Ciążowe strachy

Hej mamusie. Wczoraj na herbatce była u mnie bratowa - jest w siódmym miesiącu ciąży. Jej to pierwsze. I tak zaczela mowic o swoich strachach i mnie podpytywac. Dzis sobie mysle fajny temat na watek :wink:

A więc to co my wypisalysmy to :
-obawa przed poronieniem

  • ze dziecko urodzi się chore
  • podczas porodu nie dam rady
  • moje życie się zmieni.

Moje rady :
Zwykle do poronienia może dojść do 12 tyg, po 12 rzadziej gdyz już się zdarza ze lekarze pomogą utrzymać ciążę - u mnie był taki przypadek. Ważne by pamiętać ze jeśli dbalas o siebie i uwazalas na wszystko to poronienie nie jest z twojej winy - po prostu płód rozwijał się nieprawidłowo lub moze był źle usytuowany. Ja kochane nigdy nie zapomnę swojej pierwszej ciąży i pierwszych jej tygodni. W 8 tyg szlam do ginekologa na potwierdzenie ciazy a ze moj byl na wyjezdzie musislam do innego. Przeprowadzil usg i stwierdzil ze pecherzyk jest malutki i ze mam sie przygotowac na poronienie. Dziewczyny ledwo prowadzilam samochod do domu tak mi lzy lecialy. Za dwa tyg szlam z wynikami do niego znowu bo ten moj bym za granica na sympozjum. I pierwsze co od tego gbura uslyszalam to - o to jednak nie poronila pani ? Myslalam ze go zastrzele. Zrobil znowu usg i wyrok ze dziecko bedzie z jakims uposledzeniem gdyz pecherzyk za wolno sie rozwija. Jak tylko wyszlam z gabinetu od razu sie spytalam kiedy moj gin wraca i do niego ma byc kolejna wizyta bo do tego nie wroce. Znowu byl placz w drodze do domu . Ale co mialam zrobic ? Chcialam tego dziecka wiec wiedzialam ze je urodze a jak bedzie chore to po prostu bedxiemy je jeszcze bardziej kochac. Za miesiac wizyta u mojego a on ze ladnie pieknie wszystko sie rozwija. Dziewczyny urodzilam piekna zdtowa coreczke idealnie o czasie. A tego glupka pierwszego to bym udusila za swoje nerwy. A więc rada jeśli jest jakieś podejrzenie lepiej skonsultować jeszcze z innym g inekologiem. No i obserwować się. Krwawienie i ból w podbrzuszu to takie mocne alarmy dla nas ze coś dzieje się nie tak. Jak również nie bagatelizujmy żadnych skurczu. Warto wziąć nospe i plozyc się ale jeśli to nie pomoże to lepiej udać się do specjalisty.
Co do chorych dzieci. Podczas mojego przypadku mój gin wyjaśnił mi i kobietka na prenatalnych ze teraz jest taki sprzęt i taki szereg badań ze z reguły powinno pokazać jakieś wady gdyby dziecko mialo urodzić się chore. Wszystko zależy od tego jak badania wykonują nasi lekarze. Ale ogólnie rzecz biorąc jeśli matka jest zdrowa i nie było żadnych przypadków w rodzinie to dziecko powinno się urodzić również zdrowe. Macica i łożysko bardzo dobrze chronią nasz płód. Są trzy badania które wykluczają choroby. Pierwsze usg między 11-12 tyg - tutaj lekarze już wykluczają wiele chorób genetycznych. Potem jakoś między 14 a 16 tyg jest to badanie tzw.test potrójny z krwi - musi wyjść ujemny by wszystko było ok. I potem ok 20 tyg ponowne usg i tu lekarze sprawdzają serduszko i nerki. Jak wszystko wychodzi ok to nie ma przesłanek do niepokoju.
No i ten porod he he temat rzeka :wink: wiadomo ze każdy mądry jak już jest po A te mamusie co przed to myślą intensywnie. By być spokojniejsza warto poczytać o etapach porodu lub chodzić do szkoły rodzenia. Napewno nie sugerować się porodami koleżanek - każda z nas jest inna, każdy poród jest inny, każda ma inny próg wrażliwości na ból. Na sali będzie położna z która powinniście współpracować. Pamiętać o oddychaniu głębokim to pomaga na skurcze. A i warto pamiętać o kryzysie 8mego centymetra, gdy kobieta zmęczona porodem traci siły i wiarę w to że jej się uda. Nie zalamujcie się tylko - to spowodowane jest hormonami tylko :wink: dacie radę do końca :wink: bo jesteśmy piekne i twarde ;)))
A co do zmian. Fakt nasze ciało się zmieniło przez te 9 miesięcy ale po porodzie wróci do normy jeśli się postaramy. To czy nasz związek z partnerem się zmieni zależy tylko od nas. Po prostu trzeba nauczyć się żyć w nowej sytuacji, umiejętnie dzielić czas na dziecko i partnera i korzystać z życia dalej. Gdyż dziecko to nie kamień u nogi i nigdzie się nie ruszysz. My z mężem dalej jeździmy na wczasy po prostu wybiera się miejsca by było atrakcji trochę dla dzieci. Ale uśmiech dziecka i nas cieszy wiec rodzina kwitnie :wink: starać się dogadywać z partnerem, wyjaśniać partnerowi o co chodzi gdyz wiem po sobie ze nie kazdy facet jest bystry na tyle na ile byśmy chciały ;))) i uczyć faceta ze ma być obecny przy dziecku od samego początku by był dla Was wyreka :)))

A teraz Wy. Która coś doda od siebie?? Jakie inne strachy i porady ?

Ja myślę ze największy strach to właśnie przed choroba u dziecka. I ze cos bedzie nie tak. Masz racje teraz są takie badania które wykluczają chorobę dziecka. Tylko ze przez to ze badania są tak szczegółowe czasami lekarz moze zobaczyć cos nie tak. Tak jak u moje za mala główkę u córki. I skierować na następne badania mimo ze do 30 tygodnia ciazy wszystko bylo w jak najlepszym porządku. Ten strach przed następnym badaniem jest nie do opisania. Naszczescie mozna zrobic nastepne badania które wyklucza badz potwierdza możliwość choroby. U mnie na szczescie wykluczyli.
Jesli chodzi o strach przed porodem czy przed tym ze moje życie się zmieni to wogole czegos takiego nie mam. Wiem ze poród moze być ciężki . ale wiem tez ze tyle kobiet dało radę to ja tez dam. Wkoncu są na miejscu lekarze i położne którzy mi pomogą.
A co.do zmiany w życiu. To pragnelam tego wiec zupełnie się tego nie boje.
Jedyne moje obawy kreca się wokoło córki. Ze cos moze jej się stac.

Ja całą ciążę do porodu podchodziłam bardzo na luzie. Bałam się jedynie tego co chyba każda matka, że coś z dzieckiem będzie nie tak. Choć nie dopuszczałam tej myśli zbyt często do siebie. Jestem osobą myślącą raczej pozytywnie.
Niestety los bywa straszny. U mnie początkowe problemy na szczęście szybko minęły i mam cudownego synka. Jednak w mojej wsi jest dziewczyna która zmuszona byłq urodzić martwe dziecko w 9 miesiącu. Dla mnie to coś strasznego. Przechodzić to wszystko…

Chyba każda matka to czyje i bez znaczenia czy dziecko jest pierwsze czy siódme. Należy jednak pozytywnie myśleć i przede wszystkim słuchać tego co mówi lekarz. Ja miałam książkową ciąże a i tak skończyła się cc. Nigdy bym nie powiedziała, że nie dam rady urodzić naturalnie a jednak. Los chciał inaczej. Nie ma co się martwić na zapas.

Ja przed ciąża nie rozumiałam zupełnie, tych wszystkich obaw i lęków. Sądziłam, że ciąża to tylko same pozytywy i odpoczynek. Siostra zawsze mi powtarzała, zobaczysz, będziesz w ciąży to się zaczniesz martwić, czy wszystko dobrze się rozwija, potem urodzisz, też będziesz się martwić na każdym etapie rozwoju dziecka. To jest po prostu wpisane w rolę mamy. Od kiedy sama spodziewam się dziecka oczywiście mój punkt widzenia się zmienił o 180 stopni. I faktycznie z tymi lękami tak jest. Początek ciąży, 2 kreski na teście-niepewność, oczekiwanie na bicie serduszka. Potem mdłości, brak apetytu- strach, że nie dostarczamy dziecku odpowiednich składników odżywczych. Pierwsze badania obowiązkowe z krwi, pierwsze badania przesiewowe- za każdym razem lęk o wyniki. Po tygodniu od usg ponowny strach, że może serduszko przestało bić ( znajoma mi nagadała, że po przeziębieniu jej ciąża obumarła niestety i ja się głupia bałam jak tylko coś zabolało, a wiadomo, że nie da się nie odczuć, żadnych dolegliwości, bo ciąża przestraja zupełnie nasz organizm, rośnie macica itd.). Potem za każdym razem po USG tak było, spokój bo słyszałam serduszko, a po tygodniu znowu niepewność. Myślę sobie, będą ruchy, to będę się czuła pewniej. W 17 tc pierwsze ruchy dziecka, faktycznie niezapomniane przeżycie:-) no ale zaraz potem kolejne usg przesiewowe i kolejny strach o wyniki. Coraz bardziej odczuwalne ruchy, nagle mała zaczyna się wiercić przestrasznie- strach, że owinie się pepowiną. Potem odwraca się prawdopodobnie tyłem, śpi- nie czuję jej parę godzin- na pewno cos się stało. I tak w kółko. Aż do teraz. 7 miesiąc. Już zaczynam się troszkę martwić o poród i jak dam sobie radę z dzidziusiem. Ale sądzę, że to głównie przez to, że jest to pierwsza moja ciąża i wszystko przeżywam po raz pierwszy. Muszę przyznać, że jednak im dalej, tym bardziej pewnie się czuję i potrafię jakoś się uspokoić. No i jak czuję, że jest tam już taka duża kuleczka, która co chwilę mnie smera i kopie i wyciąga się i co 2 tygodnie słyszę jej bijące jak dzwon serduszko u lekarza , to jest mi o wiele łatwiej. I tym radosnych chwil jest o wiele, wiele więcej :slight_smile:

ja powiem tak , obawy normalna sprawa, przede wszystkim przed nieznanym… my teraz czekamy na 2 dzidziusia i musze przyznać że podejście jest o wiele bardziej na luzie… wiadomo każda ciąża jest inna, jak i każde dziecko jest inne, natomiast mniej więcej wiemy jak to moze wyglądać…

Największym moim strachem był ból w trakcie porodu
Obawiałem się również czy dziecko będzie zdrowe
Martwił mnie też fakt że nie zdążę dojechać do szpitala bo miałam bardzo daleko

Jestem teraz w 20. tygodniu ciąży.

Na początku euforia, radość, że się udało, a po chwili strach żeby nie stracić dziecka, żeby nie poronić…
Skąd ten strach? Chyba obecny dostęp do nieograniczonej ilości informacji sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi różnych zagrożeń, a im bardziej czegoś chcemy, tym bardziej boimy się utraty tego na czym nam zależy i zamiast myśleć pozytywnie i cieszyć się, jesteśmy bardziej ostrożni.

Tak jak wspomniałam na początku - połowa ciąży za mną. Pierwszej ciąży, więc pewne obawy są, choć mniejsze odkąd czuję ruchy dziecka, jakoś mi lepiej.

Ale tak jak wspomniała Ewcia88 - rozumiem obawy Twojej bratowej. Te związane z porodem - czy dam radę, jak to będzie… o zmianę życia się nie martwię, zdaję sobie sprawę, że kilka zmian nastąpi, ale wizja porodu trochę mnie przeraża. Głównie dlatego zapisałam się do szkoły rodzenia, żeby posłuchać jak to bedzie wyglądać, porozmawiać z położna. Pewnie można to wszystko przeczytać w internecie, ale dla mnie to nie to samo…

Liczę, że z każdym spotkaniem obawy będą maleć, a ja będę czuć, że jestem bardziej przygotowana do porodu.

Co do obaw, czy dziecko będzie zdrowe - liczę że co miesięczne USG, a także test PAPPA który robiłam, a także USG połówkowe, które mnie czeka, uchronią mnie przed “niespodziankami”. Oczywiście nigdy nie ma 100% pewności, jednak staram się ufać mojemu lekarzowi.

Moje porady, w skrócie:

  • zaufany lekarz (warto takiego mieć i go słuchać)
  • szkoła rodzenia (na pewno rozwieje wątpliwości i przyszła mama poczuje, że naprawdę się przygotowuje do zmian)
  • gimnastyka dla kobiet w ciąży (po pierwsze daje możliwość poznania innych ciężarnych, wymiany doświadczeń, a po drugie kobieta jest nadal aktywna, wychodzi z domu, spotyka się z ludźmi)
  • spacery, spotkania ze znajomymi (nie można się zamykać w domu, ale też trzeba pamiętać że dziecko to piękne uzupełnienie życia, a nie jego totalna zmiana)

1/ O poronienie również się martwiłam, ale szczególnie w pierwszych miesiącach. Przy zaawansowanej ciąży obawiałam się zaś przedwczesnego porodu i komplikacji. Moja rada- trzeba o siebie dbać i nie martwić się na zapas, bo stres na pewno nam nie pomoże.
2/ Zdrowe dziecko- to chyba myśl, która nie opuszcza żadnej kobiety, która jest w ciąży. Wiadomo przeprowadza się rożne badania, które wykluczają poważniejsze choroby genetyczne, wady rozwojowe można wyłapać podczas kontrolnych badań. Ale czasem wystarczy trudniejszy poród, kompilacje, które mogą wpłynąć na zdrowie dziecka i jego dalsze funkcjonowanie ;/ Zatem w tym przypadku złotej rady nie mam. Trudno przewidzieć przyszłość.
3/ Poród przy pierwszym dziecku to faktycznie trudny temat. Nie wiadomo, czego można się spodziewać. Dlatego najlepiej wierzyć w siebie i swoje możliwości. Dbać o aktywność fizyczną, jeżeli jest to możliwe podczas ciąży. Dla ułatwienia sobie przebiegu porodu warto zapisać się do szkoły rodzenia.
4/ Zmiany w dotychczasowym życiu. I tu się zgodzę. Zmienia się naprawdę dużo, ale nie jest tak jak to niektórzy mówią, że wszystko staje na głowie. Po prostu do naszego życia dopisuje się maleńki człowiek rodziny. Takie nasze oczko w głowie. Ale nie warto rzucać swoich marzeń i planów, wystarczy większość rzeczy dostosować do naszych możliwości i czasu.
Ewcia życzę powodzenia dla bratowej ! Oby poród był szybki i łatwy. A dzidziuś zdrowy i śliczny !!! :slight_smile:

Ja najbardziej bałam się, że urodzę przed terminem. Urodziłam aż 9 dni po, prawie wywoływano mi poród.

Porodu się bałam, ale jakoś nie histerycznie.
Było gorzej niż myślałam, ale wszystko da się przeżyć.

Nikt mnie nie uprzedził, że życie seksualne po porodzie nie będzie już takie samo jak przed…
Po drugim porodzie chcę wykonać plastykę pochwy. Chcę by bło tak jak kiedyś w tych kwestiach.

Życie się zmienia, bo jest jeszcze ktoś, ktoś za kogo jesteśmy odpowiedzialni :slight_smile:

AkinoM masz rację - zaufany i dobry lekarz to podstawa jak zaczynamy mieć jakieś wątpliwości to znak ze trzeba go zmienić. …nie ma co gdybac ze może później będzie lepiej, albo też ciągnąć za język - wypytywac się o wszystko…różnie to z nimi jest.wiadomo.

Fajnie dziewczyny ze dolaczyliscie i dolozyliscie swoje odczucia ;)))

Ja najbardziej czego bałam sie w ciąży to tego czy dziecko będzie zdrowy.Kazda kobieta chyba sie tego boi.Jeszcze tym bardziej jak sie nieraz slyszy o tym jakie chore dzieci sie rodza.Im blizej porodu tym wiekszy strach.Najlepiej myśleć pozytywnie…U mnie zycie seksualne tez juz niestety nie jest takie ja przed.Ciagle jakieś zapalenia i problemy.Nieraz sie słyszy tez ze kobiety po porodach maja jakies problemy.Ale porod dla kazdej matki jest bardzo ważny bo jednak do Naszego Życia wkracza Malutki członek rodziny ktorego bedziemy wychowywać. Bycie matka to cos niesamowitego i wspaniałego! :slight_smile:

moimi głównymi obawami w ciąży prócz tych wymienionych powyżej był :
-strach czy starsze dziecko zaakceptuje maluszka w domu , czy nie będzie zazdrosne ,
-jak to będzie wyglądało z dwójką małych dzieci
-jak będą wyglądały relacje z moim mężem gdy cały wolny czas poświęcimy dzieciom ,
-czy damy radę finansowo utrzymać i dać wszystko co najlepsze dzieciom,

  • czy dam radę karmić piersią , czy się nie poddam pod wpływem wyczerpania ,stresu,

Zgadzam się z obawami dziewczyn :wink: na początku obawa czy pęcherzyk nie będzie pusty , poronienie , jakieś wady genetyczne , poród przedwczesny , czy dam radę urodzić siłami natury i ile poród będzie trwał ;/ i tak ciągle coś :slight_smile: trzeba wsłuchiwać się w organizm i nauczyć się rozpoznawać rodzaje bólu ;d To wszystko siedzi nam w głowie i myślę że obawy i strach to normalnie zjawisko dotykajace ogromną ilość kobiet w ciąży. Przydaje się wsparcie bliskich i rozmowa z kimś zaufanym . Nie duśmy problemów w sobie bo on wtedy narasta . Dziecko czuje zdenerwowanie mamy i samo jest niespokojne . Polecam znaleźć sobie jakieś zajęcie ,aby nie siedzieć i nie zamartwiać się na zapas :slight_smile: a śietnym wyjściem jest takie forum jak to , można anonimowo przedstawić swój problem i otrzymać wsparcie , a działa to w obie strony bo i ty możesz komuś pomóc.

U mnie podobne jak u was

  • strach ze dziecko urodzi się chore… kochać będę tak czy inaczej, ale strach pozostaje
  • obawa czy moje słoneczko zqkceptuje rodzeństwo i pojmiesz co się właściwie dzieje (będzie miała noecale dwa lata akurat jak urodze)
  • no i strach przed samym porodem - nie tyle obawa przed bólem, tylko cźy dam rade urodzić na tyle szybko by małemu nic się nie stało. Wprawdzie to moja druga ciąża, ale pierwszy poród był bardzo wcześniaczy, i błyskawiczny, wiec w zasadę o rodzeniu nie wiem nic…

Ewcia88 - lekarz dla mnie to podstawa, na początku ciąży miałam wątpliwości co do mojej pani doktor i poszłam na konsultacje do innego lekarza. Zmieniłam prowadzącą w 6 tygodniu i nie żałuję. W końcu nie można się bać zadawać nawet tych błahych pytań w gabinecie… teraz lekarz to moje podstawowe źródło informacji.

D.Gluszek - relacje z mężem, mam nadzieję że nasze więzi się zacieśnią, ale jest to obawa, która też mi przeszła przez myśli raz czy dwa… Ja co prawda czekam na pierwsze dziecko, ale pewnie akceptacja starszego rodzeństwa będzie mi zaprzątać głowę za parę lat jak zdecydujemy się na drugie maleństwo. Znajomi poradzili sobie z tym problemem kupując starszemu dziecku zabawkę, którą bardzo chciał dostać - otrzymał ją dopiero w dniu gdy noworodek przyjechał do domu i powiedzieli starszemu, że to prezent od młodszego dziecka. Do dziś starszy mówi o prezencie od młodszej siostrzyczki.

Każda ciąża wiąże się z obawami i lękiem. Zamartwiamy się przede wszystkim o zdrowie dziecka, o wyniki w ciąży o poród, o to co będzie po porodzie. Mimo iż na wiele czynników nie mamy wpływu to strach towarzyszy kobiecie przez cały okres ciąży, a często nawet po narodzinach dziecka. Wręcz nasilone objawy stresu następują gdy tę małą kruchą istotkę mamy w objęciach. Ja w obu ciążach zamartwiałam się przede wszystkim o zdrówko maleństwa. Robiłam regularnie wyniki i gdy tylko coś było nie tak martwiłam się, by maleństwu nic się nie stało. Ale zdecydowanie mogę powiedzieć, że największy strach nastąpił, gdy dziecko się urodziło. Moje obawy dotyczyły tego, czy podołam opiece na tym maleństwem i czy uda mi się uniknąć błędów.

Faktycznie. Ciąża to jedno wielkie pasmo obaw. Radosć i euforia kiedy zobaczyłam dwie kreski na tescie, a chwilę potem już obawy… Czy utrzymam ciąże, czy Dzidzia będzie zdrowa. Sama się obecnie stresuje, bo czekają mnie badania prenatalne. Z tych w pierwszym trymestrze nie skorzystałam. Cały ten czas w niepewnosci, teraz już załuje, że nie wzięłam w nicj udziału i muszę czekać aż do teraz. Te, ktore mnie czekają mam 28 grudnia, po Świętach, juz na samą mysl mam dreszcze. W dodatku dzis miałam sen, że dzwoniłam do tej kliniki zapytac co z wynikiem i kobieta powiedziała mi, ze bede miec dziecko z zespołem Downa, obudziłam się cała zapłakana. To prawda, ze kazda Mama najbardziej boi się o zdrowie swojego maleństwa :frowning:

Moja pierwsza ciąża niestety bardzo szybko się zakończyła, jak zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym to skakałam z radości, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłoby coś być nie tak…
A w drugiej ciąży przez poprzednie doświadczenia ciągle się czymś stresowałam. Mimo, że bardzo chciałam dziecka i wręcz płakałam co miesiąc jak się nie udawało (mimo, że w sumie długo nie musieliśmy się starać o kolejne dziecko) to jak w końcu się udało to nie potrafiłam się do końca cieszyć, bo strach mnie paralizowal, w miarę możliwości starałam się jak najmniej o tym myślęc, dałam o siebie bardziej, jak to w ciąży, ale nie zastanawiałam się jak to będzie, nie snulam już planów na przyszłość, nie oglądałam tych ślicznych malutkich ubranek, nic, a nic. Oprócz męża do końca pierwszego trymestru nikomu nie wspominałam o ciąży, nie chciałam żeby kto kolwiek wiedział. Przed każda wizyta u lekarza myślałam, że padnę ze stresu, zawsze chodziłam z mężem na wizyty, nawet nie byłabym w stanie iść sama ze stachu, że coś będzie nie tak. I tak przez całą ciążę nie czymś stresowałam, najpierw żeby nie poronic, później żeby nie urodzić za wcześnie, a na sam koniec jeszcze żeby nie przenosić ciąży. Jak tylko wyniki badań nie wychodziły mi w normie to tak samo wszystkim bardzo się przejmowałam. Porodu trochę się bałam, ale najbardziej tego żeby wszystko z dzieckiem było dobrze. Jedynie czego się nie bałam to tego jak to będzie po porodzie. Wręcz ciągle mówiłam, że chce żeby był już ze mną, że będę czuła się pewniej jak będzie już obok mnie i będę miała na niego oko, a tak to nie wiem co się z nim tak dzieje. I faktycznie tak było, jak już się urodził to poczułam się o wiele pewniej, że wiem i widzę co się z nim dzieje.
Teraz jestem na końcówce trzeciej ciąży, na początku tak samo oprócz radości był strach żeby wszystko było ok, najgorsze były dwie pierwsze wizyty u ginekologa żeby zobaczyć czy serduszko bije i czy maluszek się rozwija. Zanim ginekolog powiedziała co widzi na usg, że serduszko bije i wszystko w porządku to myślałam, że serce mi stanie ze stresu i tej ciszy, która tak na prawdę trwała chwilę, a mi się wydawała ciągnąć w nieskończoność. Porównując ciążę to w poprzedniej jak już minął najgorszy z mojego punktu widzenia czas to ciągle czytalam o ciąży, artykuly tydzień po tygodniu i zawsze byłam w temacie co się dzieje u maluszka, co się teraz rozwija itp, a teraz tak nie mam, ale to pewnie dlatego, że synek zajmuje mi mnóstwo czasu i już nie mam tyle wolnego żeby az tyle czytać na ten temat.
I jeszcze jeśli chodzi o różnice to teraz bardziej boję się porodu, przy pierwszym sobie wmawiałam, że nie będzie źle. Że jak coś poszło nie tak to wtedy ktoś opisuje to w internecie, a jeśli było ok to po prostu nie pisze. I że skoro tyle kobiet dało radę urodzić i to często nie jedno dziecko to i ja jakoś dam rade. A teraz niestety wiem jak to było za pierwszym razem, a łatwo nie było i dlatego bardziej się stresuje wizja zbliżającego się porodu.

Ja w pierwszej ciąży czytałam absolutnie wszystko na temat macierzyństwa. Książki, prasę, artykuły naukowe. Teraz tylko Mamę ginekolog i fora. Nie chcę się nakręcać.

Ewelaa ja Cię rozumiem doskonale. Pamiętam swój drugi porod. Martwilam się czy starsza córka da radę beze mnie , czy mąż sobie poradzi, czy ja dam radę i żeby wszystko poszło dobrze bo w domu mam już dziecko które na mnie czeka…masakra :wink: ale więcej było obaw niż co to warte he he mąż wziął urlop na życzenie bo tak miał z szefem ustalone. Malutka w domu zajmował się super. Co wieczór ja kapal, włosy myl i wogole he he potem czytał bajkę na dobranoc i razem spali w naszym łóżku :wink: a ja dalam radę :wink: moment urodziłam …

Najgorsze co może być to za dużo się naczytac o tym wszystkim przed. Jakaś książka czy film . A z ciazowych spraw to tylko jak się płód rozwija by się nie nakręcić za mocno .