Czego nie wolno w ciąży?

Osobiście wolę nie czytać takich przesądów,człowiek później tylko nie potrzebnie się nakręca. A ja wolę walczyć ze stereotypami i złymi myślami. Idę przez całą ciążę z uśmiechem,bo zdaję sobie sprawę że siła podświadomości ma decydujący wpływ na nasz los.Po co nakręcać się mitami. Mity sa w książkach a rzeczywistość jest inna.

Do wózka Martusi moja mama przywiesiła szkaplerz (medalik) na czerwonej kokardce. Byłam ogólnie temu przeciwna bo nie wierzę w takie bajki ale odpuscilam i medalik wisiał w wozeczku głębokim.

Ja też nie miałam żadnych czerwonych kokardek. Znajome miały i to w znacznej większości. Moja teściowa jest przesadna, ale parę razy została upomniana i się uspokoila. Pamiętam jak pytała czy mam na chrzciny do kościoła jakąś kokarde albo czerwona pieluche żeby synka nikt nie urzekł. No ludzie! Rozwalila system. Do kościoła. Powiedziałam jej wtedy, że ja to wierzę w Boga, a nie jakieś durne zabobony i nie zamierzam nic takiego brać. Odpuscila. Zobaczymy jak przy wnuczce będzie :wink:

Gdybyśmy wierzyli w te zabobony to chyba byśmy wręcz oszaleli. Na tego się nie patrz , pod tym nie przechodź, nie wracaj się, nie pożyczaj itd. Osobiście nie jestem przesądna ale czerwoną kokardke przypiełam małej, głównie to po namowach babci. Nie wiem czy spełniła swoją rolę ale przynajmniej nie słuchałam już ciągłego gadania babć . Jednak nie miałam żadnych kokardek na rączce małej tyko taką małą przypinaną do bluzeczki .

Ja miałam czerwoną kokardkę przy wózku ;p ale tylko przy córce teraz przy synku juz nie bo mam więcej rozumu i jestem bardziej świadoma tych zabobonów których jest tyle, ze głowa boli od myślenia o nich :wink: jest dużo osób które wierzą być może dlatego, ze wolą chuchać na zimne i wierzyć w to, ze unikną dzięki temu różnych nieprzyjemnych sytuacji.

ja jak w czerwcu sąsiadkę spotkałam na jednym z pierwszych spacerów z córką, po prostu zapytałam czy mogę przywitać się z maleńką sąsiadeczką, powiedziała tak, a ja że sliczna niech się dobrze chowa, zero dotykania, glaskania, czy pochylania się nad wózkiem z filmowym tititi :wink: kokardki nie miała, teraz to już chyba bardziej wzbudzałoby śmiech niż uznanie

Do mojego wozka też zaglądali ludzie i o dziwo moje dziecko nigdy nie było zauroczone :slight_smile: Nie wierze w uroki,bo coś takiego dla mnie nie istnieje,nie żyjemy w średniowieczu żeby wierzyć w takie rzeczy

Magros z zającem to chodzi o to żeby dziecko nie miało rozszczepu wargi tzw zajęczej wargi, a z myszą to żeby nie miało znamienia tzw myszki. Dodam tylko że mieszkam na osiedlu gdzie dookoła jest las więc nie uniknęlam widoku zająca, który przebiegł mi przed samochodem i troszkę myślałam czy on mnie wystraszył czy tylko zaskoczył. Na szczęście u Synka jest wszystko ok. Niby się nie wierzy w przesądy ale jednak w ciąży zawsze lepiej dmuchać na zimne nawet z takimi glupotami.

O matko jaki zabobon z tym zającem. O zgrozo. A jak ktoś ma miniaturkę w domu to co ma zrobić za wczasu pasztet? Sorry nie mogłam się powstrzymać

Haha, pasztet. Ok. Ale w domu to się ma króliki, nie zające. To chyba rozwiązuje problem :wink:
Ja tam też w to nie wierzę, ale jak ktoś wierzy to jego sprawa, może mnie to bawi, ale wyśmiewać się nie będę :smiley:

Wy się nie śmiejcie ale mój mąż ma czerwoną wstazeczke w samochodzie:) ja nadal spotykam wśród znajomych ten zabobon i się uśmiecham jak widzę w wózku czy foteliku przy dziecku:) a ja mam czarnego kota bo kocham ten kolor u zwierząt. Każdy mi mówił że tylko nieszczęścia będą:p

Te zabobony mają to do siebie, że jedna baba drugiej babie. Jedna zobaczył zająca i dziecko miało rozszep wargi więc jest to na pewno pewniak, inna nosiła łańcuszek i dziecko było owinięte pępowiną więc na pewno tak jest. :slight_smile: Masakra jakaś…nikt nie patrzy na to pod kątem przypadku tylko pewności. A ja nosiłam łańcuszek i co? Synek nie był owinięty pępowinom więc cała teoria padła. Moja kuzynka wystraszyła się myszy i Jacek myszki nie ma. Bzdury jakich mało. A najśmieszniejsze jest to, że żyjemy w 21 wieku i jest wieeeeele osób które o zgrozo w te bzdury jak najbardziej wierzą. :slight_smile:
Czerwone wstążeczki, uroki och można wymieniać dużo.

No z tymi kotami to trzeba uwazac :smiley: ostatnio z psem na spacerze czarny kot przebigl mi droge i kilka godzin pozniej trafilam do szpitala hehehe :smiley: Oczywiscie glupi zbieg okolicznosci, ale tak sie wlasnie rodzą te smieszne zabobony :slight_smile:

Moja koleżanka 13 w piątek złamała palec, innym razem nogę, a najgorsze to pies jej dziadka ugryzł ją w policzek…

To dziewczyny walne z grubej rury: ja sie 13 lutego urodzilam :))

nie wierze w 13, to zupełny przypadek, ze komus sie sie akurat w taki dzien cos przytrafiało, równie dobrze kazdy moze byc pechowy bo jak sobie przypomnimy kiedy sie przewróciłysmy w zime, chłopak rzucił, grypa dopadła, szef nakrzyczał…tych liczb wyjdzie cały kalendarz

He Natka mój kotek w mieszkaniu więc nikomu żadnej krzywdy nie zrobi, ale racja stąd właśnie rodzą się te przesądy.

Oczywiscie nie mozna przechodzić pod sznurkiem ani nosic łańcuszków- bo dziecko moze byc owinięte pępowina. Ostatnio usłyszałam tez zeby nie przechodzić przez dziurę w płocie, alenosoba ktora mi o tym powiedziała, nie potrafiła zupełnie wytłumaczyć dlaczego :smiley: Wiem tez ze ciężarna nie powinna pojawiać sie na pogrzebie(chyba w kaplicy) ani podawać dziecka do chrztu bo niesie to konsekwencje dla dziecka. Oczywiscie nieśmiertelny przesad to ten o przestraszenie sie- ciężarna nie powinna sie wtedy dotknąć bo dziecko bedzie miało w tym miejscu znamię. Niedawno tez usłyszałam ze ciężarna nie powinna sie z nikim dzielić jedzeniem bo bedzie miała mało pokarmu :smiley:

Ludzie są pokręceni wierzą w zabobony, ale do kościoła chodzą i stoją w pierwszym rzędzie.

o to prawda, hipokryzja, tak samo czytanie horoskopów i chodzenie do omunii, jedno wyklucza drugie…ale cóz, niemniej jednak niektóre przesądy są sympatyczne, typu pomysl zyczenie jak widzisz spadająca gwiazdę