Inni znajomi mi odradzali pójście na pogrzeb… Ja jednak wiedziałam swoje że chcę być na tej jego ostatniej drodze…Tyle mi pomagał jak pracowałam z nim że nie miałam sumienia nie iść.Kupiłam mu kwiaty które bardzo lubił…Ludzie na mnie dziwnie patrzyli ale ja to miałam gdzieś…Wtedy cały kościół był pełny.Stałam całą mszę a maluszek szalał mi w brzuchu,dając znać że u niego wszystko dobrze jest.
Wtedy hormony dały mi siłę bo nie płakałam… Jedynie w tym momencie jak się dowiedziałam o śmierci.Widocznie wypłakałam swoje już przed.Musiałam się trzymać bo nie jestem sama.To ciągle sobie powtarzałam żeby nie rozkleić za bardzo.
Od wiedział od początku że to będzie syn i miał rację…
Życie jest takie krótkie…
No,niestety… nigdy nie wiesz gdzie i kiedy! mój mąż boi się o moje ciśnienie,bo mam z nim problemy… i generalnie w ciąży zrobiła sie miękkie jajo… tak więc mąż ma dylemat,czy mnie zawozić tam,czy nie! ale ja i tak chcę!!
Jest to Magda ryzykowne, ale jesli jesteś z Babcią tak bardzo związana, to jak będziesz w domu siedzieć i żałować, ze nie pojechałaś, ze nie utwierdziłaś Babci w tym, że jest cudowna osobą, to tez nie wpłynie na Ciebie korzystnie. to są emocje, które wystąpią niezależnie. Owszem musisz bardzo uważać, przetłumaczyć sobie, wyciszyć się, ale to jest lepsze od wyrzutów.
ja niestety nie miałam okazji pożegnac się z moją babcią, czego nie mogę sobie do tej pory wybaczyć, mimo że minęło ponad 10 lat, ale z drugiej strony ulżyło mi, że już nie cierpiała, bo widzieć kogoś ukochanego, kto z bólu nie wytrzymuje jest koszmarem…
Daria,kochana wiem właśnie że jest to dla mnie ryzykowne,ale widzisz… tak to jest… do dziś żałujesz i wiem,ze ja też bym żałowała,dlatego pojadę! chyba,że będzie taki upał,jak dzisiaj
To jak sobie będziemy tłumaczyć śmierć bliskiej osoby to jest sprawa indywidualna, ale faktem jest, że wytłumaczenie na zasadzie “robi miejsce dla nowego człowieka” to po prostu, jakby to dobrze powiedzieć, taka pomoc w uporaniu się ze stratą. Bo jakby nie spojrzeć to przyjście na świat dziecka jest wielką radością, a pożegnanie kogoś bliskiego wielką stratą. W okolicach urodzin mojej córki, akurat się nic takiego nie wydarzyło, ale jakby tak chcieć znaleźć w tym logikę, to:
- jakby nie zmarła moja babcia, to nie wyprowadziłabym się od rodziców do jej domu, który zostawiła
- jakbym się nie wyprowadziła, to Sz. nie wpadłby do mnie przejazdem
- jakby nie wpadł do mnie przejazdem to nie spotkalibyśmy się kolejny raz
- jakbyśmy się nie spotkali to nie zamieszkalibyśmy razem, nie wzięli ślubu i nie było by młodej
Tylko jedno i drugie wydarzenie dzieli 3 lata. A natura tak chce, żeby jedni się rodzili, a drudzy umierali i nie jest to od siebie zależne.
To też fakt,Silje… z tym też sie zgodzę! może to takie tłumaczenie… ale fakt,faktem,ze tak jakoś się dziwnie składa i to nie tylko w moim przypadku… wierzę też w to,ze wszystko,co nas dotyka,jest nam po prostu gdzieś pisane… że tak ma być i koniec… chyba nie wszystko jest przypadkiem
Magda, gdyby nasze życie było gdzieś tam zapisane to jaki sens jest robić cokolwiek? Przecież i tak nie mamy wpływu na to co się wydarzy. Ja wierzę, że sama decyduję o moim źyciu, że swoim działaniem i zaniechaniem wywołuję na nie realny wplyw, że to ja decyduję. Dzięki temu mam siłę, by rano wstawać, zająć się domem i dziećmi bo to moje decyzje
Oczywiście,ze decydujemy same o sobie…
W każdej bajce jest troszkę prawdy ja słyszałam o przejściu duszy zmarłej osoby dusza przechodzi do nowo narodzonego dziecka.Mojej chrzestnej zmarła babcia kiedy była w szpitalu i urodziła córeczkę nikt jej nie informował aby się nie stresowała na pogrzeb i tak nie mogła iść.Ja np.zaszłam w ciąże w momencie kiedy zmarł tata pewnej bliskiej mi cioci ona niema dzieci
lecz mieszkamy niedaleko siebie i jesteśmy w bliskich relacjach.
A z zajściem w ciąże to ja nie mam tak łatwo bo cykle miałam co 2 miesiące i wahania poziomu hormonów.
Ciąże znoszę na razie dobrze.Pozdrawiam przyszłe mamy koniec listopada termin.
Halina,to powodzenia i żeby wszystko poszło gładko!!!
M.Napierala - urodziłam synka (SN) 10 lipca jest cały i zdrowy
od wczoraj jesteśmy w domu.
Nie wiedziałam gdzie napisać
Ale super myślałam o Tobie
bardzo się cieszę serdeczne gratulacje!! napisz koniecznie na ogólnym,dziewczyny na pewno bardzo się ucieszą
i napisz jaki był duży i jak zniosłaś poród?? mam nadzieję,że czujecie się dobrze oboje
Darka gratulacje
A co do wątku to jestem kolejnym przykładem że nie jest to mit … Ja kiedy zmarła pierwsza babcia byłam w już w ciąży a 3 lata póżniej kiedy zmarła druga to 3 miesiące póżniej znów zaszłam w ciąże … myślę że cos w tym jest
Jedź do babci, nie mów o śmierci bo ludzie zaczną odbierać Cię jako zły omen. To że jedni umierają w czasie gdy inni się rodzą to zbieg okoliczności. Gdyby było tak że na każdą śmierć są nowe narodziny nie mielibyśmy teraz problemu z niżem demograficznym. W mojej rodzinie było dużo śmierci i chorób ale nigdy nikt nie pomyślał że to dlatego że inna jest w ciąży. To strasznie obciążające. Pamiętaj że jeśli będziesz myślała o śmierci to ją ściągniesz. Ciesz się życiem i każdym dniem który pozostał babci. Jeśli czujesz się na siłach że sobie poradzisz, że nie będzie miało to dla Ciebie negatywnych skutków to odwiedź ją, poczujesz się lepiej. Jej brak świadomości jest lepszy niż gdyby umierała w pełni zdając sobie sprawę co się dzieje. Jest spokojna, Ty również bądź.
Paula do twojego opisu idealnie pasuje …"Spieszmy się kochać ludzi , tak szybko odchodzą " Masz rację że trzeba się cieszyć z każdego dnia z bliskimi
Nie wiem czy to się sprawdza, ale zwróciłyście mi na to uwagę. W moim przypadku było tak że ja we wtorek dowiedziałam się że jestem w ciąży a w czwartek zmarła moja babcia. Na pogrzeb nie puścił mnie mąż bo musiałabym całą Polskę przejechać. I tak trochę nieświadomie powiedziałam wtedy że babcia umarła i się urodzi w moim dziecku. Mimo iż jej nie traktowałam jakoś szczególnie, na dobrą sprawę nawet jej nie znałam, ale taka myśl mi przyszła do głowy kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam.
I gratulacje dla nowej mamusi
No zycie na tym polega ze rodzimy sie i umieramy, gdy mamy dziadkow w podeszlym wieku to wiadomo ze moga odejsc akurat w momencie gdy bedziemy w ciazy albo urodzi sie dziecko… Mi sie nic takiego nie przydarzylo, wprawdzie bylo blisko bo moja babcia dostala udaru 3 dni po tym jak urodzilam coreczke, bylo z nia zle, ale teraz jest ok, to bylo 4 lata temu. Za to stracilam druga ciaze, w zaawansowanym etapie, i zyje ze swiadomoscia ze moj zmarly synek zrobil miejsce mojej obecnie 6 miesiecznej coreczce, bo gdyby nie ta utrata to jej by nie bylo.
U ,mnie był taki przypadek mój dziadek zmarł a moja ciocia w ciocia nie mogła zajść w ciąże wraz z wieścią o śmierci cioctka dowiedziała się o ciąży mój dziadek był bardzo wierzący więc nie wiem jak to jest ale na pewno starsi robią miejsce małym taka kolei rzeczy
Też właśnie słyszałam o takim czymś że jeśli urodzi się dziecko to w tej rodzinie ktoś odejdzie.Tylko u nas było podobnie ale niekoniecznie rodzina.Jak zaszlam w ciąży to zmarł mój sąsiad.Nie wiem czy to tak się sprawdza ale ja urodziłam w tym samym roku co moja siostra i z rodziny nikt na całe szczęście nie odszedł.Niby się mówi że jak ma się pojawia nowy członek rodziny to ktoś robi mu miejsce na świecie i odchodzi.Nie wiem czy do końca to tak jest.
U nas byl przypadek taki, moja siostra brala slub babcia byla w kosciele i przy skladaniu zyczen przewrucila sie i okazalo sie ze krwiak jej peknal… po 2 dniach babcia zmarla… a przed moim slubem zmarla druga babcia… miesiac wczesniej…