Chciałabym poruszyć temat leków podawanych dzieciom praktycznie od urodzenia. W telewizji wystarczy obejrzeć jeden blok reklamowy w godzinach porannych, aby poznać zestaw leków “potrzebnych” dziecku. Rynek leków dla dzieci prężnie się rozwija i mamy do dyspozycji między innymi leki na odporność, bóle brzuszka, trawienie, brak apetytu, bezsenność. Co myślicie o podawaniu tych wszystkich specyfików dzieciom? Oczywiście gdy następuje taka konieczność i jest zalecenie lekarza, aby podać dziecku dane lekarstwo, jest to raczej sytuacja bezdyskusyjna. Ale co z całą resztą? Mam wrażenie, że rośnie nam pokolenie lekomanów, bo jednak telewizja ma ogromny wpływ na myślenie matek i reklamy działają w ten sposób, że ludzie zaczynają myśleć, że dany specyfik jest faktycznie potrzebny. Co myślicie na ten temat?
Rikitikitam fajny temat poruszyłaś ponieważ ja od dawna jestem przeciwnikiem reklam i innych przekazów zachęcających do zakupu i spożywania nie tylko leków lub suplementów diet ale i innych nie do końca zdrowych wg mnie produktów dla dzieci. Moim zdaniem powinno się przede wszystkim propagować zdrową dietę zarówno dzieci jak i dorosłych, bogatą w owoce i warzywa a nie reklamować witaminy czy inne preparaty w przeróżnych postaciach od tabletek, syropów, lizaków, itd. sugerując tym samym że dzięki nim nasze dzieci będą zdrowe. Owszem te preparaty są potrzebne w sytuacji kiedy w organizmie brakuje jakiegoś pierwiastka ale przede wszystkim najzdrowsze i najbardziej wartościowe są naturalne produkty i tylko zróżnicowana dieta zapewnia nam zdrowie i odporność.
Nasze społeczeństwo w dużej mierze opiera się na samodzielnym leczeniu bez konieczności wizyt u specjalistów - w końcu Tv, Radio czy prasa wypełniona jest lekami, które są dosłownie na wszelkie dolegliwości…podobnie jest z lekami dla dzieci. Przeraża mnie to jednym słowem…Poza tym biznes farmaceutyczny na lekach dla dzieci jest bardzo dochodowy gdyż rodzice są w stanie kupić dosłownie wszystko by pomóc swojemu dziecku z kolei dorosły jest w stanie jeszcze rozważyć to co jest mu bardziej potrzebne, a co mniej…podobnie jest z tym co jest bardziej skuteczne.
W ciągu ostatnich dni mojej córce zaczął się wyżynać ząbek z lekka spanikowała, że w domu nie mam nic poza gryzakami i żelem, który mógłby jej pomóc w bólu…Okazało się, że nic nie było potrzebne, zbawienna okazała się pierś, która wyciszyła i uspokoiła moją córkę na tyle, że przespała całą noc.
Podczas ostatniego katarku córki zaopatrzyłam się zgodnie z zaleceniem pediatry w syrop z wapniem jak i witaminki doustne. Stosowane przez 5 dni, a termin spożycia po otwarciu to od 3 do 6 ms. Zatem witaminki podaję jej do tej pory, a wapno piję sama, gdyż jest zalecane również dla kobiet karmiących.
Gdy córka miała ten wspomniany powyżej katarek starałam się szukać wartości odżywczych i witamin w produktach na którcyh przygotowuję jej posiłki, dlatego obiadki zostały wzbogacone np o drogocenny jarmuż
Dziecko się uczy,że na każdy problem wystarczy brać tabletkę Denerwuja mnie te reklamy bo jeszcze trochę i będzie magiczny lek na zamkniecie dziecku buzi,co by nas nie zagadało na śmierć… A jeżeli dziecko nie może zasnąć to nie trzeba od razu syropku,wystarczy trochę ruszyć głową dlaczego to dziecko nie może zasnąć,może ma jakiś problem. Te syropki i żelki nie są obojętne dla dzieci
Ja na początku stawiam na naturalne metody,jak dziecko ma kolki to nie pcham od razu mu kropelek ale próbuję z suszarką,robieniem rowerku,masowaniem brzuszka czy ogrzewaniem go. Dopiero potem dam kropelki jeśli to faktycznie nie pomoże.
Dokładnie tak jest Klio. Rodzice nie zastanawiają się, nie analizują, ani nie liczą się z pieniędzmi, jeśli w reklamie pani “doktor” powiedziała, że ten lek na pewno pomoże na dolegliwości dziecka. Wiadomo, że patrzenie jak dziecko się męczy jest dla rodzica podwójnym bólem, ale trzeba zachować rozsądek. Telewizję oglądamy jakieś pół godziny dziennie, mąż włącza teleekspres do kawy, później ewentualnie teleespres ekstra. Ale za to bardzo dużo słucham radia i po prostu szlag mnie trafia, bo w radiu pojawiły się reklamy leków z takim samym natężeniem, jak było kiedyś w telewizji. Jestem w stanie wymienić wszystkie nazwy leków, jakie są przeznaczone dla dzieci. To jest przerażające, bo tak naprawdę te specyfiki nie są do końca przebadane, bo tak na dobrą sprawę kto mądry pozwoli wykonywać na swoim dziecku testy? Nikt, dlatego te leki są tak ostro reklamowane, że rodzice podświadomie je kupują i testują na swoich pociechach. O ile są to faktycznie leki, a nie suplementy diety, które są dopuszczane do obiegu przy mniejszych wymaganiach jakościowych.
Niektórzy rodzice bardzo sugerują się reklamami i podają swoim dzieciom różne specyfiki. Wynika to w dużej mierze i troski o zdrowie i rozwój dziecka, jednak ja jestem przeciwniczką jakichkolwiek suplementów diety i “cudownych” leków na wszystko. Moim córkom podaję lekarstwa tylko po konsultacji z lekarzem (oprócz środków na gorączkę, jeżeli trzeba natychmiast zbić temperaturę). Staram się raczej zapobiegać, niż leczyć. Mam też zaufanego pediatrę, który na początku choroby zaleca naturalne metody, a leki przepisuje w razie konieczności. Dla mnie głupotą jest podawanie dzieciom leków na bezsenność czy apetyt. Trzeba szukać przyczyn problemów dziecka, a nie od razu faszerować lekami.
Ja słucham radia jadąc samochodem…przeraża to w dużej mierze. Ostatnio zasłyszana reklama skierowana do dorosłych “ćwiczyłeś, nie wziąłem tabletkę na spalanie tłuszczu” czy coś w ten deseń…Kreujemy świat w którym wszystko zostanie zastąpione przez tabletki, a takie czynności jak jedzenie czy aktywność fizyczna zostanie ograniczona do spożycia jednej tabletki.
W przypadku ząbkowania mojej córki (które rozciągnęło się w czasie) miałam pewne obawy jak sobie z nim poradzę, czy sprostam bez leków…Wszystkie moje obawy podyktowane były zasłyszanymi historiami dotyczącymi tego, iż dziecko źle znosi ząbkowanie. Lecz czy za każdym razem? okazuje się, że nie…w naszym przypadku nie były potrzebne leki przeciwbólowe, czopki czy leki na zbicie wysokiej temperatury. Trzeba w dużej mierze zachować zdrowy rozsądek, kierować się sugestiami lekarza to fakt, lecz również swoją intuicją.
Ja reklamami się nie sugeruję, jeżeli widzę, że moje dziecko czegoś potrzebuje to wtedy to kupuję. Np. leki na apetyt zazwyczaj są od 3 r. ż, niektóre od 2. Z kwasami omega można podawać po ukończeniu przez dziecko pół roku. Ale syrop przeciwbólowy i przeciwgorączkowy (bo czopków nie akceptują moje dzieci) zawsze mam w domowej apteczce, bo nigdy nie wiadomo. A ich podanie to ostateczność. Trzeba rozsądnie dawkować i przede wszystkim zwracać uwagę co dziecko chce nam zasygnalizować, a nie dawać syrop przeciwbólowy, bo, np. marudzi (z znam takie matki).
Teraz wszystko można kupić w aptece leki na sen, apetyt, wzrost, chamowanie apetytu i wiele wiele innych. Dzieci są nafaszerowane tą chemią jak nie wiem co. Dla mnie to przegięcie i to mocne.
Judytka dokładnie, dla mnie to też jest przegięcie. Nie ma co dziecku tego dawać. Dziecko ma apetyt taki jak ma, na śmierćgo nie zagłodzimy, a jak coś będzie nie tak to lekarz na pewno by coś na apetyt przpisał gdyby to było konieczne. Tak samo lek, który ma powodować, że dziecko bardziej urośnie. Dla mnie to już jest szczyt głupoty. Niby co jak ktoś jest wyższy to lepszy ???
“Ape…r - by niejadek zjadł obiadek”. Ta reklama powinna kończyć się zdaniem - niech rośnie nam pokolenie grubasków!
Np.Viburcol lek na kolkę,gorączkę,ząbkowanie,rozdrażnienie…zalatuje mi tu ,psychotropem’’
Jesli chodzi o apetizer to jeszcze bardziej niż dla dzieci, rozwala mnie wersja senior.
Ten Vibu… To przecież homeopatia - działa na tych co weń wierzą. Moje dziecko nie do końca jeszcze świadome otaczającego go świata więc niby jak ów “lek” miałby być skuteczny?
Ach homeopatia woda rozcieńczona wodą przelana jeszcze wodą i skondensowana do kuleczki cukru
Skuteczne może dlatego,że zawiera rośliny które mają działanie uspokajające. Melisę też pijemy i działa uspokajająco Drosetux czy Oscillococcinum to też leki homeopatyczne a wielu osobom pomagają
U mnie kompletna porażka. Zero efektu po homeopatycznych specyfikach.
Ja kiedyś homeopatią miałam leczoną astmę, ale jak wyczytałam z czym to się je, to wszystkie leki odrzuciłam. Nie wiem, czy to zasługa tych kuleczek, czy mojej wiary w to, że mogę bez astmy żyć, ale jakiś czas później stopniowo zaczęłam odstawiać sterydy i od paru ładnych lat jestem bez ataków duszności i bez leków.
Ja dzięki reklamie dowiedziałam się o kropelkaco na kolki o których istnieniu nie miałam pojęcia domowe sposoby zawiodly i kupiłam i jest o nieboo lepiej. Takze jestem wdzięczna reklamie. Nie chodziłam do szkoły rodzenia także o pewnych rzeczach nie wiedziałam. Z reklamy w tv również dowiedziałam się o misiu szumis i dzięki któremu niunia lepiej zasypia.
No to dobrze, że można spotkać ludzi, którzy odczuli pozytywny wpływ reklamy