burza hormonalna… ja miałam coś takiego, ale było to barzdiej związane z tym, że mój synek leżał po fototerapią i tęskniłam za nim okropnie… zostałam matką a nie mogłam się nim cieszyć i to mnie przygnębiło…
Właśnie fototerapia jest tym pierwszym momentem rozłąki noworodka z mamą. Sama stałam i płakałam kiedy mój pierwszy synek był naświetlany. Przecież dziecko było zdrowe, a ja nie potrafiłam przestać Teraz się z tego śmieję, ale trudne momenty po porodzie potrafią przyczynić się do złego samopoczucia.
U mnie baby blues napewno spotęgowała atmosfera na oddziale a raczej jej brak i pomocy także. Mając 23 lata, rodząc pierwsze dziecko spodziewałam się odrobinę większej empatii ze strony personelu. Wróciłam do domu z minimalna umiejętnością przewijania (jak zrobił kupę to nie wiem czy nie ja głośniej płakałam z braku umiejętności) nie wspominając o karmieniu piersią.
Skończyło się na baby blues, bo nie potrafiłam poprawnie przystawić syna do piersi, z nerwów straciłam pokarm i musieliśmy po 3 tygodniach przejść na MM i butelkę.
Pamiętam jak mąż wrócił do pracy i moja mama musiała przez miesiąc z nami zostawać dopóki on nie wrócił, bo nie radziłam sobie. Syn płakał a ja razem z nim, nie umiałam go uspokoić, jak toczylismy walkę z karmieniem piersią to albo był głodny albo płakał i podstawowe stwierdzenie "napewno zjadłaś coś nieodpowiedniego".
Pierwszy koszmar nie był przepełniony cudem macierzyństwa, ale teraz wynagradza mi to z nawiązką :)
Abc11225 miałam podobnie też byłam młoda i nie doświadczona. Z karmieniem trochę pomogły położne ale reszty uczyłam się sama, nikt nie pokazał ani raz jak przewijać maluszka. Ja na szczęście miałam małe doświadczenie bo odkąd byłam nastolatka pomagałam przy dzieciach w rodzinie także nie był to mój pierwszy raz
Dzięki mojej mamy, która była ogromnym wsparciem i pomocą dałam radę :) grunt to się nie poddawać a przede wszystkim widzieć,przyznać się, że jest jakiś problem a nie uśmiech do złej gry :)
Mnie nie dopadło baby blues i się bardzo cieszę. Mialam zarówno wsparcie u męża jak i u rodzicow
Niestety niektóre kobiety nawet mimo wsparcia nie potrafią sobie poradzić z tym problemem bez pomocy specjalisty.
To prawda czasami jedynie specjalista jest w stanie wyciągnąć z depresji. Nie zawsze udaje się rodzinie. Ale to o to chodzi żeby rodzina i mąż nie pozwoli żeby do tego doszło. Powinni tak się starać żeby do tego nie doszło .
Pierwsze dziecko, zmęczenie, problemy z laktacją i brak wsparcia w szpitalu. Nie wiem czy baby blues czy po prostu brak doświadczenia. Przeszło po miesiącu gdy powoli zaczęłam rozumieć potrzeby dziecka.
chyba wszystkie mamy są zmęczone, bo tak jest przy dzieciach, bo a to płaczą, a to wiszą przy piersi, albo nie wiszą, bo brak pokarmu i się martwimy i wtedy przychodzi rozgoryczenie, że to nie tak miało wyglądać, że przecież w reklamach i na filmach, macierzyństwo jest przedstawiane, jako coś prostego, pięknego, bezproblemowego, a tu nagle zderzenie z rzeczywistością i wszystko nie jest takie kolorowe, jakby się mogło wydawać. Ale! Trzeba przetrwać te pierwsze tygodnie i nauczyć się "żyć" z maluszkiem.
Sama na samym początku miałam ciężko, bo córeczka albo wisiała na piersi dwie godziny, albo nie chciała spać. Teraz przez kolki również nie jest lekko, aczkolwiek cały czas sobie mówię, że to etap przejściowy i minie i muszę dać radę :) I ten jeszcze nieświadomy uśmiech malutkiej mnie motywuje :)
Zmęczenie każdego dopada bo nikt nie przygotowuje się do wstawania tak często w nocy, słuchania płaczu kiedy dziecko ma kolki itp. ale to nie oznacza że dopadło nas baby blues
Mnie niedługo czeka kolejny poród, kolejne nowe wyzwanie i nowy maluszek do "nauki i poznania".
Trochę sie martwię jak to będzie i nawet łapie cykora przed porodem, a myślałam, ze do końca będę mega odważna, ale chyba się nie da.
Mały siedzi wysoko, ciągle coś uciska, ciężko sie schylać, ciężko coś robić..
Zastanawiam się, czy doświadczenie jakie już mam po pierwszym dziecku pomoże mi uniknąć okropnego smutku jaki miałam po pierwszym porodzie, kiedy dostałam synka i nawet nie umiałam go podnieść z wózeczka.
Macierzyństwo trzeba po prostu przeżyć na własnej skórze. Wiedziałam, że będzie trudno, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Najgorzej chyba mnie męczą pobudki w nocy, ciężko jest jak człowiek od kilku miesięcy nie przespał całej jednej nocy. Mam jednak wrażenie, że kobiety są stworzone po to aby rodzić i opiekować się maluchami, bo kto jak nie my:-)
Macierzyństwo to bardzo duża harówka. Chyba nikt nie zdaje sobie sprawy co to oznacza na prawdę. Tylko matka jest w stanie wytrzymać te nieprzespane noce, bolące cycki, bałagan z całym domu i ani chwili dla siebie. A to wszystko za jeden mały uśmiech.
Oprócz mojego obniżonej samopoczucia dobijaly mnie reakcje środowiska np jak to nie pozmywane, posprzatane, ugotowane;jak to paznokci nie masz zrobionych czy nie wbijasz się w kiecki, porostu brak zrozumienia. Tylko MATKA zrozumie MATKE noworodka czy niemowlaka. Porównując to co miałam na samym początku a teraz rok później to diametralna różnica. I to nie chodzi o doświadczenie. Codziennie uczymy się siebie nawzajem. Tylko poprostu maluch staje się "doroslejszy" i bardziej "samodzielny" oraz komunikuje się już na swój sposób. Czas i jeszcze raz czas i będzie coraz lepiej ;)
To Ja Aga, nie przespane noce zdecydowanie są dobijajace. Tymbardziej że już w ciąży trzeba wstawać kilka razy chociażby do toalety i tu się nie chce a z drugiej strony trzeba i tak kilka miesięcy a później wstawanie do maleństwa. Ale kto jak nie my :)
Natalia zgadzam się z tym co napisałaś w 100%
aneczkaa006 a myślisz, że od czego takie baby blues się zaczyna? Tak po prostu? Każdy skutek ma swoją przyczynę.
Wstawanie w nocy bardzo nas rozbija i meczy, z czasem wstajemy równie regularnie jak dziecko i wręcz na czuja, ale zanim do tego dojdzie to chodzimy ciągle jak zombie, pokładamy się w każdej możliwej chwili, ale są dzieci bardzo wymagające i mało śpiące przy których nie da się odpocząć nawet w środku dnia i to jest okropne. Do tego ciągła gotowość do karmienia, brak możliwości zrobienia obiadu, posprzątania, prysznica w spokoju, a jeszcze jak ma się starsze dziecko to już całkiem etat x3 i 24/h na dobę w gotowości.
Matka matkę zrozumie to prawda.. Nie wiem skąd ten wpływ społeczeństwa, ze mama po porodzie musi lśnić, być uśmiechnięta, szczęśliwa, pięknie ubrana i zadbana...
Zamarancza i właśnie wtedy potrzebny jest mąż który wróci z pracy a my wtedy możemy się przespać :)