Baby blues?

Hej dziewczyny, nie wiem czy był juz tu poruszany taki temat, szukałam podobnego wątku, ale nic nie znalazłam.

Potrzebuje sie troche wygadać. Swoją córeczkę urodziłam 2 tyg temu, niestety nie przeżyłam “wylewu matczynej miłości” po zobaczeniu małej, nawet mój maz sie popłakał, jak mi ja położyli na brzuch a ja byłam po prostu zadowolona, ze juz po wszystkim… pozniej chyba w 2 dobie w szpitalu miałam taką niemoc podczas karmienia, ze zaczęłam płakać i wtedy jakoś sie to wszystko zaczęło. Pogoda nie pomaga, siedzę sama w domu i często płacze, jestem przybita, a dzidzia wcale nie dodaje mi sił jak to mówili, ze bedzie. Mąż całymi dniami w pracy, a ja muszę wszystko ogarnąć. Zawsze miałam wszystko poukładane, dom czysty itd a teraz nic nie mogę zaplanować i to tez nie pomaga… ciąża, poród wszystko było ok, z małą tez wszystko ogarniam, niby sie nic nie dzieje, ale wydaje mi sie, ze juz nic dobrego mnie nie czeka. I jeszcze ta okropna zima, ciagle ciemno… to nie tak miało byc :frowning:
Czy któraś z Was tak miała? Czy to minie po połogu? Proszę podzielcie sie swoimi przeżyciami.

Aleksandra, a po jakim czasie Ci to minęło? Ja sie tylko modlę, zeby to przeszło… ze wszystkim dam sobie radę, byle ten nastrój sie poprawił, bo można sie wykończyć :frowning: mam nadzieje, ze to “tylko” ten baby blues i ze jak hormony sie uregulują to bedzie ok… a nie, ze to cos gorszego i mi nie przejdzie. A jak urodziłaś to obudził sie w Tobie od razu instynkt macierzyński? Czy potem, stopniowo?
Fajnie dziewczyny Cie wspierały, aż sie robi miło, widać, ze więcej osob ma takie problemy. A Twój maluszek juz troche podrósł, jak sie teraz miewa?

Sluchaj ja jestem zdania ze nie powinnas zostac w tym sama. Baby blues bardzo latwo mozna pomylic z depresja poporodowa, a to co sie teraz dzieje i o czym trabia w wiadomosciach jest tego dowodem. Porozmawiaj o tym z rodzina, ze swoimi najblizszymi, moze ktos da rade Ci pomoc? Najgorsza rzecz jaka mozna zrobic w takiej sytuacji to zostac samemu ze soba, dzieciaczkiem ktory potrzebuje ciaglej opieki i swoimi pokretnymi myslami, ze wszystko jest nie tak jak byc powinno. Nie boj sie prosic o pomoc.

Moja szwagierka miała baby blusa potrafiła pół dnia siedzieć z Małym na rękach i patrzeć w jeden punkt praktycznie cały czas.
Kiedy urodziłam Natana powiedziała mi że jeśli mnie to dopadnie to żebym koniecznie komuś o tym powiedziała bo ona głupio zrobiła że z nikim nie porozmawiała.
To minie, ale jeśli nie masz nikogo w otoczeniu komu mogłabyś się wygadać wybierz się do psychologa. Być może to depresja poporodowe a nie baby blues jak mówi J.Swierczewska

Chyba tak jakoś to się właśnie zbieglo z końcem połogu czyli jakieś 1,5 miesiąca choć nie wiem czy i nie dłużej. Ja to ogólnie nie byłam chyba gotowa jeszcze na przyjście synka na świat bo urodził się 1,5 miesiąca przed terminem. No i chyba u mnie to też ten instynkt się od razu nie obudził ale u mnie było inaczej bo po urodzeniu zaraz synka zabrali więc nie miałam z nim np kontaktu skóra do skóry itp. Miałam wyrzuty sumienia. W szpitalu to nawet było ok bo lezelismy 2 tygodnie. Płacz zaczął się w domu bo ja czułam się bezradna, sama ze wszystkim. Niestety na rodzinę nie mogłam liczyć, jedynie na siostrę. Mąż pracuje po 10h a czasem i dłużej więc też go nigdy nie ma. Mi zaczęło pomagać wychodzenie do ludzi, tzn. z wózkiem na spacer. Taka mała dzidzia na pewno we wózku uśnie i można mieć chwilę wytchnienia. No i włśnie na spacerze zawsze kogoś spotkałam bo to mała miejscowość i wtedy czułam namiastkę normalności. Właśnie takie zamykanie się w domu dobija najbardziej i samotność.
Ale uwierz mi że to co złe to mija. Pisz tu co Ci leży na sercu itp to będzie Ci lepiej jak się wygadasz bo nie zawsze ma się komu. Mnie też forum pomogło się ogarnąć.

Ewa też myślę, że warto porozmawiać o tym z kimś bliskim, może najblizsi nawet nie wiedzą, że tak się dzieje, a jak masz kogoś z kim możesz porozmawiać tak szczerze to zawsze będzie to inaczej i może razem znajdziecie wyjście z tej sytuacji.
W takiej sytuacji była żona kolegi mojego męża, opowiadał, że ciężko jej było dojść do siebie, ciągle była załamana, jak dziecko zaczynało płakać to ona razem z nim z myślą, że sobie nie poradzi i u niej jeszcze było tak, że bardzo chciała karmić, ale miała jakieś problemy i się nie udawało i to ja też mocno dołowalo. Także nie jesteś sama w takiej sytuacji, trzymam kciuki żeby szybko sytuacja się uspokoiła:) jak coś to pisz do nas, pomożemy na ile to możliwe.

Mój synek ma trzy tygodnie i dokładnie mam tak samo jak Ty, mam nadzieję że to minie, też często płacze i sama już nie wiem czy ze zmęczenia czy strachu że nie dam rady. Jeszcze ta pogoda za oknem jest dobijająca. Ale gdy patrzę teraz na mojego śpiącego szkraba to wiem że on nie jest niczemu winny i mnie potrzebuje i kocha z całego serduszka i nie mogę go zawieźć.

A pytałaś o małego jeszcze i zapomniałam napisać. Ma już teraz 6,5 m. Fajnie się rozwija bo rehabilijniee e pomogły i nie były takie straszne. W sumie wszyscy mówią że nie widać po nim że jest wczesniakiem i że się wolniej rozwija. Niby już trochę rutyna ale np zaczęliśmy już rozszerzanie diety więc dla mnie to frajda. Rośnie mu ząbek więc też dla mnie to nowość. Przychodzi taki moment że zaczynasz czuć że dziecko to sama radość i nie potrafilabys wytrzymać bez niego dnia. No i trzeba docenić to że nie każdy ma szczęście mieć dzieci. Pierwszy ząbek, pierwszy kroczek, pierwsze słowo to tez daje mnóstwo szczęście a czas biegnie jak szalony. Są nieprzespane noce, zmęczenie itd. Ale to jest mało istotne.

Dzieki dziewczyny za słowa otuchy! U nas było wszystko ok, mała jest zdrowa, tylko jest taka, ze lubi wisieć na piersi albo jak nie śpi, to nie poleży sobie w łóżeczku, tylko chce ze mna byc, przez to nic nie mogę zrobić, zjeść nawet cieżko, a jeść przeciez trzeba, nawet zeby mleko było… ostatnio próbowałam zacząć temat z mężem, ale on nie rozumie, czemu js tak mam, mowi, ze przeciez dobrze sobie ze wszystkim radzę i z mała i z domem i tyle… nie ma to jak kobiety, szczególnie te, które miały podobnie. Jestem tez taka osoba, troche chłodna i zamknięta i cieżko by mi było płakać przy kimś… wczesniej to tylko przy mężu płakałam a i to sie starałam często ukryć. Na spacery przez ta zimę możemy tylko na 30min wychodzić, najgorsze jest to, ze średnio chce mi sie z kimś widzieć w domu, jakoś nie chce, zeby ktoś tu przychodził, a to przeciez źle. :confused:
Dzieki dziewczyny, ze chociaz tutaj mogę sie wygadać.

Aleksandra, jak miło sie to czyta. Super, ze tak Wam sie ułożyło, obym za jakiś czas tez była z tej drugiej str i pocieszała kogoś innego.
Paulina to pisz tutaj, będziemy sie razem wspierać. Razem jakoś raźniej, mimo, ze akurat nie życzę nikomu takiego samopoczucia.

Wierz mi że u mnie z jedzeniem też było ciężko na samym początku, był nawet taki dzień że pierwszy posiłek jadłam po 18 jak wrócił mąż. A teraz często udaje mi się obiad ugotować nawet. Wiszenie na piersi też znam, aż kręgosłup wysiadal. I powiem Ci że nawet z mężem było identycznie. On nie rozumiał mojego płaczu bo przecież powinnam się cieszyć że mam synka itd. I identycznie jak Ty nie chciałam żeby ktoś przychodził, bo bałagan, bo ja wisialam na laktatorze albo karmiłam i nie miałam ochoty w kółko tłumaczyć wszystkim tego samego czyli jak się czuje mały itp. Telefonu też od nikogo oprócz męża nie odbieralam. No ale minęło to wszystko i na pewno u Was minie i też będziecie po tej radosnej stronie macierzyństwa.
A może spróbuj nosić córkę w chuscie, dzidziuś będzie przy Tobie a zawsze ręce wolne. Ja się jakoś nie przemoglam do chusty ale ogólnie ma to dobry wpływ i na mamę i dziecko.

Kochana hormony niestety mocno szaleją mam nadzieję że minie Ci szybko koniecznie z kimś porozmawiać i się wygadaj czasami baby blues przechodzi w depresję poporodową więc gdy Twój nastrój nie będzie się poprawiał to zgłoś się do specjalisty. Kochana masz ogromne szczęście że masz córeczkę inne kobiety tylko mogą pomarzyć bo nigdy nie będzie im dane zostać mamą do tego piszesz że córeczka zdrowa a zdrowe dziecko to cudowna wiadomość ja ciągle jestem w stresie bo czeka nas wizyta u okulisty laryngologa i jeszcze jedna u neurologa więc kochana naprawdę masz powody do radości. Chusta to dobry pomysł malutka będzie przy Tobie a Ty możesz coś zrobić. Zrób coś co sprawia przyjemność Tobie dobra muzyka , zakupy.

Aleksandra cieszę sie, ze mnie rozumiesz. Tez sobie tłumacze, ze wszystko jest przejściowe i że za jakiś czas minie, tak jak u Ciebie. Jaka różnice widać w tamtych Twoich wpisach, a teraz.
Myślałam dziewczyny o chuście, jeszcze jak chodziłam na szkole rodzenia to pytałam sie o nie i tam nam mówili, ze chusty sa dla troche starszych dzieci, nie dla noworodkow, wiec odpuściłam temat. Nawet w moim mieście nie ma nikogo, kto by pomógł nauczyć to wiązać :confused:

Zabusia, wiem jak to jest, bo my sie o naszą staraliśmy ponad 1,5 roku, bo mam problemy z tarczyca. :confused: to nie była wpadka, czy cos, tylko planowane, wyczekane dziecko. Dlatego tak we mnie uderza fakt, ze nie poczułam tego “czegoś” zaraz po urodzeniu córeczki… dziwne :confused: szkoda, ze tak mało sie mowi o baby blues, a pokazuje sie tylko jak to pięknie byc mama i ze odrazu wszystko jest takie cudowne, idealne. A potem człowiek sie zderza z rzeczywistością. Ale dobrze, ze jesteście na tym forum! Można chociaz tutaj o tym popisać. Miło, ze znalazło sie kilka osob do dyskusji. A co sie stało, ze musisz chodzić po takich lekarzach?

Kochana pisz do nas mam nadzieję że szybko poczujesz to coś masz rację w reklamach często pokazują idealny świat mama uczesana wymalowana uśmiechnięta w domu czysto jak w szpitalu dziecko radosne i niepłaczące a rzeczywistość niestety tak nie wygląda. Kochana ja urodziłam w 38 tygodniu synka 8 października okazało się że ma wrodzone zapalenie płuc więc w szpitalu zamiast 3 dni spędziliśmy 12 do tego ostra żółtaczka naświetlania powiem Ci że jak zabierali go na naświetlania w pierwszym szpitalu w którym urodziłam synka to musiałam się prosić żeby go zobaczyć a gdy patrzyłam na puste łóżeczko serce mi się krajało potem gdy przewieźli nas do drugiego szpitala to zupełnie inaczej bo inkubator do naświetlania stał przy moim łóżku i już psychicznie czułam się lepiej. I musimy jechać do okulisty sprawdzić jak po naświetlaniach oczy a słuch powtórzyć przez antybiotyk. Ja myślałam że będę miała depresje był czas że czułam się okropnie najgorzej wspominam to puste łóżeczko pomogła mi przyjaciółka której mogłam się wypłakać i wyżalić która do mnie dzwoniła bo w tym drugim szpitalu nie było tak odwiedzin. Cieszę się że dzięki niej nie popadłam w depresję. Dobrze kochana że poruszyłaś ten temat jest on bardzo ważny a niestety mało się o nim mówi. Mój ukochany nie potrafił by mi pomóc starał się jak mógł ale to jednak mężczyzna. Kochana czasami wystarczy że ktoś nas wysłucha zrozumie. Pisz może forum Ci pomoże , albo mama koleżanka jakaś bratnia dusza będzie dobrze zobaczysz.

Ja tez mialam takie momenty ze przez caly dzien jadlam cale nic, dopiero jak Pawel do domu wrocil to moglam zjesc jakis posilek. Niestety ale malutkie dziecko bardzo potrzebuje mamy. Bylo w Tobie 9 miesiecy, czulo Twoje bicie serca caly czas, slyszalo Twoj glos i spokojne szumy plynacej krwi, teraz tego nie ma, jest w zupelnie nieznanym dla siebie otoczeniu… Nie dziw sie ze chce byc z toba caly czas. Sprobuj moze z chusta? Chusty mozna uzywac od 0+ takze moze to bedzie dla was jakims rozwiazaniem?

Oczywiście że chuste można nosić od urodzenia. Fakt że dobre motanie to podstawa. Ale możesz popatrzeć na fihylmikach jak to się robi. Dla takich najmniejszych dzieci chyba wiazanie kieszonka będzie najlepsze.
Zabusia nawet nie wiedziałam że tyle przeszliscie. U nas tak samo wrodzone zapalenie płuc, ostra zoltaczka, zamartwica, obniżone napięcie, wczesniactwo. Na wyjściu ze szpitala dostaliśmy 9 skierowan do specjalistów. To też mnie dobilo.
Wcześniej wszystko widziałem w kontekście problemu nie do rozwiązania.
Na początku tak to wygląda właśnie że człowiek widzi w tv np uśmiechnieta mamusie, szczęśliwe dziecko a to wcale tak nie jest. To taki kubeł zimnej wody na głowę. W ciąży wszystko super pięknie i wyobraża się że będzie cud miód a tu wcale tak nie jest.
Dobrze że tu trafiłaś i że możesz się wygadac. To jest ważne żeby nie zeswirowac całkiem hehe

Aleksandra my mamy lekkie napięcie mięśniowe wyszły też poszerzone komory mózgowe na pierwszym usg ale na szczęście już jest wszystko ok tak się bałam ale już jesteśmy po usg i jest wszystko ok jeszcze mamy otwór w serduszku ma się zamknąć do roku czasu. Więc kolejne Usg ale to dopiero za 10 miesięcy A ile czasu się naświetlaliście? Też sprawdzaliście oczka po fototerapii? Dokładnie tak kubeł zimnej wody na głowę bo przecież wszystko miało być tak pięknie i cudownie a tak nie jest. Oczywiście dla mnie mój syn jest najcudowniejszy na świecie i wiem że w życiu dostajemy tyle ile jesteśmy w stanie znieść. Nie zawsze jest pięknie i cudownie są łzy i stres ale są też te cudowne chwile gdzie łzy są ze wzruszenia czy ze szczęścia więc będzie dobrze a powinno być więcej kompanii społecznych o baby blues i depresji poporodowej.

Oj dziewczyny faktycznie przeszlyscie przez wiele trudności, aż cieżko to sobie wyobrazić. :frowning:
Nie dość, ze całkiem nowa sytuacja to jeszcze takie nieprzyjemne rzeczy na dzien dobry…

Chyba sie zastanowię nad ta chusta, no bo nam powiedzieli, ze dlatego nie, bo noworodek nie powinien byc zbyt długo pionizowany. I ze tak od 4-5 mies można nosić.
Ja to wszystko niby wiem, ze to przeciez maleństwo, które tez jest w całkiem innej sytuacji teraz, ale cieżko sie przestawić z poukładanego życia na takie, ze niewiadomo co nam sie uda danego dnia zrobić, mam taki charakter, ze mnie pare naczyń w zlewie drażni albo plama na podłodze a tak to teraz bedzie.

Dzieki Kasia za miłe słowa. Spacer poprawia mi nastrój, nawet pomimo tego, ze jest tak szaro buro, to chociaz to powietrze orzeźwia. W tym tygodniu ma do mnie wpaść kilka osob, moze faktycznie sie komuś wyżale, nie wiem, zobaczymy… szkoda, ze nie było u mnie położnej, miała przyjść taka fajna babka, była u nas na szkole rodzenia i jako jedyna uprzedzała, ze takie cos moze mieć miejsce. Papiery ze szpitala nie dotarły jeszcze do tej przychodni, dobrze ze poszłam sie dowiedzieć, co sie stało, to chociaz mała tam zapisałam i byłyśmy juz u lekarza. Ale położna ma jeszcze sie do mnie odezwać, to moze przyjdzie.
Musiałabym odciągnąć mleko, zeby moc gdzies wyjsć, raz próbowałam ale to było na początku i przez 30min odciągnęłsm tylko 20ml i sie zniechecilam. Muszę spróbować teraz, kiedy laktacja sie juz rozkręciła. Czy przez te nerwy moze mi zaniknąć mleko?
Niestety na tej liście wszystkie miasta są daleko, ale moze i popytam na Facebooku, moze jakaś znajoma potrafi to wiązać, a ja nawet nie wiem?
Bardzo Wam dziekuje za to, ze piszecie, nawet nie wiecie jak dużo to dla mnie znaczy.

Super że będziecie mieli gości zawsze to można pogadać :stuck_out_tongue: kochana ja też lubię mieć posprzątane i ogarnięte mi ciężko było się ogarnąć ale jest lepiej sprzątam jak Bastuś śpi teraz się martwię bo ukochany jedzie w delegację i dojdzie palenie w piecu . Ale jak nie my kobiety to kto :stuck_out_tongue: i nie zgadzam się że jesteśmy słaba płeć wręcz przeciwnie. A jak tam dzisiejszy dzień Ci zleciał? Super jakbyś znalazła chwilkę dla siebie. Ja ostatnio byłam w SPA czytaj jako do SKlepu po akcesoria i powiem że nawet wypad do sklepu mnie cieszy