Moje drogie nie znalazłam podobnego wątku, a nurtuje mnie kwestia czyszczenia noska.
Od urodzenia nie lubiłam używać fridy do noska, a aspirator do odkurzacza mnie przerażał, więc postawiłam na starą metodę babć mianowicie gruszkę. Wszystko było okej. Z tego co wiem gruszki mają też rozmiary odpowiednie dla każdego wieku dziecka. Mamy taką niewielką chyba do 6 miesięcy…
Od pewnego czasu mały nie chce dawać czyścić sobie noska. Postanowiłam więc zakupić owy katarek do odkurzacza, gdyż ma mnóstwo cudownych opinii, lecz o ile faktycznie jest super to samemu nie jestem w stanie wyciągnąć nic z noska synka. Muszę go mocno trzymać, bo się wyrywa, jest krzyk i płacz, a trzymając dziecko nie utrzymam też rury…
Już sama nie wiem co zrobić i jak mu ten katarek odciągać. Nieraz słychać, ze nosek jest zapchany. Kiedy jestem sama pozostaje mi tylko gruszka. Zaczynamy od zabawy i powoli staram się oczyścić nosek. Niestety syn wyrywa sie strasznie i dzisiaj podczas odciągania wydzieliny puściła mu się lekko krew. Wycierałam co chwilkę chusteczką taki katarek z krwią. Nie wiem, czy pękło jakieś naczynko, czy coś się uszkodziło. Już brak mi pomysłów jak przekonać synka, ze to wcale nie takie złe.
Zakropienie noska też jest katorgą, bo wyrywa sie jak tylko zbliżam mu coś do noska
Czy któraś z mam miała podobnie i jakoś znalazła sposób, aby przezwyciężyć niechęć dziecka do oczyszczania noska?
Nie chcę, aby źle kojarzył tę czynność, a jest ona nie nieunikniona, bo nawet podczas płaczu wydzielina się zbiera …
Zamarancza ja miałam identyczny problem. Jak mój synek był maluszkiem to nie było problemu, odciągałam Fridą, a on nawet nie płakał. Ale jak nieco podrósł, zaczął odstawiać takie same cyrki. Sama nie dawałam rady, prosiłam męża o pomoc, on na siłę trzymał synka a ja dmuchałam nosek. Ale później jego histeria po raz kolejny się nasiliła i wpadał w taki płacz, że kończyło się wymiotami. Dlatego odpuściłam takie oczyszczanie na siłę. Jedyne rozwiązanie na jakie wpadłam, to w czasie kąpieli pryskaliśmy synkowi do noska wodę morską (też nie było łatwo), a później tak ręcznie, jak dorosłemu pod kranem takie największe smarki co wyciekły wyciągaliśmy.
Jak ktoś ma inny sprawdzony sposób to też chętnie się dowiem
Również miałam taki problem u starszej córeczki… Poradziłam sobie zmieniając aspiratorek z polecanej Fridy na inny, o węższej końcówce. Lepiej “wchodzi” do noska i szybciej go oczyszcza. Przed taką operacja robię dzieciakom inhalację z soli fizjologicznej aby rozpuścić wydzielinę i jeśli mi się uda, to klade lub kołyszę je na główką w dół (wydzielina sama spływa).
Mi dziewczyny tutaj poleciły właśnie Fridę. Postanowiłam więc kupić ten aspirator i na początku było ciężko, zastanawiałam się nad zakupem gruszki ale słyszałam, że może uszkodzić nosek dziecka więc uznałam, że nie warto ryzykować i próbowałam dalej z Fridą.
Postanowiłam pomóc sobie solą fizjologiczną, która była strzałem w dziesiątkę. Teraz czyszczenie noska idzie szybko
My mamy fridę, lecz nigdy nie udało mi się nic “wciągnąć” Trzeba mieć niezłe płuca, aby tak mocno zaciągnąć.
Mamy ten katarek do odkurzacza i tylko 2 razy go użyłam.
Z solą próbowałam jednak zakropić mu nosek to masakra
Ja tez działam gruszka ale im Antoś starszy tym trudniej mi wyczyścić nosek bo tak jak piszesz Zamarancza wyrywa się płacze jeden wrzask.
Z tego co piszecie to wnioskuję, że większość dzieci ma taki przejściowy okres, że nie chcą dać sobie wyczyścić nosa… Podejrzewam że jak zaczynają być świadoma tego że to przynosi im ulgę to wtedy przestają się opierać…
Bo co z tego, że mam katarek, który kosztował ponad 50 złotych jak nie i tak go nie używam… ba mały nawet nie daje mi go używać…
My od początku mamy Fridę. Miałam chwilowy “romans” z gruszka ale mi to zupełnie nie szło. No i na początku też szło wszystko pięknie. Mały czekał aż po będę się wszystek z noska i był spokojny. Im był starszy tym gorzej. Już nie było mu tak łatwo wyciągnąć cokolwiek z nosa i zazwyczaj operacje czyszczenia noska przeprowadzałam z mężem. Mąż zaciągnął a ja trzymałam rączki syna. Po jakimś czasie samo przeszło i mały się nie buntuje a jak mu coś przeszkadza to widać jak czeka aż mu wszystko wyciągnę.
No i lepsza to rozrzedzenia wydzieliny jest sól fizjologiczną niż woda morska. Jak mały to wpuszczam mu do każdej dziurki po kropelce i szybciej i sprawniej idzie czyszczenie noska.
Aga i polecam Wam czyścić po kąpieli wtedy też ciepła woda i para wodna rozrzedza wydzieline.
Ja mam w planach kupić fridę. Wszystkie moje bratanice miały tym czyszczone nosy i się sprawdzała. Gruszka mi się wydaje troszkę przestarzała, ale każdy ocenia inaczej. Z aspiratorem do nosa jest wygodnie, tylko ma jedną wadę - gdy dziecko jest przeziębione to w krótkim czasie rodzic też może być. Podczas czyszczenia noska zasysamy wszystkie bakterie.
Myślę, że i tak przebywamy z chorym dzieckiem, tulimy je, niejednokrotnie śpimy w jednym łóżku, więc jeżeli mamy się zarazić to i tak się zarazimy i to czy zasysamy bakterie oczyszczając nos nie powoduje aż tak dużego ryzyka. A maleństwu przecież trzeba jakoś ulżyć.
Ulka85 nie twierdzę, że nie trzeba ulżyć. Trzeba, ale drogą kropelkową zarażamy się najszybciej i wymieniam to jako jedyną wadę tego aspiratora. Gdy dziecko podrośnie warto kupić taki do odkurzacza. Niektóre dzieci się boją odkurzacza, inne szum uspokaja. Ponadto odkurzacz odciąga w sposób stały - ruch powietrza jest ustalony, fajnie jak się posiada odkurzacz, któremu reguluje się moc pracy.
Myśle ze gdybym potrzebowała kupić to wybrałabym do odkurzacza to zasysanie średnio do mnie przemawia choć jak widać mamy sobie chwalą
Aspirator do odkurzacza najlepszy, tylko dziecko trzeba oswajać z dzwiękiem odkurzacza, bo niektóre za nim nie przepadają.
Do rozcieńczania najlepsza sól fizjologiczna w ampułkach, u nas sprawdza się idealnie.
Gruszki raczej się nie sprawdzają, słabo odciągają katar a po drugie w nich dopiero jest siedlisko bakterii bo jak to umyć dokładnie w środku?
Jasne że najszybciej zarazimy się drogą kropelkową ale przebywając z dzieckiem które ma katar, kicha itp i tak wirus grywa w powietrzu. I mimo wszystko z dwojga złego lepiej zarazić się od dziecka niż dziecko ma zarazić się od nas.
Mój właśnie załapał katar, po 1 dniu w przedszkolu odciąganie graniczy z cudem, więc pozostaje dmuchanie noska pod bieżącą wodą… A mnie od rana boli gardło i się modlę, żeby tylko nic mnie nie złapało.
Ula. No to chyba będziesz miała przeboje z tym swoim dzieckiem w przedszkolu. Mam nadzieję że nie będzie tak często chorować. Ale prawda jest też taka, że rodzice zaprowadza ją do przedszkola chore dzieci więc nie sposób jest się nie zarazić…
zdrowiej
No ja tylko raz póki co użyłam katarka do odkurzacza zobaczymy Mam w planach jeszcze go użyć, ale jakoś mały na razie nie daje mi na to szans
Zaczynajac od zabawy mozna powoli probowac wyczyscic :)Ale oczywiscie noc na sile:)
Zamarancza a ile twoj synek ma? Z moim synkiem tez byly problemy ale ta fride do odkurzacza nigdy bym.nie zuzyla bo tylko dzieciątko keat jest przestraszone samym dzwiekiem i puzniej sie boi co sie dzieje…ja uzywalam.sama fride na poczatku tez trzymalam go sila zeby to wyciagnac bo strasznie charczyl i mial.duzo.katarku ale z wiekiem stwierdzilam ze synek tak przy tym placze ze puzniej.ma jeszcze wiecej katarku czasem dalam tylko sol fizjologiczna na szybkiego i dalam go na brzuszek i klepalam po pleckach a nosek wycieralam.chusteczka…potem czystym nosalkiem zabawialam go.dmuchalam.mu w twarz potem dawalam.sobie.do noska i mowilam zeby on mi odciagnal.jak synek mial ok. 2Latka.wiec synek niby mi odciagal ja udawalam.ze strasznie duzo polecialo i uciekalam a on sie smial…potem mowilam ze teraz mamusia i powoli dal mi sam jak polecialo duzo to juz nie chcial wiec zaczelam mowil ze ok ze byl dzielny i potem znow on mi i odlozylam i powtorzylam za ok. Pul godzinki zeby zobaczyl ze nie klamie ze odloze i z kazdym mieisacem juz dawal mi sam a jak nie dawal to poprostu mu nie odciagalam tylko dawalam na brzuszek a czasem mowilam synkowi ze moze odciagniemy katarek to ze nie bedzie juz katarku itp…wiec mowil aale pyk…i dosc…i potem jak juz mial.2,5roczku.to synek sam mowil odciagnij i czesto przy katarze synkowi robilam inhalacje przy której tez na poczatku byl placz potem wymyslalam przy tym jakiea zabawy , spiewalam. Chwalilam.nie chcial to odkladalam na chwile i znow powtarzalam a potem synek trzymal juz sam…wiec moze.wam tez sie uda…
niebawem skończy roczek…
Jeśli chodzi o te aspiratory do odkurzacza to powiem ci że mój syn nie boi się odkurzacza tak że to akurat nie jest przeszkoda do tego aby to używać, Lecz kiedy tylko dotykam jego nosa czymkolwiek to automatycznie odsuwa głowę…
Ja idę dziś kupić bo Antek ma katar a gruszka się zajadę zeby odciągnąć wszystko