Ewelina normalnie samo sedno u mnie identycznie by było:-D dialog w 10:-D
Natka powiem ci masz trochę racji i nie masz. Otóż po pierwsze jak już zamieszkalismy razem to byliśmy ze sobą 3lata i etap starania się mojemu mężowi dawno przeszedł. Ja owszem chciałam się wykazać jako dobra gospodyni żeby nie uciekł:-D no i chyba trochę żeby udowodnić moim rodzicom że jak to mawiał mój tata z głodu nie zdechniemy i ugotuje coś więcej niż danie z torebki. I tu masz rację z tym że wymyślająm i gotowajam przyzwyczajajat faceta że ja to zrobię. Ale… Nie miałam w zwyczaju mówić że ja coś zrobię lepiej nawet jeśli tak pomyślałam to nigdy takie zdanie u nas nie padło. Co więcej nawet jak mąż zrobił coś źle to starałam się przemilczeć albo w żart obrócić no czasem nie dało się przemilczeć jak zamiast szczypiorkt przyniósł z zakupów pora:-D!!!
Druga sprawa jest taka że oboje pracowaliśmy wracaliśmy późno nie mieliśmy dziecka więc sprzątanie raz w tyg w sobotę starczalo. Jak nie ugotowajam też nic się nie stało bo zamówiliśmy coś nie zdrowegd i stać nas na to było. Teraz sprawa wygląda inaczej jest dziecko z którym jestem w domu niektóryd rzeczy jak odkurzanie trzeba zrobić codziennie podłogę umyć też częściej niż raz w tyg jest więcej zmywania robienia posiłków wiadomo a mąż nie widzi potrzeby czegokolwiek zmieniać i nie rozumie że sprzątanie raz w tyg nie starcza bo on wychodzi z domu jak wcześniej. Druga sprawa gotowanie. Raz ze zwyczajnie nie bardzo nas stać na zamawianie jedzenia żeby pojechać gdzieś raczej marne szanse no i jest dziecko które też obiad musi zjeść prawda? Już nie robi się to takie proste.
Co do dziecka i zmieniania pieluch ja miałam czysta sytuację wiedziałam zanim byłam w ciąży że pieluch zmieniał nie będzie więc co miałam zrezygnować z dziecka??? No właśnie. Głupi przykład ale mój mąż nawet po psie nie sprzątnie. Kiedyś pies miał biegunkę wyszliśmy rano mąż wrócił pierwszy wcześniej i co otworzył okna było lato upał i wyszedł z domu czekał aż ja wrócę. Możecie sobie wyobrazić co się działo kilka godz później. No ale co mam zrobić??? W końcu każdy ma jakieś wady na ten przykład ja nie zgadzam się na osobne wyjścia i mój mąż raczej nie chodzi z kolegami chociaż on np tego nie rozumie i chciałby i walczył o to a ja tego nie akceptuje. Każdy ma coś. Ja zachodząc w ciążę podejrzewająm że tak będzie. Wiadomo czasem mnie denerwuje jak w.tym spacerem ale cóż. Ostatnie usłyszałam żebym przypadkiem drugiego dziecka sobie nie robiła jak on jest taki. No kurcze ale wiem jaki jest i wiem na co się pisze i tak chce mieć drugie tylko z większą różnica żeby było mi łatwiej. A jak mój mąż pomagał te kilka dni po mojej cesarce to byłam mile zaskoczona bo się nie spodziewałam i niczego nie wymagająm dlatego tak bardzo się bałam bo liczyłam że od początku będę musiała radzić sobie sama.Na mojego męża też nie działa twój sposób że jak on będzie potrzebował to ja mu nie pomogę. Umiesię się honorem i poradzi sobie sam za każdym razem a efekt jeszcze gorszy bo wtedy mogę zapomnieć że mi pomoże w najmniejszej rzeczy. I będziemy tak ciągle robić sobie na złość tylko da się tak żyć? No właśnie.
Justyna ale skoro mąz pomagal po cesarce to znaczy ze umie i moze wiec moze porozmawiaj z nim dlaczego teraz nie chce tego robic? Bo wiadomo ze dziecko to nie tylko te fajne chwile usmiechór, zabaw i karmienia, ale tez te gorsze…przebieranie, choroby itd. A skoro umie…to moze jakos da sie przekabacic widzialas na wlasne oczy ze mozna
Ale szczerze powiem ze bardzo Wam wspolczuje, bo ja sobie nie wyobrazam takiego “leniuszka” w domu. Nie wyobrazam sobie ze robie wszystko + ogarniam dziecko. Nie wyobrazam i nie chce wyobrazac sobie czegos takiego i podejrzewam ze nie raz macie dosc. Ja nawet z pomocą meza czasem lapie dola i sobie mowie…jezu po co mi to bylo. oczywiscie zaraz mam wyrzuty sumienia i szybko mi sie zmienia. ale wiadomo jak czlowiek zmeczony, zaspany w nocy, jeszcze nie przyzywczajony do tego trybu to czasem palnie jakas glupote w glowie
Ale mysle ze na kazdego faceta znajdzie sie jakis sposob No a jak nie to straszna szkoda, bo oich pomoc naprawde jest nieoceniona.
No i wiadomo ze nawet w tkiej sytuacji z dzieci nie zrezygnujemy
Natka ale nawet kiedy wróciliśmy do domu z 3 dobie po cesarce to dziecka nie przewijaj i nie przebieraj tak więc nie ma się co łudzić:-P co do reszty owszem pomagał kilka dni póki nie wrócił do pracy. Potem i po dziś dzień żyje w przekonaniu że on pracuje a ja za to pracuje w domu i jest wg niego po równo a to że on wraca po pracy do domu a ja nie mam gdzie to nie ważne gdyż ja mam lżejsza pracę dłużej śpię więcej siedzę itd.
Ja podejrzewam że tobie ciężko to sobie wyobrazić ale np dziś taka sytuacja wracamy z zakupów usiadłam na chwilę do tel jest 18czyli pora kaszki naszego syna mąż patrzy na mnie i mówi dajesz mu kaszke??? Jakby w ogóle nie zakłada że on mu da. Gdym powiedziała żeby on daj to zapytaj by dlaczagm przecież nic nie robię bo wg niego może zrobić coś przy dziecku i też nie wszystko tylko jak mnie nie ma albo coś robię. Potem akcja nocnik widzimy że mały zbiera się do kupy mąż krzyczy żebym go wysadzija więc biegnę po nocnik i krzyczę wręcz rozbieraj go a nie siedzisz i się patrzysz:-D no i ja siedzę przy synku na podłodze a mąż otwiera okno i siedzi z koszulka założona na nos bo przecież śmierdzi.
Po cesarce też nie gotowaj ja przed cc gotowajam wszystko i mrózilam żebym miała co jeść bo zakładająm że będę kp bo wiedziałam jak będzie a mąż mógłby mi co najwyżej mc Donalda przywieźć:-P
U nas było wiele rozmów i awantur i nic bo podstawa jest ze trzeba chcieć
Ja niestety często mam dość bo nie daje rady przez co nie mam cierpliwości jestem rozdrażnimma a potem mam wyrzuty sumienia. Ale właśnie między innymi dlatego nie układa nam się o związku bo mąż nie chce dać dużo z siebie a ja z kolei jestem tak zmęczona że nie mam ochoty na czułości i seks a czasem nawet na rozmowę i dlatego oddałamy się od siebie
Ja tez nigdy nie nowilam do męża, nie rob bo ja zrobie to lepiej. Kiedy mieszkalismy w wynajmowanym mieszkaniu, oboje pracowalismy i podział obowiazkow byl rowny, tu nie ma problemu. Jezeli chodzi o prowadzenie domu to maz pomaga, nawet okna myje tylko on i dzis mi przypomnial ze musi umyc, bo ja w ogole o tym nie mysle, to nie moja dzialka;) Juz o tym pisalam, ze w domu pomaga i to duzo, ale ma czasami takie teksty" siedzisz w domu i tego nie zrobiłas" itd, ale jak go zbesztam to zrozumie co palnął. Pisalam tez o tym gdzies, ze u mojego męża to chyba kwestia wychowania. Ojciec mojego meza nie zajmował sie dziećmi w ogole, jak byly starsze to sie bawil, zabieral na wycieczki itd, ale kiedy byli mali to nie robil przy nich nic. Teściowa byla zdana sama na siebie. U nas ten problem chyba właśnie lezy tutaj, wzorce wyciagniete z domu. A tesciu teraz jest najlepszym opiekunem naszej Hani. Pomaga mi kapac, zabiera na spacery, caly czas jej pilnuje jak jestesmy u nich. Moj maz i jego siostra sa w szoku, bo twierdza ze nigdy nie widzieli ojca z takim maluchem i nie mieli pojecia ze potrafi sie nia zajac. Szwagierka nie wierzyla jak jej opowiadalam ze jej tato pomaga mi kąpać Hanie, dla nich to coś niewyobrazalnego, jest 9 lat starsza od mojego meza i ona wiecej pomagala swojej mamie przy bracie niz ich tato.
Druga sprawa moj maz ma okropny charakter. Jest uparty, zawziety, nerwowy, zero cierpliwosci. Podobno taki byl zawsze, nauczylam sie z tym zyc i juz wiem kiedy reagowac a kiedy wiem ze samo mu przejdzie, denerwuje go wszystko, np sruba ktora sie nie chce wkrecic i juz się zapala. Nasze kłótnie tez czasami sa baaaardzo budzliwe. A z drugiej strony wiem ze kocha nas nad zycie i jestesmy dla niego wszystkim. Potrafi nam to okazac i udowadnia to codziennie. Klocimy sie duzo, sprzeczamy, sa awantury przez ktore nie odzywamy sie 2 dni a sa klotnie ze mija chwila i wystarczy jedno spojrzenie i juz wiemy ze jest ok. Czasami trzeba ustapic, bo takie awanrurowanie sie jest bez sensu i do niczego nie prowadzi.
Natka ja również uważam, że każdy kij ms dwa końce. Ja tez nigdy nie mówiłam mężowi, że robi coś źle, żeby zostawił a ja to zrobię sama. A nawet jeśli uważałam, że źle starł kurze taki głupi przykład to poprawiłam ewentualnie w momencie kiedy nie widział. Od razu zaznaczam, że przy Synku zrobi wszystko, czasami wyczekuje aż ja to zrobię i mówi że trzeba przebrać pieluchę i patrzy na mnie oczekując reakcji jesli ja nie reaguje od razu sam to robi. Okna też odkąd zaszłam w ciążę myje tylko on i on jest odpowiedzialny za wieszanie firanek. Ja je piorę i prasuje a on już resztę.
Kłótnie zdarzają się u nas i czasami jest mega awantura a czasami i mamy wizję bez foni albo mniejsza sprzeczka. Jednak jestem bardzo ciekawa bo Justyna zadała Ci dwa razy pytanie co byś zrobiła w sytuacji z pampersem i nie odpowiedziałaś. Co byś zrobiła?
No i druga strona ja nie wyobrażam sobie, że miałabym tak sterroryzować męża. Przepraszam ale dla mnie nie o to w związku i małżeństwie chodzi żeby jedna strona wychowywała pod siebie drugą. I tak jak Ty napisałaś, że nie wytrzymałabyś z takim mężem jak ma Justyna a ja nie chciałabym mieć takiego podporządkowanego. Dla mnie to pantoflarz a ja nigdy nie chciałam takiego męża.
Mój mąż też ma czasami odpały, że siedziałam i czegos nie zrobiłam no ale trudno…bywa. Co prawda też szybko się reflektuje, że źle powiedział albo obraca to w żart ale często też kupuje mi prezenty w podziękowaniu za trud związany z siedzeniem w domu z Synkiem.
A i jeszcze jedno mam ciocie która też tak wychowała sobie wujka pod siebie. Przynajmniej tak mówi moja mama, że go nastawiała szantażowała itd i co teraz? Żyją razem w sensie w jednym domu ale traktują się jak obcy sobie ludzie. Mówią albo i nie sobie dzień dobry albo w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Wujek siedzi w jednym pokoju a ona w drugim. Powód? Mama kiedyś zapytała wujka to jest jej szwagier i powiedział że on juz nie ma siły robić wszystko tak jak chce ciocia. In chce być soba mieć swoje zdanie itd. Nie mówię, że u Ciebie też tak będzie ale czasami facet musi być facetem.
Aptopo tematu sytuacja z teraz u nas. Jestem w lazience rozebrana, zeby sie szybko wykapac bo maz zaraz jedzie do pracy i słyszę:
Maz: wykapalas sie już?
Ja: właśnie sie rozebralam a co?
M:przesikala się.
Ja: To ja przebierz.
M: Ale ja nawet nie mam rzeczy.
Ja w myślach: ku*** ja w kieszeni ich nie mam, po czymodpowiadam: sa w torbie przeciez’ bo jestesmy u tesciow i wszystko trzymamy w walizce.
Słyszę jak steka i jeczy wiec wychodze, szkuje rzeczy i pytam poradzisz sobie?
M: tak tak idz sie wykap.
I co zrobic?:////
Schowalamsie w lazience i siedze na forum. Niech sie pomeczy;)
Kasia nie wiem co bym zrobila bo takiej sytuacji nie mialam Ale na pewno bym przebrala i juz No rpzeciez dziecko nie bedze chodzilo w brudnym pampersie No ale tak jak mowie, dzieki bogu moj maz robi wszystko i nie mam tego problemu.
Co do pantoflarza to zdecydowanie to nie jest pantoflarz Moze zle sformuowalam swoja wypowiedz Chodzilo mi o wcyhowanie w sensie, ze pokazalam mu ze dom jest wspólny i obowiazki tez sa wspolne, dziecko jest wspolne i opieka nad nim tez sie dzielimy. Do pantoflarza naprawde mu daleko I nie chodzi mi o terroryzm w domu, a uswiadomienie ze czasy sie zmienily i nie ma juz tak ze maz pracuje i zarabia na rodzine i moze przyjsc od odmu wywalic brzuch i otworzyc piwo, a teraz jest rownouprawnienie wiec wszystko robimy wspolnie, dzielimy sie obowiazkami i wspieramy.
Nie mowie bo kiedys tez bylo inaczej (jestesmy ze soba prawie 11 lat) i na studiach jak mieszkalismy razem tez malo co robil, Studiowal zaocznie, nie mogl znalezc pracy, ja po calym dniu wracalam z uczelni a tam nie zrobione nic, a panicz lezy i gra w gry No i wtedy wlasnie uswiadomilam sobie, ze nie chce zyc tak jak moi rodzice (jak moja mama), i ze trzeba cos z tym zrobic. I tak pomalu pomalu, az do tego momentu w ktorym moge na niego liczyc w 100% w kazdej wytuacji
Tak właśnie jest. Jeśli się chce to każdego można zmienić. U mnie to pracowaliśmy do tej pory obydwoje i jak wracaliśmy do domu to każdy miał jakieś obowiązki żeby wszystko szybko zrobić i miec wieczór wolny. Teraz jak cały dzień jestem w domu to wygląda to trochę inaczej. Wiadomo że robię więcej, ale nigdy nie jest tak że jeśli męża o coś poproszę żeby zrobil po pracy to że mnie oleje. Musi być jakaś współpraca bo inaczej taki związek to strasznie męczący musi być.
Dzis np maz wyprowadzil mnie z rownowagi tak ze latalo wszystko co tylko moglo (dobrze ze maly spi jak susel). Wiec nie jest idealny jak remonotwalismy mieszkanie to zostalo pare rzeczy no i mial to wyniesac do piwnicy. 100 razy go o to prosilam (3 miesiace jestesmy por emomcie) a on za kazdym razem zamiast wniesc to przekladal w innemiejsce. ostatnio znow mowie…wynies to bo zawala tylko miesjce…no i co…owteiram szafke z odkurzaczem a tam lezą rzeczy no myslalam ze nie wytrzymam takze mimo swojej pomocy to tez potrafi zalezc za skore hehe
Nie zgadzam się że każdego można zmienić. Każdy może się zmienić ewentualnie ale musi chcieć i to do niego należy ostatnie słowo i od jego chęci zależy.
Justyna ja po wielu latach przebywania z moim ojcem tez jestem tego zdania co ty . Niestety ale nie wszystkich da się zmienic , to wszystko zalezy od woli danego człowieka , także Justyna życze ci duzo cierpliwości . Moze mąz cie miło zaskoczy w końcu :))
Ja też tak uważam, że człowiek jeżeli ma się zmienić to musi chcieć tego sam. Mój mąż, kiedy mieszkaliśmy razem jeszcze na studiach potrafił nie robić nic. Z czasem zauważył że jest mi bardzo ciężko. Studia praca dom studia praca dom itd. itd. Zaczął pomagać mi sam. Teraz przy dziecku zmienił się O 360°. Pomaga mi przy wszystkim. Ale jeżeli czegoś nie zrobi bo np. tak po ludzku jest zmęczony po pracy . To robię to sama. Jeżeli mały zrobię bardzo głośne prrrr i wie że Papersik jest mega pełny to tez prosi mnie abym ja zmieniła pieluchę, bo wie ze on będzie robił to tak długo az małemu będzie zimno az dostanie czkawki:) U nas pomoc w domu jest rozdzielona dosyć Równo, zdaję sobie sprawę że on codziennie przez 8-9h ciężko pracuję. Ja również nie mam łatwego zadania, opiekuję się dzieckiem i mam prawo też czasem odpocząć. Ale nie wykorzystuje tego w nadmiarze. Szczerze to z takim facetem który cały czas mnie w czymś wyręczał czyli takim typowym pantoflarzem sama bym chyba nie Wytrzymała. Uważam że facet to facet musi też postawić na swoim. . jednak przypominam często że u nas w domu nikt nie robi sobie dodatkowej pracy. Jeżeli np. wejdę do kuchni całą ją wy sprzątam, a za chwilę idzie mój mąż i porozlewa albo strasznie naKruszy to musi wiedzieć Że ja to odbieram jako brak szacunku dla mojej pracy. Wszystko idzie w dwie strony. Mieszkamy zostało już kilka ładnych lat i ładnie w tym wszystkim się dogadujemy. Chociaż kłótnie jak w każdym związku się zdarzają. Całe szczęście mój mężczyzna świetnie przeprasza i’m czasem zdarza się jakiś Kwiatek bez okazji w podzięce za opiekę nad naszym wspólnym dzieckiem
To bardzo fajnie Kasiu bo ja jeszcze nigdy nawet nie usłyszałam dziękuję za to że troszczysz się o dziecko wstajesz w nocy opiekujesz się nim… Moi rodzice nie byli idealni mam im wiele do zarzucenia a moje dzieciństwo nie było szczęśliwe ale pamiętam jak dziś ze co roku w moje lub siostry urodziny mama dostawała kwiaty kiedy zapytałam taty dlaczego bo przecież to ja mam urodziny odpowiedziąl że dziękuję jej za to że mnie urodziła. ja nawet bez okazji kwiatka nie dostaje a przepraszam to padło może kilka razy przez 8lati to wtedy kiedy już było na ostrzu noza i rozstanie w powietrzu.
Szczerze? To ja bym chciała pantoflarza ja bym się z takim bez problemu dogadała. Co tu dużo mówić lubię jak jest po mojemu lubię dominować i lubię być adorowana ale niestety… chociaż koledzy mojego męża twierdzą że jest pantoflarzem bo nie wychodzi z kolegami bo ja nie pozwalam
Mój też nie wychodzi bo nie ma na to czasu i siły. Po pracy jest padnięty, a jeszcze coś w domu trzeba zrobić. Poza tym już nie raz wyszło że jak coś potrzebuje to koledzy się nie sprawdzają i może liczyć tylko na siebie, albo na rodzinę. Przez chwilę też się śmiali że pantofel, ale już im przeszło.
A nie to mój by chciał ale już od dawna w tej kwesti sprawa między nami jest jasna więc nawet się o to nie kłóci . Wiecie co właśnie myślę jeszcze ze dużo od tego co robią tatusiowie w domu i przy dziecku zależy od towarzystwa jakie mają i kolegów a nie tylko od wychowania i zasad wzniesionyag z domu. Mój mąż ma takich kolegów tzn naszych wspólnych bo mamy wspólnych znajomych którzy są gorsi od niego tzn kompletnie nic nie robią i to jest ok a jeszcze w weekend jak mają wolne i mogli by mieć czas dla rodziny to wola pójść z kolegami się napić i nie ma w tym nic dziwnego. Niektórzy wprost mówić że kobieta od garow pieluch itp niektórzy nie wprost ale tak to w domach wygląda. To mój mąż z towarzystwie jest potrzegamy jak ufo bo nie chodzi z kolegami i jeszcze ja śmiem czegoś od niego wymagać. Jak to kapie codziennie dziecko? Wiem w mniemaniu kolegów i jego on i tak robi dużo ponad normę bo kapie codziennie syna bo idzie z nami w weekend na spacer bo chodził w lato na plac zabaw bo zostanie z nim żebym ja poszła na paznokcie bo zmienia mnie czasem w usypianiu. Niestety koledzy męża nie robią nic bo albo są cały dzień poza domem wychodzą jak dzieci wstańa a wracają jak już śpią albo nic nie chcą robić. No i znajomych z dziećmi mamy bardzo mało i to takich trochę dalszychbo byliśmy w najbliższym towarzystwie pierwsi którzy wzięli ślub i którym urodziło się dziecko a Ci koledzy i koleżanki z resztą też którzy dzieci jeszcze nie mają wielu spraw nie rozumieją. Ze jak to trzeba wrócić położyć dziecko spać jak to nie zostawimy i nie pójdziemy gdzieś? I jak to za godz się nie umówimy bo maluch ma drzemke itd
Moj maz tez rzadko wychodzi sam z kolegami ale tylko dlatego ze wszyscy mieszkają na 2 konciu miasta I jak oni spotykaja sie gdzies w barze u siebie na dzielnicy, to jemu sie po prostu nie chce jechac autobusem tak daleko i odpuszcza a jesli chodzi o wspolnych znajomych to zawsze razemwychodzimy (no wychodzilismy bo teraz to nie wiem kiedy wyjdziemy).
Moj maz tez przez kolegow byl postrzegany jako pantofel, tzn glownie znajomi z poprzedniej pracy, ktorzy ciagle organizowali jakieś imprezy. Smiali sie z niego, ze nigdzie go nie puszczalam. Sytuacja zmienila sie kiedy zatrudnila sie u nich moja bardzo dobra koleżanka z bylej pracy, oba wiedziała jak wyglada sytuacja, ze ja nie puszczam meza bo on mnie nie puszcza, chyba wszystkim rozgadala bo był spokoj;) Moj maz tez nie wychodzi na imprezy, ale i ja nie wychodzę. Wczoraj tesciu zapytal sie mojego meza czy pojada wiosna ma weekend na jakiś mecz, a on odp ze ja go nie puszcze wiec wytlumaczylam wszystkim, ze owszem maz moze jechac pod warunkiem ze ja tez bede mogla wyjechac gdzies na weekend. Nikt nic nie powiedzial, bo wiadomo ze maz mnie w zyciu nie puści, wiec czemu ja mam mu na wszystko pozwalać? Dla mnie sprawa jest prosta.
Ha ha czyli nie tylko ja mam męża postrzeganegm jako pantofla??? Ewelina u mnie by nie przeszło bo mąż puścił by mnie z miłą chęcią ale u nas chodzi o zaufanie które on kilka razy mocno zawiódł. No i jeszcze trochę o moją przeszłość. Swojego czasu mój mąż bardzo cierpiał z tego powodu teraz się przyzwyczaił albo zrozumiał że ja tego nigdy nie zaakceptuje
Haha dokadnie. I to jeszcze nasi mężowie!!! Jak Twoj mazma takie towarzystwo jak moj to nie dziwie sie ze mu nie pozwalasz;) Moj na szczecie zmienił prace i juz nue trzyma sie z tamtymi ludzmi. Kumple z dawnych lat odcieli sie jak urodzilo nam sie dziecko, im w glowach tylko glupoty i nawet maz stwierdzil se to juz nie jego klimaty. Teraz tylko te nieszczesne szkolenia i imprezy z nowej pracy. Jak pomysle to az mnie trzesie. Niedlugo znowu bedzie o to awantura pewnie:/
Forum dla rodziców - sprawdź dlaczego warto się na nim udzielać
Forum dla rodziców to miejsce, w którym rodzice dzielą się swoim
doświadczeniem. Wejdź na polskie forum rodziców, poszukaj informacji
ważnych dla Ciebie i odpowiadaj na pytania zadawane przez innych. Forum
rodziców to kompendium wiedzy i miejsce, w którym można poplotkować.
Znajdziesz to radu związane z ciążą i porodem oraz wychowaniem,
pielęgnacją i dietą. Jesteś rodzicem malucha? Forum rodziców to miejsce
dla Ciebie. Na Forum dla rodziców w zakładce małe dziecko znajdziesz cenne
informację i wskazówki. To miejsce, w którym możesz publikować i dzielić
się wiedzą oraz zadawać pytania i korzystać z umieszczonych wcześniej
porad innych rodziców. Forum dla rodziców Canpol babies to bezpieczna
strefa, w której każde opublikowane pytanie dotyczące rodzicielstwa jest
na miejscu.
Forum dla mam - dlaczego warto dołączyć do społeczności mam Canpol babies
i wymieniać się poradami
Forum dla mam to miejsce, gdzie możesz porozmawiać z innymi mamami na
tematy związane z macierzyństwem. Rejestrując się na forum dla mam, możesz
uczestniczyć w rozmowach i dyskusjach, zadawać pytania bardziej
doświadczonym mamom i samej radzić bazując na własnej wiedzy. Fora dla mam
to miejsca, gdzie spotykają się również kobiety, które planują ciąże.
Forum dla przyszłych mam, skupia kobiety, które same nie mają
doświadczenia, ale chcą się dowiedzieć jak najwięcej na temat
rodzicielstwa. Dzięki obecności na forum dla przyszłych mam zdobywają
wiadomości z pierwszej ręki od kobiet, które same właśnie zaszły w ciąże
lub urodziły. Na Forum mam Canpol babies możesz wybrać interesująca Cię
kategorię, śledzić konwersację, włączyć się do rozmowy w każdym momencie i
zadawać pytania na ważne dla Ciebie tematy. Spodziewasz się dziecka,
odwiedź kategorię ciąża i poród, karmisz piersią, wyszukaj interesująca
Cię sekcje. Forum mam to miejsce dla rodziców maluchów i starszych dzieci,
którzy szukają rad na temat pielęgnacji, rozwoju i wychowania, chcą
podzielić się sprawdzonymi przepisami lub metodami na wprowadzenie nowości
do menu dziecka, pisząc w zakładce dieta lub po prostu porozmawiać
odwiedzając strefę ploteczki. Rodzicielstwo to temat, który Cię
interesuje? Fora dla mam skupiają osoby o podobnych zainteresowaniach.
Zajrzyj do nas, zdobywaj informację i wymieniaj się poglądami. Na Forum
dla mam możesz dzielić się wiedzą i wygrywać nagrody. Najbardziej aktywne
i pomocne mamy mają szansę na udział w comiesięcznych testach produktów
Canpol babies.