Zamarancza może zmiany na takie na stałe będą już od września? Kiedy rozpocznie się nowy rok przedszkolny? W grupie mojego synka, też zdarzało się, że miał z rożnymi paniami zajęcia, bo jedna wolne, druga chorobowe, czy coś innego wypadło, ale na szczęście nie narzekał. Natomiast co roku ma inne panie i inną grupę, jeśli chodzi o dzieci i nie było problemu z adaptacją. Więc może u Twojego Oskarka też nie będzie ? Może zbytnio się zamartwiasz? Oskarki to fajne chłopaki i dają radę :)
Zamarancza jak dziś daliście radę?
Przyszłam po niego o 13:30 jak mówiła Pani wcześniej, ze wtedy jest koniec drzemki, a o 14 miało być drugie danie. A tu przychodzę i już po obiadku. Mały jak się kładł to był smutny i Pani mówiła, że go polulała i usnął, ale jak wstał to bardzo płakał i nawet nie chciał obiadu jeść.
Niestety w nocy wybudzał się z potwornym krzykiem i nie dawał się uspokoić, dopiero jak mąż zabrał go do nas do łóżka i się mocno we mnie wtulił to sie wyciszał i nie dał sie odłożyć do łóżka... Przeżywał to okropnie, dzisiaj od rana też prosił, aby nie zostawał dłużej, wiec zniósł to nie najlepiej :(
Pamiętam jak ja się stresowałam jak syn do żłobka miał iść. No i ile się napłakałam jak tam w te pierwsze dni go zaprowadzałam... A potem już było tylko lepiej.
A w żłobku było przyzwyczajanie dziecka przez pierwsze 3 dni po 2h a potem już po 4h.Systematycznie dłuższy czas... A potem po 4h już do końca zostawał.W sumie 7h. Bo jeszcze miałam wtedy 1h na karmienie.
A teraz w przedszkolu nie płacze.Idzie zadowolony ;)
Chociaż ten przeskok ze żłobka do przedszkola też nie był za ciekawy.Pamiętam że syn strasznie płakał.Po 3 dniach się przyzwyczaił i wszystkim się chwalił że już nie płacze.
Zamarancza myślę że te pierwszy miesiąc będzie najgorszy.Potem już tylko będzie lepiej ;)
W przyszłym tygodniu zostawiaj go już do obiadu. Zacznie zostawać na drzemkę to szybciej się nauczy. Myślę,że Twój syn nie miał traumy, że tam na drzemce był...To zmiana otoczenia,panie i dzieci obok niego wzmagają w nim takie emocje.Może coś mu się przyśniło z przedszkola co mu się nie spodobało albo Pani zwróciła mu uwagę i przeżywał to mocno.Po czasie się to zmieni.
Staraj się nie stresować bo mały to czuje.Zaprowadzaj go z uśmiechem i tak samo wróć po niego.
Zama - jak wczoraj? Wcześniej go zabierałaś? Jakie plany na dzisiaj?
Darka, ale on już prawie 2 miesiące chodzi do przedszkola i owszem ma traumę przez drzemkę. Nie wiem, czy czytałaś od początku co pisałam, ale nie da sie go zostawić dłużej, bo panicznie sie boi od początku przedszkola.
Pcheła powiem Ci, że poszedł z płaczem, Pani go uspokoiła i było okej do momentu, kiedy po zupce na sali nie pojawiły sie leżaczki. Wtedy wpadł w panikę i dobrze, ze mąż był i go zabrał.
Kolejna noc z pobudkami i krzykiem. Rano płacz całą drogę do przedszkola.
Już było fajnie, Już nie płakał jak szedł, a po tym jednym dni na nowo przeżywa i mówi, że ja nie przyjdę na zupkę i on tam zostanie... :( I zaczynamy od nowa.
Dzisiaj jeszcze mam z Panią porozmawiać jak go odbiorę, bo rano powiedziała, że idzie go uspokoić i lepiej porozmawiać podczas odbioru...
Zamarancza poczytałam. Wiesz mi zawsze Pani w żłobku mówiła że terapia wstrząsowa czasem jedynie działa na dziecko. Może warto by było żeby już zostawał tyle godzin na ile go zapisałaś?
Myślę że im dłużej będziesz zostawiać po tych pare godzin i przychodzić jak on będzie chciał to przyzwyczajenie do przedszkola może jeszcze długo potrwać.
U Ciebie jest inaczej bo możesz w każdej chwili przyjść po niego.A jak ja chodziłam do pracy to musiał wytrzymać beze mnie. No i dobrze bo szybko się przyzwyczaił i nie było cyrkowania że nie chce,bo do domu....Twój też już jest duży i z pewnością sobie poradzi. Nie rozmyślaj i nie martw się. Tam nic mu się nie stanie.Pomyśl o tym.
KontrolaJakosci89 to jest to właśnie o czym pisałam... Dzieci się uczą, że rodzic przychodzi po konkretnej czynności, a tu nagle zjawia się godzinę, czy półtorej później i one tego nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. Pewnie minie sporo czasu, zanim Oskarek się nauczy, że mama będzie go odbierać po leżakowaniu. Tylko nie rezygnuj i nie odbieraj go wcześniej, bo tak będzie zdezorientowany, że raz go odbierasz przed leżakowaniem, a raz po. Przynajmniej ja bym tak próbowała robić na Twoim miejscu :)
Nie zrobię mu terapii wstrząsowej, bo on budzi mi się z krzykiem w nocy z paniką i to niestety dla psychiki nie jest dobre.
Pani w przedszkolu mówiła, aby dać mu jeszcze czas, on wymaga dłuższej adaptacji, może uda się, aby od września nie było leżakowania dla wszystkich i wtedy łatwiej będzie mu zająć się zabawą, a nie leżakować.
Po za tym są wakacje, Panie sie zmieniały i dziecko nie ma pełnego zaufania do żadnej z Pań, a to też jest ważne.
Ja bym zrobiła inaczej. Odpuscila powiedzmy na kilka dni żeby troszkę się uspokoił i spróbowała znów ale już wtedy nue odpuszczals tylko dała mu załóżmy dwa tyg i codziennie powtarzała że będziesz po spaniu.
Po pierwsze on protestuje tak samo jak na początku przed zostaniem po drugie to spanie dzieciom kojarzy się z domem i to trudny moment ale jeśli będziesz ulegać bez końca to tak będzie caky czas on poprostu musi pokonać kolejny duży krok. Budzi się w nocy bo dzieci właśnie w nocy najczęściej odreagowujs wydarzenia z dnia i to zupełnie normalne.
Zamarancza weź też pod uwagę to co powiedziała Darka ty jesteś w domu masz szansę ulec co dla ciebie jest pewne trudniejsze. Większość rodziców jej nie ma i do pracy iść musi a dzieci jakiś muszą sobie dać radę.
Darka17772 - nie zgodzę się z Tobą. Nie na każde dziecko działa terapia wstrząsowa. Panie w żłobku/przedszkolu wolą tak robić bo im łatwiej. Takie Panie nie lubią opiekuńczych rodziców, bo musza większą uwagę zwracać na dziecko. Dodatkowo skoro Zama ma możliwość odbierania dziecka wcześniej, to niech z tego skorzysta, aby nie robić dziecku niepotrzebnego stresu. Może ten okres adaptacji wydłużać - nie musi się śpieszyć. Gdyby szła do pracy, to byłaby inna sytuacja, ale póki co nie idzie.
Zamarancza - u Nas tez lepiej rozmawiać przy odbiorze niż rano, bo rano to zawsze wtedy jest mega krzyk, więc pożegnanie musi być jak najkrótsze.
Ogólnie zgadzam się z Justą - teraz jeszcze chwilę bym odpuściła - najprawdopodobniej Twój syn potrzebuje więcej czasu, ale za tydzień lub dwa znowu bym spróbowała, ale wtedy z 3 dni pod rząd, a nie jeden. Aby nie wyszło, że syn wymusza szybsze wyjście do domu. Jak wróci "jego" Pani to możesz się zapytać, czy możesz przyjść jak będą wybudzać dzieci, aby Ciebie zobaczył po przebudzeniu.
Ale to też nie kwestia uległości, bo ja przygotowałam go, że zostanie dłużej, bo ja idę do lekarza i tego się nie dam rady przyjść na zupkę.
Nie przygotowałam go, że od teraz już codziennie tak będzie.
Dzisiaj wspominałam o tym, ale już używając argumentu, że muszę iść do pracy i codziennie nie będę mogła go odbierać po zupce.
Mąż jest na mnie zły, bo wedle niego za szybko go zostawiłam, bo raptem kilka dni chodził chetnie bez płaczu, a ja to zaprzepascilam
Ja znowu dziewczyny bym nie odpuszczała. Bo może być taka sytuacja, że Zamarancza odpuści małemu np. tydzień i Oskar znów na nowo będzie się przyzwyczajał do sytuacji. I może czuć się przy tym mega zdezorientowany i niepewny, że raz musi chodzić, a raz może zostać w domu.
W mojej opinii na ten moment najlepsze rozwiązanie to ciągłe tłumaczenie, że przyjdziesz po niego po obiadku, a jak mały będzie zawiedziony, albo będzie płakał, to tłumaczyć po raz kolejny. U nas takie tłumaczenia bardzo pomogły.
Przemyślałam i od wczoraj Oskarowi mówię, że już będzie dłużej. Od jutra zaczynamy. Już się boję, ale damy radę.
Zamarancza Mamuśka, dacie radę! :)
Dzisiaj zamieniłam słówko z opiekunką Oskara.
Powiedziałam, ze zostaje na dłużej. Widać, że sama nie jest przekonana, ze to dobry pomysł, ale powiedziała, ze jak nie będzie chciał spać to ona da mu zabawki i będzie sie bawił, bo dla niej dzieci nie muszą spać, byle nie krzyczały, a Oskarek wyróżnia sie bardzo na tle grupy, bo jest bardzo grzeczny, uczuciowy i wrażliwy i ona bardzo by nie chciała działać z nim na siłę.
Także jeśli nie zechce spać to będzie się bawić, ale może już ze stresu i płaczu uśnie, chociaż bym nie chciała.
Stwierdziła, że albo się oswoi, albo nie i póki co właśnie zabawą ona widzi oswojenie z czasem, aby nie czuł presji, ze on musi spać. Będzie mówiła jak mu idzie i w razie czego będziemy reagować.
Teraz sie zastanawiam, czy to normalne, że on jest aż tak wrażliwy, aż tak przeżywa i jest aż tak grzeczny w przedszkolu? On zawsze jest spokojny po za domem i nigdy nie płakał u lekarza, czy w sklepie, ale przecież dzieci mu na głowę wejdą, jak on nie będzie potrafił sie bronić i na wszystko będzie sobie pozwalał... :(
Zamarancza powiem Ci że im szybciej zacznie zostawać na dłużej tym szybciej się przyzwyczai.
Jutro już nie mów mu że przyjdziesz po niego po zupce. W końcu się przyzwyczai. On już duży jest,dużo rozumie.
Oskar się przyzwyczai tylko potrzebuje czasu.
Nie miej mi za złe że przedtem napisałam Ci o terapii wstrząsowej.... Dla mnie to aż dziwne że on tak reaguje na tą całą sytuację...
A piszesz że czy to normalne,że jest wrażliwy. Raczej normalne,ale to będzie się zmieniać wraz z wiekiem.Z czasem się rozkręci i będzie też łapał zachowanie innych dzieci. Mój Mario też był bardzo spokojny i wrażliwy.A teraz?! Szaleniec jeden z niego i gadka też nie wiadomo skąd.
Ja nigdy dziecka nie okłamuję i zanim został dziś dłużej cały weekend o tym rozmawialiśmy i mówiłam, że przyjdę później po drzemce i obiadku i tak też codziennie będę mu mówiła, bo on musi mi zaufać, ze dotrzymuję słowa. Nie rozumiem rodziców, którzy przyprowadzają dzieci i nie mówią, kiedy po nie wrócą, bo później takie dziecko czuje się porzucone, a nie pozostawione pod opieką.
Dzieci jak Justa pisała odliczają czas od zdarzenie do zdarzenia. U nas punktem powrotu była zupka, teraz będzie obiadek po drzemce i tyle.
I skoro sama Pani widzi, ze jest bardzo wrażliwy i nie wie, czy da sobie radę no to jej ufam i będziemy patrzeć jak będzie mu szła adaptacja.
Dla mnie nie jest to dziwne, bo on cały czas był tylko ze mną. Nie zostawał z babciami, ciociami itd, więc dla niego jest to po prostu trudne, ze nagle jest z obcym. Boi się, że mama go zostawi i już nie wróci i to całkiem naturalne. Są dzieci, które nie są w stanie wcale się zaadoptować w przedszkolu i rodzice po kilku miesiącach przerywają edukację przedszkolną, bo dziecko ma zwyczajne stany lękowe i żadna terapia wstrząsowa nic nie da, jeśli dziecko nie będzie emocjonalnie gotowe na takie nowości.
Zamarancza Ty masz inną sytuację niż ja miałam... Ty wszystko bierzesz sobie na spokojnie. Adaptacja, przedszkole itd. Teraz możesz rozgrywać to tygodniami,miesiącami nawet....A ja miałam określony czas do którego musiał się przyzwyczaić i tyle.
Nigdy nie tłumaczyłam synowi o której przyjde. Wiedział że wrócimy po niego tak jak w żłobku było. Ja tylko dawałam synkowi czas aż nauczy się i polubi nowe panie.
Napisałam tylko swoje zdanie.Niczego nie neguje i nie namawiam.
Nie wtrącam się już do tej kwestii.
Ja uważam że dziecku trzeba mówić kiedy się po niego wróci. Zwłaszcza na początku choć mój chodź już dwa lata i caky czas mu staram się mówić a napewno informuje gdy będzie odebrany później. Uważam że daje to poczucie bezpieczeństwa i zamaranczs ma rację. Aczkolwiek z różnymi rodzicami się spotkałam i niektórzy wola rzucić na głęboką wodę co w niektórych przypadkach poprostu się nie sprawdza.
Ja tam uważam że musi to potrawac i trzeba starać się zachować spokój i dać czas ale też nic na siłę. Osobiście byłam w stanie jeszcze na jakiś czas zrezygnować z pracy gdyby moje dziecko się nie zaadaptowalo albo poszukać innego rozwiązania np opiekunka co by się kompletnie nie opłacało ale dla mnie dobro dziecka i jego stan emocjonalny jest bardzo ważny.
Zamarancza daj znać jak dziś Oskar