Czy tatusie zmieniają pieluszki?

Zamarancza haha wlasnie ciekawi mnie to jak kobiety np leza na patologii ciazy przykladowo miesiac to tez nie maja zmienianej poscieli? Ja lezelam w 26 tyg z powodu zagrozenia przedwczesnym porodem 10dni masakra byla no to lipiec goraco czlowiek musial ciagle lezec wszystko zapocone i nikt nawet sie nie zapytal czy zmienic posciel… pewnie jakbym poprosila to tez by mi odmowiono…

Oszczędności na pralni. Po miesiącu może i by zmieniono, ale jak widać 2 tygodnie to jeszcze ie tak długo…

Napewno a kurcze koszule do porodu to zmuszali zebym ich ubrala a ona jak z jeansu.

No u nas jak kobieta nie byla w stanie sobie zmienic to zmieniali sami, ale jesli moglysmy juz przy sobie wszystko zrobic to same zmienialysmy :slight_smile:
A co do koszuli to ja dostalam do cc taka sliczna, zielona…fizelinowa :smiley: prawie przeroczysta :smiley:

Ja miałam taką śmieszną wiązaną z przodu na całej długości, że wszystko było widać :smiley:

no ja tez taka :smiley: tylko wiem ze sa wersje jak moja czyli fizelinowe…a niektore szpitale daja takie biale bawelniane wykrochmalone ze ruszac sie nie mozna :smiley:

wracając do tematu mój mąż chętnie zmienia pieluszke. jedynym jego problemie i Wielka obawa było to żeby nie zrobić krzywdy potem to weszło w nawyk.

Moja tez wiazana z przodu rozm z XXXL i wszystko mi wylazilo haha piersi na wierzchu xD

Jak czytam jakie miałyście warunki w szpitalu to aż gały mi wypadają… masakra. Co do koszuli to miałam też taką wiązaną z przodu co było co nie co widać:) jak tylko mogłam się ruszyć to od razu zmieniłam na swoją:)

To ja miałam taką wykrochmaloną, że jak wstawalam po cc to się bałam, aby jej nie połamać

Hahahahha zamarancza dobre

Jak czytam o Waszych szpitalach to aż strach myśleć do przeżyłyście. U mnie śmieci były wyrzucane dwa razy dziennie, podłogi, szafki i ramy łóżka zmywane codziennie.
Ogólnie jeśli chodzi o sterylne warunki w domu to jestem na nie. Uważam, że dziecko powinno mieć kontakt z bakteriami bo w ten sposób buduje swoją odporność. Wiadomo, że nie można popadać ze skrajności w skrajność ale warunki w domu powinny być normalne. Ja nie latam za synkiem co chwilkę i nie wycieram mu rączek bo chodzi po podłodze ale jak ma brudne bo podotyka sobie kółek wózka to wycieram. Bratowa kuzynki latała tak za swoją córką i co chwilę wycierała jej rączki i jak Marta podrosła praktycznie cały czas jest chora. Nie miała kontaktu z wirusami i nie ma odporności.

Aż tak to ja o małego nie dbam…Może nie dbam to złe słowo, ale nie izoluję go od bakterii. Jakoś uważam, że dziecko musi mieć kontakt z tym co złe, bo jego organizm później potrafi walczyć. W szkołach i przedszkolach nikt nie wyciera i nie dezynfekuje ławek po każdej lekcji, ani nie myje codziennie zabawek…
Kasia no warunki nieraz są straszne, ale jak powiedziałaś, że u Ciebie wymywali nawet ramy łóżek to mi szczęka opadła…

Zamarancza bo trzymanie dziecka w sterylnych warunkach nie jest dobre. Później dzieci tylko chorują i mają alergię.

Właśnie o to chodzi. Wyparzanie smoka po każdym upadku i mycie co chwilę rączek to przesada

Dlatego ja sie ciesze ze mamy psiaka w domu…zawsze to dodatkowe “uodpornienie” :smiley: wiadomo ze jak malego klade na kanape, a pies uwielbia tu lezec, to klade kocyk, ale i tak zawsze czy raczka dotnie kanapy czy zdarzy ze sie ze przewroci i buzia dotknie…niech sie dziecko hartuje :smiley:

No fajnie mieć zwierzaka przy dziecku. My nie mamy, bo brak nam warunków ku temu/

To prawda nie mozna za sterylnie bo tylko mozna zaszkodzić. Ja też nie latam i nie myje ciagle raczek córce. Chodz teraz bede tego bardziej pilnowac, bo zrobil sie jej jęczmień na oczku, prawdopodobnie od zatarcia brudnymi rączkami. Więc teraz wycieram raczki troche częściej, zeby nie przeniosla jeczmienia do drugiego oczka i zeby nie dotykala brudnymi rekoma tego co juz ma w oku.

Ja mam za to kotka mimo że wszyscy nam odradzali. Nie posluchalam się i kot został. Uważam że dziecko powinno mieć jakiekolwiek kontakt ze zwierzakiem, w ten sposób uodparnia się. Później niektórzy dziwią się skąd u dziecka alergia na sierść…

Teściowa ma shitzu i jak tylko tam jesteśmy to chcemy małego zainteresować psem, ale on ma go gdzieś i zupełnie olewa małą puchatą biegającą kulkę…