D-MER - przyczyny, diagnoza i leczenie

Karmienie piersią zwykle kojarzy się z ciepłymi odczuciami. Podczas karmienia między mamą i dzieckiem tworzy się więź, nieporównywalna do niczego innego. Co jednak, jeśli w trakcie karmienia matka czuje coś wprost przeciwnego – nagłe rozdrażnienie, lęk, żal? Takie odczucia mogą świadczyć o tym, że cierpi na D-MER.

Moja koleżanka kiedy karmiła córkę piersią miała w sobie negatywne odczucia. Nie wiem jednak czy był to ten syndrom czy po prostu psychologiczna niechęć do karmienia, bo pamiętam sposób w jaki mówiła o karmieniu. Z niechęcią, z pogardą, z żalem, ale jednocześnie przyznawała, że nie chce tego zaprzestać i mimo tych negatywnych odczuć karmiła córkę piersią.

Dobrze że powstał ten artykuł. Osobiście nie wiedzialam nawet że takie coś istnieje. A dobrze jest wiedzieć! Choćby po to, żeby przypadkowo kogoś nie urazić, nie wpedzic w jeszcze większy dołek. Bo to przecież my jako kobiety, matki i otoczenie, mamy dawac wsparcie i otuchę w tym szczególnym czasie. Artykuł świetny do poczytania dla tatusiow, babć, ciotek i tesciowych :slight_smile: bo zrozumienie osób najbliższych jest najwazniejsze

Nie miałam pojęcia że jest coś takiego

U mnie teściowa takie coś miała. Mówiła, że jak miała karmić piersią to się cała trzesla z nerwów.

Ja czegoś takiego nie miałam. Na początku fakt było ciężko bo bolało i brodawki miałam pokaleczone ale później jak wszystko wróciło do normy to już była sama przyjemność.

Ważny temat, rzadko poruszany, przynajmniej w Polsce, w USA już częściej, co widać na stronach internetowych poświęconych D-MER. Przykra dolegliwość, przykre, że niektóre mamy muszą doświadczać tego typu odczuć w trakcie karmienia. Może w przyszłości uda się poznać czynnik , które decyduje o tym, że jedna mama będzie narażona na D-MER, a inna nie i uda się tej dolegliwości zapobiegać lub szybko leczyć czy łagodzić jej objawy do minimum.

Dużo też zależy od nastawienia. Moja znajoma od początku była anty karmienia piersią bo boli i z piersi robią się flaki. Dziecko od początku jest na mleku modyfikowanym mimo że ma pokarm. Ściąga dwa razy w ciągu dnia i podaję z butelki.

Ja cały czas uważam że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i jeśli mama źle się czuję karmiąc albo nie chce tego robić to nie musi. Nie wszystkim kobietom karmienie sprawia radość ale większość jeśli ma pokarm to karmi z powodu presji otoczenia.

Moja presja podczas całego okresu karmienia piersią to była taka że za długo karmie piersią. Jak tak mogę mleko nie jest wartościowe i przeterminowane bo kuzynka miała córkę na mleku modyfikowanym.

Tak to prawda w drugą stronę też się zdarza aczkolwiek myślę że mamy które chcę karmić dłużej mniej sue tym przejmują co inni mówią choć mile pewnie to też nie jest. Ale te którym karmienie przyjemność nie sprawia i nie chcą tego robić są zazwyczaj potępiana o uważane za złe matki

Jak ja słyszałam takie słowa to się tak czułam. Ale wiedziałam że robię dobrze i daję córce najlepsze co mogę jej dac. W domu nie myślałam o tych słowach.

Ja miałam taki syndrom do czasu, gdy nie zaczęłam karmić. Gdy byłam ciąży wydawało mi się to dziwne i w jakimś stopniu obrzydliwe. Jednak kiedy zobaczyłam jak moja Kruszynka sobie pije, zmiekłam totalnie. Oczywiście zapierałam się, że będę karmić tylko pół roku, jednak zleciał już 10 miesiąc :slight_smile:

To mnie karmienie odkąd pamiętam kojarzy się bardzo miło, z czymś bardzo pięknym i dającym szczęście. W ciąży już nie mogłam się doczekać, aż córka będzie przy mojej piersi:-)

Ja w domu mam poparcie w karmieniu piersia, ale zas tesciowa co sie widzimy pyta czy nadal karmie, jakby jej to przeszkadzalo. Straszne :confused: A wczesniej sama mi wysylala artykuly z DDTVN (bo to wyrocznia przeciez:P) o zaletach dlugiego karmienia.

Ja lubie karmic, choc czasem jest to meczace, bo chce cos zrobic, a on wisi i wisi, drzemka z cyckiem w buzi :smiley:

Dla mnie karmienie jest również czymś pięknym. Uwielbiam chwile kiedy moje dziecko jest przy piersi i tak bezpiecznie, błogo ssie pierś. Nigdy nie brałam nawet pod uwagę że z jakiegokolwiek powodu mogłabym nie karmić piersią swoego dziecka.

Ale znam jedną mamę dla której karmienie piersią było czymś strasznym. Nie chciała, nie mogła się zmusić i na samą myśl o karmieniu robiło jej się przykro. Ostatecznie karmiła chyba 3 miesiące i to nawet mieszanie.

U mnie co raz bliżej do karmienia piersią. Już nie mogę się doczekać. Wiem, że w rodzinie są przeciwnicy karmienia piersią, a jak już karmić to do pół roku bo potem mleko jest przeterminowane. Czysta głupota. Ja zamierzam karmić jak najdłużej.

Syndrom D-mer spowodowany jest przez nagły spadek dopaminy w organizmie, która musi wziąć udział w wydzielaniu prolaktyny podczas karmienia... dopamina odpowiada za nasz dobry nastrój, a jej niedobór obserwowany jest u osób z zaburzeniami lękowymi, depresją, nic więc dziwnego, że jej brak w organizmie powoduje takie odczucia na początku karmienia piersią... na szczęście zaraz potem wydziela się oksytocyna, czyli hormon szczęścia i miłości, przywiązania... gdyby nie to pewnie żadna z mam karmiących nie chciałaby kontynuować kp po zetknięciu z tym problemem i szybko zrezygnowałaby z tego powodu... Co ciekawe objawy D-mer obserwowane są nie tylko podczas kp, ale też odciągania pokarmu i swobodnego wypływu mleka, ponieważ nie jest to związane z psychicznym nastawieniem matki do samego kp czy dziecka, ale ma podłoże fizjologiczne 

W pierwszej ciąży odczuwalam same negatywne emocje podczas karmienia piersią. Mam wrażenie, że było to spowodowane dużymi problemami z przystawianiem, zastojami itp. 

Teraz idzie mi lepiej i karmienie sprawia radość pomimo bólu brodawek. Oby tak dalej. 

pannaXoanna powodzenia! Mi przy drugim synku start okazał się łatwiejszy, jeszcze nie będę chwalić na wyrost, bo problemy mogą pojawić się w każdej chwili, ale póki co całkiem dobrze nam idzie i oby tak dalej :)

Na starcie przy 1 czułam rozdrażnienie i niechęć i za każde nakarm ona jest głodna byłam w stanie kogoś ugryzc. Płakałam przy KP, byłam rozdrażniona, zestresowana i czułam okropny ból, w pewnym momencie nie chciałam jej kp miałam dość wszystkiego ale przetrwałam mąż mnie wspierał dużo ciepłych słów trzymania za rękę..