Dobrze słyszeć, że nie tylko u mnie był początkowo problem z opowiadaniem dziecku o wszystkim. Jak widać nie wszystkim przychodzi to naturalnie, ale jest to do wypracowania.
A kiedy słyszymy kolejne słówko wypowiedziane przez dziecko to wiadomo, że wysiłek się opłacił
Bo ludzie dziela sie na dwa typy: Ci co mowia do niemowlaka i zwierzat
Oraz Ci ktorzy nie rozumieja po co sie tak robi albo po prostu nie potrafia
Od kiedy mam dzieci duzo mniej mowie do moich kotow
Moj maz kompletnie nie potrafi gadac do malych dzieci. Jest cudownym ojcem, wszystko robi ale np przewija w… przerazajacej ciszy.
Cisze przerywa tylko czasem grymas Kuby. I cisza. Kapiel tak samo, jakby bez emocji ale wiem ze emocje sa tylko on nie potrafi prowadzix monologu.
Zaczelismy odwrotnie, ja cos mowie a moj maz ma Kube na rekach i mowi “za niego” typu : mamaaaa zrobilem takiego klopsa ze nastepne mleczko poproszę podwojna porcje ! "
Widze ze nawer sprawia mu to radosc, gadamy glupotki i smiejemy sie wszyscy. Kuba tez. To pokazuje mezowi ze Kuba mimo ze ma 9 miesiecy to KUMA WSZYSTKO I SLYSZY WSZYSTKO.
Moze i Wam pomoze ta metoda
Bo tego się trzeba nauczyć. Ja przy pierwszym dziecku uczyłam się mówić do niego. Nie było to dla mnie naturalne. A mężczyźni tym bardziej mają problemy z okazywaniem emocji i mówieniem. Wielu jest takich co milczą.
Ciekawe zasady, tylko czy w dzisiejszych czasach gdzie dzieci które są prawie mniejsze od pelcaka w podstawówce, noszące telefony dałoby się odstawić od nich gdzie nie spojrzę to 10 , ba nawet i młodsi z telefem w ręku.
Nie no, ja generalnie nie mam problemu z odzywaniem się do zwierząt czy do małych dzieci. Nie uważam, że to jest dziwne. Ale po prostu jestem małomówna, więc ciężko mi się tak przestawić żeby mówić więcej i też potrafiłam dłuższy czas zajmować się dzieckiem w ciszy jak się po prostu zamyśliłam Najgorzej było jak się nie wyspałam i wtedy cały dzień chodziłam jak takie zombie.
Ja też się tego musiałam nauczyć,
Ważne, żeby robić to krok po kroku, bez presji, w końcu to dla dziecka naprawdę ważne.
Czasem cisza też jest potrzebna, zwłaszcza gdy się myśli albo jest zmęczenie. A brak snu potrafi totalnie wyłączyć energię, wtedy nawet najprostsze rzeczy są wyzwaniem
Totalnie Cię rozumiem! To wcale nie jest dziwne każdy ma inny temperament, a bycie małomównym nie wyklucza bycia czułym i zaangażowanym.
Cisza z dzieckiem też może być czymś spokojnym i bezpiecznym nie trzeba cały czas mówić, żeby tworzyć więź.
A już niewyspanie to zupełnie inna historia… wtedy naprawdę człowiek funkcjonuje na autopilocie i nie ma siły nawet myśleć, co dopiero zagadywać. Zombie tryb znam aż za dobrze
Ja tam w ogóle czasem gadam sama do siebie a jak ktoś się zapyta z kim ja gadam to mówię że z psem
Hehe, fajnie jest miec dystans do siebie podziwiam
Dokładnie tak, a żeby wtedy nawet sensownie porozmawiać to jest problem, bo ciężko się skupić i “ruszyć głową” że zmęczenia
Ojej sama jestem ciekawa , przecież to mega przydatne