Czy dopuszczacie możliwość dokonania aborcji? A jeśli tak, to w jakich przypadkach?
Bardzo trudny i kontrowersyjny temat…
A przy okazji temat tabu. Wiem o tym, ale nie można mówić, że aborcja to fikcja. A przecież nie pytam, czy któraś zdecydowała się na aborcję, tylko co sądzicie na ten temat.
Ja na przykład jestem zupełnie przeciwna aborcji. Uważam, że jeśli kobieta nie ma zamiaru opiekować się dzieckiem po porodzie, to są odpowiednie instytucje, które tym dzieckiem się zajmą. Nie ma dla mnie żadnych wymówek, żadnego usprawiedliwienia dla takiej decyzji. Aborcja to po prostu ucieczka od odpowiedzialności za drugą osobę. A skoro ktoś nie chce takiej odpowiedzialności na siebie brać, to powinien się zastanowić zanim pójdzie z kimś do łóżka (mówię tu w kontekście zawodności zabezpieczeń).
Z drugiej strony rozumiem, że jest sytuacja niezależna od kobiety - ciąża w wyniku gwałtu. No, ale znowu można dziecko oddać, a nie je od razu zabijać. I nie da się tu wykluczyć odpowiedniego wsparcia ze strony rodziny, psychologów itp.
No i jeszcze ciąża zagrażająca życiu matki, choć tu wydaje mi się, że lekarz ginekolog, znając historię chorób kobiety, informuje ją przed ciążą, jak może się sytuacja potoczyć. I tu też będą ciąże obciążone ryzykiem wad wrodzonych. Na pewno decyzja o utrzymaniu ciąży jest czymś trudnym do podjęcia, wymaga dużej odwagi cywilnej, ale bądź co bądź ciąża to początek nowego istnienia…
Yhmm moje zdanie jest podzielone… Ja jestem osobiście przeciwniczką tego rodzaju ,zabiegu’’ ale patrząc na to wszystko co się teraz dzieje matki morderczynie, porzucone dzieci na śmietniku to chyba lepiej żeby taka kobieta usunęła płód niż potem dokonała jakiegoś mordy. Oczywiście np w pierwszych tyg ciąży nie później.
Zgadzam się są różne instytucje ale niestety większość kobiet nie decyduje się na nie chodź nie rozumie z jakiego powodu może się wstydzą boją, ale wiadomo różnie w życiu bywa zamiast skazywać dziecko na życie w patologii można mu dać szanse na normalną rodzinę, jest tyle ludzi którzy pragną dziecka a nie mogą go mieć.
Co do ciąży w wyniku gwałtu w tej kwestii zależy od kobiety tu nie mam zdania ponieważ każda jest inna każda przeżyła by to na pewno inaczej. Można oddać ale nosić ciąże przez 9 msc wiedząc że jest ona wynikiem gwałtu czegoś okropnego co wzbudza w Tobie obrzydzenie i wstręt do samej siebie i swojego ciała to na pewno nie wzbudzało by w nas radości a wręcz przeciwnie
To prawda wszystko zależy od sytuacji, kobiety. Ja myślę, że nie poddałabym się temu zabiegowi.
Aczkolwiek patrząc z drugiej strony, jeśli dziecko miałoby urodzić się chore, być skazane na cierpienie przez całe życie, to jakie to życie by było dla niego, dla mnie? Każda matka chce dla dziecka jak najlepiej i kraja się serce, kiedy nie można mu w żaden sposób pomóc. Dlatego rozumiem i szanuję decyzje kobiet, jeśli podejmują je w wyjątkowych sytuacjach. Zaś nigdy nie zrozumiem i nie poprę tego, jeśli kobieta chce dokonać aborcji, ponieważ dziecko zepsuje jej np. karierę…
Wydaje mi się, że w sytuacjach, o których piszecie (gwałt, wada rozwojowa, zagrożenie życia) decyzja co zrobić należy wyłącznie do kobiety/rodziców i nie można jej w żaden sposób oceniać, niezależnie od tego, jaka ona będzie. Bo samo podjęcie decyzji w takiej sytuacji musi być niewypowiedzianie trudne… Uważam natomiast, że trzeba jej dać szansę decydowania. Jestem za to całkowicie przeciwna stosowania aborcji jako metody antykoncepcyjnej. Niestety, żeby tak się nie działo, konieczne jest wyedukowanie społeczeństwa w tematyce seksu i antykoncepcji, i to zaczynając już od nastolatków. Ale to już odrębny, choć mocno powiązany, temat…
Ja jestem przeciwna aborcji.
Jest to bardzo ciężki temat. Dla mnie zapłodniona komórka to już dziecko, ma odrębne DNA, dlatego aborcję uważam za morderstwo. Jest dla mnie tym samym, co porzucenie noworodka na śmietniku.
Jestem zdania, że państwo powinno stanąć na głowie by maksymalnie wspierać każdą kobietę w ciąży, ale też kobiety po porodach i w ogóle, wszystkie mamy. Psychicznie i finansowo. Aborcja to pójście na skróty, to zła droga.
Wiem, że nie mam prawa decydować za inne kobiety, ale stoję po stronie tych, którzy nie mają nic do powiedzenia - po stronie dzieci.
Kolezanka byla w sytuacji, ze zaszla w ciaze nieplanowana. Nie bylo pewnosci czy moze donosić ciaze, ona ma spore problemy z sercem, z kośćmi, problemem w ciazy byl przyrost wagi a także zwiekszona ilosc krazonej krwi itp. Nie będę się zaglebiac w szczegoly, w każdym razie w pierwszych tygodniach ciazy sporo z nią rozmawialam, ona byla przerażona, jeżeli dziecko by miala donosić, to na pewno bylaby wczesniejsza cc, moglaby przytyć maksymalnie 10kg, od poczatq leżeć, zeby nie męczyć ciala, no i karmienie piersią od razu tez bylo wykluczone… Jezdzila do różnych specjalistów, prowadzili ja 5 lekarzy ginekologów, plus specjalistów w innej dziedzinie również. W rezultacie zdecydowala sie donosić ciaze, ale po cc lezala w szpitalu ponad miesiąc i walczyli z jej stanem zdrowia… Podreperowali ja troche, odważną decyzje podjela… Ma teraz 10miesieczna córeczkę, za ktora przeciez doslownie moglaby umrzec…mimo to powiem wam, ze czulam na poczatq do niej niechec, ze w ogole rozwazala aborcje, ale w takiej sytuacji chyba moge ja zrozumieć…
Ja uważam, że w sytuacji, gdy kobieta została zapłodniona przez gwałciciela nikt nie powinien się wypowiadać na temat co powinna, lub ma zrobić. Mam nadzieję, że żadna z nas nie przeżyła czegoś podobnego, ale próbuję się postawić w sytuacji zhańbionej i skrzywdzonej kobiety, która dowiaduje się o tym, że jest w ciąży ze swoim oprawcą - sama nie wiem co bym zrobiła - miałabym nosić pod sercem dziecko, które przypominałoby mi o zaistniałej sytuacji, znosić męczarnie na sali porodowej, a później po prostu je oddać? Decyzję co zrobić moim zdaniem powinno pozostawić się kobiecie.
Jeżeli chodzi o choroby jakimi dziecko może być obciążone, to mam mętlik w głowie. Szczerze? W Polsce jest bardzo trudno utrzymać dziecko, które jest niepełnosprawne, a pomoc państwa? Właściwie jej nie ma - zwróćmy uwagę, że takie dziecko ma dużo większe potrzeby niż zdrowe (leczenie, rehabilitacja, lekarstwa, dojazdy do lekarzy - to wszystko kosztuje). Dla samotnej matki to istny horror. Z drugiej strony, dziecko chore można oddać do specjalistycznego ośrodka - tyle tylko, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie miało nowej rodziny. Poza tym ciężko jest podjąć taką decyzje.
Jeżeli chodzi o zagrożenie życia matki dla mnie jest tylko i wyłącznie decyzją kobiety. Powiem wam na przykładzie mojej rodziny - ciocia zaszła w ciążę i okazało się, że ma złe wyniki - badali ją itd. okazało się, że ma raka, lekarz się jej prosto zapytał co chce zrobić - zdecydowała się urodzić dziecko. W tej chwili Borys ma 12 lat, a ona od 12 nie żyje. Borys ma porażenie mózgowe, sparaliżowaną jedną stronę ciała i padaczkę ( wszystko od urodzenia ) - jest rośliną i teraz to mój wujek zastanawia się co zrobić, gdyż poza synem mają dwójkę dzieci, a Borys nie chodzi, nie mówi, załatwia się w pampersa - jest jak niemowlę ( tylko takie 30kg ) i sam nie ma już siły się nim zajmować. Co prawda Borys uczęszcza do “szkoły” dla niepełnosprawnych, gdzie ma rehabilitacje i opiekę, ale tylko pon-pt po 6h, gdzie trzeba go znieść z 4 piętra, dowieźć do w/w placówki i odebrać, gdy patrzę na ich sytuację nie mogę zgodzić się z zabranianiem usuwania takich ciąży. Oczywiście - zawsze dziecko może urodzić się zdrowe, ale w tym wypadku nie dość, że dziecko jest niepełnosprawne to jeszcze matka zmarła przy porodzie.
Jestem zdecydowanie przeciw aborcji, ale jak powiedziala kiedys Wiesia Szymborska ,Aborcja jest rozwiązaniem złym, ale bez porównania gorszym rozwiązaniem jest porzucanie niemowląt na śmietnikach, grzebanie ich w lesie czy upychanie w beczce…" i chyba ma w tym troche racji,hm…?
trudno jest odpowiedzieć teraz na to pytanie kiedy nie stoi się przed takim wyborem, myślę że wiele kobiet zmieniłoby swoją decyzję gdyby znalazło się w takiej sytuacji. Ja też teraz powiem to czy tamto ale tak naprawdę nie wiem co bym zrobiła jakby ta sprawa dotyczyła konkretnie mojej osoby.
wg mnie tylko i wyłącznie jeżeli dziecku albo matce grozi utrata całkowita życia lub poważna nieuleczalna choroba. A dziecko które się poczęło dzięki nam powinno się urodzić . Są okienka życia i można zrzec się praw w szpitalu to lepsze niż zabicie własnego maleństwa !!!
Łatwo jest decydować,mówić,krytykować lub chwalić coś,kogoś,lub sytuacje nam obce,albo mało znane,lub takie w których prawdopodobieństwo że się znajdziemy jest znikome.
Łatwo jest stanąć na ambonie,sejmowej mównicy czy w innym publicznym miejscu i grzmieć: rodzić,nie mordować,morderstwo,morderczynie itp.
Tylko gdzie jest potem ten mówca z ambony czy sejmu ,czy forum gdy nieuleczalnie chore dziecko umiera w domu bo na leki brak.
Albo czy odwiedza te samotne porzucone w domach dziecka??
Nie twierdze ze aborcja-super sprawa bo dlaczego nie , skoro jest to korzystam,urodzę za dwa lata.
Tylko bardzo mnie razi wrzucanie do jednego worka pani "gościnnej inaczej"której się dni płodne z niepłodnymi pomyliły i kobiety stojącej przed najpewniej najbardziej dramatycznym wyborem w życiu-nie dość że dramat sam w sobie to jeszcze dochodzą takie “bonusy” jak piętno morderczyni itp.
Smutne
katja91 w większości przypadków aborcji dokonują kobiety nastoletnie, w dość zaawansowanej ciąży. Dlatego z opinią Szymborskiej zgodzić się nie mogę, bo nie widzę różnicy między porzucaniem dziecka na śmietniku a rozrywaniem go na kawałki w łonie własnej matki
Tak jak wszyscy mowia, proponuje, zeby nie szufladkowac, sytuacji jest mnostwo, nie mozna oceniac, mozemy sie nie zgadzac, w podobnej sytuacji nie bylysmy i na szczescie nie musialysmy wybierac… U mnie obie ciaze byly chciane i na szczescie zdrowe zaraz tu bedzie klotnia kto ma racje, mysle, ze wszyscy po trochu
ale naprawde nie moge sobie nawet wyobrazic co przezywaja kpbiety po gwaltach i w ciazy lub gdy dzieci sa chore… Najtrudniejsza decyzja w ich zyciu
Jestem zdecydowaną przeciwniczką aborcji.
My z partnerem staraliśmy się o Maleństwo przez rok, potem, gdy już zostało poczęte walczyliśmy przez kilka miesięcy o to, by ciąże potrzymać… Teraz, gdy zbliża się poród przestałam martwić się tym, że będzie bolało a bardziej tym, czy Maluszek urodzi się zdrowy i poród przebiegnie bez komplikacji dla niego.
Zapewne - łatwo jest podejmować za kogoś decyzję czy umożliwiać mu jej podejmowanie ale czy Nasz społeczeństwo już do tego dojrzało? Prościej jest przyzwolić na czyn zbrodniczy niż edukować jak do niego nie dopuścić.
Dziadek mojego partnera (wydaje się prawdziwa głowa rodziny - sam ma 5 dzieci, masę wnucząt i teraz spodziewa się Naszego Malca na bycie pradziadkiem) jest za aborcją - ba - i to aż do 12 tygodnia!
Przeraża mnie to co mówi, z każdym razem, gdy zaczyna ten temat uciekam, bo nie chce wdawać się już poraz setny w tą samą dyskusję, bo przecież - jak mógłby cieszyć się z tego, że zostanie pradziadkiem, gdybyśmy podjęli decyzję o zabiciu dzidziusia? Gdy mówi on, że do 12 tygodnia dziecko nie jest jeszcze rozwinięte przypomina mi się, gdy już w 8 tygodniu na usg widziałam małego CZŁOWIEKA - z pracującym serduszkiem, rozwijającym się mózgiem, wyraźnym zarysem główki, rączkami i nóżkami…
Trudny temat… Oczywiście ja jestem całkowicie przeciwna aborcji. Nie umiem sobie wyobrazić jak można zabić malutką, bezbronną istotkę i to jeszcze w swoim łonie…
Nigdy! W żadnej, nawet drastycznej sytuacji typu gwałt nie znalazłabym wytłumaczenia dla zbrodni na dziecku.
Trochę to inaczej wygląda jeśli mówimy o przerwaniu ciąży kiedy to dziecko jest skazane na bolesną wegetację z powodu jakiejś choroby, niewykształcenia narządów itp. Wydaje mi się jednak, że nadzieja naprawdę umiera ostatnia. Poza tym nawet bardzo chorzy ludzie pytani czy nie woleliby nigdy się nie urodzić mówią, że absolutnie nie bo kochają życie. Czasami oglądam programy na TLC czy Style i wydaje się, że jest cierpienie, którego człowiek nie udźwignąłby, a jednak robi to i to z uśmiechem na ustach. SZOK i nauka pokory dla zdrowych ale wiecznie niezadowolonych ludzi.
No nie wiem. Powiem tak, kazda sytuacja wymaga spijerzenia na nią innym okiem. Nie można szufladkować osób i wrzucać każdej aborcji do jednego worka tak jak to pisały dziewczyny wcześniej. Ja nie miałam diczynienia z osoba, która poddala się aborcji i nie wiem jakbym zareagowała na taka osobę, ale naprawdę wydaje mi się ze w niektórych sytuacjach ale to naprawdę wyjątkowych aborcja jest niestety rzeczą konieczna. Ja sobie nie wyobrażam żebym ja mogła zabić swoje nienarodzone dziecko, ale niestety czasami są sytuacje bez wyjścia takie jak np gwałt jesna kobieta urodzi inna juz nie bedzie w stanie. To ciężki temat i a ciarki mnie przechodzą jak pomyśle ze tyle nastolatek i raz starszych kobiet traktuje aborcje jako antykoncepcję…
Lipa mysle ze temat aborcji jest bardziej powszechny niżeli temat zabezpieczeń ;( Ja bardziej preferowałabym zabezpieczenia (gumki) dostępne za free np w aptekach, być może wówczas było by mniej niechcianych ciąż, w końcu skąd taki małolat może mieć kasę na zabezpieczenia? jak już ma pieniadze, to zapewne woli je wydać na coś zupełnie innego niż gumki czy tabletki antykoncepcyjne + lekarza ginekologa, raz się udało to i kolejny raz się uda.
Jeśli chodzi o aborcję jest to ciężki temat, łatwo jest dyskutować na ten temat jeśli się nie jest w określonej sytuacji, często jest tak, ze czegoś się zarzekamy a kiedy nadchodzi dana sytuacja jest zupełnie inaczej (pisze tutaj o życiu codziennym)
Samanta myślę ze starsze pokolenie będzie zupełnie inaczej podchodziło do tego tematu, kiedyś nie było aż tak dokładnego USG gdzie było by widać chociażby serduszko a co dopiero dziecko w 12 tygodniu życia płodowego;),
ja kiedy pokazałam usg mojej teściowej zdziwiła sie, ze tak dokładnie było wszystko widać, moze gdyby dziadek zobaczył takie nagranie wówczas by zmienił zdanie.