bo jak chodzimy nie mamy uniesionych rąk do góry.

Daria a na Twoim. Miejscu starałabym się odmawiać paluszka. Już lepiej daj zamiast palca do ręki maskotkę czy źdźbło trawy. Mój chrześniaka tak się nauczył chodzić że dawaliśmy mu do ręki źdźbło.

Moze.ma.taki okres ze.sie.boi za niedługo bedzie biegal nie trzymajac za raczki spokojnie wszystko mija