Ciągle bolące piersi podczas karmienia

Beata bo tak na prawde to wszystko zalezy od checi i dobrej woli personelu. Wiesz co mi powiedziala polozna ktora odbierala moj pierwszy porod? Pielegniarka przyniosla mi dziecko i kazala core nakarmic…mowila i robila wszystko tak szybko ze zanim moj mozg sie ruszyl i zaczal przyswajac wiedze pielegniarki w pokoju juz nie bylo, wiec poprosilam mojego narzecznego aby poszedl kogos zawolac bo nie wiedzialam jak sie za to zabrac i przyszla polozna ktora odbierala moj porod i juz id progu z wyrzutem “to co to nie wie pani jak karmic dziecko?!” Powiedzialam jej ze nie bo to moje pierwsze i niby skad mam umiec na co ona “to trzeba bylo czytac ksiazki”…pomimo iz powiedzialam jej ze czytalam to ona na to “widocznie za malo!” No i wez tu czlowieku nie zraz sie do personelu???

Cerien masakra taka opieka… I potem od razu człowiek jest zestresowany i mleko nie chce lecieć, a potem jeszcze się dziwią, że kobiety mają mało pokarmu i mają problemy z karmieniem.

Ta polozna do konca zycie bede zle wspominac ale dlaczego to juz pisalam w innym watku kiedys tam jednakze nie zmienia to faktu ze mam ta swiadomosc ze taki personel sie mimo wszystko zdarza i nie da sie calkowicie przewidziec na jaka pomoc trafisz…,wtedy matki sie stresuja i zaczyna sie problem. Przebywajac tu na forum dopiero zauwazylam jak duzy odsetek kobiet ma tak na prawde problem z karmieniem piersia. Ile kobiet faktycznie ta piersia karmi??? Nawet skupiajac sie na tym gronie mam ktore tu znam…patrzac statystycznie to jest wrecz przerezajace…mysle a wrecz jestem pewna ze glownym powodem calego zamieszania jest stres…stres ktory towarzyszy dniu codziennemu, stres ktory towarzyszy porodzie, stres ktory towarzyszy opiece poporodowej, traktowaniem przez personel, czasami nawet bliscy nie potrafia wspierac, zaczyna sie tez probkem gdy do tego dochodzi problem z obolalym cialem i nieprzespanymi nocami…do tego nacisk “karmimy do 6 miesiaca conajmniej” a wsparcia brak…

Cerien widzę, że mamy podobne doświadczenia ze szpitala i pomocy w karmieniu. Ja poprosiłam położną, aby mi pomogła po cc przystawić dziecko bo nie mogłam wstać z łóżka to mi powiedział, że zajęta i zaraz wróci. Do końca zmiany pomimo kilku prób nikt nie przyszedł mi pomóc. Dopiero wieczorem, gdzieś po 6 godzinach doprosiłam się, aby ktoś w końcu ruszył się do mnie. No i przyszła Pani podała mi dziecko i poszła. Totalna masakra i pomyłka. Jak my mamy potem normalnie karmić piersią, jak nas traktują jak jakieś dziwactwa co nie mogą same przystawić dziecka do piersi.
A poza tym Cerien, co z tego, że my książki poradniki, poczytamy jak i tak w praktyce wygląda to zasadniczo inaczej.
Poza tym ten nacisk na karmienie piersią, o którym piszesz jest ogromny, nawet z tv krzyczeli nie dawno aby karmić piersią. A jak tylko słyszą, że nie karmimy albo mamy problemy to traktują jak wyrodną matkę, która chce zaszkodzić swojemu dziecku. I ten wzrok, który jakby mógł to by na raził piorunami. I jeszcze jedno zgadzam się z tobą, że zdecydowanie brak wsparcia nam nie pomaga.

Mamula bo nie oszukujmy sie jest wiele mam ktore nie karmiac piersia bo im sie nie chce. Niestety Nasze spoleczenstwo ma taka glupia mentalnosc ze mierza wszystkich jedna miara i na wiesc ze juz nie karmisz zaraz Cie oceniaja wedlug konkretnego schematu nie zaglebiajac sie w Twoja historie i powody dlaczego tak jest. Tak byc nie powinno.
Oczywiscie to nie teoria czyni mistrza a praktyka :wink: a tak calkiem powaznie bawi mnie podejscie poloznej jak to bylo w moim przypadku “trzeba bylo ksiazki czytac” a ona od czego przepraszam jest? Teraz jestem o 4 lata starsza i madrzejsza i nie pozwolilabym siebie tak potraktowac no ale trudno bylo i minelo.
Przykre ze niestety musimy sie zmagac z takim traktowanm :frowning:

Mnie przy pierwszym porodzie nie poinformowano, że powinnam odciągać pokarm, żeby laktacja nie zanikła. Córka nie miała odruchu ssania, a jak już nauczyła się po ponad tygodniu ssać to mleka już nie było. No i jeszcze nikt o tym nie powiedział i ja karmiłam molejny tydzień z pustej piersi, a dziecko zasypiało ze zmęczenia, chudło i budziło się z płaczem. Nawet lekarz przyjechał i nic nie wskórał. W końcu moja mama powiedział, że mam sprawdzić czy mam pokarm i okazało się, że nie. Jak córka dostała mm to wszystko się zmieniło.

Cerien a co nam po tym czytaniu książek jak i tak w praktyce na choćby laktację składa się wiele czynników. Przecież po to są one w szpitalu i poradniach, aby nam pomóc, poradzić co robić a nie głupio komentować. Ja też po tylu latach jestem mądrzejsza i bardziej “wyszczekana” i tym razem nie dałabym sobie powiedzieć, że powinnam bardziej się starać.
Wiesz a jeszcze to co mnie denerwuje, w telewizji oglądałam program, że powinno się karmić piersią, bo to zdrowsze. Ok. Ale ile razy słyszy się opinie kobiet karmiących w miejscach publicznych, że ludzie to komentują. A sami krzyczą by karmić piersią. Przecież nie zawsze uda się zdążyć do domu bądź znaleźć cichy, spokojny kąt do karmienia.

Na moje bolące brodawki pomagają mi wkładki z maścią - kremem. Sporą ilość wyciskam na wkładkę i tak między karmieniami noszę - odczuwalna ulga :smiley: Tylko na spacery trzeba wyciągnąć bo to wszystko tam wilgotne i przy obecnych temperaturach mogłoby być kiepsko.

Mnie też strasznie bolały piersi,czasami nie mogłam wytrzymać,a mój synek też chciał jeść co chwilę 20 minut i znowu był głodny,ja obkładałam piersi z liści kapusty i mi trochę pomagało i ból na chwilę ustępował.Wiadomo że piersi będą boleć zwłaszcza na początku.To samo było z sutkami tak bardzo mnie bolały.Tylko że ja z piersi karmiłam miesiąc,a tak to odciągalam pokarm do butelki i podawałam mu z butelki.Ale żałuję bo odciaganie było bardziej bolesne i męczące.

Kochane -DELIKATNE- niestety myślę ze to musi minąć samo-brodawki nie przyzwyczajone i delikatne po prostu bolą i z czasem przestana ja karmiąć płakałam ze wiedziałam ze to minie i minęło -twarde babki jesteście wiec wytrzymacie!

No właśnie Agniesik i to dlatego my mamy cycusie, a nie nasi faceci bo oni raczej by nie dali rady. Wiem to po swoim, że jak zaboli cos to …horror

Ja w zasadzie nie odczuwam bólu piersi…może jedynie delikatny w momencie gdy są one wypełnione mlekiem…ratunkiem na ten ból są oczywiście usteczka mojej córki, które przynoszą momentalnie ukojenie.

Ha, ha, ha, macie rację mężowie już dawni temu by się poddali, bo ból nie jest dla nich.
A ja polecam na bolące brodawki krem Bepanthen, ale po nim trzeba przed karmieniem umyć piersi. Jeszcze polecam lano maść z ziaji, jest to czysta lanolina, w przystępnej cenie, kilka krotnie tańsza niż inne maści o takim składzie. Fajnie goi i łagodzi podrażnienia, do tego zmiękcza i nawilża brodawki. Do tego polecam odciągnięcie niewielkiej ilości pokarmu przed karmieniem, co ułatwi dziecku złapanie brodawki.