Czy to ważne czyj dom / mieszkanie?

Działka męża, dom pobudowany i wykończony przed ślubem za kasę męża. Ja umeblowałam kuchnię, agd, jakieś meble, farby, pierdoły… Ja mam działkę budowlaną na siebie, na koncie miałam sporo kasy jako posag, trochę jeszcze jest. Konta mamy oddzielne. Dom jest na męża. Jesteśmy małżeństwem 4 lata, razem 11 lat.
Sytuacja kilka lat przed ślubem. Doszło do mnie, że teściowa do swojej koleżanki (a ona mojej mamie) powiedziała “co z niej za matka, że nie może przetłumaczyć córce, żeby zgadzała się na ślub, a nie czeka na gotowe”. Kłamstwo, t mąż chciał nAjpierw wykończyć dom.
Sytuacja miesiąc przed ślubem, nowo poznana dziewczyna mówi mi, że moja przysZła teściowa powiedziała jej teściowej, że “ślubu nie będzie dopóki połowa domu nie będzie na mnie przepisana”. Kłamstwo, nigdy nawet o tym nie myślałam.
Sytuacja trzecia. Kilka dni po ślubie teść mówi (tylko przy mnie i przy mężu), że trzeba na mnie przepisać teŻ dom. Zaśmialam się i powiedziałam “po co, jeszcze mi mąż będzie mówił sprzątaj to też twój dom, a tak mogę zawsze powiedzieć nie muszę” obróciłam w żart. Temat się urwał.
I teraz pytanie czy to takie ważne, żeby dom był na oboje. Nie czuję strachu, że mnie mąż wyrzuci. Jesteśmy razem, mamy dzieci, kochamy się, czy to istotne kto widnieje w akcie notarialnym, w księdze wieczystej?

Wszystko zależy od danej osoby. Każdy patrzy na to inaczej. Osoba widząca sytuacje z boku może uznać, że źle robisz bo mąż może przecież Cie z domu wyrzucić bo takie sytuacje się zdarzają.
Jeśli jednak Ty sama jesteś pewna swojego męża to nie widzę powodu do zmiany Twojego zdania.

Sprawa wygląda tak, że gdybyście mieli się rozwieść to dom jest męża nawet jak nie macie rozdzielnosci majątkowej, bo był na niego jeszcze przed ślubem… Ale jak jesteś pewna męża to już twój wybór… Ja też jestem pewna mojego męża i wiem ze nie będzie chciał mnie zostawić ale gdyby tak jednak było to na pewno nie zostawił by mnie z niczym…

Nie mam wątpliwości co do męża, nie jestem jakoś nastawiona, żeby poruszać temat i stawiać warunki czy prosić o wpis do księgi. Tak mnie naszło jakoś dzisiaj.
Tematu pierwsza nie podejmę i jakoś do dziś temat dla mnie nie istniał. Nie wiem co mnie naszło.
Dziś taki dzień… Wczoraj powiedziałam do męża “jeśli się pokłócimy, to nie powinieneś wyjeżdżać rano do pracy, dopóki się nie pogodzimy”. Codziennie robi ok. 100 km, nigdy nie wiadomo co może się stać.

Zaraz po ślubie jak teść temat poruszył, zbyłam go żartem, nie chciałam wtedy załatwiać tej sprawy, bo zabolało mnie to co teściowa na mnie nagadała, nie chcialam, żeby powiedziała potem, że miała rację, że chcę połowę domu. Goła do małżeństwa nie weszłam, za wesele więcej zapłaciłam, na dom tez sporo wydałam… idę spać, bo się nakręcam :wink:

Ja bym się tym wcale nie martwiła. Jakbyśmy się miały nad wszystkim zastanawiać “co by było gdyby…” i niepotrzebnie denerwować to z pewnością byśmy krócej żyły a przynajmniej były bardziej nerwowe.

Weronika masz rację, szkoda życia na myślenie co by mogło się stać.

Mam aż się wzruszyłam tą twoją wypowiedzią o kłótni i pogodzeniu… Bardzo mądrze powiedziane.
Ja zawsze uważałam że kłótnie są potrzebne w związku bo jak się dusi wszystko w sobie to problemy narastają jak by to było nie wiadomo co, ale że przed pójściem spać się człowiek powinien pogodzić…

To nasz Papież Jan Paweł II powiedział, że w ciągu dnia mogą latać talerze, ale przed snem trzeba się pogodzić. Ja sobie nie wyobrażam, że mogłoby się coś stać, a ostatnia nasza rozmowa to kłótnia. Dlatego tak z mężem rozmawiałam. Rzadko się kłócimy, krzyku nie uznajemy, a przy dzieciach to już w ogóle.

Mam skoro jesteś pewna męża a on Ciebie to i ty powinnaś widniec w papierach jako właścicielka zwłaszcza że sama też dużo włożyłaś w wasz dom. Lepiej by było gdyby mąż sam wyszedł z taką propozycją a rozmawiałaś kiedyś z nim o tym? , Co on sadzi o tym ?
Ja z mężem mamy wspólne konto ,jak na razie wpływają dwie wypłaty, mąż się śmieje że on zarabia na życie a ja na rachunki. A i tak to ja rządzę tym naszym kontem a mąż nawet hasła nie zna hi hi :wink:
Ślicznie napisane , my też z mężem się nie klucimy tylko dyskutujemy ale do obrażania nam daleko i dobrze bo różnie bywa.

Można byc pewnym ale różnie w życiu bywa nie oszukujmy sie . ja swojego męża jestem pewna ale reki sobie nie dam uciąć czy nic kiedys sie nie wydarzy to mój drugi mąż wiec…hm

Ja też mam wspólne konto z mężem… Może coś w tym jest, co mówi gabilabi… Jak jesteście pewni siebie oboje to czemu dom nie miał by stać na Was oboje? To nie ma jakiegoś ogromnego znaczenia i jak zrobicie to będzie dobrze, ale czemu by o tym nie pomyśleć właściwie?

Kurczę Mam trudny temat
W moim pierwszym małżeństwie Tesc wziął auto w leasing-tira,wszystko było na niego my to zapłaciliśmy prawie całego przy rozwodzie tesciu mnie wysmial czego w ogóle chce jak auto jego…
Jakoś to przebilalam choć 150 tyś w tyłek poszło…chcialam się od nich uwolnić to to olalam
Dziś mieszkanie na męża,kupić mamy nowe albo na nas albo rodzice nam mają wziąść kredyt hipoteczny no ale żeby to wziąć to mieszkanie musi być na nich
Zapytałam męża czy się nie boi,powiedział że tyle nam pomogli że wie że nas nie oszukana a mnie jest pewien…hmmm ja cieszę się że na takie podejście ale nie wiem czy po moich przejściach ja zhodzilabym się na sytuację odwrotną…

aleks jak ktos raz takie coś przeżył inaczej patrzy na to wszystko

Gabi mąż nie podejmuje tematu, ja też nie. On zawsze zły na mnie był jak mi się wymsknęło " twój dom" albo “u ciebie”, opierniczał, że to też mój dom i poprawiał mnie “nasz dom” czy “u nas”. Mu jakoś źle z tą sytuacją nie jest. Jesteśmy siebie pewni.
Aleks Paulina no tak wy po przejściach obie… jakiś czas temu siostra moja i mama obsiadły mnie, że powinnam jednak być wpisana, a ja jakoś nie czuję potrzeby.

kochana jak nie czujesz potrzeby to nie ma tematu :slight_smile: wazne ze Tobie dobrze :slight_smile:

Ja nie jestem wpisana jako wspolwlasciciel mieszkania i jakos sie nigdy nawet nad tym nie zastanawialam. Ale pewnie jak bedziemy kuoowac drugie wieksze to zrobie tak zebysmy oboje byli wspolwlascicielami. Co prawda ufam mezowi i nie sadze ze kiedys mnie zostawi. Ale mimo wszystko i tak uwazam ze to lepsze rozwiazanie

To ja opiszę przypadek mojej koleżanki. Była z facetem przez 13 lat mieli wspólne mieszkanie oczywiście kupili na kredyt no i później postanowili wybudować dom. Działkę przepisali jemu jego rodzice i na tej działce wybudowali dom - też wzięli kredyt. Mieszkania chwilowo nie sprzedawali. Wynajęli. Kiedy zaczynali budować każdy jej mówił, żeby się zabezpieczyłsi żeby dom był na nią nimi na niego. Ona mówiła że jest na tyle pewna swojego chłopaka, że nie chce. On nic nie mówi a ona nie ma parcia na to. Ostatecznie kredytobiorcami byli razem ale właścicielem i mieszkania i domu był on. Ona dobrze zarabiała bo miała kierownicze stanowisko więc szybko u zbierała i wpłaciła 80 tys na spłatę całkowita kredytu ma mieszkanie. No i pewnego dnia zaczęło się pomiędzy nimi psuć, rozstali się i koleżanka została z niczym. Zamieszkała u mnie bo musiała znaleźć mieszkanie, wziąć kredyt ale żeby go wziąć musiała czekać aż jej były wypisze ja z poprzedniego sporego kredytu. Prace zmieniła i już nie zarabiała tak dużo więc i nie stać ja było na większe mieszkanie. Chodziła po kancelariach żeby się dowiedzieć jakie ma szansę na cokolwiek,zeby odzyskać jakiekolwiek pieniądze bo z nim nie mogła się dogadać. Powiem jeszcze, że była to idealna para, sama bym nigdy nie powiedziała że oni się rozstaną kiedykolwiek, razem byli od najmłodszych lat, zawsze wszędzie razem, sporadyczne kłótnie itd. No ale życie pisze różne scenariusze. A i najważniejsze jeśli chodzi o dom. Dom jest zawsze własnością tego na kogo stoi działka budowlana. Możemy być jego współwłaścicielami ale jeśli działka będzie tylko na męża nic nam to nie da. Dlatego jeśli ktoś już chce mieć jakiekolwiek prawa do domu to musi być wpisany jako współwłaściciel działki budowlanej.
Ale MAM żeby nie było aż tak źle. Ja byłam ich blisko i znam cała sytuację od podszewki a sama mam dokładnie taka sytuacje jak Ty. Działka budowlana mimo że teściówie przepisali ja w czasie trwania małżeństwa. Przepisali tylko od męża bo w pierwszej linii nie ma podatków. Żeby zaoszczędzić działka jest własnością męża. Dom też stoi na męża bo jakoś nie czułam potrzeby żeby być wpisana również skoro działka jest tylko jego. Czy się boję? Mimo że jestem pewna męża czasami przejdzie mi przez myśl, że zrobiłam dokładnie tak jak koleżanka i w razie czego zostanę tylko z mieszkaniem które kupiłam przed ślubem. Jednak nie ma co się spinać. Życie pisze różne scenariusze i jest 50% szans że akurat nam się nie uda. :slight_smile: ale jest też ta druga piękniejsza połowa że razem będziemy do końca życia. :slight_smile:

Szkoda koleżanki kiepsko się stało.

Kasia szkoda koleżanki…Niestety różnie w życiu bywa

Dziewczyny bo pewności nie można mieć nigdy
Ja też bym nie pomyślała żemnie były teściu zrobi w bambuko bo przed śłubem no i trochę po byli za mna bardziej niż za swoim dzieckiem, wiedzieli co z nim mam, ile przeżyłam a jak przyszło co do czego to dostałam wielkie …
Ale różne są przypadki i nie można się nakręcać
Ja teraz po przejściach byłabym ostrożniejsza, no ale teraz mamy sytuacje odwrotną, gdzie w razie czego mój mąż jest zagrożony…też dziwnie mi z tym ale to dla nas szansa na większe mieszkanie więc chyba żadne z nas nie myśłi o obawach tylko o tym żeby iść na większe