Moja babcia ma jedno oko brązowe, a drugie zielone, ale to przez jakiś wystrzał na wojnie podobno. Koleżanka z klasy miała też jedno zielone, drugie brązowe, ale nie była z bliźniaków. Chyba, że może straciła i nigdy o tym nie mówiła…
Słyszałam, że jeśli w rodzinie są bliźniaki kolejne mogą pojawić się co drugie pokolenie. U mojego męża w rodzinie co prawda są ale jedne Więc zapewne cykliczność jest kolejnym uroczym zabobonem
Kasia.s wolę aby blizniaki pojawiały się co drugię pokolenie ponieważ moja mama urodziła bliźnięta i mam nadzieję że mnie to ominie
U nas z kolei to chyba idą te bliźniacze ciążę w męskiej linii… moja kuzynka się ze mnie raz śmiała ze będę miała bliźnięta. … a ja jej mowie żeby się nie śmiała bo sama urodzi bliźniaki.
Dominika ja też wole wierzyć w to, że co drugie pokolenie. Bliźniaki jako dzieci hmmm ciężkie było by zadanie. Chociaż z drugiej strony zapewne jest to tylko i wyłącznie kwestia organizacji na początku ciężko a później już się przywyka i idzie z górki Chociaż domyślam się, że jest to mega trudne zadanie dla rodziców. Lepiej mieć dzieci rok po roku
Łatwiej się zorganizować
Na pewno ciezko wychowac na poczatku blizniaki i podziwiam takie mamy bo wiem jak czasami jest ciezko z jedym malutkim dzieckiem.
Na osiedlu obok mojego są sześcioraczki! Jakby mi chodziło po domu 6 takich Miłoszów to chyba bym oszalała. Chociaż tyle, że te dzieci (same dziewczynki) kończą już podstawówkę no, ale kiedyś musiały być małe. Co prawda rodzice dostali sporo pieniędzy i nadal można m.in: 1% podatku przekazywać, ale to i tak nie lada wyzwanie wychować tyle dzieci na raz. Podziwiam.
Małgorzata ciekawa jestem czy takie 6 rączki rodzą się z naturalnego poczęcia czy metoda in vitro. Jejku ja bym nie dała rady wychować i znaleśc dla każdego czas z osobna … podziwiam rodzicow bez pomocy najbliższej rodziny pewnie się nie obejdzie … a ile to pompersy tygodniowo idzie pewni kilka ładnych paczek i na spacery 2 wózki po 3 siedziska . Jak to upilnowac jak każde będzie uczyć się chodzić … oj na pewno mają wesoło
Małgorzata sześcioraczki hmmm niby sześć razy więcej szczęścia ale… tak jak piszecie oczy na około głowy musiałyby być bo jedna para to stanowczo za mało Prawdę mówiąc ciężko mi sobie to nawet wyobrazić żeby mieć naraz szóstkę, rodziców podziwiam i trzeba by było im nagrodę dać
Jak dla mnie to pomoc finansowa dla rodzin w naszym kraju jest po prostu śmieszna, więc wyobrażam sobie, jak mamom i ogólnie rodzinie musi być ciężko pod tym względem… A jak musiało być mamie ciężko, kiedy trzeba bylo się dziećmi zająć, jak były maleńkie… Sama na pewno nie dałaby sobie rady… Jeśli by tak nagle wszystkie zaczęly płakać i tak codziennie, to mama wychowująca tak liczne potomstwo mogłaby brzydko mówiąc oszaleć… Ale podziwiam takie rodziny… Sama mam dość nieraz przy moim jednym Oskim(dziś wyszłam na chwilę do kuchni, by włączyć wodę na herbatę, a ten w ciągu 10 sekund urwał kabel od dekodera i ułamał metalową część), a mieć 6 takich urwisów? Nie do wytrzymania
Magiczny widzę, że Oskar zaszalał. Wystarczyła chwilka a Mały zaszalał i jak widać dużo czasu mu to nie zajęło
A pomoc finansowa masz rację woła o pomstę do nieba i nie zapowiada się, żeby było lepiej…
Niechcący wprowadziłam Was w mały błąd. Otóż są to pięcioraczki, ale mniejsza o to.
E.Machulak prawdę powiedziawszy nie wiem w jaki sposób się poczęły.
Magicznypazur wtedy akurat rodzice tych dziewczynek dostały mnóstwo pieniędzy, bo to było wielkie WOW! Huczało w całym mieście. Mój mąż dosyć dobrze zna się z dziadkiem dziewczynek i ten Pan mówi, że na tych dzieciach się dorobili i wcale tego nie ukrywają. W sumie to dobrze, chociaż oni. Tylko tak jak pisałam to było ponad 10 lat temu, ciekawe jak teraz by było.
Oj tak… zapomoga od państwa w dzisiejszych czasach jest godna pożałowania. Chociaż ja bym wolała żeby dawali umowy o pracę i godne płace wszystkim, zamiast tych pieniędzy na dzieci, ale cóż…
Oj przyznam, że z dwójką lekko nie jest. I tak się nieraz zastanawiam jak można narzekać jak się ma jedno. Nawet jak jest bardzo absorbujące można je wszędzie ze sobą zabrać do kuchni itp. a ja jedno wezmę a co z drugim?:)Muszę kombinować. Samych już ich nie zostawię, bo z fotelików się zsuwają i migiem leżą na podłodze:)muszę je zapinać pasami już. Przewracają się już na bok, są bardzo ciekawe wszystkiego. Najlepiej im na rękach, nieraz noszę dwójkę naraz.Najpierw karmię jednego potem drugiego, tak samo jest z kąpielą, przebieraniem, wyjściami na dwór, ubieraniem. W dzień czasem nie mam już siły, odpoczywam tylko w nocy i to z przerwą, bo budzą się na mleko praktycznie obaj naraz. Mimo to nie wyobrażam sobie teraz życia bez nich:) A co do pomocy od państwa, u nas jest śmieszna, pełno papierów do załatwiania a pieniądze starczają tylko na pieluchy. Choć dobre i to. Może te 500 zł będzie choć wierzyć mi się nie chce, że tak łatwo będzie je dostać.
Adamos podziwiam Cię.
Adamos jak ja dobrze wiem, co przechodzisz u mnie jest dokadnie to samo. Z jednym na ręku obiad można ugotować (zdarzyło mi się nawet kotlety panierować jedną ręką), ale już z dwójką to są takie machinacje… Cóż z tego, że jedna w leżaczku leży jak druga też chce widzieć wszystko, albo dwie na raz - a lekkie nie są.
Najgorszy pierwszy rok, ja czekam aż zaczną chodzić, co prawda będa się pewnie rozbiegać w dwie różne strony, ale to już jakoś inaczej będzie.
U nas wyjście gdziekolwiek to jak wyprawa… Ubranie czwórki, w tym dwóch niemowląt to jest wyczyn
Pomoc od Państwa, cudowne 500+… ja nadal w to nie wierzę, uwierzę jak dostanę pieniądze, tyle w temacie.
Już nie wyobrażam sobie opieki nad bliźniakami , a co dopiero 6 maluchami. I tu nie mowie o aspektach finansowych , bo to jest przerażająca perspektywa. Ale nie wiem jak bym to wszytko zorganizowała, sama ugotować , uprać , posprzątać i zając się tak liczną gromadą. Chyba jako matka bym znikła z powierzchni ziemi , albo umarła ze zmęczenia. Dlatego zawsze podziwiałam rodziny gdzie rodziło się więcej niż jedno dziecko na raz.
Nad tak liczną gromadką pomóc nam może dodatkowa para rąk. Inaczej nie da rady. Jedna mama, która musi robić za sprzątaczkę, kucharkę, babcię klozetową, praczkę, opiekunkę, nianię no po prostu nie da sobie rady. Nawet z dwójką będzie ciężko. A jak już dzieciaczki zaczną chodzić to to dopiero będzie ambaras Mi Oskarek ucieka przy najbliższej nadażającej się okazji, a co dopiero jakbym miała dwóch Oskarków
Beti też czekam aż maluchy pójdą na nogi. Liczę na to, ze łatwiej będzie. W amerykańskich reportażach widziałam jak czworaczki wyszły na spacer na smyczach z rodzicami:)
Magiczny pazur - ja mam takiego dwulatka, strach z nim jechać na zakupy, ja przy regale, a on już przy innym i kombinuje co rozwalić, masakra. jak na razie z dziewczynami na spacer to tylko w wózku, ale nie lubią jeździć w gondolach i wczorajszy spacer skończył się na rękach u mamy i cioci, a wujek pchał wózek - można powiedzieć, że cały sztab był
te smycze to mi się z psami kojarzą… ale matkę czwórki na raz to trochę można usprawiedliwić
Adamos możesz mieć nadzeję że jak pójdą na nogi to może zajmią się sobą
Moja mama miała ten plus że przy blizniakach pomagaj jej mój tata więc jakoś dawała radę ale miała również 2 letnie dziecko więc trochę roboty i ją podziwiam, jak mnie jeden maruda wykańcza i wszędzie go pełno.