Związek a małe dziecko

Mo cóż głupio to zabrzmi ale to co nas połączyło to imprezowanie alkohol i niezbyt madre towarzystwo :( nie było pasji zainteresowam itp . Nie wrócimy do tego napewno bo po pierwsze mnie to już wcale nie kręci a wręcz mysle o sobie „ Boże jsk tak mogłam ake byłam niedojrzała gowniara „ piza tym mamy dwoje dzieci i jesteśmy dotosli a nie mamy lst naście 

no tak to co Was połączyło to już nie na teraz. Ja uważam, że często jednak te relacje są inne jak się pojawia dziecko. Trzeba je wypracować na nowo by one jednak były dobre dla każdego 

JustaMama

to faktycznie lepiej nie wracać do burzliwych początków.. A może wspólny wyjazd na wakacje? Z dziećmi albo bez jeśli macie z kim zostawic :)

Myszka bez dzieci to niemożliwe bo nawet gdyby była taka możliwość to ja nigdy nie pojechalsłabym bez dzieci bo kłóci się to z moimi przekonaniami i napewno jesXze długie lata nie pojadę . Może kiedyś jakbeda nastolatkami . A z dziećmi byliśmy i byls to absolutna porażka kłóciliśmy się milion razy więcej niż w domu nie zgadzaliśmy na żadnym kroku. Takie wyjazdy tylko bardziej pokazują xe niewiele nas łączy 

JustaMama

Rozumiem. 

Mam wrażenie, odczucie że spisałaś związek na straty, tak? (Jeśli uraziłam do przepraszam najmocniej ♥)

Justamama mam podobne odczucia jak Myszka, aczkolwiek warto może zasięgnąć pomocy specjalisty i udać się na terapie :) ja uważam, że zawsze to jakieś wyjście tylko to też wydatek. 

 

Nam wspólne wyjścia dużo dają by odciąć się od codzienności :) i też te relacje gdzieś się poprawiają jak w końcu odpoczniemy, a dzieci szaleją w tedy z dziadkami i każdy zadowolony :)

Może troche w tym racji … poprostu nie widzę wyjścia z tej sytuacji a najlepsze jest to ze my hmm wegetujemy ? Bo każde z nas wie ze jest nie tak sle żadne tez z różnych powodów nie podejmuje nawet tematu rozstania . 
problem polega na tym ze ja nie potrafię wyjść z mężem jak corks nie chce zostać z nikim prócz nas o mega płacze. Przez to ze płacze dziadkowie otwarcie mówię ze starszego syna mogą wziąć córki póki co nie . Notabene to nie ulstwia a wręcz jest dla mnie w tym momencie nue fo przejścia bo nawet jak dyń był młodszy i nie płakał to muslsm duży problem żeby go zistawic . 
co do terapii pisałam wyżej ze mąż jest przeciwnikiem wiec na takie rozwiązanie się nie zgodzi pomijając kwestie finansowe . Przyznam wam ze ja jestem bardzo zagubiona w tej sytuacji 

JustaMama

połóż dzieci spać, kup winko i usiądź z mężem. Pogadajcie po prostu. Może wyrzućcie z siebie co nie pasuje i oczywiście co Wam odpowiada ;)

A może wystarczy romantyczny wspólny wieczór, nie cały dzień a kilka godzin, gdy dzieci już pójdą spać?

Film, popcorn, cokolwiek? Takie małe rzeczy, a też łączą ludzi. No i niestety albo stety Wasze życie z dziećmi nie będize już nigdy takie jak przed, nawet jak będą nastolatkami. Bo z tyłu głowy myślisz o nich, jesteś odpowiedzialna za nie, ponieważ jesteś mamą! Musicie iść na ustępstwa i z jednej i z drugiej strony 

JustaMama

coś spróbowałaś może? :) ♥

Justa to też taka sytuacja gdzie dziadkowie nie chca z córką zostawać to za jakiś czas moze sie to odbić na jej emocjach;(  nie jestem psychologiem ale tak sobie myślę czy tak tego dziecko za jakiś czas nie obierze ze tylko brat sie liczy?

cieżka zapewne sytuacja bo jednak wszelkie spiny tez zauwazają dzieci;/

 

Dwa razy H myśle ze srety przynajmniej z mojej strony. Wcale nie chciałabym wrócić do czasow co weekendowego imprezowania suto zakrapianego alkoholem . 
myszka właśnie tu jest sedno problemu - nie potrafimy rozmawiać nigdy nie potrafiliśmy tylko przed dziećmi nie było takich problemów po pierwszym bywały ale były zamiatane pod dywan po drugim gdzie naprawdę daje nsm w kość do dziś s pierwsze 1,5 roku .,. Wole nie pisać już problemu są . Jest jeszcze starsze dziecko wiec jest ich dwoje coraz bardziej wychodzą różnice wychowawcze . Poza tum corks jrst z tych bardzo wymagających o ja to wiem czytałam dużo rozmawiałam z psychologiem wiec wiem a mąż nie przyjmuje tego fo wiadomości o wtedy gdy było mi naprawdę ciezko nie misksm wsparcia psychicznego przede wszystkim. Z reszta nadal tsk jest . mislam mega ciezki tydz z corks płacze o wszystko gigantyczne histerie w miejscach publicznych itp . Wczoraj pojechaliśmy wszyscy do parku rozrywki No i corks pokazała to samo co przez cały tydz . jak powiedziałam do męża ze tak to właśnie wyglada to uslyszalsm z wyrzutem „ No mie wiem tylko przy tobie tsk ma mi nie robi takich akcji „ . tak bo wychodzi z nis sam na godz -2 nie codziennie i zwykle jest to plsc zabaw wiec robi yo co ona chce . I ti noe tylko brak zrozumienia ale jskby to była moja wina .

co do romantycznych wieczorów to niestety one nic nie wnoszą było dużo prób ale my nie mamy ze sobą o czym gadac poza dziećmi :(

aniska póki co corks nie chce zostawać z dziadkami wiec raczej jej to nie przeszkadza . Syn tez czasem jeździ fo nich ns noc ale to raz ns kilka miesięcy tak wiec tego zostawania za duzo nie ma :) 

Aniska

dzieci widzą więcej niż my i rozumieją więcej niż my myślimy...

JustaMama

nie wiem już jak Ci doradzić.. :( Nie jestem specjalistą ale wydaje mi się że oboje jesteście ze sobą tylko ze względu na dzieci... Takie mam odczucia czytając co piszesz. Jeśli uraziłam to przepraszam ♥

U nas dwójka dzieci umocniła naszą relację. Z różnicą U dzieci niecałe 2latka nie ma czasu na nic. A jak już zostajemy sami, dzieci śpią, to nie ma tak, że każdy robi swoje, tylko spędzamy czas wspólnie, nawet razem sprzątamy i podlewamy kwiaty hehe. Nie wspominając o rodzinnych posiłkach, wspólnych wyjazdach, buziakach po przyjściu do domu z pracy. Staramy się, żeby dzieci czuły miłość nie tylko wobec nich, tylko w całym domu �

U mnie podobnie, wieczór spędzamy razem, nawet jak ja robię swoje, on gra na PlayStation to jakoś rozmawiamy o pewnych rzeczach, czasem biznesowych. Wypijemy nawet czasem wspólne piwko, czy on mi przyniesie coś do jedzenia lub winko. 

Jeżeli nie ma tego czegoś i obydwoje jesteście świadomi, to nie ma co się zmuszać tylko ułożyć szczęśliwie życie na nowo. Nie rób czegos, co za kilka czy kilkanaście lat będziesz żałowała. Życie jest zbyt krótkie. 

Myszka ależ masz racje jesteśmy ze sobą ze względu na dzieci i zobowiązania finansowe w przeciwnym razie pewnie spróbowali byśmy żyć oddzielnie . 
dwa razy h niestety to mie jest takie proste bo js poprostu nie poradzę sobie finansowo a wszystkie zobowiązanie są moje. pomocy tez nie msm znikąd ani gdzie isc żeby sprzedać mieszkanie . A mój maz to typ człowieka gdzie jsk jest ok to ok ale jak jrst zle to po trupach do celu udowadniając ze jrst lepszy . Ja tez nie wyobrazam sobie opieki naprzemiennej albo podzielenia dziećmi on jedno i ka jedno a wiem ze o to będzie walczył . o ewentualnym ułożeniu życia nawet nie myśle bo jeśli sir rozstaniemy to mówię kategoryczne NIE związkom .

gdzies tsm chyba jednakam nadzieje ze jskos się poukłada cjoc chyba oszukuje sama siebie :(

Zasyanawia mnie tylko jsk to jrst od czego zależy ze u jednych w ciezki po narodzeniu dzieci jest lepiej a u drugi h masakra . Tu raczej jestem w mniejszości gdzie się popduly relacje ale np na grupie dzieci hnb powiem wam ze bardzo dużo jest mam po tozstsniu albo w podobnej sytuacji fo mojej wiec myśle ze to wymagające dziecko jednak ma w tym swój udział często nie mały. U nas tez to drugie właśnie hnb przyczyniło się do stanu obecnego . I to nie jrst absolutnie tak ze winie córkę . Ależ nie . Stwierdzam fakt ale noe mam fo niej żalu . Kocham ja nad życie i jest spełnieniem moich marzen o córeczce . Jasne jest trudno bardzo trudno a pierwszy rok to była jazda bez trzymanki nigdy nawet nie pomyślałam ze życie z niemowlakiem może być aż tak ciężkie . Oddałam jej wszystko i poświęciłam siebie ale nie żałuje bo tego potrzebowała bardziej niż inne dzieci a ja mamnadzieje ze zaprocentuje to w naszej relacji w przyszłości . 

Strasznie trudna musi być taka sytuacja i męcząca dla Was obojga a najgorsze, że wszystko to ma wpływ na dzieci :(

u mnie tak samo,  wzajemnie dbanie o siebie