Gdyby moją córcię nie parzył w doopkę wózek to myślę że robilibyśmy sobie wycieczki a tak ciężko mi się zdecydować, bo spacery u nas to noszenie corki i pchanie wózka
My w sumie z małym jeszcze nie byliśmy na żadnym wyjeździe, jedynie takie jednodniowe wypady, gdzieś nad wodę, albo coś pozwiedzać, ale to max z 50 km od nas. W tamtego sylwestra znajomi proponowali nam wyjazd w góry, ale zrezygnowalismy, nie chciałam jechać, bo uznałam, że to bez sensu jechać tyle km, plus wydać mnóstwo kasy, bo chcieli na kilka dni, a koło sylwestra to można sobie wyobrazić jakie ceny, a my za bardzo byśmy nigdzie nie pochodzili, bo jak z maluchem. A w ta zimę też na pewno nigdzie nie pojedziemy, bo mam termin na styczeń, także nigdzie się nie ruszam.
Ja też jakoś tak mam zakodowane że do roku to tak lepiej w domu. W te wakacje dlatego nigdzie nie byliśmy. Zimą tym bardziej nie planuje. Ale w następne wakacje mam nadzieje że już będę psychicznie na to gotowa
Aż mi ulżyło że nie jestem sama he he ja planuje już na wiosnę taki dłuższy wypad do Zoo w Poznaniu ;)) a we wakacje gdzieś dalej…na wiosnę będzie mieć 10-11 miesięcy a wakacje już będą po roczku …mam nadzieję że mi we wózku grymasić nie będzie he he ;)) obecnie nie było z nią problemu we wózku tylko teraz bo jak ubrana grubiej to już jej nie wygodnie leżeć i to tak…uwielbi afikać tymi swoimi girkami ;)) a jak już jej ściągnie się pampersa to już w ogóle - rzuca pupkę na wszystkie strony ;))
Ewela, wcale Ci się nie dziwię. Ja wiem, że ludzie tak jeżdżą itd, ale dla mnie to szkoda kasy właśnie, bo niewiele się skorzysta z maluchem. Tak samo nie zdecydowałabym się na wyjazd za granicę. Za bardzo się boję. Choroby, loty się opóźniają, już widzę, jak moje dziecko czeka kilka godzin na lot grzecznie… Pomijając fakt, że bagaż nie mały:)
My ma pierwszy dłuższy wyjazd wybraliśmy się nad morze. Mały miał 14 miesięcy. Droga była długa ale fajnie ja mały zniósł. Nad morzem szalał i dzień zaczynaliśmy o 7 rano oglądając i karmiąc mewy na plaży. Wcześniej raczej bym się z takim Maluszkiem nie wybrała bo to męczące dla niego a i dla nas stresujące no i lasy szkoda bo nic nie zobaczymy ani nie pozwiedzamy.
Szymonek musiał być zachwycony. Fajnie, że się odważyliście i pojechaliście. Wyjazd na morze to też frajda dla malucha, a i dla zdrowia super. Wcześniej to wydaje mi się, że takie maluszki potrzebują spokoju właśnie, a nie dodatkowych wrażeń wyjazdowych.
Do tej pory jak zapytany gdzie jest morze Szymon wyciąga rączkę do góry i pokazuje a my mówimy daleko daleko. A jak ogląda zdjęcia lub filmiki znad morza to jet wniebowzięty i śmieje się w głos.
Ja odnoszę wrażenie, że dziecko im starsze tym gorzej jest z nim ruszyć na wycieczkę. My na pierwszy wspólny wyjazd z maluszkiem zdecydowaliśmy się jak miał 3,5 miesiąca i powiem Wam, że nie było tak źle. Dziecko całą trasę śpi, w czasie postoju można go przewinąć i nakarmić i śpi dalej w czasie zwiedzania maluch również większość czasu przesypiał we wózku
teraz wydaje mi się, że jest gorzej, na dłuższej trasie zaczyna marudzić, bo mu się nudzi, trzeba mieć coś więcej do zjedzenia, a wtedy wystarczała sama pierś. Jedyny minus to dziecko nic z tej wycieczki nie pamięta, ale zdjęcia zawsze pozostają i można mu opowiedzieć gdzie był jak będzie nieco starszy
KasiaMamaStasia na mrozie i bardzo silnym wietrze dodatkowo szczetrze ja równiez bym się bała, nie tyle o dziecko co o przewianie piersi i doprowadzenie do zapalenia… Ja w zimie starałam się wychodzić za chwilę po nakarmieneniu no i miałam plus, bo rodziłam w lutym, więc w zasadzie w marcu już było nie najgorzej i mogłam się okryć takim kocykiem i nakarmić gdy była sytuacja awaryjna. Młody jadł co godzinę-półtorej ale wiadomo że bywa różnie i starałam się patrzeć na zegarek by nie wracać biegiem, często było tak że zaczynał krzyki już w windzie więc wyliczone było idealnie, ale były i poślizgi w jedną i drugą stronę. Zawsze możesz zapytać w jakiejś bibliotece czy sklepie cz udostępnią Ci miejsce do nakarmienia.
A kolejna zima była gdy już miał 10msc więc i to karmienie było mniej częste,wiec nie zdarzylo mi się karmić na dworze podczas mrozu.
Z odciąganiem doskonale rozumiem, bo sama miała takie obawy jak gdzieś jechaliśmy, dlatego starałam sie nie wychodzić z domu na dłużej jak nie musiałam, by nie kombinować z butelką., bo właśnie bałam się że tak regularne ucinanie karmień wpłynie żźle na laktację.
Myślę że tak na prawdę jesli wejdzie Wam to w nawyk, to piersi po prostu się dostosują i w tych godzinach spaceru mogą produkować mniej, ale z tego co zauwazyłam to laktacja sama z siebie aż tak szybko nie spada na łeb na szyję, więc jesli mróz i nie macie możliwości się schowac to jednak bezpieczniej zabrać tą butelkę z chocby nieduża ilością mleczka podkarmić i kierować się w stronę domu.
. Jacek widzę że ty z tego samego obozu co ja w tej kwestii równiez uważam, że więcej udało nam się zobaczyć i spokojniej przetrwać podróże, gdy miały miał pół roczku i okolice, w porównaniu do 12m+ . Niekiedy ktoś nam wypomina, że dziecko nie będzie i tak tego pamiętało i tego nie rozumiem, co komu do tego po pierwsze, po drugie ja nikomu nie nakazuję robić tak samo, no i zawsze mam ripostę w postaci odpowiedzi, że jeździmy głównie dla nas dwojga, bo uwielbiamy a dziecko jest, więc zabrać je musimy
to MUSIMY oczywiście w cudzysłowiu, ale mina pouczających nas i dających złote rady bezcenna
polecam
Super, że wątek odświezony
My w pierwszą dłuższą podróż wybraliśmy się do siostry męża niespełna 200km od nas młody miał 4msc
Kolejna 250km od nad już do hotelu na wrzesniowe wakacje po sezonie, by spokojniej spędzić czas bez tłumów, do miejscowości uzdrowiskowej, miał wtedy 7msc bardzo dużo spacerowaliśmy w porze jego drzemek, mieliśmy basen, ludzi było malutko więc w zasadzie do własnej dyspozycji, super było. Póżniej już jakies krótsze wypady, nawet nie pamiętam
i w wakacje gdy już miał 16msc pierwszy raz razem polecieliśmy na zagraniczne wakacje, mąż rozważał jazdę do Chorwacji samochodem, ale gdy już drzemki stały się krótsze to jazda samochodem nie wygląda już tak super spokojnie jak wtedy gdy miał pół roku i mniej, do tego tyle godzin w foteliku, ja byłam nieugięta, powiedziałam że nie ma takiej opcji albo samolot albo Polska gdzieś bliżej. Polecieliśmy i tam też było świetnie , wiadomo nie są to już wakacje we dwoje i skupienie głównie na dziecku, ale młody zniósł loty lepiej niż myśleliśmy, choć nie powiem bysmy my się nie zmęczyli zabawianiem goi ale zdawaliśmy sobie sprawę że na tak małej powierzchni są inne warunki i braliśmy to “na klatę”. Pózniej już super spontaniczna decyzja o wyjeździe do Wrocławia (sami znajomi byli w szoku, że my z dzieckiem byliśmy chętni i się zebraliśmy w dzień a inni znajomi bezdzietni kręcili nosem, że nie bardzo bo za szybko itd- jak widać wszystko się da;))wiec niespełna 500km ale tu już miał 18msc i siedziałam z nim z tyłu a w podróż w tamtą stronę wybraliśmy się nocą, gdy wiedzieliśmy że zaraz zaśnie, wtedy jeszcze z postojami na cyca w nocy i popłakiwanie. No i gdy miał 19msc to cel Ustka(ponad 700km), bo też dość spontanicznie zdecydowaliśmy się zawieźc teściową do sanatorium i samemu skorzystać z ostatnich dni ładniejszej pogody i zobaczyć po raz pierwszy razem nasze morze.
Teraz niecierpliwie czekam na hasło męża, że musi wykorzystac urlop no i na snieg aby wyruszyć na zimowy wypad
Po wakacjach z morzem i zagranicznych i tych u nas w kraju młody tak samo jak u Was kraju pokazywał za okno że tam jet morze bo widac było z okna pokoju hehe
dodatkowo za granicą posmakował wielu tamtejszych przysmaków, owoców, warzyw i przekąsek na które u nas nie byłoby sznas, więc myślę że mimo iż nie będzie pamiętal to bardzo skorzystał i dużo widział. Zdjęcia również oglada z zaciekawieniem i radością, więc coś w tej malutkiej główce zostaje :)))
Wychodzimy z mężem z założenia, ze własnie zdjęcia mają duszę i przetrwają długi czas, więc zawsze fajnie do nich wrócić, a jak kiedyś nie będzie nas np stać na takie wypady to choć dzieciom powiemy, że kiedyś gdy było lepiej zawsze z radością ich zabieralismy wszędzie razem z sobą. Choć mama nadzieję, że zawsze będizemy mogli robić dla nich jakies wakacje, nie chodzi o to by były drogie ale po prostu by zobaczyli świat. Śmiejemy się, że nie pijemy regularnie, zadne z nas nie pali i nie paliło, ja kp wiec tyle co w życiu oszczędzilismy na takich prozaicznych rzeczach dają nam oszczędności choc na 1 dzień wakacji Najważniejsza wg mnie jest dobra lista, ale tą już nawet wklejałam w wątku wakacyjnym, to by dziecko było zupełnie zdrowe i dobre nastawienie plus wybór dobrego i odpowiedniego lokum.Wyjazdy zagraniczne koniecznie poszerzony pakiet ubezpieczenia na leczenie(niestety własnie zgadzam się z artykułem odbrze pomyslec o tym wczesniej niż się rozczarować, że nasze ubezpieczenie nie obejmuje przewozu karetką czy hospitalizacji a jedynie poradę internisty)
Przed takim wyjazdem warto jest się bardzo dokładnie przygotować, bo naprawdę z pogodą różnie bywa. Wypadałoby oczywiście zadbać przede wszystkim o bobasa, ale i o siebie. Ja sama niedawno byłam z mężem na stoku i byliśmy dość dobrze przygotowani. Buty narciarskie kupiliśmy na http://www.skifanatic.pl/sklep/buty-narciarskie-rossignol a pozostałą resztę wyposażenia w sumie mieliśmy z zeszłego roku. Chciałabym jeszcze w styczniu gdzieś jechać. Najlepiej do Austrii.
Fajna jest bielizna termalna pod ubranie. Warto rozważyć jej zakup, by podczas zimowych wycieczek nie marznąć a cieszyć się wspólnie spędzonym czasem
My z synkiem raczej nie jezdzimy w jakieś dalsze trasy jedynie do.rodziny…na wycieczki wogole nie jeździmy nawet w lecie…jedynie gdzies nad wode…teraz sie budujemy to wszystkie pieniądze ida na dom, a wakacje…może.kiedys…ale.gdybym miala okazje gdzies jechać nawet zima to byl pojechala.przynajmniej tak z ok. 2letnim.dzieckiem min…a co to temalnuch ubran.rowniez polecam…bo zima.jest przydatna a bratowa pracuje w sportowym sklepie gdzie sa ciuchy adidas, nike , 4F, i mozna kupić ubranja termalne i dziciece tez sa.
Bielizna termoaktywna to fajna rzecz, zwłaszcza na zimowe wyjazdy. Ja ogólnie nie przepadam za zimą i wyjazdów zimą ogólnie unikam, bo dla mnie to niewielka przyjemność. Ale dla dzieciaków to już co innego zwłaszcza gdy jest śnieg itd.