Depresja, nerwica ....jak tu dalej żyć?

Ewcia pisz oczywiscie.
Wiem, ze jakos moje wpisy nie do końca do Ciebie trafiają, ale jako osoba mająca mega podobnie jak Twój mąż uważam, ze zmiana pracy tutaj nie pomoże… Tutaj teraz on nieco sie nakręca, “a co będzie jak dostanę kolejnego ataku? umrę?” I przez to dostaje kolejnych ataków. Pomyślcie nad psychologiem, bo same leki tutaj niewiele zdadzą…

Mąż jest w szpitalu - cały czas trwają badania, niedawno miał tomografie…jutro będę mieć konsultacje…

Mąż zaczął popadać coś w ala śpiączki a w niej takie drgawki, rzucanie się i takie ruchy niekontrolowane twarzy, z ust tylko bełkot jakby język się mu plątał , nic nie mógł powiedzieć…

Nie wiedzą co mu jest…ten opis niby padaczkowy - ale ja wykluczyli gdyż po ataku nie ma skotkow padaczki a więc to nie to…no zobaczymy co tomografia wykarze… trzymajcie kciuki bo ja już opadam z sił, cały czas się modlę za niego, bo dom bez niego jakiś taki pusty…aż nie chce się tu być…

Trzymam kciuki.
Słuchaj mój znajomy miał atak podobny do padaczki. Z taka diagnozą zabrali go ratownicy. Lekarze długo szukali przyczyny i okazało się, że miał zatrucie organizmu tak silne, że ponad miesiąc leciał na odtruwaniu. Teraz wszystko ok i nic się nie dzieje. Czasami takie ataki to nie tylko padaczka. Może to tylko chwilowe i będzie dobrze.
Pisz co u niego i bądź silna!

Ach jej…ja głupia niepotrzebnie zaczęłam czytać na necie o chorobach…bo pod jego objawy pasuje mi i toczeń i kora nadnerczy, albo zapalenie pnia mózgu czy kory jakoś tak… człowiek jest taki bezradny w tej chwili a to czekanie dobija …

A to zatrucie jak wykryli?

Nie mam pojęcia…
Nie martw się na zapas, bo mąż jest w dobrych rękach i badania wszystko wykażą…
Taka nasza ludzka natura, czy czytamy śmieci w necie, ale pamiętaj, że według internetu jak boli Cię paznokieć to masz raka odbytu, więc nic z tego co czytasz nie ma przełożenia w rzeczywistości.

Dobrze ze jest w szpitalu, w domu nie dali byście sobie z nim rady i sam też by sobie nie poradzil.
Niech robią mu badania, sprawdzaja, bo to nie wygląda dobrze, nie dajcie się też spławic bez diagnozy, bo nieraz tak potrafią zrobić jak nie będą np wiedzieć co mu jest i co dalej robić , jak nie tam to inny szpital, sprawa jest poważna.
NIE wiem czy bym szukała w necie informacji, czasami pomagają a czasami mieszają w głowie, moze nie szukaj, poczekaj na wyniki ze szpitala

Ewcia, i jak wiadomo już coś? Jak mąż?

Cały czas w szpitalu…niby leczą nerwicę ale jeszcze sprawdzają czy aby to to. W piątek miał prześwietlenie klatki piersiowej bo go trasznie bolała - ale wszystko wyszło czyste, wcześniejsza tomografia też czysta bo nie wiem czy pisałam czy nie. Dziś miał mieć badana tarczycę…nie wiem jak to długo jeszcze wszystko potrwa…

A dziewczyny które przechodziły nerwicę - wrocilyscie potem normalnie do pracy??

Najważniejsze że te ataki śpiączki i takiej a’la padaczki ustały no i cały czas jest świadomy

Ja nie przechodziłam, ale moja mama tak, baaaardzo dawno temu, leżała długo w szpitalu kilka miesięcy, pomogli.
Zaburzenia nerwicowe są chorobami, których podstawowe przyczyny leżą w nieuświadomionych i nierozwiązanych konfliktach wewnętrznych u człowieka. Czytałam że bardzo pomaga dobra psychoterapia, szpital swoją drogą, niech go przepadają czy coś jeszcze jest a druga sprawa to psychoterapia. Tutaj ważny jest terapeuta i praca z nim, ewentualnie grupa terapeutyczna.
“Zazwyczaj leczenie trwa około 12-14 tygodni i prowadzone jest w 10-12 osobowej grupie. W trakcie terapii pacjent, przy pomocy grupy i terapeutów ma szanse na głębsze zrozumienie przyczyn swoich objawów i trudności oraz na stopniowe rozwiązywanie różnego rodzaju konfliktów wewnątrzpsychicznych” taki wpis znalazłam pod nazwiskiem jednego z lekarzy

Ewcia ja pracowałam, ale dla mnie to była istna udręka. Wstawałam rano z ogromnym strachem, lękiem, niczym nie uzasadnionym, często miałam biegunki i leciałam na lekach przeciwbiegunkowych, aby wyjść z domu… W ciąży sie wyciszyłam, uspokoiłam, a do praacy jeszcze nie wróciłam, ale na samą myśl mi sie robi gorąco i wszystko buzuje w jelitach…
Dobrze, że robią badania, ale tak też jak wspomniałaś o tarczycy to moja znajoma przez nią miała atak niby inny, bo nagle traciła orientację, było jej niedobrze, nie mogła ustać, nie wiedziała co się dzieje i też coś tam w klatce piersiowej jej było., ale ona pojechała na sor i tego samego dnia ją wypuścili…
Powiem szczerze… moim zdaniem psychoterapia to konieczność i terminy 12-14 tygodni to dla mnie istna abstrakcja bo trwa to dłużej o ile chcemy się wyleczyć dobrze. I powtarzać to b ędę cały czas i od początku pisałam. Psycholog to osoba, któa mu pomoże bardziej niż leki…

Tutaj kluczowe będzie znalezienie dobrego psychologa i dobrego psychoterapeuty, specjalista specjaliście nie równy.
Z pewnością terapia będzie dłuższą ale jak trafi na dobrego terapeute to pomoże

Ewcia jak u męża? Nadal jest w szpitalu?

tak kochana cały czas - dziś byłam u niego…we wtorek ma mieć psychologa…wszelkie inne choroby zostały wykluczone więc już trzymają się nerwicy. ma powoli odstawiane leki, dziś dostał jakiś nowy lek i fatalnie się czuł - taki śpiący otumaniony trochę, nawet poszłam z tym do lekarki i maja go obserwować , jutro zmniejsza dawkę a jak to nie pomoże to mu zamienią…teraz dopasowują mu lek który będzie mógł wykupić w aptece i puszczą go do domu…już mi też zaznaczyła że po wyjściu psychiatra i psycholog musi być…tak sobie myślę że może psychiatra to zostaniemu u tej co w szpitalu, jak myślicie? nawet prywatnie raz w miesiącu - już zna męża wie jak reaguje na dane leki i w ogóle…raz w miesiącu do niej prywatnie nawet to nie jest etż tak źle, a wiem że z mężem jest lepiej i że mu dobrze leki dobiera…nie wiem właśnie…pozostaje mi też znaleźć teraz psychologa dobrego…zamarańcza - sam psycholog i spotkania z nim wystarczą czy jakaś grupowa terapia? nie wiem za czym się rozglądać nawet…ostatnio jak na szybkiego znalazłam prywatnie to mąż jeszcze gorzej się poczuł po tej wizycie i ataki się nasiliły…nie wiem czy po prostu szczera rozmowa z nią w jakimś stopniu pobudziły męża …nie mam pojęcia…

Cieszę się że z Twoim mężem jest już lepiej, myślę że wizyty u tej samej Pani psychiatry to dobry pomysł, zna męża od początku, jeśli widzicie że jest dobra ze dobiera odpowiednie leki, że można z nią normalnie porozmawiać to pewnie
Na pewno Pani psychiatra będzie potrafiła doradzić lepiej niż my psychologa czy psychoterapeute. Jeśli macie za wszystko płacić to polecam chyba lepiej od razu psychoterapeute, większość psychoterapeutow powinno być po psychologami a nie każdy psycholog będzie psychoterapeuta.
Wg mnie terapię chyba bym wybrała grupowa, z tego względu że na takiej terapii powinny być raczej osoby, które mają ten sam problem, wzajemne dzielenie się problemami, otwieranie się przed tymi ludźmi jest bardzo pomocne. Mąż zobaczy że nie jest sam, że inni też mają podobne problemy w życiu

Mąż ponoć jutro wychodzi…tak się z tego cieszę że aż się boje ze ten czar pryśnie…jejku ;))) starszą córka już się nie może doczekać, ledwo udało mi się ja położyć spać. A mąż jak tylko mu powiedzieli że wychodzi tak spakował swoje rzeczy od ręki he he i śpi na walizkach już he he trochę się boje nie ukrywam tego…boje się by mu te ataki nie wróciły, czy da sobie radę…tak się kotłują te wszystkie pytania

Ewcia, a czy w szpitalu także dostawał takich ataków?
Jesli dobrali mu odpowiednie leki powinno być dobrze, ale warto jeszcze wspomóc się terapią psychologiczną.
Mam nadzieję, że dzisiaj wyjdzie i będzie już z Wami!

Mam nadzieje, ze dostaniecie jakiś kontakt z Panią doktor, jakby sie coś działo, nie wiem co to za szpital, ale było by dobrze.
Też mi się wydaje, ze koniecznie od razu jakaś terapia, zeby to ciągnąć,zeby nie było powrotów, czy Pani psychiatra coś Wam doradzała, terapie grupowa, indywidualną, dobrego psychologa czy psychoterapeute? bo wydaje mi si,ę, ze nie maco czekać, dzisiaj może być dobrze, ale jutro nie wiadomo, leki lakami,ale dobrze, jakby miał jakie,s wsparcie.
Swoją drogą to chyba szpital powinien też skierować, zapewnić jakąś terapie, a z punktu widzenia medycyny jak to wygląda, coś pokazały te wszystkie badania?

badania nic nie wykazały - nawet miał badanie pod kątem padaczki ale nic dzięki Bogu nie wyszło ;)) tarczyca tez ok. więc raczej nerwica z jakimiś zaburzeniami. żadna tam choroba jakaś psychiczna czy coś to nie i to mnie też cieszy ;))

zamarańcza takie ataki jak w domu to tam w szpitalu miał trzy…dobrali leki i przez półtora tygodnia czysto więc wypuścili, leki ma dobrane, pilnuję go by brał o tych samych godzinach co w szpitalu bo już organizm tak jest przyzwyczajony więc niech tak zostanie, dostał jeszcze miesiąc zwolnienia więc póki co w domu o pracy nie myśli i jak co to jeszcze pociągniemy z miesiąc lub dwa by tak dobrze doszedł do siebie…przed wypisem rozmawiałąm jeszcze z Panią doktor to mówiła by raczej zapisac męża na indywidualne spotkania by terapeuta cały czas poświęcił mu i z nim tylko rozmawiał, taką grupową mogę wziąć sobie dodatkowo gdzieś…i od poniedziałku ruszamy pełną parą i cos szukamy…dziś sobie daliśmy wolne i tak cieszymy się sobą i w ogóle, musiałam tez poprać te wszystkie jego rzeczy…a mąż ogólnie dobrze - trochę ospały momentami po tych tabletkach ale sam garnie się do pracy w domu, pomaga mi przy dzieciach choć dziś wspomniał ze nie ma do nich jeszcze takiej cierpliwości więc woli starszą zabrać na powietrze niż biegac za małą he he wczoraj nawet popowrocie zaraz ja kąpałam małą a mąż wykąpał i położyl spac starszą - widać ze się stara i ze chce jak najszybciej wrócić do normalności, trochę martwi się tym ze co ludzi epowiedza ale mu tłumacze że nie ma się czego wstydzić, ta choroba dotyka teraz tylu ludzi że o mój ty swiecie…trzeba być dobrej myśli i zyć dniem dzisiejszym a nie tym co było

Dobrze ze badania nic nie wykazały, to jest plus :wink: Fajnie że się stara że chcesz coś robić, to akurat dobrze, że szuka sobie zajęcia, jeśli do dzieci nie ma na razie za dużo cierpliwości to na razie niech z dwójką nie zostaje, niech się nie denerwuje, powolutku

Utrzymujcie na razie kontakt z Panią doktor, myślę że jeszcze powinien posiedzieć w domu, miesiąc to za mało na nerwice i takie ataki, myślę że nie powinien wracać do pracy bo mogą być powroty, myślę że Pani doktor wie co mówi jeśli chodzi o terapie indywidualna,
Ale grupowa też by nie zaszkodziła
Trzymam za Was kciuki, myślę że wszystko jest na dobrej drodze