Bunt przedszkolaka

Mój syn od 1,5 miesiąca (z przerwą 2 tygodniową) rozpoczął nowy etap w życiu i stał się przedszkolakiem. Początki były trudne i zostawał na 2 godzinki i ciągle płakał za mamą. Z czasem potrafił się wyciszyć i jak mówi Pani super wyciszał się podczas prac plastycznych, ale nie uczestniczył w zajęciach ruchowych tylko stał z boku i obserwował.

Ostatnie 3 dni były przełomowe, bo nie płakał wcale i bawił sie z dziećmi. Pani widzi ogromy postęp, a i on sam jest z siebie dumny, że nie płacze i lubi przedszkole.

Niestety pojawiły sie 2 problemy i zupełnie nie wiem czy to naturalne i jak sobie z nimi radzić.

  1. Synek przez 3 dni, kiedy przekonał się do przedszkola zabawił sie tak mocno, że aż zapominał wołać siku i tym samy dwukrotnie zsikał sie w majteczki, bo jak sam mówi zapomniał zawołać... Wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca, aby zabawa pochłaniała go tak mocno, że aż nie wołał siusiu... 
  2. W domu stał się bardzo oporny i odstawia okropne histerie. Wpada w szał, krzyczy, kopie nogami, zapiera się... Nie chce sie kąpać, kiedy próbuję zaprowadzić go do łazienki to siada, kładzie sie i krzyczy, kiedy zostawi swoje zabawki, lub jakąś rzuci i proszę, aby podniósł to wpada w szał, że tego nie zrobi.. Potrafi przez godzinę krzyczeć i płakać... Nie reaguję na jego histerie i czekam, aż się uspokoi, po czym go przytulam i tłumaczę, ze tym nie wygra i nadal nalegam na podniesienie zabawki, ale to wszystko pojawiło się po pójściu do przedszkola.  W samym przedszkolu jest grzeczny i nie sprawia żadnych problemów.    Czy ktoś z Was miał taką sytuację? Zastanawiałam się, czy wina nie leży w tym, że dzieci tak sie zachowują w przedszkolu i on łapie te zachowania... Sama wielokrotnie byłam świadkiem jak dziecko chcąc iść do mamy waliło w drzwi przedszkola z okropnym krzykiem. Moja koleżanka natomiast twierdzi, że to kwestia odreagowania stresów związanych z nową sytuacją... Jak myślcie to minie? Co robić? 

Zamarancza - uważam, że to normalne. Nie każde dziecko tak ma, ale jest to ok. Przypomnisz ile syn ma lat?

 

  1. Wiadomo, że podczas zabawy dziecko może zapomnieć zawołać siku. W takiej sytuacji musisz uczulić synka na to. Porozmawiaj również z Panią z przedszkola - ona powinna obserwować dzieci i np. przypominać im o toalecie. Zapytaj się czy np. nie spróbować zakładać mu pampersa (tak, wiem - jest to krok do tyłu, ale może przez to synek będzie miał dyskomfort i będzie pamiętał, aby wołać siku?).
  2. Taki bunt nie wiem czy jest spowodowany typowo przedszkolem. tym bardziej, że wcześniej tak nie robił, a chodzi już 1,5 miesiąca. Możliwe, że wszedł w taki okres (jak to mówią, jest bunt 2 latka, bunt 3 latka, bunt 4 latka etc:) ). Bardzo fajnie, że nie dajesz się terroryzować i rozmawiasz z synem. Ty musisz to niestety przeczekać, a on musi zrozumieć, że takim zachowaniem niczego nie wskóra. 

Kochana co do 1 sytuacji jest to zupełnie normalne. Zabawa na tyle pochłonęła małego, że faktycznie zapomniał, że potrzebuje zrobić siku. Codziennie po prostu mu przypominaj, że musi wołać paniom przedszkolankom, że ma potrzebę. Po jakimś czasie poskutkuje na pewno. W grupie mojego synka zdarzało się i w tym roku, że któreś dziecko nie zawołało i narobiło w majtki, albo któryś z chłopców obsikał deskę i wszystko dookoła, bo nie zapomniał i nie zdążył. Także spokojnie, to jest normalne. Co do zwrócenia uwagi Paniom, żeby spojrzały też na małego, jak sugeruje  Pcheła, pomysł jest dobry, aczkolwiek Panie nie zawsze są w stanie zauważyć, że dziecku chce się siku. Więc powtarzać i powtarzać w kółko :)

 

Co do drugiego problemu, to w dużej mierze jest to głównie dzieci z grupy. Dzieci są różne i różnie się zachowują, a wiadomo, że jedno od drugiego łapie zachowania. Trzeba się liczyć z tym, że nasza pociecha może chodzić ze spokojnymi dziećmi, jak i tymi łobuzującymi. Po przykładzie mojego synka powiem Ci, że wiele razy brał przykład z innych dzieci, niekoniecznie dobry. Kilka razy przyszedł i np. powiedział " kur***" a ja wtedy kto tak mówi, a on "Hubert z przedszkola" i wtedy tłumaczenie, że nie wolno, że to jest brzydkie słowo i temat się kończył, więcej nie powtarzał. Zdarzał się płacz, bo myślał, że właśnie coś wymusi, jak w Twoim przypadku, że np. synek nie chce się kąpać. Ale ja akurat twardą ręką stawiam sprawę. I np. mówię, że jak nie pójdzie się kąpać, to nie będzie bajki i płacz momentalnie przechodzi :) Jeszcze wiele brzydkich zachowań i słów Twój synek przyniesie z przedszkola. Nie pozostaje nam nic innego, jak być konsekwentnym i tłumaczyć dziecku, że nie wolno.

Co do pierwszego jak najbardziej normalne twój syn to 3latrk im stosunkowo często się to zdarza nie chcą poprostu przerywać zabawy a potem już nie dają rady wytrzymać. 

 

Co do drugiego myślę że obserwuje różne dzieci i głównie tym to jest spowodowane choć trochę racji w tym co mówi koleżanka może być. Jakiś czas temu byłam na szkoleniu z pozytywnej dyscypliny i Pani bardzo fajnie tłumaczyła coś z czego my dorośli nie koniecznie zdajemy sobie sprawę. Że w przedszkolu dziecko tak naprawdę ileś godz musi dostosowywać się. I to co nam albo Panią w przedszkolu wydaje się swoboda np zabawy dowolne wcale swoboda nie jest bo musi się bawić przestrzegają zasad bo musi się dzielić choć nie ma na to ochoty bo czasem nie może zrealizować swoich pomysłów na zabawę bo np miejsce jest nieodpowiednie. Że te dzieci nawet mając ręce czy będąc w toalecie cały czas nieustannie muszą się stosować do czegoś. W domu tej swobody jest znacznie więcej czasem można ponrgocjowac różne rzeczy. Więc przez ileś tych godz dziecko musi się "trzymać," o pilnować. Rzecz jasna nie każdemu się udaje. Więc jak wraca do domu jest zmęczone i chce odreagować i pokazać że teraz już nie musi... 

Powiem Ci ze moje dziecko zachowuje tak się na codzień w domu walka krzyki tupanie skakanie wymuszenie itp i nie działa nic mimo że konsekwentnie nie wymusi dalej robi sceny kilks razu w ciągu dnia czasem kilkanaście. A jest też starszy. W przedszkolu nie ma takich zachowań 

Zamarancza ja nic nowego nie powiem ale przycupne w wątku bo mnie to wszystko czeka od września .  Boję się okropnie tych zachowań po przedszkolu A słyszałam już o tych buntach od nie jednej mamy . Taki zazwyczaj jest pierwszy rok i tu chodzi o to żeby w domu nie pozwolić i zostaje nam tylko tłumaczenie i stawianie na swoim .  

Pcheła z pampersem nie ma opcji, bo młody ;ubi mieć pampersa i nie martwić się o to, że musi wołać siku i nieraz zdarza sie mu wymuszą pampersa, bo on chce sikać, wiec tutaj zrobiła bym mu przysługę, a nie odzwyczaiła go..

 

Magiczny pazur sama idąc po Oskara słyszę jak dzieci krzyczą, a wręcz wrzeszczą, że chcą do mamy, czasem szarpią za klamkę, a w chwili, kiedy tam jestem jest pora na zupkę i zamiast jeść to biegają po sali w poszukiwaniu ucieczki.. Myślę, że mój syn patrząc na to na pewno troszkę go naśladuje, bo nie wierzę, ze z góry w głowie wie, że chłopiec przegina swoim zachowaniem.

On owszem też płakał i przeżywał, ale Pani mówiła, że po przytuleniu się uspakajał i nie jest dzieckiem nad wyraz problematycznym. Jak się zabawił i próbował łobuzować to nam mówiła, że zaczyna czuć się swobodniej i nawet walczy o zabawki i to dobry znak.

 

Justyna wiesz, że o tym nie pomyślałam. Ja przesadnie reaguje na wiele sytuacji i dla mnie zamykanie mnie na klucz kończyło by się paniką i czasem sobie wyobrażam, że on biedny może czuć to samo i pewnie jest mega spięty, ale przecież ja reaguje na wszystko zupełnie inaczej przez nerwicę lękową i dla mnie musi być zawsze droga ucieczki, a taki maluszek jeszcze nie odczuwa takich emocji jak ja i ważne, aby zrozumiał, ze mimo wszystko tam jest fajnie i zawsze ma jakieś zajęcia, ma kolegów i sie nie nudzi jak w domu..

 

Dzisiaj mąż go zaprowadził i mówi, ze Oskaro ledwo wszedł za drzwi i już kilkoro dzieci krzyczało: "Oooo cześć" :D To miłe, że jest lubiany i akceptowany, nawet w w sklepie zdarzyło mi się, że dziewczyna mówiła mamie, ze on z nią chodzi do przedszkola i przyszła sie przywitać ;] 

Z dnia na dzień już czuje sie tam lepiej, płacz ustępuje, ale od września dochodzi kolejna grupka dzieci i kolejny płacz. Myślę,  że jak grupa już będzie pełna, wszyscy się zaaklimatyzują to będzie to wyglądało inaczej. 

 

Dobrze, że nie jestem wyjątkiem i to naturalne zachowanie. Obawiałam się, ze właśni przez to, ze nie był gotowy na przedszkola wsiadło mu to na psychikę i teraz nie będzie fajnie...

 

Powiedzcie mi jeszcze jak przedłużyć czas w przedszkolu. Mały odbierany sie po 2,5 godziny po pierwszym daniu, później jest drzemka i tego obawiam się najbardziej, że on nie będzie chciał spać, albo obudzi się nie widząc mnie i spanikuje i na drugi dzień nie będzie chciał iść. Tutaj mam wrażenie, że przesadnie go chronię przed takimi sytuacjami, ale niebawem będzie mi już ciężko i latanie co chwila do przedszkola nie będzie mi na rękę i wolała bym, aby był tam chociaż do 14... Zaprowadzałabym go na śniadanie na 8:30... Miękka klucha jestem i nie umiem go wypchnąć dalej, bo dopiero co sie oswoił z tymi 2,5 godzinami. 

Powiedz mu np że masz dziś lekarza i dziś pójdzie spać w przedszkolua mama przyjdzie trochę później  jedli możecie daj ulubiona maskotke lub poduszkę. Zapewnij że po dtzemce przyjdziesz ale podkreśl że jak już wstans wszyscy a nie tylko on (bo obudzi się wcześniej albo nie usnie i będzie panika) i jak zjr drugie danie. Powiedz ze w przedszkolu śpi się super wszystkie dzieci będą spać i musi ci potem wszystko opowiedzieć o czy możecie się tak umówić. Przypomnij w szatni że dziś będziesz po spaniu. Jeszcze przed możesz kilka dni jak odbierasz go przed spaniem mówić a wiesz ze dzieci idą teraz spać? Żeby go zaciekawić. 

Pamiętam że ja też bałam się tego strasznie zwłaszcza że moje dziecko trzeba było głaskać żeby zasnęło ale jakoś łatwo poszło 

Justyna on zawsze chodzi do przedszkola z poduszką, bo to jego najcenniejszą rzecz. 

Też myślałam, żeby mówić o lekarzu, ale co kolejnego dnia skoro już lekarza nie będzie? To już wyższą szkola jazdy. 

On wie, że dzieci idą spać, bo kiedyś Pani dała zupkę szybciej o 20 min i po już leżał, a ja niby o tej samej porze, ale już dawno po zupce.

Wiem, że jak dojdą dzieci we wrześniu i sporo nie będzie chciało spać to będą organizować zajęcia dla nich i nie będzie musu spania, a tak to raczej dzieci kładą, bo jak jeden nie śpi to drugi też nie chce i budzą te śpiące maluchy.

Ale poprostu spróbuj żeby został jednorazowo. Potem pochwal powiesz ze jesteś dumna ze jest juz duzi chłopiec i żeby został dziś też na spanie. Nie powinno być problemu chyba że będzie jakaś tragedia 

O siusianie to się nie martw Zamarancza. Moja w domu jak ma pełno gości też potrafi czasem zapomnieć i popuscic bo szkoda jej zabawy by iść do toalety...albo ostatnio tak zaczęła się wyglupiac z kuzynkami że że śmiechu też popuscila...tłumacz tylko by następnym razem pamiętał. U mnie w przedszkolu panie mają mała grupkę uczni i one same starają się pilnować dzieci, te które nie wołają do toalety to same wywołują co jakiś czas by właśnie nie popuscily. 

A co do buntu w domu to raczej naśladuje zachowania z przedszkola, tak robi córka mojej kuzynki....teraz to tylko uzbroj się w cierpliwość,  tlumacz,   rozmawiaj może.....

To w środę spróbuję go zostawić.

Pani mi powiedziała, że mogę go zabrać w połowie drzemki o 12:30, a jak by usnął to ona mi napisze sms i przyjdę po drzemce. Może taki sposób spróbować?

O to super że masz taką opcję napewno bym skorzystała 

Problem dopiero przede mną bo my przygodę z przedszkolem zaczynamy od września i po przeczytaniu komentarzy przyznaje że mam stracha :) a co do Twojego pierwszego problemu to jest to całkiem normalne że synek zapomniał zawołać wiem bo moja mama pracuje w przedszkolu i mówi że takie sytuacje na początku zdarzają się codziennie. Drugi problem to też dziecko zachowuje się jak jego rówieśnicy wiadomo jest w nowej sytuacji musi sobie jakoś poradzić nie zawsze wie jaki sposób jest najlepszy przecież jest jeszcze mały  i robi to co koledzy ale też duża rolę muszą odegrać rodzice tłumacząc i powtarzając będąc przy tym niesamowicie cierpliwi. 

Zamarancza co do drzemek, to jest wiele prawdopodobne, że się do nich nauczy. Mój syn przestał spać w wieku 2 lat. Do żłobka poszedł, jak miał 3 lata ( do oddziału 3latków w przedszkolu się nie dostał) i spał razem z innymi dziećmi. A nawet, jak zaśnie i się obudzi, to przedszkolanki mają swoje sposoby, by takie dzieci uspokoić, także spokojnie, dacie radę :)

A co do zwiększenia ilości godzin, to może pojawić się mały problem, bo dzieci nie znają się na zegarkach i odmierzają czas od zdarzenia do zdarzenia, czyli np. mały jest przyzwyczajony, że mama po niego przychodzi, nie wiem, po obiedzie, po podwieczorku, po spaniu itd i kiedy nie zjawisz się w danym momencie, tylko później, może mieć poczucie, że po niego nie wrócisz. Musisz tłumaczyć, że np. kolejnego dnia przyjdziesz pół godziny, ale jednocześnie mówiąc, że np. po spaniu, żeby faktycznie wiedział, kiedy przyjdziesz. A jak po przyjściu będzie płacz, bo myślał, że go zostawiłaś, to tłumaczyć znowu:" Przecież mama Ci mówiła, że przyjdę po spaniu/ obiedzie itd. Jutro też tak przyjdę, nie musisz się martwić/bać". Ja widzę takie rozwiązanie, bo pamiętam, jak mój Oskar zaczął chodzić do tego żłobka i dwa razy musiał być odebrany pół godziny później niż zwykle, to był płacz okropny i wtedy było własnie takie tłumaczenie. Dlatego najlepszym sposobem jest od razu dać dziecko na większą ilość godzin.

Magiczny pazur wiem doskonale, że dzieci liczą czas od zdarzenia do zdarzenia. Zawsze wie, że mama odbierze go po zupce, więc jak kończy zupkę już pyta o mnie. 

 

Od wczoraj mu mówię, ze w środę musi zostać dłużej, bo mama idzie do lekarza.

Dzisiaj rano próbowałam go nakłonić, aby został dłużej, lecz nie chciał, a i tak mówiłam, że jutro mamusia nie zdarzy na zupkę. Rano weszłam do przedszkola i powiedziałam Pani, że jutro próbujemy zostać dłużej i Pani od razu zapytała, czy jestem pewna. Powiedziałam jasno i odpowiednim tonem, aby zrozumiała, że idę do lekarza i nie dam radę odebrać Oskara po zupce i przyjdę po drzemce i o której kończy się drzemka. I tutaj Pani mówi, że mają bardzo krzyczące dziecko i jak 2 dzieci uśnie to jest cud. Zazwyczaj kończą spać o 13:30, w skrajnych przypadkach jak maluchy nie chcą spać to zbierają ich szybciej to powiedziałam, ze podejdę o 12:30, bo już wrócę od lekarza i widziałam młody już prawie płakał, ale Pani mówi do niego, a to szybko mama wróci, szybko nam minie, żeby go rozweselić.

Z jednej strony chcę, aby był dłużej, bo ja już nie wyrabiam siedzieć z zegarkiem, bo zanim wróće i zjem to mało co czasu zostaje mi na ogarniecie domu, a przecież płacę za obiadek i całe wyżywienie z czego on je tylko zupkę, a w domu nie chce nic :( Może z dziećmi by zjadł normalnie 2 danie, a po pracy po 14 mąż by go odbierał, ale tak okropnie się boje jak on to przeżyje, ze mnie to przerasta. Jutro eksperyment i zobaczymy jak będzie. 

Zamarancza rozumiem doskonale twój strach ale daj mu szansę! Zobacz początki były straszne teraz jest lepiej z każdym kolejnym krokiem początki będą trudne potem będzie lepiej. Mocno trzymam za was kciuki 

Zamarancza - Panie mają swoje sposoby - dadzą radę :) A myślałaś, aby synka prowadzić wcześniej do przedszkola, a nie na 8:30? Ja córkę zaczęłam prowadzać na 7-7:30. Spróbuj może zaprowadzić kiedyś na 8, a potem na 7:30. I w ten sposób też wydłużysz czas :) 

 

Pamiętam, że też się bałam jak to będzie ze spaniem u córki. Bo ją tylko ja lub mąż usypialiśmy i tylko na rękach. A wiadomo, że w żłobku czy przedszkolu to tak się nie da, bo Panie nie miałyby fizycznie możliwości. Gdy zmieniliśmy żłobek, to już 3 dnia, gdy miałam ją odebrać to Pani powiedziała, że młoda jej na rękach zasnęła, więc ją odebrałam jak się obudziła. Kolejnego też tak zasnęła. Przez tydzień miała taki "specjalny czas", gdzie zasypiała u Pani na kolanach, ale potem już razem z innymi dziećmi. Nie miała innego wyboru. 

Justyna daje mu szansę dlatego jutro zostaje na drzemkę. Póki co piszę na sama myśl, ale muszę spróbować;)

 

Pchela powiem tak. W tym przedszkolu dzieci od godz 5:30 do 8:00 trafiają na salę zbiorcza, dopiero o 8:przychodzą Panie i zabierają dzieci ze swoich grup na poszczególne sale, a ja zaprowdzam go do Max 8:30, bo wtedy jest śniadanie. 

Jutro zostanie do 12:30 może do 13:00 I do domku ;) 

 

Zamarancza im bardziej się będziesz bać, tym będzie trudniej go zostawić dłużej, a mały dodatkowo może bardziej to odczuć, że się stresujesz. Super, że tłumaczyłaś, że będziesz później, to chyba najbardziej się sprawdza, kiedy chce się maluchowi wydłużać czas w przedszkolu :) Generalnie, ja dalej próbowałabym mu wydłużać czas właśnie z tłumaczeniami. A co do drzemek, to Panie sobie poradzą i z krzyczącym dzieckiem, tylko  to też kwestia czasu i znalezienia odpowiedniego sposobu na dziecko :)

I cóż... Dzisiaj u nas lało całą noc, aż pozalewało wszystko i w nocy straż pompowała wodę. Rano młody zadowolony poszedł w kaloszach z parasolką do przedszkola. Wczoraj wieczorem wspólnie wybraliśmy piżamkę do przedszkola do spania.

W drodze coś marudził, ze nie chce iść, ale tak mówi codziennie i zapytałam go, czy boi się iść, bo ma dłużej zostać to mi powiedział, ze NIE! :D

Jednak się troszkę wkurzyłam, bo poprosiłam Panią o sms, że jak nie będzie spać to żeby mi napisała sms to odbiorę go o 12:30, a ona mówi, ze dzisiaj szybciej wychodzi i dzieci zostaną z inną Panią :(

Co chwilę nam coś zmieniają, jedna Pani lata po innych grupach, bo brak personelu, druga jest nowa, kolejna ma wolne i jak maluchy mają czuć się bezpiecznie jak co chwila ktoś nowy, tym bardziej, ze to nowa grupa, która nawet 2 miesiące nie jest w przedszkolu... 

 

Dziś na stresie, więc idę robić pierogi, żeby się czymś zająć, bo sfiksuję :D