moja córka ma dwa latka,
i wiem że takie jedzenie jest nie zdrowe i nie powinno się go dawać dziecku
ale uważam że raz na jakiś czas nie zaszkodzi i trzeba robić to z umiarem
na frytkach byliśmy trzy razy za pierwszy i drugim razem moje dziecko zjadło ich sporo, teraz nawet ich nie tknie
ja mam podobne zdanie do kusia_ss. choć jeszcze stoję przed tym dylematem daleko, bo na razie cycuś wystarcza to i tak wiem, że długo nie podam dziecku takich kalorycznych fast foodowych posiłków.
Uullaa - ja nie potępiam rodziców, którzy chcą dać dziecku FF, ale ja akurat właśnie zawsze też źle i ciężko się czuję po takich posiłkach (więc ich już nie jadam), dlatego dziecku też bym nie dała.
Z mężem mamy wspólne jedno stanowisko w tej sprawie - będziemy takie rzeczy w zdrowszy sposób pichcić w domu i podawać od czasu do czasu. Takiego domowego hamburgera sama bym zjadła - z dobrej, pewnej wołowiny, dużą ilością zieleniny i pełnoziarnistą bułką i sosem jogurtowym ze świeżymi ziołami…
Wiec może potrzeba rozróżnić niezdrowe jedzenie (bo tłuste czy z dużą i ilością przypraw) od smieciowego (w którym jest wszystko i nic czyli same puste kalorie)…?
Uważam, że kebab, frytki, hot dog, zapiekanka czy hamburger w jakiejś dobrej knajpie nie jest niczym złym.
Kebab to zwykle mięso - albo drobiowe albo jagniece w dużej ilości przypraw ale to są kawałki mięsa nabite na ten kij i pieczone a nie smażone - fakt, odgrzewane po kilkanaście razy… Do tego bułka (najczęściej pszenna) lub placek do tortilli i masa warzyw - cebula, pomidor, różne świeże surówki, jakiś ogórek czy feta. No i sosy, które w dobrych knajpach są samodzielnie przez właścicieli robione.
Frytki to nic innego jak ziemniak usmażony na duże ilości tłuszczu, jednakże… Jeżeli frytki wrzuci się na odpowiednio rozgrzany olej nie wsiakna go aż tak dużo - zresztą są juz frytki, do których usmażenia zużywa się mikroskopijne ilości tłuszczu (dodam, że są też do tego przeznaczone specjalne urządzenia i każde takie niskokaloryczne i nie tłuste frytki może zrobić sobie w domu.
Hot dog to nic innego jak bułka i parowka.
Zapiekanka to najczęściej bagietka posypane pieczarkami, zapiekana serem.
No i hamburger, który jest chyba najgorszym złem - mielony kotlet, jakieś warzywa, bułka, ser i sos. W dobrych knajpach, w których np. można kupić same hamburgery można dostać mięso 100% i to usmażone na grillu.
Zapomniałam o pizzy czyli ciasto z sosem i warzywami, mięsem i serem upieczone w piecu.
Na prawdę nic wiec złego nie widzę w tego typu jedzeniu, prócz tego, że zamawiając je na mieście zwykle je się w biegu. Wszystko to samo mogę przygotować sobie w domu, owszem, ale nie codziennie mam siłę i chęć stać przy garach albo czas by cokolwiek upichcic.
Zawsze starałam się maksymalnie wykorzystać bary mleczne, lecz gdy miałam mało czasu a takim barze kolejka aż do drzwi, musiałam stolowac się na szybko w jakiejś knajpce. KFC czy McD to fajna sprawa, bo smak tego jedzenia jest zupełnie inny ale na pewno nie do jedzenia na codzień.
Co do mięsa i wędlin to tylko napisze, że mięso miesu nie równe a wędliny siebie nie warte…