Mam brata w Irlandii przyjechał kiedyś do nas i pokazał mi zdjęcie małego dziecka na smyczy dla mnie to chore a wy co o tym sądzicie ?
LEVUSEK szelki do nauki chodzenia to nie to samo co smycz dla dziecka.
Faktycznie w Irlandii dostępne są do kupienia szelki z smyczą dla dziecka. Widziałam zjawisko “prowadzenia” dziecka w ten sposób wiele razy, szczególnie w galeriach handlowych.
Zacznę może od tego, że Irlandczycy zupełnie inaczej wychowują swoje dzieci, powiedzmy “bezstresowo”. Mama czy tata nie mają prawa nawet krzyknąć na swoje dziecko na ulicy a co dopiero się z nim szarpać czy też dać przysłowiowego klapsa, stąd też owa smycz, która pomaga w okiełznaniu uciekiniera.
Samej mi się pomysł prowadzenia dziecka w ten sposób nie podoba, razi mnie ale czasem to tutaj jest jedyne wyjście - wiele razy widziałam mamy, które po prostu stały po 10-15 minut i czekały, aż ich dziecko łaskawie wstanie z ziemi czy też będzie chciało iść z nimi. Taka smycz daje dziecku swobodę ale wie ono, że wciąż jest pod opieką rodzica.
Będąc na zakupach we Wrocławiu w jednym z marketów sama na własne oczy widziałam jak ojciec miał takie szelki założone dziecku i robił zakupy. Dla mnie to był szok i nie popieram takiej metody, ale widocznie innym to odpowiada.
Zależy jak spojrzeć Jest to poniekąd dla dziecka poniżające, ale jak inaczej zapanować nad łobuzem się nie da w publicznym miejscu?
SamantKa może i niedoczytałam tego szczegółu, ale to z powodu zakładania zbyt wielu powtarzających się wątków przez osobę
Taka smycz,to jest z jednej strony duże ułatwienie dla rodziców,którzy mają bardzo energiczne i nadpobudliwe dzieci a przyznajmy szczerze,że zdarza się,ze nie idzie za dzieckiem nadążyć
jest to o tyle bezpieczne,kiedy idzie się z maluchem przy ulicy,po mieście… bo nigdy nie wiadomo,co dziecku strzeli do głowy,a czasem jest to chwila… wystarczy,że idziesz z dzieckiem,wózkiem i konkretnymi zakupami! czasem nie da się dziecka usadzić w wózku,żeby siedziało całą drogę,bo wiadomo jak to dzieci! a zwłaszcza takie,co dopiero co się nauczyły tuptać
więc chyba bezpieczniej jest na takiej smyczce niż prowadzenie malucha za rękę… tak samo w marketach,kiedy dzieci uciekają,kapryszą i w ogóle! a nie ma z kim dziecka zostawić! uważam,ze lepiej je wziąć na smycz,niż zostawiać w samochodzie dla wygody!!! uważam,że w ten sposób można uniknąć wielu tragedii i nieprzyjemnych sytuacji… Ale to moje zdanie
fakt,że dziecko na smyczy wygląda dziwnie i dziwnie się kojarzy,ale czasem lepiej jest się zastanowić,co dla takiego brzdąca jest lepsze i bezpieczniejsze
Myślę , że znowu wszystko w rekach rodzica , mi Kapi nigdy wiekszych problemów na zakupach nie robi …siedzi w wozku a jesli juz jest za długo to zajmuje go jakimis gadzetami, piciem albo przekaską …po co od razu smycz…bardzo brzydko to wyglada i mysle ze im starsze dziecko tym bardziej moze czyc sie poniżone …
jesli są zwolennicy tego to ok…ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem
w Londynie, Paryżu czy tez LImeryku wszędzie tam można spotkać kobiety prowadzące dzieci na smyczy , tam rodzice nie widza w tym nic złego , jak wspomniała Samantka rodzice zazwyczaj wychowują dzieci bezstresowo dlatego trudno jest później okielznac takie dziecko któremu na wszystko się pozwala, Mieszkajac w UK moja sasiadka używała smyczy i szelek jej bardzo się przydawaly bo ciężko było jej chodzic z malcem który co dwa kroki kladl się na ziemi i wrzeszczal a do tego wozek i sterta siatek z zakupami .
Jeśli komus pomaga to nie mam nic przeciwnko ale sama nigdy nie uzywalam i uzywac nie będę jakos kojazy mi się to z psem eh i bym dziecka nie zaczepila
Ja mam takie szelki specjalne i powiem wam szczerze, że mój synek bardzo je lubi, udaje że jest konikiem i bardzo chętnie po domu w nich chodzi. Na zakupach czy w innych miejscach to różnie, bo najczęściej o nich zapominam ale są bardzo pomocne moim zdaniem. Te akurat mają takie jakby lejce, bo mamy inne na jednym pasku i tamte zupełnie się nie sprawdziły. Przy okazji zrobię fotkę jak mi się uda.
Nie widzę w nich nic złego, przecież chodzi o bezpieczeństwo dziecka. Ja sama drżę jak widzę dziecko dwuletnie obok matki idące chodnikiem, nigdy nie wiadomo czy coś nie strzeli do głowy i nie wybiegnie pod koła.
Zupełnie nie wiem co w tych szelkach miałoby być poniżającego. Szelki są zresztą na małe dziecko, bo mój już się prawie w nich nie mieści - w kurtce go już nie dopnę. Chodzi o to aby małe dziecko nie uciekało i tyle. Mojej znajomej synek po skończeniu 1,5 roku za chiny nie chciał siedzieć we wózku. Na spacerze różnie to wygląda, sama z własnego doświadczenia wiem że za rączkę to różnie bywa, czasem się rączką wyrwie bo musi koniecznie coś z ziemi podnieść, coś sprawdzić więc takie szelki się sprawdzają gdyż dają znacznie większą swobodę dziecku.
Jeśli chodzi o te smycze to nawet fajna sprawa jak ma się 2 czy 3 szkrabów! Wyjście na zakupy czy też spacer nie robi trudności, ale uważam że jeśli ma się jedno dziecko i tylko to jedno to można mu się poświęcić i nie kupować takiej smyczy. Mi to nie przeszkadza, myślę że to jest wybór każdego rodzica indywidualny i faktycznie jak ma się tornado w domu to ciężkie wyjście i taka smycz ułatwia życie!
amnka ale nawet przy tym jednym to nie koniecznie jest kwestia wygody rodzica a wygody dziecka. Tak jak opisałam poniżej, to jest fajne dla dziecka, bo może sobie swobodnie iść i zbierać kamienie, liście, czy trzymać ulubioną zabawkę.
Wiem, że kwestia szelek to bardzo kontrowersyjny temat. Czy sami byśmy kupili - pewnie nie ale dostaliśmy. Często o nich zapominam niestety i później w sytuacjach w których by się przydały żałuję, że ich nie mam ze sobą.
Nam bardzo przydały się nawet ta gorsza wersja jak byliśmy w górach w ubiegłym roku - wiedziałam, że mały mi nie zboczy ze szlaku, czy nie spadnie.
mamuska w takich sytuacjach jak wycieczki po górach …zgodze się może wygodne wyjscie , ale ogólnie rzecz bioąc lepiej dla rodzica jesli nauczy dziecko od samego poczatku chodzenia za raczke …Jesli rodzic pozwoli dziecku na troche luzu to bedzie uciekał a jesli zostanie nauczony , ze nie wolno sie wyrywac , ze trzeba za raczke albo przy wozku to sprawa jest łatwiejsza …ale zdaje sobie sprawe , ze niektore dzieci sa oporne i mimo wszystko robia rodzicowi na zlosc
No właśnie… to jest bardzo sprzeczna sprawa! bynajmniej dla mnie… ja jeszcze nie urodziłam,fakt,nie chciałabym stosować takiej smyczki,ale rozumiem to,że komuś tak jest wygodniej…i czasem na prawdę bezpieczniej! każdy ma swoje metody wychowawcze i robi tak na prawdę co chce my możemy tylko podyskutować na ten temat
Mnika to różnie bywa z tymi dziećmi i chyba wiele zależy od indywidualności - wiem o co ci chodzi bo sama mam kuzynkę, która bała się dziecko postawić na nogi i chyba do 3 roku życia na rękach go nosiła, a jak mały tylko dotknął podłogi to wiał jak dzikus bo chyba był mało wybiegany. Do dziś jest nadpobudliwy i nieokiełznany ale nie wiem do końca czy to wina nadopiekuńczej mamy, czy ona faktycznie miała powody do obaw bo bała że z tego roztrzepania dziecko sobie coś zrobi. Ze smyczą to nie do końca jest tak, bo dla mnie to nie chodzi o to że dziecko ucieka mi tylko wiem, że w razie czego nie uskoczy w bok czy w tłumie się nie zgubi - te smycze najczęściej używane są w miejscach publicznych gdzie łatwo żeby dziecko w tłumie zniknęło nam z oczu. Bronie smyczy choć faktycznie jej często nie używam bo uważam że sama idea jest dobra. Dziecko na smyczy uczy się, że nawet bez trzymania za rączkę ma chodzić przy rodzicu a nie odbiegać. Równie dobrze można by powiedzieć, że dziecko, które cały czas chodzi tylko za rączkę, jak tylko je puścisz to ucieknie. No i oczywiście kwestia jak dużo się z dzieckiem faktycznie chodzi - w sensie, jak dużo dziecko chodzi po nóżkach i gdzie, wiadomo, że nie będę używać tego do przechodzenia przez ulicę ale już na dłuższym spacerze gdzie wiem, że może wybiec na ulicę to i owszem - w lesie jest to nie potrzebne.
z racji że moje dziecko jest bardzo ruchliwe bardzo chętnie prowadzała bym go na takiej smyczy ale niestety mieszkamy na wsi i wszyscy od razu krzywo na to patrzą więc nadal będę biegać za nim bo za rączkę nie chce się trzymać.
"prowadzałabym go " Pypliś no wis co no !
ale ja też jestem za tylko głupia ta nazwa jest to nie powinna być smycz tylko jakaś prowadzaczka, podtrzymajka, wstążka ochronna, czy coś …
mój synek już coraz krócej wytrzymuje w wózku na spacerze bo chce sam chodzić ( i się mu nie dziwię) tylko za rączke nie bardzo chce a idąc chodnikie nie puszczę go samego , chętnie bym używała tego ale ja też ze wsi i babki chyb nadziałyby mnie na pal i spaliły jak czarownice jakbymie zobaczyły z dzieckiem na sznurku !!!
ula czepiasz się szczegółów ale z tymi babkami to tak jak u mnie
Narzeczony kupił gdy byłam w szpitalu szelki… Założył je małemu raz; D
Było jeszcze gorzej niż gdy “szedl” za rękę; )
mój starszy syn miał takie szelki jak uczył się chodzić i bardzo je lubił ale na ulicę nigdy ich nie zabrałam z powodu “co ludzie powiedzą”
Osobiście szelek nie posiadam i raczej już posiadać nie będę. Czasami widziałam np. w centrach handlowych rodziców z dziećmi które miały takie szelki. Fakt może to wyglądać na pierwszy rzut oka dziwnie, ale przecież są one dla bezpieczeństwa malca.
Ogólnie takie szelki mają służyć, pomagać dziecku w nauce chodzenia, stawiania pierwszych kroków. Mają za zadanie chronić dziecko przed upadkami.
Nazwa szelki to chyba odpowiednia nazwa, bo ze słowem smycz to tylko można spotkać się potocznie.