Dziecko lekoman

To jest masakra jakaś, jeszcze teraz leki w formie lizaczków… niestety są mamy co namiętnie takowe kupują…

Akurat co do formy leków w postaci lizaków nie mam wątpliwości, ponieważ wiem jak ciężko czasami dziecku podać leki. A jak raz się zrazi, to potem naprawdę trzeba się namęczyć. A takie lizaczki, to zawsze jakieś rozwiązanie, na ból gardła.
Inna sprawa to profilaktyczne podawanie dziecku leków, bo może coś je zaboli, albo może niedługo zacząć boleć, albo żeby nie zaczęło kichać itp.
Moim zdaniem małe dzieci muszą same nabrać odporności i wspomaganie małego organizmu, lekami zbyt wcześnie i często, może prowadzić do upośledzenia odporności organizmu.

nie wierze,że takie witaminy w formie lizaków są tak dobrze przyswajane jak np. krople czy żywność w której te witaminy są… tak samo nie rozumiem tego,że dziecko płacze i jest marudne a mama daje na uspokojenie paracetamol czy ibum… osobiście się z tym spotkałam,że dziecko marudziło i mama nie dała,bo je coś boli czy coś tylko dlatego,że marudne że może po tym się uspokoi… i po co ja się pytam?od uspokojenia są ramiona mamy albo trzeba dojść do tego czemu dziecko jest marudne a nie od razu podawać czopki czy syropki… obojętnie jakby moje dziecko nie marudziło nigdy bym mu nie kupiła syropku na uspokojenie typu tulleo… niby same zioła ale jednak…

Roxi przypomniałaś mi sytuację sprzed kilku dni. Łażę sobie z małą po parku na spacerze i mimo chodem słyszę rozmowy innych mam. No i jedna drugiej skarży się, że synek taki marudny wieczorem, na co ta druga: “daj my paracetamol w czopku, pewnie go coś boli”… Nie byłam na tyle wścibska, żeby się do dyskusji włączyć.

no bo dziecko jak marudne to na pewno je coś boli,moja mama też mi daje takie rady"daj mu czopka bo go coś boli dlatego taki marudny " owszem boleć moze ale to jest mały człowiek. Może sie nie wyspał,ma zły humor,skok rozwojowy,czegoś potrzebuje,nudzi się i masa innych powodów niezwiązanych z bólem :slight_smile:

Leki trzeba dziecku podawać umiejętnie, podobnie z inhalacją. Jak się mama dobrze za to zabierze, to dla dziecka to będzie zabawa. Co do lizaków- to jest są cukier. A jeśli chodzi o “na pewno je coś boli” to szlag mnie trafia, zwłaszcza jak mi ktoś sugeruje podanie leków. Płacz dziecka z bólu jest zupełnie inny, niż płacz spowodowany zmęczeniem /głodem /kupą w pampersie. Anka jak coś jej nie pasuje, to biadoli, a jak ją coś boli, to to jest taki płacz, że serce się kraja.

moja koleżanka właśnie dawała profilaktycznie kropelki na kolki… Dziecko miało co jakiś czas nocki gdzie płakało(nie codziennie !) i zaczęła je faszerować 3 razy dziennie… Na miesiąc miała jedno opakowanie kropelek :confused: dla mnie to jest szczyt głupoty trochę,bo jakąs przerwę też trzeba zrobić szczegolnie wtedy gdy daje się profilaktycznie te kropelki bo może nastanie dzień,że one będą już zbędne… a jej dziecko które czesto widywałam płakało chyba z innego powodu bo na kolki mi to nie wyglądało…Potem zaczęła podawać krople na zaparcia(też te na kolki…),. Przestała podawać gdy jej powiedziałam,że mój mały miał własnie zaparcia po tych kroplach i może dlatego jej dziecko je ma i że na zaparcia takie krople nie pomagają ani trochę…

roxi wszystkie witaminy, które nie są w warzywach czy owocach, a w innych formach krople czy lizaki są gorzej przyswajane. Te naturalne najlepiej się wchłaniają i w największej ilości.
Ponadto trzeba pamiętać, że nie wszystkie dzieci chętnie wezmą leki do buzi, bo niektóre mają już niemiłe doświadczenia. A taki lizak wiele pozwala przemycić. Ponadto te lizaki nie są dla niemowląt tylko większych dzieci, które potrafią lizać, gryźć i ładnie przełykać, a do tego potrafią się zbuntować i powiedzieć, że czegoś nie chcą. A z takimi jak są chore to już nie jest łatwo. Czasami dać im tego lizaka, niech gardło przestanie boleć niż walczyć.
Niestety dużo mam profilaktycznie dzieciom podaje leki:(

mamula zgodzę się z Tobą w kwestii tej profilaktyki podawania leków, które nie są konieczne…nie wiem z czego to wynika.

Może to kwestia reklam, bo wierzymy, że dziecko po zażyciu takich leków, będzie zdrowsze i odporniejsze. Bo jak każda mama chcemy, aby nasza pociecha byłą zdrowa i silna.
Przypomniała mi się jak nas namawiała rodzina, aby dla syna kupić apetizer, bo ma słaby apetyt. Ile to było walki, żeby sami mu nie podawali. A się okazało, że brak apetytu wynikał z jego alergii. Ja jestem przewrażliwiona i nie podaję leków bez konsultacji z lekarzem.

Moje dziecko bardzo lubi brac dziecko, wiec od czesnych lat musialam mu wyjasnic ze leki tykko ja i tata mozemy mu podawac. Od wczesnych lat nie mial problemu z polykaniem tabletek. Macie wszystkie racje reklam o lekach dla dzieci i nie tylko jest za dluzo, a ostatnio ogladalam o tych blokerach, ludzie jak ktos ma problem z poceniem to powinien zaglosic sie do lekarza i miec udowiodnione ze to nie przyczyna jakies choroby tylko taka uroda i wtedy moze uzywac tych specyfikoe. Ale coz jak kasa jest wazniejsza niz zdrowie nasze i naszych. I jeszcze reklamy pieluszek ktore to nieprzeciekaja i pokazane dzieco co ma prawie dwa lata, przeciez to dziecko powinno byc juz uczone korzystania z nocnika

Czysty biznes robią na dzieciach i na lekach sprzedawanych bez recepty.

Ja byłam wychowana na sanostolu i biovitalu. Dopiero 15 lat później zaczęły działać, także to nie miało za bardzo sensu, ale moja mama jest fanką leków, więc wlewała to we mnie i w brata przez parę ładnych lat, bo my takie niejadki byliśmy. Dzisiaj mój braciszek chodzi na siłownię, żeby pozbyć się brzucha (zgubił już 10 kg), a moja figura też do idealnych nie należy. Moja córa też teraz na siatce centylowej mieści się w dolnej granicy normy, ale nie wygląda na zabiedzoną i nie widzę sensu w podawaniu jej czegokolwiek.

A smak sanostolu pamiętam do dziś :wink:

Ja podaje leki w razie ostateczności czyli jak mała ma temperaturę czy teraz wyżynają Jej się ząbki i kupiłam maść co do innych specyfików to jestem nastawiona raczej negatywnie bo mała ma wszystko co najlepsze w moim mleku do tego można dać świeży owoc czy warzywo i organizm sam będzie walczyć o np odporność bo po co dziecko niepotrzebnie faszerować…

mój syn bardzo mało leków dostawał, nigdy nie chorował. Jedynie to na ząbkowanie, kolki no i ostatnio naoskrzela

“Mamo dziękuję ci, że ząbkowanie nie bolało” jak usłyszałam to w reklamie jakiegoś specyfiku przeciw gorące to myślałam, że padnę. Wiem, że takie leki bywają niezbedne przy chorym maluszku, ale tak granie na emocjach rodziców w tych reklamach jest okropne.

Aggi ząbkowanie u niektórych dzieci na prawdę jest bolesne, dziecko nie śpi i w dodatku ma gorączkę, więc lek, który tą gorączkę zbije i zmniejszy ból także może się przydać.

ale to nieetyczne moim zdaniem grac tak na emocjach :confused: i wiem że jedną reklamę z tego względu wycofali bo manipulowała uczuciami rodzica(chyba to była o szczepionce na rota). w ogóle moim zdaniem leki nie powinny byc reklamowane. bez względu na to czy są na bazie ziół czy normalne leki np. na gorączkę.

Beata, wiem i nie chodzi mi o to żeby takie maluszki zostawiać bez pomocy. Chodzi mi o sam wydźwięk reklamy, który jest z serii: chcesz być dobrym rodzicem, którego dziecko będzie cię kochać? Kup mu lek xyz.
To jest straszne, takie manipulowanie ludzmi. Wiem, że reklama na tym głównie polega, ale pewne sfery powinna pomijać.

Aggi rozumiem Ci o co chodzi. W ogóle ból związany z ząbkowaniem powinien być łagodzony w inny sposób, np przy pomocy gryzaczków, żeli, a dopiero potem jak już jest źle sięgamy po leki przeciwbólowe.