Będąc w gimnazjum na jednej z lekcji religii ksiądz włączył nam film " Niemy krzyk" byłam wtedy w trzeciej klasie wszystko było za zgoda rodziców i nauczycieli. Powiem Wam ze jeszcze zanim go obejzamam moje zdanie ma temat aborcji nie było do końca określone. Film wstrząsnął każdą z nas. Większość płakała. Gdy sie skończył bez słowa wyszliśmy z sali. Jestem wielka przeciwniczka w końcu to nowe życie !
Anita-1981 - widział zdjęcia USG ale i tak dalej jest za… Jego ideologie w tej kwestii są zupełnie sprzeczne z moimi i w tym temacie to się chyba nigdy nie dogadamy…
Katarzyna-27 - również oglądałam ten film i bardzo mną wstrząsnął… Wtedy właśnie wyrobiłam sobie zdanie na ten temat.
Znam jedną kobietę, która zdecydowała się na aborcję w bardzo młodym wieku - przecież świat stał przed nią otworem, jak mogłaby sobie pozwolić na to, by dziecko przeszkodziło jej w karierze - dziś jest po 40stce i nie może mieć dzieci - lekarz, który wykonywał aborcję, zbyt głęboko wyłyżeczkował i tym samym ją ubezpłodnił…
Niemy krzyk mysle ze powinien być puszczany w szkołach częściej, ja oglądałam ten film z kalsą w szkole technikum również na lekcji religii wówczas siostra przyniosła również “exponaty” na mnie ten film wpłynął bardzo uczuciowo, przez dłuższy czas myślałam o tym zanim zasnęłam;/ myślę ze teraz w szkołach powinien być puszczany ten film dużo wcześniej bynajmniej w ostatniej klasie gimnazjum skoro nasza młodzież czuje się tak dorosła.
Poza tym warto by wprowadzic w szkołach pogadanki w ogóle na temat wychowania sexualnego nie wiem jak jest teraz, za moich czasów nie pamiętam ani jednej lecji na ten temat, jedynie pogadanki na tematy nie warte świeczki.
Czekałam na wyniki badań prenatalnych, miałam je zrobić bo płód miał powiększony fałd karkowy co dawało prawdopodobieństwo choroby genetycznej m.in. downa. Na szczęście wszystko było ok, ale nie wiem co bym postanowiła, gdybym dowiedziała się że dziecko jest chore.
Wiem, że nie jestem z tych co z uśmiechem niosą swój krzyż.
Anita nauczyciele na lekcjach pod tytułem “wychowanie do życia w rodzinie” bardzo radzko podejmują tematy kontrowersyjne, wolą puścić jakiś film, który naprawdę mało daje i przemilczeć tematy, które powinny być poruszane na tego typu lekcjach. Nastolatki nie myślą o antykoncepcji, a jak już się stanie to dopiero wtedy potrafią podjąć radykalne kroki.
Ja wam powiem, ze najwięcej na tematy seksu i powiększenia rodziny rozmawialiśmy na lekcji religii w liceum… Oj co sie klocilismy z księdzem… Moze troche odbiegam od tematu, ale qrcze… On twierdzil, ze kazda z dziewczyn co bierze tabletki antykoncepcyjne popelnia wielki grzech itd. Ja akurat w tym czasie bralam je ze wzgledu na moje PCO i bardzo mnie to wzburzylo…nie dalo mu sie przetłumaczyć bo twierdzil, ze moga byc inne hormonalne, jakby byl lekarzem zresztą takie wychowanie do życia w rodzinie na lekcji religii w koncu sprowadzali sie do kalendarzyka… A jak wiadomo to zawodzi… A pozniej mnostwo młodych zachodzi w ciaze i mowia, ze stosowali stosunek przerywany lub w dni nieplodne taaa…
Ale mimo wszystko warto na takie tematy rozmawiać nawet na lekcji religii jeśli wychowawca nie wprowadza takich tematów, bo np. nie wie jak się do tego zabrać.
Wiadomo katechetka czy katecheta będą polecali rozwiązanie kalendarzyka, ale to też już dużo o ile pokażą jak się do niego ustosunkować;)
No w moim przypadku kslendarzyk by sie nie przydal bo zawsze bylo w caly swiat a uwazam, ze trzymanie sie kalendarzyka to hmm…oznacza w rezultacie wiecej dzieci niz by sie chcialo, pozniej są niechciane i nie ma kto ich wykarmic i wiecej cierpienia niz radosci… W szkolach powinny by. Programy o antykoncepcji i świadomym rodzicielstwie a mimo, ze o tym sie mowi to niestety jest tego Malo…
Temat antykoncepcji jest poruszany ale już właśnie świadomego rodzicielstwa nie. Prościej jest mówić co robić by zapobiec, niż edukować co robić, gdy już się stanie albo gdy czuje się być gotowym na założenie rodziny…
U mnie wszyscy pukali się w głowę - “jak w tak młodym wieku mogłam zaplanować ciąże i dziecko” albo “na pewno “wpadła”” - tak postrzegają mnie moi rówieśnicy, nauczyciele a nawet lekarz, do którego poszłam na początku ciąży…
Dla mnie to, że ja już wiedziałam, że chce mieć dziecko i je planowałam (m.in. przygotowując do tego najbliższych) jest podstawą do świadomego rodzicielstwa.
Niestety ciężko jest wielu młodym mamom mówić, że dziecka chciały, ze względu na brak akceptacji otoczenia i ciągłą nagonkę. Dopuszczają się aborcji, bo nie mają wsparcia (w szkole, nauczycielach, rodzicach ani nawet w partnerze) i uważają, że “tak będzie jednak prościej” pozostając do końca życia z blizną na sercu…
Carol myślę że nie do końca jeśli w końcu sa ludzie którzy stosują tę metodę i u nich się sprawdza.
Pisałam bardziej o rozmowach na religii, gdyż lepsze takie rozmowy niż żadne, w końcu z rodzicami nie rozmawia sie tak jak wśród grona rówieśników;)
Zgadza sie Anitko ja tylko mowie, ze z kalendarzyka moga korzystac ci, co nie maja problemow, a tych co maja cykl wyregulowany jest doprawdy niewiele
ja nigdy nie rozmawialam z rodzicami o antykoncepcji, baaaa, nawet teraz mnie to krepuje
moz dlatego, ze mama jest dyrektorem szkoly a ja nauczycielem, no i mama jest mama a to, z ja od 4 lat jestem mezatka i mam dwojke dzieci to juz inna historia
dorosla czy nie to czasem przed rodzicami czuje sie jak nastolatka… Jestem jedyna corcia, zawsze przez tatę pilnowana, z nim tez najwięcej sie klocilam,ale co tu mowic, jak mialam 17 lat to nawet tuszem do rzęs nie moglam oczu pomalować jak szlam do szkoly
pamietam jak moja babcia panikowala jak mialam 18 lat i sie spieszylam od niej bo chcialam isc na dyskotekę a ona do mojej mamy “ewa! No cos ty! Nie pozwalaj jej, jeszcze ja zgwalca czy co” a moja mama ze spokojem mowila, ze na ten temat ja wiem wiecej niz ona a zawsze ide w bezpiecznym towarzystwem i ona sie nie boi
i to byl jeden jedyny czas kiedy bylo to wspomniane
teraz jak urodzilam to powiedzialam, ze zrobie wszystko zeby nie miec dziecka trzeciego przez następne 5 lat a mama nie pytala bo wie ze jak nie chce to nie będzie
świadome rodzicielstwo - temat rzeka, sadze, ze jeśli chodzi o kobiety to w większości nawet po wpadce przychodzi na to czas, gorzej z mężczyznami… Oni czesto nie są wystarczajaco dojrzali… Metoda kalendarzyka jako antykoncepcji q,moim wypadku to ryzyko kolejnej torbieli i operacji… Zawsze jak lekow nie biore to wyskakuje torbiel… Wole nie ryzykować… Mimo, ze jestem katoliczka a antykoncepcja to “grzech”
Ja Wam powiem, że w teorii i w moich odczuciach tu i teraz-nie dokonałabym aborcji ani nie wzięłabym środków wczesnoporonnych. Straciłam pierwszą ciążę i było to straszne przeżycie, bo bardzo pragnęłam dziecka. Nie życzę najgorszemu wrogowi.
Ale nie wiem,jak to jest, gdy się dziecka nie chce. A jak pamiętamy od Szymborskiej :“Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, dlatego zawsze mówię w swoim imieniu i nie oceniam innych kobiet. To one będą miały obciążone swoje sumienie już do końca życia, bo nikt im tego nie wymaże.
Pojawiło się na forum pytanie o kolejną ciążę po cc. Nie chciałam forumowiczki i straszyć, ale lekarz w szczerej rozmowie po drugim cc (po pierwszym też) uprzedził mnie, że zajście w ciążę zbyt wcześnie może skończyć się aborcją przez wzgląd na życie matki. No to po usłyszeniu czegoś tak wzburzającego nie zdecydowałabym się na ciążę. I wręcz robię wszystko, by nawet niemieć wątpliwości, że mogłam zajść.
Swoją drogą polecam film “October baby”.
A ja myslę ze każda rozmowa na temat antykoncepcji (w szkołach) jest potrzebna czy będzie to temat kalendarzyka czy też tabletek, gumek czy innych cudów.
Pojawia się bardzo dużo pytań na forach typu, “czy to już ciżża, kochałam sie tego i tego dnia…” wynika z tego ze dużo kobiet a tym bardziej meźczyzn nie wie na które dni przypada owulacja, metody kalendarzyka pomagają wychwycić te dni a czy przekaże te informacje katecheta wychowawca czy rodzice to już nie ma wiekszego znaczenia, coś zostanie w łepetynie;)
Ja ze swoimi rodzicami nie rozmawiałam na tematu antykoncepcji ani w ogóle temat ginekologa czy sprawy intymne, Dlatego myslę ze warto by w szkole wprowadzać takie tematy, dużo osób się wstydzi i szuka odpowiedzi na swoje pytania czasem w sieci ale czy to wystarczy?
Moze i tak, tez uwazam, ze w szkolach powinni ulepszyć program wychowania do życia w rodzinie… Swoja droga w obecnych czasach temat seksu to nie temat tabu ja zawsze wstydzilam sie rozmawiac o tym przy rodzicach, natomiast mój mlodszy brat otwarcie opowiada o swoich doświadczeniach
to tez pewnie kwestia charakteru… Swoja droga chcialabym, zeby moje dzieci mogly sie bez skrępowania do mnie zglosic w razie jakichkolwiek wątpliwości na ten temat… Nie mowie juz o aborcji, każde dziecko powinno byc kochane
ja będę swoje dzieci wspierać w każdej decyzji
a co do aborcji… Juz kiedyś pisalam, ze to temat bulwersujacy… W tej chwili jakbym miala zajsc w trzecia ciaze to bym sie przeraziła o swoje zdrowie i życie bo dopiero 2 mce po cesarce, ale chyba bardziej bym sie bala, ze lekarz moglby podjąć decyzje o aborcji i mimo tych wszystkich za (zdrowie matki zagrożone) to i tak nie wiem jak bym mogla dalej żyć wiedzac, ze moglabym miec corke/syna jeszcze… Do końca życia bym sie zastanawiala czy dobrze zrobilam… Oczywiscie są matki, ktore jakos by sie z tym pogodzily… Leżąc w szpitalu teraz rozne rzeczy juz slyszalam…,
Jestem w drugiej 3 ciąży(w tym jedno poronienie) ,wszystkie ciąże planowane,ale gdyby była jakaś nieplanowana nigdy nie zdecydowałabym się na aborcję.Jeśli już się taka nieplanowana ciaża się przydarzy dlaczego ma byc winne to dziecko, które jest w nas …zawsze się jakoś wychowa…a gdy się usunie czy sumienie nie bedzie Was męczyc…napewno będzie bardziej się z tym męczyc niż z nieplanowanym dzieckiem.Dzieci są przecudne!
Zgadzam sie z TOba Anitko, film powinien być puszczają jednak jeszcze nie tak dawno była w mediach afera właśnie na temat tego filmu. Nauczycielka zawieszona dyrektorka chyba tez. Nie wiem jak to sie skończyło ale rodzice moim zdaniem zareagowali zbyt obcesowo.
Myślę, ze rodzice czasami robią aferę zbyt pochopnie, ufając ślepo swoim dzieciom.
Dopiero kiedy dochodzi do tragedii lub dowiadują sie ze ich dziecko jest ćpunem, łapią się za głowę i nie wiedza jak do tego doszło, obwiniają wówczas wszystkich ale nie siebie.
Rodzice sa od wychowywania dzieci, ale jednak większość czasu dziecko spędza w szkole i myślę ze zarówno nauka o życiu, zabezpieczeniach jak i nietrafnych rozwiązaniach powinna być przedstawiana, na tyle wcześnie na ile się da.
a ja powiem z własnego doświadczenia coś co zapewne przekreśli mnie w oczach każdej z Was na długo a być może i na zawsze…
zaszłam w ciąże nie planowaną. o usunięciu dziecka nie myślałam, ponieważ dziecko było z moim partnerem i mimo iż nie planowaliśmy go to nie było powodu do aborcji. jednak z ust 2 osób dość bliskich mi usłyszałam pytanie “co planujesz z tym zrobic?”. było to dla mnie dość jasne, ze pytają o usunięcie ciąży. powiedziałam wprost , ze chce urodzić. z początku nie było mi łatwo i czasem myślałam o tym co by było gdybym nie donosiła ciąży. nie chciałam aborcji, nie chciałam wywoływać poronienia ale często myślałam o tym, ze może lepiej było by gdybym straciła to dziecko. wiem, że wiele z was, szczegolnie te ktore latami starają się o dziecko pomyśli , że jestem okropna (tylko pewnie w myślach nazwiecie mnie gorzej) ale miałam 23 lata, nie skończone studia, brak pracy, brak środków do życia, brak chęci zostania matką. dopiero kiedy usłyszałam bicie serca mojego synka zrozumiałam, ze wszystko jest nie ważne, ze wazny jest on. od momentu jak jego serduszko zabilo na cały gabinet ginekologiczny wszystko się zmienilo. dzis ciesze sie, ze moj szkrab jest ze mną. partner znalazł dobrze platną prace, zmienil sie mimo, iz zajęło mu to dluzej niz mi sie wydawalo… mamy mieszkanie, ciasne ale wlasne, rodzice mimo, iz na początku wyrzucili mnie z domu a tato nie chcial mnie znac dzis odwiedzają nas co tydzien i zapraszaja do siebie jak najczesciej mozemy. wszystko jest o wiele lepiej niz sobie wyopbrazalam, nawet niz moglam sobie wymarzyc
co do mojego zdania o aborcji - zanim urodzilam dziecko w łonie matki było dla mnie tylko CZYMŚ , nie maly człowieczkiem. po prostu czyms co ma stac sie jednym z nas. kiedy jednak uslyszalam jego bicie serca, zobaczylam jego ruchy, ssanie kciuka, poczułam kopniaczki… dziecko czuje, to pewne. czuje nasz dotyk przez brzuszek, widzi światlo. to o dzieje sie z nim podczas aborcji jest straszne. jednak uwazam, ze aborcja powinna byc legalna. dlaczego? bo i tak ci którzy chcą się jej podjąć to zrobią to. to, że bedzie mozliwosc zrobienia jej legalnie nie sprawi, ze nagle matki zaczną setkami chodzic na aborcje. nadal beda to robiły tylko kobiety ktore chca to zrobic. to jak przebiega aborcja zostawia w kobiecie slad i z pewnoscia nie jest dla niej latwe, ale to juz jej decyzja i nie powinno sie tego zabraniac. to tak jak morderstwa, gwałty czy kradzieże, pobicia - dla jednych to karygodne i nie powinno miec miejsca ale inni to robią i nie widzą w tym nic zlego, jakos z tym zyja. jesli nasza kolezanka podda sie aborcji nagle zaczniemy plakac cale dnie i przestaniemy sie do niej odzywac? na nas to nie wpłynie, jeśli ona bedzie umiała z tym zyc to jej decyzja. jesli zechce “pozbyc sie” dziecka z gwałtu, jesli zgwalci ją jej brat/ojciec - czy takie dziecko powinno sie narodzic? wiele z nas powie TAK, ja bym kochala je jak dziecko, nie myslalabym o nim jak owoc gwaltu. Ale sa tez takie z nas ktore cale zycie patrzyly by na to dziecko jak na COS co zniszczylo im zycie. to nie jest dobre rozwiazanie. kazda z nas ma inne doswiadczenia i inne wartosci. są kobiety ktore nie chca miec dzieci, ale chca uprawiac sex. są kobiety dla ktorych nie sprawiedliwe jest ze dzieci biorą sie z współżycia a nie z kapusty. znam kobiety ktore nie chca miec dzieci bo są one wg nich paskudne . ba! znam nawet dziewczyne ktora uwaza ze jej matka powinna zrobic aborcje bedac z nia w ciazy. (wg mnie jest troszkę fiśnięta, ale nie zmienia to faktu, ze zdanie ma jakie ma i dzieci nie znosi. to ze byla dzieckiem przyprawia ją o mdlosci). podsumowując uważam ze nie nam oceniac co dla kogo jest dobre, i co na kogo jak wplynie. aborcja jest zla, ale wspolzycie z zabezpoeczeniem nie? znam ludzi dla ktorych to to samo, dla ktorych sez z zabezpieczeniem to aborcja. bo zabija sie plemnik, ktory stworzony zostal by wyrosło z niego dziecko, nie by został wyrzucony do śmietnika.
na koniec - czy to, ze ktoras z nas podjęła by się aborcji sprawia, ze jest gorszym czlowiekiem? wszystko zalezy od okolicznosci, ale jak dla mnie sex sam w sobie jest chęcią godzenia się na potomstwo. tak samo jak otwieramy butelkę by się napić a nie wylać wodę do zlewu. jeśli decydujemy sie na sex powinniśmy wiedziec ze MOŻE doprowadzic do ciąży. jednak mogę się założyc , że 98% z Was współżyła, współżyje i będzie to robic nie po to aby zajść lecz aby dojść (wybaczcie bezposredniosc) i czy to oznacza ze jestesmy gorsi? nie sądze. wiec jesli nie chcemy dziecka a tylko orgazmu a okaze sie ze zajdziemy w ciaze, czy aborcja nie jest czasem swego rodzaju trwaniem w tym co zaczelismy decydujac sie na sex dla przyjemnosci? czyli NIE CHCE dziecka, wiec skoro zaszlam to nie urodze go bo nie planowałam zajsc. planowałam dojsc. brzmi strasznie i nie popieram tego, ale jest to dla mnie bardziej logiczne niz urodzenoe dziecka ktorego sie ne chce od samego poczatku, zanim jeszcze “wyszlo” od tatusia.
kaja, ale się rozpisałaś… ja cię nie potępiam, różne sytuacje nam się w życiu przytrafiają. Każdy musi się zmagać z włąsnymi demonami, że tak powiem dla niektorych ciąża jest końcem świata a nie radością jak dla nas, u ciebie wszystko się zmienilo jak uslyszalas bijace serduszko. Po jednej sytuacji nie można oceniać człowieka. A aborcja to temat dyskusyjny. Można by się kłócić o nią a racja leżałaby zawsze gdzieś po środku.
taki charakter, ze lubie duzo pisac mówić mniej bo mnie w polowie ludzie przestają słuchac ^^ i masz racje - gdzieś po środku. to co dla jednego jest białe dla innego jest czarne. i bez poznania szczegółów nie powinno się oceniać ludzi. takie jset moje zdanie. ogólnie wczucie się w kogoś sytuacje jest trudne. dlatego jakiekolwiek ocenianie kogoś nie powinno mieć miejsca. ale ciężko czasem powstrzymać ocene jak widzi się niektóre rzeczy. np wkładanie dziecka do mikrofalówki czy śmietnika… zdecydowanie w takich sytuacjach aborcja byłaby lepszym rozwiązaniem.