Ciąża i przesądy

nigdy nie wierzylam w przesady, zabobony - jak zwal tak zwal. to wszystko jest smieszne a czasem i zalosne :slight_smile: nie tylko te ciazowe ale i wszelkie inne :stuck_out_tongue: a najbardziej mnie smieszy jak ktos chodzi do koscila modli sie a torebki na podloge nie kladzie bo kasa ucieka :stuck_out_tongue: te wszystkie durnoty to nie wiem kto wymyslal :slight_smile:

Zgadzam się Kaajkaa ja kocham czarne koty nawet jak przechodzą mi drogę, przechodzę pod drabiną, stawiam torbę na podłodze i uznaję piątek 13. za normalny dzień. Poza tym gdy wracam się do domu to nie siadam i nie liczę do 10 czy tam 20. I jeszcze jakoś funkcjonuję, nic mi się nie stało:)

Ja z córką wcale się nie zmieniłam, a do dnia porodu nie wiedziałam co się urodzi i mówiłam, że moja córka ma swoją urodę, a mi już nie ma co odbierać. I faktycznie urodziła się córka śliczna jak aniołek do dziś jest blondasek mój. Ale szczerze przyznam, że wolałam dmuchać na zimne jeśli chodzi o przesądy, a nóż coś w nich jest lepiej nie zapeszać. Nie dać się zwariować jak wiemy, że coś jest to lepiej unikać bez przesady oczywiście. W końcu najważniejszy jest ten mały człowiek i dla niego wszystko można zrobić :slight_smile:

jak dla mnie takie “dmuchanie na zimne” jesli chodzi o przesady jest bez sensu :slight_smile: ale kazdy ma swoje zdanie. co innego dmuchac w kwestii np “nie chodz tyle i nie dzwigaj bo szybciej urodzisz”, albo “nie glaszcz sie po brzuchu/sutkach bo to wywoluje skurcze przedwczesne” bo to udowodnione medycznie. a takie - wiazanie tasiemek czy inne bzdety… nie zyjemy w epoce czarownic, złe uroki sie nie zdarzaja. ani klepanie bo brzuszku nie da nam wygranej w totka.

tak samo bylo z moja matura. usłyszałam ze nie zdam bo scielam włosy… jak mnie ciocia zobaczyła to mnie zjechała ze sobie przyszłosc zmarnowałam. a jakos zdałam i to perfekt bo zwyczajnie sie uczyłam i włosy nie miały nic do tego…

no ale jak kto woli :slight_smile: ja osobiscie jestem nie wierzaca w przesady zadnego typu i siebie ani dziecka nimi nie mecze :slight_smile:

Jestem w stanie uwierzyć w przesądy jednak nie wszystkie :wink:
Niektóre sie u nas sprawdziły, inne może bardziej dopasowałam do sytuacji;)
Z przesadami jest podobnie niczym ze snami, są ludzie którzy umieją je odczytywać i są dla nich znaczące a są tacy którzy nie przywiązują do nich uwagi.
Ja pamiętam jeszcze zanim sie dowiedziałam o ciązy jak rozmawiałam przez telefon z bratem i rozważaliśmy komu urodzi się dzidziuś bowiem mój sen to zwiastował powieszenie rodziny ;D Jakie było moje zdziwienie, gdy tym kimś okazałam sie ja :wink:

ja nie wierzyłam w żadne przesady u mnie i tak nic z nich się nie sprawdziło

mnie te przesądy i “zabobony” nie powstrzymają przed niczym, nie wierzę w żaden z nich bo jak bym chciała tego wszystkiego słuchać to bym musiala chyba z domu nie wychodzić i uważać w każdej sekundzie, moim zdaniem szkoda sobie tym zawracać głowy

Ja z kolei będąc w ciąży przestrzegałam tylko jednego przesądu, a mianowicie nie nosiłam żadnych łańcuszków, żeby moje dziecko nie owinęło się pępowiną. Dlaczego akurat ten przesąd? Nie mam zielonego pojęcia!

ja nigdy nie wierzyłam w żadne przesądy

Nie wierzę w przesądy! W ciąży wszyscy mi powtarzają ,że będzie chłopczyk bo nic się nie zmieniłam itd. A spodziewam się dziewczynki :slight_smile: Jestem już przy końcu. A te w stylu “nie patrz na księżyc” to dla mnie głupota :slight_smile:
Mi się sprawdza to ,że mam raczej smaki na słodkie (a to na dziewczynkę) :wink: Ale i tak nie uważam ,by miało to jakiś związek :wink:

gonia_03 jak ci zauroczą dziecko to trzeba splunąć we wszystkie cztery kąty pokoju. Dziecko się w mig uspokaja, sprawdzone przez trzy mamy :slight_smile:

Nie wszystko to są zabobony, część to prawdziwe ludowe mądrości. Np. to że ciężarna nie powinna być chrzestną, znam przypadki, że ciężarna straciła dziecko, nawet w dość zaawansowanej ciąży. Prabcia moja powtarzała, że przy wózku głębokim musi być czerwona kokardka, żeby nie zauroczyć. I że nie wolno kupować wyprawki wcześniej niż w 9 miesiącu, bo się dziecko na świat pośpieszy.

Ja nie mowilam lancuszkow ani nic na szyi a dziecko i tak mialam owinięte… Co do wyprawki, nie wierze w to, bo przy drugim dziecku juz cala wypraska jest, wiec co zrobic? Wyrzucić i kupic nowe w 9 mcu? Glupota… Co do matki chrzestnej to sie zgadzam, tez slyszalam, ze to sie sprawdza… A co do jedzenia w ciazy, z pierwszym jadlam slone, kwaśne i mam syna, za drugim razem na slodkie mnie tak strasznie ciagnelo i tez mam syna :slight_smile: brzuchy zupelnie inne, z pierwszym tylam cala, z drugim tylko brzuch - wiec nic sie nie sprawdzilo bo plec ta sama. A co z tym księżycem? Pierwsze slysze :)) a co do dziurki od klucza… Caly dzien sama w domu bylam, raz mi bezdomny do domu wszedl bo zapomnialam zamknac na zamek, ale jak siedze sama w domu to mam drzwi obcym otwierać bez podejrzenia? Niebezpieczne i mowie stanowczo nie :slight_smile:

Nie wiem czy mi się źle wydaje, ale gdzieś się wypowiadałam na temat przesądów, więc nie będę tego powielać. Tylko myślę teraz gdzie jest ten komentarz… Uważam że przesądy po to są aby urozmaicić życie. Jedne u jednej osoby się sprawdzą, a u drugiej już nie, więc wydaje mi się że nie ma reguły.

Ja nie wierzę :slight_smile: spodziewam się córki, a ponoć wyglądam kwitnąco i wcale urody nie straciłam :slight_smile:
Moje koleżanki wierzą za to w ociotowanie dziecka i mam krzyżować palce gdy mijam kogoś kto mnie może nie lubić :stuck_out_tongue_winking_eye:
Bratowa z tego powodu kąpała brzdąca w ziółkach :slight_smile:
Jedyne co z przesądów przyjmiemy to to żeby w wóziku był medalik i czerwona wstążeczka - dla dobra dziecka :slight_smile:

Moim ulubionym przesądem było “Kobiecie w ciąży się nie odmawia, bo cię myszy zjedzą”; DDD
W nic innego nie wierzyłam a to powyżej było moim ciążowym motto; )) Każdy się tego zabobonu bał: D

SamantKa byłoby zabawnie gdyby z tych zabobonów ten był najbardziej przestrzegany :wink:
normalnie żyć nie umierać :wink:

ja z tych ciążowych przesądów mam niezły ubaw, kiedyś ludzie naprawdę nie mieli co robić (nie było internetów ;)) i wymyślali takie cuda którymi straszono biedne ciężarne…

niektóre mogą mieć jakieś logiczne podstawy- ja np. zostałam zjechana w 5 miesiącu za to że sobie siedzę na słoneczku, bo podobno z brzuszkiem nie wolno WOGÓLE na słońce wychodzić :slight_smile: (pewnikiem najlepiej w domu się zamknąć!) najpierw to usłyszałam, a potem koleżanka stwierdziła że jestem niepoważna i dziecko ugotuję… równie dobrze mogłabym sobie usmażyć własną wątrobę :smiley:

z jednej strony bzdura, z drugiej strony kiedyś na pewno łatwiej dochodziło do udarów słonecznych , nie było kremów z filtrem, więc rzeczywiście ciężarna mogła być bardziej narażona na przegrzanie… czy choćby przebarwienia i żylaki

ps- mojej mamie teściowa kazała pić kawę w ciąży by dzieci miały śniadą cerę :smiley: ups, jestem blada jak ser !

Basiu no to chyba Twoja mama się nie stosowała do picia kawy, albo za mało jej wypiła:)
Samanta co do przesądu o którym wspomniałaś, to jednak taka mentalność jest, że kobiecie w ciąży ciężko odmówić, ja wykorzystywałam ten fakt na moim mężu. Ale np. zawsze się śmiałam idąc do Kościoła czy starsza Pani ustąpi miejsca kobiecie w ciąży? :slight_smile: Czy może jednak odmówi…
Ja jestem ciekawa jak to jest z tymi przesądami o myszce(znamie). Jeżeli kobieta zobaczy mysz w ciąży i złapie sie np. za czoło to czy w tym miejscu dziecko po porodzie ma tzw. myszkę ?

Lipka z tymi myszkami … moja babcia wierzy że ponieważ wystraszyła się (nie pamiętam już czego) będąc w ciąży, i dlatego ciocia ma na pośladku “myszkę”, bo babcia zapobiegliwie, bojąc się przesądu , zamiast w szoku złapać się za twarz złapała się za pupę :slight_smile: nie wiem ile w tym prawdy, moja mama natomiast ciężko się zastanawiała czy nie zerkała przez jakąś rurkę czy dziurkę wskutek czego mam wadę wzroku w jednym oku… odetchnęła chyba z ulgą dowiedziawszy się że jest ona dziedziczona w rodzinie taty :slight_smile:

tak sobie myślę że kiedyś matki strasznie musiały się obwiniać jeżeli cokolwiek z dzidziusiem było nie tak, że to ich wina , bo do wszystkiego można było dopasować odpowiedni zabobon :frowning:

Tak jak pisarz Basiu do każdej sytuacji kobieta znalazła jakiś zabobon w który wierzyła, a później mówiła o tym dziecku. Niestety dzisiaj tez można się jeszcze z tym spotkać, chociaż juz nie tak często jak kiedyś. To chyba zależy tak naprawdę od tego w co my tak naprawdę wierzymy.

jesli chodzi o myszke… ja sie nigdzie nie lapalam, a moj syn ma znamie tam gdzie ja, na plecach :wink: taki naczyniak 1,5cmx1cm :wink: tam by bylo ciezko sie zlapac, wiec raczej nie ma to nic do rzeczy jesli chodzi o przesady hehe ale powiem wam smieszna historie, jak powiedzialam do meza, zeby mi ustapil i nie odmawial bo mu myszy nasle to pozniej jedziemy samochodem (jakies 2 dni pozniej) i ja patrze na szybe… a tu przy wycieraczkach mysz chodzi, myslalam, ze zawalu dostane… i moj maz mowi “sama chcialas” :smiley: