Dziecko kontra fast food

Nam sie zdarza bardzo rzadko z nasza 4 latka, jak juz to frytki, nie dajemy jej hamburgerow ani innych. Raczej wybieramy zdrowe knajpy, fastfoody rzadko jak nie mamy czasu na nic innego.

My z moim 5latkiem też czasem chodzimy ale do Mc Donalda, bo nie wiem czemu ale po KFC zawszenas brzuchy bolały, więc już tam nie chodzimy.
Myślę ze w granicach rozsądku nikomu nie zaszkodzi zjedzenie fast fooda, jednak hamburger taki domowy to nie to samo dla dzieci, bo one poprostu mają frajdę z pójścia do.Maca czy KFC.
A swoją drogą ja za czasów młodości w Mc Donaldzie pracowałam więc swoje “się wie”:slight_smile:

Dokładnie w granicach rozsądku wszystko całkowite zabranianie nie ma sensu

Kasik to się podziel wiedzą na ogólnym, ale skoro chodzisz tam z synkiem, to chyba nie jest źle :wink:

Jeśli już się chodzi z dzieckiem do takich fast-foodów to najlepiej robić to bardzo okazjonalnie i najlepiej nie wcześniej niż przed 3 rokiem zycia . My w pobliżu nie mamy takich restauracji/barów wiec nie mamy okazji chodzić ale szczerze to ja przez całe swoje życie byłam McD z 5 razy a w KFC wcale . Myślę wiec ze mała również nie będzie miała z tym problemu .U nas na miescie to tylko jadam hooddogi czy frytki to czasem małej dam jednego frytka pociamkać i tyle , ale wolimy takie domowe z kartofelków .Oczywiście to też raz na dwa miesiące :stuck_out_tongue:

A ja zabieram Kassiego w takie miejsca w sumie od kiedy się urodził - od kiedy może ziemniaki wsadzam mu frytke w dłoń i wcina. Zawsze proszę o nieposolone i nawet w Polsce w McD. czy KFC i problemów z solą nie miałam.
Tutaj frytki znacznie różnią się od tych cieniutkich czy karbonowanych naszych, bo tu frytka jest kawał ziemniaka, który je się z octem i dużą ilością soli ale tylko, jeżeli się tego chce, bo podający zawsze się pyta. Jeżeli chodzi o resztę smieciowego jedzenia to zawsze wybieram jak jem juz takie, gdzie widzę co dostaje tzn. np. kawałek kurczaka.

Nie ma co dzieci tak wzbraniać przecież będzie starsze to i tak będzie to jadło i samo chodziło ze znajomymi więc wszystko z umiarem u mnie także nie ma barów ale zamierzam dziecko zapoznać z McD czy KFC

hamburger tyko z wołowiną!

p.s. to miało śmiesznie zabrzmieć;d

K.Czerska i frytki do tego :-p

Ha ha :smiley:

Dziewczyny ja najbardziej lubię hamburgery właśnie z wołowiny. Jak robię sama to też kupuję np.udziec wołowy, mielę i robię z niego hamburgery :wink: a Wy nie jecie wołowiny?

Powiem szczerze, że rzadko sięgam po wołowinę. Z racji dostępności przede wszystkim, no i z obróbką zazwyczaj mam problemy. Najlepsza wychodzi mi z szybkowaru, nie mielona oczywiście:) tylko taka w kawałku. Do hamburgerów bardzo często sięgam po wieprzowinę lub mięso mieszane ale przyznam szczerze najczęściej kupuję gotowe, tylko skład sprawdzam. No i nigdy garmażeryjnego nie biorę.

Wołowina z tych wszystkich mies jest najzdrowsza i ma najmniej chemii.
Bitki, zrazy, hamburgery:)

Mamuśka, ja też własnie zraziki, gulasz czy strongonowa robię w szybkowarze, bo po 30 min mięsko jest idealnie miękkie. Zresztą wszystkie dania jednogarnkowe (zupy, leczo, bigosy) robię w szybkowarze, bo dużo szybciej. A i ziemniaki do drugiego dania też :wink:
Kinga a to dalej ma być śmieszne :wink: bo się pogubiłam…

dobrze że jestem ze wsi i dostęp do KFC cz McD jest trudniejszy a na pewno to i lepiej … .więc hamburgery z wołowiny to tylko na łące widzę jak się pasie :stuck_out_tongue: :stuck_out_tongue:

Dobre Ula. Ja jak bym się napatrzyła to bym później chyba nie umiała zjeść…

Ha ha

Fastfoody to najgorsza chemia i syf na świecie. Nie pozwalajcie dzieciom tego jeść, póki świadomie tam same nie pójdą- szkoda małych żołądków, by od razu na dzień dobry faszerować je uzależniającym chemicznym jedzeniem. Wiem, że to wszystko “pięknie” pachnie, zabawki, kolorowe przyciągające oczy rzeczy, ale czas się obudzić- to nie jest naturalne jedzenie. Pyszności możemy sami przygotować sobie w domu- widząc co jemy.

Angie ja dokąd mam szybkowar jest on moim najlepszym przyjacielem; ) praktycznie cały czas stoi na kuchence:)

Mamuśka to jak u mnie. To jedyny garnek, którego nie myję w zmywarce, bo zawsze jest potrzebny :wink: