Depresja w ciąży

Ja ogolnie w ciazy bardzo dobrze sie czulam i mialam dobry humor jedynie w drugiej ciazy gdy u synka stwierdzono niedomykalnosc zastawki trojdzielniej bardzo sie martwilam,

Jako tako depresji nie miałam. Ale temat jest mi znajomy. Dużo o tym czytałam w internecie. Wiele historii kobiet, ktore miały nawet głęboką depresję i myślały o samobójstwie.
Jeśli miewany częste “doły”, jest nam smutno, to powinnyśmy szukać wsparcia u najbliższych nam osób, jak mąż/partner/przyjaciółka/mama, ktokolwiek, z kim mamy bliski kontakt. Niestety hormony szaleją i nieraz nie jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić. Dlatego tak bardzo ważne jest wsparcie drugiej osoby. Czasami zwykła, “glupia” rozmowa pomoże nam bardzo pomóc. I przede wszystkim nie powinnyśmy bać się prosić o pomóc. Dość często się słyszy, że przyszła matka nie chce on nikogo pomocy, bo ona MA i MUSI być silna i MUSI sama sobie zawsze ze wszystkim radzić, co jest nieprawdą. Nie musi, kobieta jest tylko człowiekiem, a w okresie ciąży staje się bardziej delikatna i bardziej wrażliwa na pewne kwestie. Jeszcze z depresją może nam się pomóc się uporać psycholog. Na pewno nam doradzi, wesprze i pocieszy dobrym slowem. Jeszcze są telefony zaufania. Zawsze jest jakiś sposób, by z problemem nie zostać samemu

Ja mam ostatnio doły. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego że siedzę sama całymi dniami, a po pracy jak mąż wraca to nic nie robimy bo on zmęczony. W weekendy on chce sie wyspac bo zmeczony po pracy a ja bym chciala juz wstac i cos robic. Czasem jest taki troskliwy, a ostatnio mam wrażenie że jest gdzies daleko ode mnie i że go to przerasta. Na początku jak się synek w brzuszku ruszał to tak się cieszył a tera z już ręki nie chce kłaść na brzuszek, mniej rozmawiamy. Jak poruszę jakiś temat z ciążą to on się juz denerwuje. Chce mi sie ciagle plakac i mam chwilami lzy w oczach ale musze sie starac zeby nie wyplywaly bo moze sie to zle skonczyc, chociaz wiem ze ktoregos dnia wybuchne i skoncze wtedy z wymiotami z lazience. A teraz jeszcze ze wzgledu na to że gorzej sie czuje i zostalam bez lekarza prowadzacego to mi jest jeszcze bardziej źle.

Mój mąż podobnie zachowywał się do twojego tyle że ja płakałam jak bobr. A czemu bez lekarza prowadzącego co się stało?

Monika, w ciąży organizm funduje nam huśtawkę hormonalną i przez to raz czujemy się lepiej, a raz gorzej. Myślę, że Twój Mąż zaczął sobie powoli zdawać sprawę z tego, co Go niedługo czeka. Termin porodu coraz bliżej… Czasami też wmawiamy sobie niektóre rzeczy i całą rzeczywistość widzimy jakby inaczej. Wydaje nam się, że jesteśmy mniej atrakcyjne, mniej zadbane… Wszystko siedzi w naszym umyśle. Moniczko, tyle kobiet przez to przechodzi, nie martw się :slight_smile: Zbliża się weekend! Kupcie sobie z Mężem duże lody, włączcie ulubioną komedię, a chandra minie! :slight_smile:

Mamy teraz rocznicę ślubu pierwsza na tym weekendzie, a ja nawet nie mam siły żeby cokolwiek przygotować czy coś zrobić.

Monia, głowa do góry, wytrzymasz jeszcze trochę. A jeżeli chodzi o męża, to może na jakiś czas odpuść rozmowy o ciąży, o synku, chociaż wiem, że to trudne, bo teraz to jest cały Twój świat. Być może mąż czuje się zmęczony pracą, martwi się o Ciebie i maleństwo, a nie umie tego wyrazić. Mój mąż miał podobnie przy mojej ostatniej ciąży, pod koniec nawet nie chciał zobaczyć małej na USG. Pracował na etacie, a potem remontował mieszkanie, żeby zdążyć przed porodem. Rozmawialiśmy praktycznie chwilę późnym wieczorem, bo mąż padał ze zmęczenia. Ja miałam oczywiście pretensje, że nie interesuje się mną i dzidzią, ale prawda jest taka, że wiecznie marudziłam i narzekałam, że źle znoszę ciążę, więc w końcu dał sobie spokój z rozmową na ten temat.

Właśnie Agnieszka ja źle znoszę ciążę od początku i jak źle się czuję to mu mówię. Wolę powiedzieć że mi słabo, niedobrze itd jak coś mi dolega niż jakbym miała nic nie mówić a później nagle bym się osunela na ziemię i zaslabla. Czuję się z dnia na dzień słabsza. Jeszcze ostatnio bóle w podbrzuszu jak przy miesiaczce. Nie mam tu nawet koleżanki z którą bym mogła sobie pogadać, sama siedzę to się męczę. Jeszcze mam wyrzuty że nie mam pracy i przez to na najbliższe lata jesteśmy uziemieni. A mąż od czasu do czasu mówi że następne dziecko dopiero za 5 lat najwcześniej to mi przykro się robi. I jeszcze czasem wspomina że nie wie czy ja sobie dam radę sama z dzieckiem jak się źle czuje. Zamiast wsparcia czuję że mnie chwilami doluje. Czuję taka presję że ja nie mam pracy tylko on zarabia i nie stać nas na wiele rzeczy. Zresztą już kiedyś pisałam że nawet o deskę do prasowania musiałam długo prosić byśmy kupili bo była droga. A że żelazo kupiliśmy drogie to już deski nie chciał bo u niego na zwykłym stole mama prasowala i on taka Rzecz uważa za zbędna.

Monia, faktycznie nie masz łatwo. My od września przez rok będziemy tylko na pensji męża i już teraz wiem, że czeka mnie niejedna awantura z tego tytułu (już to kiedyś przerabiałam). Prawda jest taka, że większość mężczyzna ma wyrzutu sumienia, że sami nie potrafią zapewnić rodzinie warunków bytowych na odpowiednim poziomie i swoje frustracje z tego tytułu wyładowują niestety na nas. Pomimo, że jeszcze mam wypłatę, to muszę się tłumaczyć z każdej wydanej złotówki i często słyszę : "Po co to potrzebne? " - zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy dla małej. Wczoraj kupiłam używane nosidło za 15 zł (fajne w idealnym stanie) i mąż miał pretensje, chociaż mówiłam, że mój kręgosłup już nie wytrzymuje noszenia małej i muszę go jakoś odciążyć. Najgorsze jest to, że jak faceta coś boli, to od razu “umiera”, a my musimy się męczyć, bo myślą, że przesadzamy.
Szkoda, że nie masz blisko koleżanki. Rozmowa w miłym towarzystwie, wspólne narzekania i marudzenie (bo która kobieta nie ma problemów) zawsze poprawiają nastrój, a dodatkowo czas szybciej płynie. Pozostaje Ci jeszcze forum lovi i nam zawsze możesz się wyżalić. A może spróbowałabyś pisać pamiętnik dla dzidziusia, może to poprawi Ci nastrój, albo chociaż na chwilę oderwie od kłopotów.
Absolutnie nie miej wyrzutów sumienia, że nie masz pracy. Po urodzeniu dziecka wszystko może się zmienić, być może znajdziesz pracę szybciej niż byś chciała. Pamiętaj, że jest wiele kobiet w podobnej sytuacji. Na chwilę obecną ciesz się maleństwem i każdym mijającym tygodniem, który przybliża Cie do końca ciąży. A jak maleństwo się urodzi, to może mąż się “ogarnie”.
W rocznicę ślubu proponuję wspólne obejrzenie płyty z wesela.

No ja poprostu miałam pracę i sama złożyłam wypowiedzenie tydzień po ślubie, bo psychicznie tam nie wytrzymywalam. Mobbing był niesamowity, mąż tego nie rozumiał do końca i niby było ok ale wiedziałam że ma żal że tylko jedna wypłata. Do ślubu pracowałam bo kasa byla potrzebna na zrobienie wesela a później myślałam że szybko znajdę jak się zwolnie. Niestety przez pół roku zostałam zaproszona na 3 rozmowy gdzie codziennie wysyłałam po kilkanaście cv. Udało się dostać staz z urzędu zaraz jak zaszłam w ciążę,mąż odradzal iść w to miejsce gdzie mi zaproponowano i szukać dalej bo na rozmowy o staż urząd wysyłał. Ja jednak się uparlam że tam gdzie chcą mnie przyjąć to się zgadzam i ide i będą pieniądze. Niestety ten staz przysporzyl wiele kłopotów i ciągłego jeżdżenia po urzędach i do tej pory do mnie wydzwaniaja że coś om brakuje w papierach albo najpierw chcą zwolnienie, później zaświadczenie i znowu zwolnienie i tak w kółko coś a ja nie mam już na to siły. Po 3 tygodniach chodzenia na staz, przerwano mi staz z tej firmy do której poszłam że względu na ciążę. Także więcej zamieszania niż tych pieniędzy za 3 tygodnie pracy.

A jeśli jeszcze chodzi o pracę to wiadomo że chciałabym mieć jak najszybciej ale ważniejsze jest dla mnie mieć drugie dziecko, w końcu nie jestem najmłodsza. Trzecie może być za kilka lat, ale drugie też chciałabym mieć w bliższej przyszłości a nie jak już pierwsze odchowam.a z tego co widzę narazie to mąż nie będzie chciał mieć przez dłuższy czas drugiego dzidziusia, prawdopodobnie z tego względu że ta ciążę źle znoszę i uważa że nie dam sobie rady z Dzieckiem przy drugiej ciąży. Bo ta ciążę w większości to on się mną musi opiekować i robić śniadania obiady kolacje gdyż ponad 4miesiące prawie nie wstawalam z łóżka żeby coś zrobić.

Monia, może jak urodzisz, będziesz się czuła dobrze i mąż zobaczy, że sobie świetnie radzisz, to być może zmieni zdanie na temat drugiego dziecka. Na razie się tym nie martw, bo wszystko jeszcze może się zmienić. A to, że tę ciążę znosisz źle, nie świadczy, że kolejna będzie równie trudna. Najlepiej przed podjęciem decyzji udać się do lekarza, który oceni stan zdrowia i podpowie, kiedy jest odpowiedni czas na drugiego malucha (oczywiście jeżeli chodzi ostan zdrowia).

Monika bardzo dobrze cie rozumiem bo też bardzo źle znosiłam ciążę wymiotowalam kilka razy dziennie do końca 6miesiąca sama myśl o mięsie nie mówiąc o jego przygotowywania wywoływała mdłości. Potem doszły okropne bóle podbrzusza i pachwin że nawet spacer odpadaj. Mój mąż z tym okresie nie był zbyt pomocny więc i tak robiłam wszystko tylko wolniej i z przerwami co doprowadzajm mnie do szału. Tylko że ja miałam koleżanki i sąsiadki z dziecmi do których poszłam choćby na herbate pogadać. Samemu jest ciężko wiem to bo teraz jestem raczej sama.
Co do pracy no cóż różnie jest w życiu teraz musisz myśleć o dzidziusit wiadomo że z jednej pensji jest ciężej ale dacie radę:-) a tak na marginesie naprawdę mnóstwo mogę zarzucić mężowi z resztą znacie w większości moje problemy. Ale nigdy nie żałował mi pieniędzy nie rozliczaj i nigdy nie usłyszałam nawet najmniejszego podtekstu związanego z tym że ja nie zarabiam a macierzyński skończył mi się na początku kwietnia. Z resztą gdyby tak było to poszłaawm do jakiejkolwiem pracy po to by pensje oddać opiekunce ale żeby nie mógł powiedzieć że nie zarabiam. Nim rozlicza mnie z niczego ale ja mam wyrzuty sumienia jak sobie coś kupię że w sumie to nie moje pieniądze tak się czuję.
Monika a ile masz lat jeśli można wiedzieć i za ile byś chciała drugie dziecko? Pamiątaj że nie każda ciąża jest taka sama to że teraz tak źle znosisz nie znaczy że kolejna tak samo. Sama sobie to tłumacze chodź ja chcę większą różnice wieku i z tego powodu i z innych. Obejrzeńpd filmu z wesela to świetny pomysł. My tak spędzalismy pierwsza rocznicę ślubu zamówiliśmy sushi po lampce wina i film z wesela z maleńkim synkiem na rękach bo za nic spać nie chciał:-P a miał 2miesiące:-P głową do góry:-) pamiętaj że mężczyźni bolą się zmian w życiu i tego że zaraz będą musieli podzielić się swoją partnerka z kimś innym

Monika to, że pierwszą ciąże źle znosisz wcale nie musi oznaczać, że drugą ciąże będziesz przechodziła tak samo. Każda ciąża jest inna i możesz w drugiej latać ponad ziemią i nie mieć żadnych ale to żadnych objawów. Moja kuzynka w pierwszej ciąży bardzo się męczyła. Tak jak Ty źle się czuła i wymiotowała między innymi a drugą ciąże zero wymiotów i bardzo dobre samopoczucie.

A Ty zrób tak jak mówiła Agnieszka nie wspominaj sama chwilowo o ciąży przez jakiś czas. Myślę, że Twój mąż sam się obawia jak poradzi sobie w roli ojca. Jak ogarnie pracę i wychowanie dziecka. Przeżywa to na swój indywidualny sposób i dlatego tak się zachowuje, ale niczym się nie martw po porodzie wszystko się zmieni i mam nadzieję, że będzie Ci pomagał przy Maluchu (bo niestety nie wszyscy mężowie są pomocni mój np jest ale on od początku bardzo wszystko ze mną przeżywał i chciał we wszystkim uczestniczyć i to się nie zmieniło). A jak zobaczy te Małe rączki i stópki być może mu się odwidzi i nie będzie chciał czekać na kolejne dziecko aż 5 lat.
Twój mąż obawia się zmian ale już za jakiś czas to minie bo dzidziuś już będzie na świecie,.

Pierwsza rocznica ślubu - ja mam 1 sierpnia i też zamierzam włączyć film z wesela i na spokojnie pooglądać z mężem. (Justyna mój Synek też będzie miał 2 miesiące w rocznicę ślubu i zobaczymy czy i my będziemy oglądać w troje). :slight_smile:

Dziewczyny ja jestem najlepszym przykładem. W pierwszej ciąży mdłości na zapach kawy okropnie wymiotowałam aż nie miałam już czym, wiecznie zmęczona, okropne bóle brzucha i piersi. Odbijalo mi się strasznie, później zgaga. A do 28 tyg krwiaki w macicy większe o 10razy od dzidziusia. 2 razy chlusło ze mnie krwią i cala ciążę plamienia.Zagrożenie poronieniem i wczesnym porodem do 32tyg. Meczarnia straszna. Powiedziałam sobie nigdy więcej dzieci.

A drugą ciążę gdyby nie to że nie dostałam okresu przez 2 tygodnie i to że się staraliśmy to nie wiedziałabym że jest tam mały lokator. Bez żadnych objawów, c ciąża zupełnie bez problemu mogłam góry przenosić.

My różnie znosimy ciążę i chyba większość z nas jest przekonana że da sobie radę. Ja wręcz nie mogę się już doczekać maluszka kiedy przyjedzie na świat - Oczywiście w terminie. niestety nasi panowie to nie każdy zdaje sobie sprawę że my mimo złego samopoczucia bardzo pragniemy dzieci i jesteśmy w stanie dla nich dużo znieść.

A ja z kolei miałam depresję poporodową przy pierwszym dziecku i mogło to się źle skończyć, ale dzięku wsparciu moich bliskich po kilku tygodniach doszłam do siebie i dzisiaj nawet nie chcę wspominać o koszmarze, jaki przeżyłam.

Depresji nie miałam, jednak po porodzie długo nie mogłam dojść do siebie. Miałam ogromny żal, że nie udało mi się urodzić naturalnie. Bardzo ciężko było mi się z tym pogodzić. Obwiniałam się, żałowałam, czułam jakbym coś straciła, na co tak długo czekałam. Oczywiście cieszyłam się, że córcia zdrowa. Jednak jak tylko szła spać, co wieczór wylewałam morze łez w poduszkę. Do łez doprowadzał mnie nawet tytuł artykułu o porodzie naturalnym. Na szczęście mniej więcej po jakiś 2 tygodniach wszystko wróciło do normy, a płaczliwość ustąpiła.

Moze nie depresje ale nadmierna placzliwosc na pewno, czasami z byle powodu. Wydawalo mi sie ze dzieje sie tak tylko pod czas ciazy, poki po porodzie nie dopadlo mnie baby blues. Narzeczony w pracy a tu wczesnie zaczely sie koleczki i zmeczenie spowodowane niewielka iloscia snu, brak wyjsc z domu przez jakis okres i lekkie poczucie samotnosci. Na szczęście w miare szybko przeszlo

Mnie ostatnio lapala depresja. Ciągły stres z tym jak mieszkamy, bo za mało miejsca na cokolwiek. Brak możliwości zrobienia sobie jedzenia itd. Ale już mi przeszło chwilowo.