Zagubione dziecko

Ania, a w takim razie gdzie jest ta granica?
Jak rozroznic bezpieczenstwo od popadania w paranoje?

No ja tak jak pisalam, nie daje dziecku takiej duzej swobody w miejscu bardziej niebezpiecznym, rozleglym, ktorego nie znam. Np w naszym sklepie ktory znam moze sobie isc cos tam poogladac, chodzi ogladac gazetki gdy ja jestem przy kasie. Ale w jakims hipermarkecie nie pozwolilabym. Tak samo jak moze pobiegac wokol domu, po ogrodku, ale nie oddalac sie w lesie. Jescze tez zalezy w jakim wieku jest dziecko.

Zgadzam sie w 100% z Aniami. Trzeba dostosować “wolność i swobodę” do miejsca i wieku.
Ostatnio reklamują telefon który ma dołączone takie małe lokalizatory. Można “śledzić” taki “obiekt”
to w sumie służy do kluczy czy portfela ale zawsze można to przypiąć dziecku.
Nokia Treasure Tag WS-2

Ja mam w swoim tel gdzie jest dziecko funkcję więc gdy dziecko ma już swój tel możemy tego używać swobodnie

No tak, ale 4 latki to jeszcze raczej bez telefonu;)

hehe raczej;) dobrze to ujęłaś, ja coraz częściej stykam się z textami że 3 latki mają tablety i jest to zupełnie “NORMALNE” :wink:

Są też takie specjalne telefony z takim przyciskiem alarmowym i wbudowanym gps, jednak trzeba jakoś dziecko nauczyć żeby co chwile nie wciskało tego guzika…Ja już bardziej jestem za tymi opaskami, koszt mniejszy przynajmniej :wink:

Jakiś miesiąc temu doznałam okropnej traumy… Mieliśmy rodzinnego grilla, synek bawił się piłką, więc odwróciłam się dosłownie na chwilę do szwagierki żeby zamienić z Nią dwa zdania. Nagle odwracam się a synka nie ma… Zapytałam Męża, gdzie jest Franio, a On wzruszył ramionami. Był w tym czasie zajęty rozmową z bratem. Zaczęliśmy szukać Go wszędzie: w domu, garażu, w sadzie… Nogi się pode mną ugięły, poczułam, że robi mi się słabo… Mąż wsiadł na rower bo pomyślał, że synek może poszedł do Babci. Szwagier poszedł z synami w przeciwną stronę. Nagle jeden z chłopców krzyczy, że Franio jest na końcu ulicy, sąsiadka złapała Go za rękę i czekała aż ktoś się po Niego zgłosi. Wszystko nie trwało nawet 10 minut, a dla mnie to była wieczność. Długo nie mogłam dojść do siebie, wypiłam melisę, Mąż mnie przytulił… Największą trzeźwość zachował mój Mąż, który zawsze w takich sytuacjach stara się zachować spokój. Wiem, że zawsze mogę na Niego liczyć. Od tamtej pory nie spuszczamy Go nawet na sekundę :slight_smile:
Synek jest tak szybki, że szok… Ostatnio zapomniałam zamknąć na klucz drzwi od domu, synuś udał się na korytarz, ja siedzę w pokoju. Po chwili Go wołam, idę na korytarz, patrzę drzwi od domu nie są uchylone, w łazience Go nie ma… Wychodzę na podwórko, a On już bawi się z psem… Wszystko nie trwało nawet minuty, a do psa mamy ładnych kilka metrów. Teraz sprawdzam kilka razy w ciągu dnia, czy na pewno zamknęłam drzwi. My zawsze pilnujemy żeby brama na ulicę była zamknięta ale niestety moi sąsiedzi mają ciągle otwartą, a na razie niestety dzielimy ze sobą jedno podwórko. Na jesieni się ogrodzimy i już nie będę żyła w ciągłym strachu :slight_smile:

Gdy córka miała pięć lat przeżyłam chwile grozy.Otóż byliśmy w centrum handlowym na zakupach.Ja byłam w jakimś sieciowym sklepie a mąż został z córką.Nie wiem jak to się stało,że mąż pozwolił jej okrążyć jeden butik…Gdy wróciłam jej nie było.Mąż zaczął się tłumaczyć.że miała obiec w koło i wrócić.Zaczęliśmy jej szukać.Pomyślałam-co zrobić żeby cofnąć czas.???Ale w głowie miałam jedno-napewno ją porwali…Mąż szukał jej z jednej strony ja z drugiej.Nawet podeszłam do ochrony,aby zakomunikować,że zgubiła się dziewczynka.W tym momencie wyszedł mąż z marketu razem z córką.Odetchnęłam z ulgą.Wiece gdzie ją mąż znalazł-przy stoisku z lalkami.
Tego co wtedy przeżyliśmy nie życzę nikomu.
A teraz w okresie letnim bardzo często gubią się dzieci nad morzem.Będąc kiedyś w Miedzyzdrojach przez megafon często informowali,że zgubiło się dziecko.

Twoja historia Bławatkowa pokazuje, że nie można spuścić wzroku z dziecka nawet na moment, szczególnie tak małych dzieci. To jest straszny horror, kiedy dziecko zagubi się i nigdzie go nie idzie znaleźć… Ja jestem z takich osób, że mam zaraz czarne myśli w głowie. Mnie zdarzyła się raz mała przygoda z moim Oskarkiem. Mianowicie brałam małego na spacer, mówię do małego:“Oskarek stój tutaj, mama tylko weźmie list i już bierzemy wózek i idziemy pa pa”. Akurat w ten dzień przyszedł do mnie jakiś list polecony i chciałam zobaczyć. Wzięłam ten list, odwracam się, a dziecka nie ma. Wybiegłam na podwórko, krzyczę:“Oskar!”, “Oskar gdzie jesteś?!”, biegnę dalej i patrzę, a mój wtedy 14 miesięczny urwis był na 3 schodku(Mamy osobne wejście na górę domu)… Serce to myslałam, że mi wyskoczy… Od razu go cała wyściskałam i się cieszyłam, że go nie straciłam, że jest przy mnie.

1,5 miesiąca temu miało miejsce porwanie dziecka w małej wsi w Wielkopolsce. Nie znam dokładnie szczegółów, ale było o tym bardzo głośno w tamtejszym rejonie. Dowiedziałam się o tym porwaniu 3 dni po tym, jak w tej wiosce kupiłam rower… Moja teściowa mi o tym powiedziała. A akurat zdarzyło się tak, że w mojej okolicy i pobliskich miastach i miejscowościach jeździło auto, a w nim dwóch mężczyzn, którzy próbowali dzieci “zapraszać” do środka… na to też trzeba uważać, żeby nigdy małego dziecka nie puszczać nigdzie samego

Magiczny ja również jakieś 2-3 lata temu słyszałam o tym że w mojej okolicy jeździ samochód gdzie zapraszają dzieci do środka. Jakiś miesiąc później w lokalnej gazecie przeczytałam że poszukują dzieci a tydzień później po tym zdarzeniu że znaleziono dziecko ale bez jednej nerki już:-( a drugiego po roku zwłoki…

Mój brat kiedyś zrobił mojej mamie numer. Gdy miał 3latka mama puszczała go na podwórko żeby się bawił a ona w tym czasie wieszała pranie. Odwróciła się a tam nie ma dzieciaka… Przerażona biegala po sąsiedztwie i leciała na dach zobaczyć czy nie chodzi po zbożu (brat miał bzika na punkcie kombajnów a akurat były żniwa) wszyscy szukali go, całą wioska, policja. Mama przyszła do domu zaplakana wchodzi do wanienki a brat siedzi na kibelku i mówi “kupę zrobiłem cieszysz się?”
Pierwszy raz poszedł do toalety się załatwić a tak rąbał w gacie nikt nie pomyślał że właśnie tam można go znaleźć :wink:

Wspolczuje ludzia których spotkalo coś takiego ile musieli przeżyć. Ja moja córeczkę wgl nie spuszczam z oczu. Ale wiadomo wszystko się może zdarzyć chwila nie uwagi chwila zamyślenia. Trzeba być czujnym.

Niestety takich histori gdzie dzieci robią pikusa swoim rodzicom jest całe mnóstwo. Kiedyś mój brat był mały nie wiem ile mógł mieć lat 5. Uciekł też z domu i poszedł w miasto szukać mamy (mama wyszła w tyn czasie na zakupy), szedł na prawdę spory kawałek sam i zainteresował już w rynku starszą Panią… Która pomogła mu szukać mamy. I wyobraźcie sobie co poczuła mama kiedy stojąc w kolejce słyszy swoje dziecko odwraca się a dziecko stoi z obca kobietą. Dodam że brat został w domu ze mną siostra i tatem. Miał bawić się w pokoju swoim i jak zauważyliśmy że go nie ma to oczywiście szukaliśmy go wszędzie w okolicy. Strachu wtedy było co nie mało.

Kasiu, my też kiedyś przeżyliśmy chwilę zgrozy z powodu brata. Mama wybrała się z Nim na procesję z okazji obchodów Bożego Ciała. Był tłum ludzi, a brat miał wtedy jakieś 3 lata. Nagle puścił Mamy rękę i pobiegł gdzieś przed siebie, Mama próbowała przecisnąć się przez tłum, ale po chwili brat zniknął Jej z oczu. Wołała Go, wszędzie szukała, ale nigdzie Go nie było… Poszła do domu, łudząc się, że może poszedł w tym kierunku. Wszyscy Go szukali… Nagle pod nasz dom podjechał radiowóz policyjny z naszym bratem… Na szczęście mieszkamy w małym miasteczku i ktoś poznał, kim jest mały zapłakany blondynek… Brat nie potrafił jeszcze zbyt dobrze mówić, więc nie mógł się przedstawić. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze :slight_smile:

Ja musze miec oczy do okola glowy gdyz corka jest szybka i w miejscu nie usiedzi wiec nie moge spuscic jej z oka. Teraz sezon wakacyjny i trzeba pilnowac maluszkow bo chwila nieuwagi i tragedia gotowa. Co chwile slychac w tv a to utona a to zagina itp. Niestety dzieci nie zdaja sobie sprawy z zagozenia i to my musimy myslec i przewidywac za nich od tego jestesmy. Starsze dzieci trzeba uczulac rzeby trzymaly sie nas blisko a mlodszego nie zostawiac smaego nawet na moment po czasem sekunda wystarczy i nieszczescie gotowe

Zgadzam się teraz w sezonie wakacyjnym dzieci bardzo często się gubią. Czy to nad jeziorem czy nad morzem wystarczy chwila nieuwagi u nieszczęście gotowe. Nad wodą co jakiś czas słychać o takiej sytuacji. Tak jak napisała Bealia oczy trzeba mieć ma około głowy bo chwilą nieuwagi może nas kosztować godziny stresu.

Niestety nie wielee trzeba aby doszło do tragedii. Tak jak słyszalam o dziecku co bawiło się na podwórku i w oczku się utopiło. Masakra ja bym sobie nigdy nie wybaczyla

k.Sepiolo masakra!!! dlatego zawsze powtarzam, że dopóki mój syn nie będzie duży, nie będzie sam się bawił. Jedynie na podwórku. Bo może później dojść do tragedii… Nie zniosłabym tego, gdyby mojemu dziecku się coś stało… A małe dzieci przecież są zazwyczaj bardzo ufne…

Właśnie Magiczny małe dzieci są bardzo ufne i trzeba tłumaczyć dziecku, że nie wolno bezgranicznie ufać obcym. Jest to ciężkie do wyegzekwowania ale w dzisiejszych czasach niezbędne,

o mamo nawet nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji chyba bym zawału dostała malucha trzeba niestety cały czas monitorować pilnować i mieć oczy z tyłu głowy dosłownie