Ciąża i przesądy

Ja czasami miałam zgagę, ale rzadko. Mały miał dużo czarnych włosów jak się urodził.

Szok, w co ludzie potrafią wierzyć. Czasem mam wrażenie, że przesądy pomagają im przezwyciężyć problemy. Nadal wierzymy w bujdy :wink: Z drugiej zaś strony liczymy na nowoczesną medycynę, trzeba by się zdecydować :slight_smile:

Mialam czesto zgage a synek urodzil sie lysy

Ja w to nie wierzę … jeśli na to spojrzeć przy 1 ciąży powinnam mieć synka ponieważ wyładniałam i jadłam ogórki a mam córcię , zaś obecnie jestem w 8 tyg ciąży i jak na razie mam ochotę na to co w poprzedniej ale czy to chłopczyk czy dziewczynka dowiem się póżniej .

Ja w nic nie wierzę, w ciąży wyładniałam i mam córeczkę :slight_smile: kącik dla małej też był wcześniej gotowy i na szczęście nic się nie stało. A co do zgagi… zjadłam chyba milion rennie… i faktycznie mała miała duużo włosków!

o ile ja się nasłuchałam przesądów, zaraz niech to ja wszystkie wypiszę:

  1. nie przechodzi sie pod sznurkiem bo dziecko owinie sie pępowina
  2. nie nosi sie łańcuszka bo dziecko się udusi
  3. Nie obcina się włosów bo dziecko będzi ełyse
    4 nie kocha sie na 2 miesiace przed porodem bo dziecku będą ropiec oczka
  4. jak się wystraszych i złapiesz gdzieś to dziecko będzie miało tam znamie
  5. niewolno patrzec przez wizjer bo dziecko urodzi sie z zezem
  6. nie siadać tyłem do kierunku jazdy bo dziecko sie ułoży posladkowo i bedzie trzeba robić cc
  7. uważać podczas zmywania, polanie brzucha wodą grozi tym, że w przyszłosi dziecko będzie alkoholikiem
  8. smaki na kwaśne i ostre-chłopak, słodkie-dziewczynka
  9. dziewczynka odbiera urodę
    11, jak brzuch jest w kształcie piłki to chłopiec
  10. ciężarna nie powinna się dzielić jedzeniem bo później będzie miała problemy z laktacja
    i jeszcze było cos o patrzeniu w słońce i księżyc ale nie pamiętam już
    Ja ogólnie zawsze się z tych przesądów śmiałam, przynajmniej mogłam sobie poprawić humor :wink:

Zawsze mnie śmieszyło wieszanie tej czerwonej kokardki, ze to niby chroni przed urokami :> nie wieszałam i wieszać nie będę. Są ludzie, którzy potrafią rzucać uroki (ojj tak!!) i taka czerwona kokardka nic tu nie pomoże.
A co do reszty zabobonów nie nie wierzę. Kiedyś ludzie w ten sposób próbowali tłumaczyć sobie rzeczy, na które nie mogli znaleźć wytłumaczenia. I tak z pokolenia na pokolenie ludzie sobie to powtarzają.

ja też kokardki nie wieszałam , tak samo jak nie wierzę że pieluch przed chrztem nie można na dworze suszyć, od urodzenia małym wszystko na dworze suszę jak jest pogoda. A tym co mi o kolejnych przesądach mówią, ja odpowiadam " Ty wierzysz z zabobony, a ja wierze w Boga" i dają mi spokój. Bo najczęściej to te wielkie mohery tak mi zabobonami rzucają, a to ich później w oczy kole jak tak mówię.
Ale prawda jest właśnie taka jak pisze kusia dawniej sobie tak tłumaczyli jakieś choroby czy inne zdarzenia których nie mogli wyjasnić

U mnie w domu mama wieszała kokardki czerwone i przy którejś z wizyt zaczepiła w nosidełku mojego dziecka. Nie przeszkadzało mi to, bo ładnie wyglądało. Jak prałam pokrycie fotelika, to odczepiłam i nawet nie wiem gdzie to jest. Nigdzie indziej nie przyczepiałam kokardek.

Czerwona kokardka nie jest po to żeby dziecka nie zauroczyć, tylko tak sobie kiedyś tłumaczono. Już gdzieś pisałam, że czerwony to pierwszy kolor po czerni i bieli jaki widzi dziecko, i podczas spaceru na tej kokardce czy czymkolwiek innym czerwonym wzrok koncentruje.

Najlepiej wierzyć w te przesądy które są nam wygodne;)
A tak serio to każdy ma prawo zarówno w nie wierzyć jak i kpić sobie z nich, bo różne jest podejście do różnych wierzeń. ja o większości z nich nie słyszałam, dopiero od kogoś się dowiadywałam. I tak na przykład jak byłam w ciąży zmarła dalsza ciotka - nie cierpię pogrzebów - pewnie jak większość z was ale poczucie obowiązku kazało mi się tam wybrać. Jednak gdy usłyszałam od mamy, że ciężarnym nie wolno na pogrzeby chodzić - z bliżej nie określonych przyczyn:) to chętnie ze zwolnienia skorzystałam i faktycznie większość z żałobników doskonale mój wybór rozumiała:)

Silje mnie akurat zawsze pytano “a ty nie masz kokardki na uroki?”. Wkurzające to :> a to, że maluszki widzą czerń, biel i czerwień to mało kto wie, a już na pewno nie stare dewotki :smiley:

Kussia, a mnie się zdarzyło raz czy dwa pytanie: “po co ta kokardka?”, więc odpowiadałam tak jak wam teraz i nie było tematu :slight_smile:
A te wszystkie zabobony to biorę pół żartem, bo w końcu bez nich byłoby nudno :slight_smile: A fajnie sobie wróżyć, że na chłopaka to brzuch w szpic, a na dziewczynkę to nisko, itp. Ale wszystko w formie zabawy :slight_smile:

nasłuchałam się przesądów zwłaszcza dla tego ze pracowałam w sklepie gdzie przychodziły stare dewoty i czasem to nawet nie mogłam ich słuchać.
Przychodziły i sprawdzały co mam ubrane i mówiły że:
nie powinnam nosić łańcuszka bo dziecko pępowiną będzie owinięte,
prania nie wieszać bo coś
włosów nie obcinać bo dziecko boli
i takich pełno dobrych rad które jednym uchem wpuściłam a drugim wypuściłam

no tak, my z tego żartujemy i patrzymy z przymrużeniem oka :slight_smile: ale kiedyś… ŁO matko! Trzeba w to było święcie wierzyć i co gorsze przestrzegać! I jakoś to nie kolidowało z wiarą… W myśl zasady “panu bogu świeczkę a diabłu ogarek”, wierzono i zabobony i chodzono do kościoła.

mamuśka a ja akurat znam tłumaczenie czemu nie idzie się do zmarłego, bo dogłębnie się temu przyglądałam kiedy zmarł mój sąsiad a jego synowa nie pojwaiła się ani na sekundę bo w ciązy była i była to dl amnie paranoja. Jak mówi przesąd jak spojrzysz na umarłego to urodzisz martwe dziecko. Większej bzdury nie słyszałam, ale ludzie bardzo w to wierzą. Mnie też nie pozwolili iśc w ciązy na pogrzeb sąsiadki , ale w sumie i tak miałam wizytę u gin więc i tak bym nie zdążyła. No ale samo to, że niewolno bo nie i już.

Ja na poczatku 3 miesiaca bylam na pogrzebie siostry mojej babci i nic sie nie stalo.

szkoda czasu na przesądy.Owszem, czasami można się z nich pośmiać, ale to czy wydaje się nam że się sprawdzają, to tylko kwestia przypadku.
Ja traktuje je z przymróżeniem oka

byłam w ciazy kiedy poszłam na pogrzeb i przyznaję że kilka dni po tym dowiedziałam się najpierw ze jestem w ciaży a za chwilę, ze mogę stracić dziecko gdyż podczas badania zaczełam krwawić;/ gdyby nie szybka reakcja lekarza leki+ moje leżenie przez większość ciaży mogło by się skończyć różnie.
Dzisiejsze czasy pozwalają na lepsze utrzymanie zagrożonej ciaży nizeli było kilkadziesiąt lat temu.
Na przesądy patrzy sie zupełnie inaczej kiedy patrzy się na nie z boku jak podchodza do nich inni ale już zupełnie inaczej kiedy dotyczą nas;)
Czerwone wstążki które nie wierzymy, ale jednak są przy wózku, bo coś tam… :wink:
Nie wypieram sie ze nie wierze w przesądy, bo kiedy w przeddzień ciązy przypomniałam sobie o supełkach na czapeczce dla małej po prostu je rozwiązałam;) tak dla lepszego samopoczucia;)

W czasie ciąży strasznie chciało mi się truskawek których zabraniała mi wręcz jeść teściowa, mąż unikał zakupów tych owoców mała urodziła sie z naczyniakiem wyglądał jak truskawka,

Na niektóre przesądy nie zwracam uwagi wiekszość nie znam moze to i lepiej :wink: bo wówczas człowiek bał by się wyjść z domu;)

Ja sama w przesądy nie wieże ,ale co do tego że dziewczynka kradnie urodę to u nas się sprawdziło .W ciąży z małą strasznie wyglądałam a jak urodziłam to od razu zmiana heh:) Ale tez powiem że jak większość mamuś to kokardkę czerwoną na wózek powiesiłam ( zapobiegawczo ) :slight_smile: