Nie to na 200% nie był czop. To była krew. Nawet bez śluzu żadnego. Po prostu krew. Ale nic nie boli i nie piecze. Chyba spróbuje delikatnie poćwiczyć.
Nie załamuj się Olcia wszystko będzie dobrze ! Informuj na bieżąco :)
Olcia pisałaś, ze krew była jasno czerwona i było jej niewiele, to może po prostu podczas wysiłku pękło jakieś naczynko, przecież teraz drogi rodne są bardzo mocno ukrwione. Ale ja mimo wszystko bym troszkę odpuściła z ćwiczeniami.
Melduję się i ja. Wczoraj 19 cm, 21 cm, 22 cm i 23cm. Powoli idę do przodu. Dziś nie mam sił wziąć się za ćwiczenia... starszy syn płakał od 2 do 5 rano... chyba kolejne zęby mu idą... a jak dziś nie poćwiczę, to przez weekend też nie, bo wyjeżdżamy.... z drugiej strony jestem dopiero w 36 tygodniu i 5 dniu, więc może nie muszę narzucać sobie takiego tempa.
Olcia, doskonale Cię rozumiem... rok temu niemal wyłam już do księżyca, żeby akcja porodowa się zaczęła, termin minął, upały nieznośne, a tu ani jednego skurczybyka :) Ostatecznie poród indukowany. Przez noc miałam balonik Foleya założony, który zrobił mi 4 cm rozwarcia, czego nawet nie czułam, a potem oksy i w niecałe 3 godziny dzidzia była na świecie. To był świetny poród. Życzę Ci takiego samego :) myśl pozytywnie, nawet jeśli już masz wszystkiego dość. Odpocznij, zrelaksuj się, może mąż zafunduje Ci masaż? ;)
Blueberry to nieźle pocisnęłaś tę pompkę! Chyba dobrze byłoby znów zrobić chwilę przerwy dla regeneracji...
No ta pompka mnie kiedyś walnie w łeb ? mówię niby liczyłam te naduszenia ale takie wyszły wyniki, może raz mocnej nadusze raz słabiej i tak jest :))
Dzisiaj robiłam wszystko jak w instrukcji balonika Epino, bo czytałam tu na forum że najlepiej na tym się opierac, ale teraz w sumie to już sama nie wiem, bo niby efekty poczułam lepsze (jeśli chodzi o rozciągnięcie) ale z drugiej strony znowu krew i obecny dyskomfort :/ już nie wiem jak to ugryźć
Chyba znowu zrobię kilka dni przerwy bo coz innego mi pozostaje.. niby zostały 3tyg do terminu ale boje się że akcja zacznie się szybciej a ja będę nie przygotowana :/
Wiem, że pokusa osiągnięcia już 30 cm jest ogromna, ale dziewczyny nie spieszcie się! Ja 22-24 to osiągnęłam dopiero po 2 tyg ale bez krwawień.
Blueberry pompki nie są równe czasem nacisniesz mocniej czasem lżej i stąd te różnice. Ja traktowała je raczej jako orientacyjną wartość.
Blueberry do porodu jeszcze troszkę ale dziękuję za cenne informacje:)
Uff. Dzisiaj po 2 godzinach ćwiczeń doszłam do 30 cm. Przy 27 cm znowu pojawiło się krwawienie Ale nic nie bolało więc olałam i cwiczylam dalej. Moja córeczka spóźnia się już 5 dni. Jutro ktg. Jeśli nic nie wykaże w poniedziałek indukcja. Dziś mimo upalu miałam powera i posprzątałam cały dom i na czworaka wyszorowalam podłogę :-) może w nocy coś ruszy.
Olcia trzymamy kciuki !! Daj znać potem co i jak :)
Nat-0 moje pytanko do Ciebie. Czy w dniu kiedy miałaś indukcje też cwiczylas czy lepiej dac odpocząć miesniom? I skórze.
Ja nie ćwiczyłam ok. 1.5 tygodnia przed indukcją. Z dwóch powodów: 1 - dwa tygodnie przed terminem dorwała mnie tak potworna rwa kulszowa, że właściwie nie byłam w stanie chodzić. Chyba że trzymałam się ścian, to wtedy nawet byłam w stanie zajść do toalety. 2- podczas ćwiczeń pojawiły mi się te krwawienia, które najpierw olewałam, ale mimo kilku dni dla regeneracji one pojawiały się nadal coraz mocniejsze. Przez te dwa powody przestałam więc ćwiczyć 1.5 tygodnia przed indukcją. Ale okazało się, że nie miało to wpływu na świetny wynik porodu. Na pewno zadziałały szalone hormony porodowe, ale też moje wiesiołki i liście malin :) Myślę, że możesz sobie odpuścić dzisiejsze ćwiczenia. Ja do 30 cm doszłam tylko raz.
Trzymam kciuki za Twoją indukcję. Zakładają Ci balonik Foleya czy od razu oksytocynę?
Szczerze to jestem przerażona tą indukcją jak poczytałam o tych powiklaniach. Idę chyba na spacer i jakąś gorącą kąpiel wezmę i modlę się żeby w nocy samo się zaczęło. I z tego wszystkiego nawet nie zapytałam lekarza o metodę indukcji.
Olcia czekamy na wieści :) Ja dziś wieczorem zamierzam ćwiczyć po 3 dniowej przerwie. Blueberry jak u Ciebie?
Ja przy indukcji miałam założony dzień wcześniej cewnik Foleya (zakładanie i ściągnie zupełnie nic nie boli, ale chodzi się z takim kranikiem między nogami). Na noc mi go zdjeli. Z 2 cm zrobiło mi się 4 cm. Następnego dnia o 8 byłam podłączona do oksytocyny. Sprawdzili mi znowu rozwarcie i już było 5 cm. Rozkrecalo się powoli... Ale później był prawdziwy hardcore :D nie wolno mi było chodzić. Leżałam podpięta pod ktg.na godzinę pozwolili mi usiąść na piłce, ale przy łóżku i oczywiście z podpiętym ktg więc nie szło za bardzo skakać... 13.20 i maluszek był ze mną. Gdy wyszedł, wszystkie bóle automatycznie ustaly. Jedna wielka ulga... Resztę oksy, co została w kroplowce wcisneli mi w żyły, żeby szybciej macica się kurczyla i szybciej się laktacja rozkrecila. Jakby mi ktoś obiecał, że przy drugim dziecku będę miała identyczny poród to bym już majstrowala kolejnego brzdaca. Mimo darcia się na pół oddziału: "dajcie mi morfiny!" albo "przecież on mnie Rozrywa na pół!" :D ale myślę, że byłam spanikowana i zmęczona już porodem :D
Ja ćwiczyłam ostatnio w piątek i zamierzam od jutra znowu spróbować :) tym razem będę gdzieś zapisywać ilość pompek i starać się cały czas naduszać je tak samo :P piję od wc
zoraj olej z wiesiołka, (w smaku ochyda, ale czego się nie robi żeby się wspomóc ) masaż krocza olejkiem z migdałów i herbatka z liści malin ?
Znowu mi ucięło post :) masaż, herbatka wjeżdża więc zestaw gotowy :) teraz tak myślę że wstrzymam się do środy z ćwiczeniami bo jutro mam lekarza to mi od razu powie czy czegoś sobie nie zbroilam tam i czy mogę wgl nadal ćwiczyć :)
Asiula yo nasze indukcje przebiegały bardzo podobnie, z tym że jak mi podpięli oksytocynę o 8, to o 10.50 bobas był na świecie:) do 9.30 nudziłam się jak mops i coś tylko mnie mrowiło w podbrzuszu, a potem dołożyli oksy i się zaczęło. Parte 20 minut w trakcie których ryczałam jak człowiek pierwotny pedzący z maczugą na mamuta xD ale nawet to nie było jakieś straszne ;) to był amok porodowy, totalne szaleństwo i taka siła, że myślałam, że wyskoczę z siebie xD nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet słowa :) ale efekt rewelacja - moment kiedy tuż po porodzie usiadłam sobie po turecku do karmienia i nic mi nie przeszkadzało - nie do zapomnienia :)
Dziewczyny czy podanie tej oksytocyny wywołuje naprawdę taki nieprawdopodobny ból? Ogólnie myślę że ja jestem na ból odporna, ale boje się po prostu tego że jeśli naprawdę będę musiała mieć ją podaną to nie dam rady.. tyle się nasłuchałam o tym i wgl że mnie to przeraża, choć nie wiadomo jak się wszystko skończy ale niby psychicznie człowiek wolałby być przygotowany :)