Wybaczanie w związku - Zdrada

Kochane czy byłybyście w stanie wybaczyć mężowi lub partnerowi zdradę ? Pytanie czysto teoretyczne…jestem taką osobą, ze zdrady nie wybaczyłaby… Musiałyście się borykać z tym problemem czy jednak wasze relacje z partnerami są idealne lub dobre i nie przyszłoby wam do głowy coś takiego…

Nie wybaczyla bym nigdy ale nie wiem czy bym się rozstała zależy od sytuacji i postawy męża. Nie miałam takiej sytuacji tzn podejrzewam męża czasem o różne rzeczy kiedyś było nawet podejrzenie zdrady i czasem do tej pory się zastanawiam czy nic nie było ale on się nie przyznał ja za rękę nie złapałam

Justyna ja chyba bym stanęła na głowie aby wyjaśnić tą sytuację do końca mam nadzieję, ze u Ciebie były to zwykłe zawirowania…mam znajomą własnie która dowiedziała się o zdradzie partnera on się tłumaczy alkoholem bo byli na wyjeździe służbowym i wtedy to się stało …przyznał się sam…zresztą ona widziała po nim, że coś jest nie tak i jakoś od słowa do słowa i się wydało. Nie wiem jak to się skończy ale z tego co mówi to wyprowadza sie od niego…a byli taką idealną parą…co alkohol robi wtedy z ludźmi, ze robią takie rzeczy :frowning: ale czy alkohol ma być tłumaczeniem takiego a nie innego postępowania !?

Iwona ja też robiłam wszystko żeby wyjaśnić bo znalazłam smsa pojedynczego od kogoś podpisanego imieniem męskim w książce kto pisze w formie żeńskiej. Ale to był jeden sms a na bilingu okazało się że tych wiadomości z tym numerem były setki dziennie wszystkie podczas pracy męża. Ale wszystkie kasowaj i odzyskać się ich nie da. On twierdził że to były tylko smsy. Do niej też dzwoniłam powiedziała że nic nie było że on mnie kocha… Potem obiecał że zerwie kontakt ale znalazłam jeszcze jakieś życzenia noworoczne. Później spokój.Co miałam więcej robić? Sytuacja nie do wyjaśnienia.

A co do alkoholu dla mnie żadnm wytłumaczenie. Ale ponieważ wiem że ludzie po nim głupieja to nie zgadzam się na wyjazdy męża i wyjścia samodzielne suto zakrapiame alkoholem bo uważam że to zwiększa ryzyko zdrady. Kobiety też są różne niektórym niestety nie przeszkadza obrączka na palcu mężczyzny

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji żeby wybaczyć mężowi gdyby zaistniała taka sytuacja, dla mnie jeżeli się kocha to nie ma takiej opcji żeby zdradzić, wiadomo, że są w życiu i lepsze i gorsze dni, ale to jeszcze nie powód do tego żeby kogoś zdradzić, czy tak samo alkohol nie jest absolutnie żadnym wytłumaczeniem, jeżeli ktoś nie potrafi pić, tzn nie kontroluje się po alkoholu to po prostu powinien nie dopuszczać do takiej sytuacji żeby się upic.
Co do rozstania po takiej sytuacji mam podobne zdanie jak Justyna, w pierwszym momencie na pewno chciałabym się rozstać, ale wszystko by pewnie zależało od postawy męża. Tym bardziej, że mamy dziecko, gdybyśmy byki sami to na pewno bym zakończyła taki związek. Ale w takiej sytuacji, że jest mały to jeżeli mąż by się starał, żałował itp to może byśmy zostali razem dla rodziny.
Ale nie wyobrażam sobie później zbliżenia po zdradzie, myślę, że jeżeli związek nadal by istniał to bardziej tylko na papierze, mimo może z czasem poprawnych relacji to nie wyobrażam sobie czegoś więcej, czy nawet nie wyobrażam sobie zaufać później.

Ja myślę że nie o wybaczenie tu chodzi, tylko o zdolność późniejszego zaufania, zbliżenia się, zakopania tego i nie wracania do tematu.
Ja nie byłam postawiona w takiej sytuacji, tez jak kazda baba miałam swoje “jazdy” i to były rzeczywiście moje urojenia jak sie okazało. Myślę, że wybaczyć bym umiała, ludzie popełniają błędy, ale ponownie zaufać, nie wracać do tego, umieć kochać się i nie myśleć o tym to już inna kwestia. A bez zaufania, z ciągłymi wyrzutami związek by chyba nie prztrwal. Jednak znam dwie takie pary, które się z tym uporaly i są sobie chyba bardziej bliscy niż wcześniej, doceniają to czego nie umieli docenić wcześniej. Tak więc bladego pojęcia nie mam, co bym zrobiła.
Oczywiście mówimy tu o jednym skoku w bok.

Ja należę do tych kobiet które żadnej zdrady nie wybacza. Jeśli z kimś jestem to nie ma miejsca na jakieś zawirowania i sok w bok. Dla mnie miłość to miłość , nawet jeśli się coś wypala to rozmawiamy o tym próbujemy naprawić a nie zdradzamy i szukamy pocieszenia u kogoś innego. Jeśli by u mnie zaistniała taka sytuacja to nie chciałabym słyszeć żadnych tłumaczeń tylko krótka odpowiedź czy to zrobił. Chciałabym usłyszeć prawdę z jego ust. Oczywiście jesli by mnie mąż zdradził wybaczyłabym ale juz nigdy nie bylibyśmy razem. Dla mnie związek po zdradzie nie istnieje.
Najbardziej na zdradzie cierpią niestety dzieci. Często to one o wszystko siebie obwiniają. Dlatego musialabym poświęcić wiele rozmów by wytłumaczyć dziecku dlaczego się rozstalismy. Myślę ze po jakimś czasie na pewno by to zaakceptowały. Rozumiem że dla dzieci robimy wszystko ale ja po zdradzie męża nie potrafilabym być z nim że względu na dzieci. Taka sytuacja bardziej by była nieznośna niż rozwód. Dzieci patrząc jak ich rodzice śpią w osobnych sypialniach , nie rozmawiają że sobą , kłócą się bralyby zły przykład. Nie mieszkając ze sobą rodzice też nie dają dobrego przykładu ale przynajmniej dziecko nie widzi, nie wyczuwa cały czas tego napięcia.
Ja mam taki stosunek do zdrady no ale każdy może a nawet musi interpretować go po swojemu. .

Dla mnie tłumaczenia ze to przez alkohol to zupełnie nic nie wyjaśnia…rozum musi być używany wszędzie! Ja tak samo nie potrafiła bym po całym fakcie iść do łóżka, normalnie rozmawiać, wspólnie żyć…nawet dla dobra dzieci… Nie potrafiła bym tego zrobić.
Ta koleżanka ma o tyle dobrą sytuację, że nie mają dzieci więc łatwiej jest jej podjąć decyzję…która za pewne i tak bardzo boli.

Ja mojemu mężowi, wówczas był jeszcze moim chłopakiem, zapowiedziałam, źe jeśli kiedykolwiek się o czymś takim dowiem, pakuję swoje manatki, zabieram dzieci jeśli już będziemy jakieś mieć, i może być pewien że nigdy więcej mnie ani dzieci nie zobaczy. Jemu zostawię wszystko inne. Powiedziałam tak, bo tak czułam i nadal tak myślę, ale teraz mam więcej wątpliwości, gdy myślę o tym jak nasza córka cieszy się na jego widok, jak się uśmiecha gdy on wraca z pracy… a ona ma dopiero 8 miesięcy. Na pewno nie byłoby nam tak łatwo po prostu odejść i nigdy więcej nie spotkać ojca, zwłaszcza gdy córka byłaby większa. Jednal dzieci wiele spraw weryfikują i nie wiem, czy zostalibyśmy małżeństwem dla dobra dziecka, ale raczej mój plan byłby niemoźliwy, przynajmniej jeśli chodzi o to " nigdy-już-nie-zobaczenie"… Mam bardzo głęboką nadzieję, źe moje ostrzeżenie przyjął sobie do serca i nigdy nie będę musiała podejmować tej decyzji naprawdę.

Dokładnie stwierdzenie “nigdy nie zobaczy” jest za pewne dla dobra dziecka trudne do realizowania niemniej jednak kocham, jestem kochana i nie wyobrażam sobie skoku w bok bo tak akurat się “trafiło” - paranoja jakaś !
Jednak z tego co się słyszy (nie w kręgu znajomych) są pary które wspólnie decydują się na taką odskocznie na jakiś czas aby zobaczyć czy nadal są sobie przeznaczeni…
Michalina kiedyś o tym samym wspomniałam mojemu jeszcze wtedy chłopakowi :wink: więc pewnie większość kobiet tak po prostu się zabezpiecza na przyszłość ;-0

Ja nie umialabym wybaczyć zdrady, jak mozna potem żyć z kimś, komu juz nie ufasz? i ciagle myślisz czy jeszcze to zrobi? Czy na pewno mnie nie klamie? Zadreczylabym sie, kilka razy maz mnie okłamał, w kwestiach waznych i mniej ważnych, ale zawsze bolało i mialam dlugo to w pamięci. Wiec pewnie zdrada męża by mnie zabila, nie wybaczylabym nigdy, nie potrafilabym z nim być. I mimo ze nigdy nie mialam podstaw do zazdrości ani takiej sytuacja, to jestem nie spokojna kiedy maz wyjezdza w delegację ( a często je ma). Zawsze wtedy jest alkohol i mimo ze on nie nalezy do osób ktore lubią się upić (zawsze dzwoni albo pisze w trakcie, wiec wiem ze nie jest pijany) to ta niepewnosc jest, nigdy nie mozna mowic nigdy, i jak ktoras z Was napisala, kobiety potrafia być przebiege i obraczka na palcu ich jue odstrasza.

W zdradzie niekiedy chodzi tylko właśnie o te kilka chwil przyjemności albo zapomnienia. Niestety najbardziej na tym cierpią dzieci. Nie możemy drugiemu z rodziców zabronić spotkań z dziećmi. Skoro nas ktoś zranił nie możemy pozwolić by ranił tez dzieciaki. W takich chwilach nie tylko osoba zdradzona potrzebuje wsparcia. Najgorzej chyba jest wytlumaczyc dziecki co się stało , czemu drugi z rodziców już nie będzie z nami mieszkał. Teraz gdybamy co by było gdyby… Ale nie wiemy do końca jak byśmy postąpili gdyby nas spotkała taką sytuacja. Dlatego trzeba często przypominać o możliwych konsekwencjach naszym drugim połówką.

Ponieważ mój poprzedni partner mnie zdradzal wiem , że nie umialabym wybaczyć, co chwilę wyobrażałam to sobie, porownywalam się z nią, każda godzina spóźnienia była dla mnie jasna, doszukiwalam się we wszystkim kłamstwa, w końcu się rozstalismy. Mój obecny mąż długo starał się, żebym umiała mu zaufać, choć nic nie był winien. Myślę, że decydując się na zdradę zdaje sobie sprawę, że nie wybacze. Zna moje zdanie, że jeśli w związku coś jest nie tak, to albo nad tym pracujemy, ratujemy albo rozstanie, żadnych trzecich osób. Choć nie wiem, czy byłabym w stanie odejść, z mężem łączą mnie także dzieci. Ja poradzilabym sobie bez niego, ale dziewczyny są mocno zzyte, tata jest dla nich całym światem. Obym nigdy nie musiala się o tym przekonac

Grimper jak widać nie da rady wybaczyć zdrady - choć pewnie są takie kobiety które potrafią znieść wszystko bo mężczyzna utrzymuje rodzinę w tym ją i przymyka oko na różne kwestie w tym skok w bok…osobiście nie znam takich osób ale różne rzeczy się słyszy…
Jeżeli chodzi o dzieci to faktycznie ciężko byłoby im wytłumaczyć taką sytuację tym bardziej, ze władałyby różne emocje…

Bardzo duzo jest takich kobiet ktore wybaczaja,albo nawet przymykaja na to oko. Moja ciocia 30 lat zyla w obludzie, wiedziala ze wujek ja zdradza na okrągło, ale udawala ze nic nie wie, ze tego nie widzi. A kiedy ktos powiedzial jej w oczy co sie dzieje to sie obrazala i robila z tej osoby wroga nr 1. Wiecznie byla w depresji, psychiatra, antydepresanty, stany agonalne a i tak nikomu sie nie przyznawala -choc wszyscy wiedzieli o co chodzi. Dopiero po ponad 30 latach przyznala sie ze o wszystkim wiedziala, ale argumentowala to tym ze mieli 3 dzieci, ona nie pracowala, to byly takie czasy ze rozwód był dla niej wstydem, bo co ludzie powiedzą i nie potrafiła odejsc, wolala udawac ze o niczym nie wie. Teraz ma ponad 50 lat, corka znalazla jej prace, wypchnela z domu i w koncu nabrala pewności siebie. Odeszla od wujka, nic już jej przy nim nie trzyma, dzieci dorosłe, niezależna finansowo, rozwodu nie wzięli bo stwierdzila ze jest na to za stara i po co jej to, ale w koncu uklada sobie życie, odzyla, cieszy sie wnukami. Tyle lat zmarnowanych ale na wlasne zyczenie. Dziwie sie ze kobiety moga tak zyc bo przypuszczam ze moja ciocia nie jest jedyna:/
Apropo dzieci w takich zwiazkach to rzeczywiście one cierpią najbardziej i ja czesto mężowi powtarzam (czasami w zartach a czasami serio;) ), ze w przypadku jakiejkolwiek zdrady ogranicze mu prawa i nie bedzie widywal córki, ale faktycznie większą krzywde wyrzadzilabym córce, która mimo ze ma 10,5 m-ca to tatuś jest jej oczkiem w głowie. Jak jego widzi to juz tylko on musi ja nosic, wieczorem tak bedzie płakać poki mąż nie przyjdzie i jej nie wezmie, usypia mu na rekach w 5 minut, wiec nie mialabym serca ej tego zrobic i obym nie musiala;)

ja wiem że nie tyle co bym nie wybaczyła bo może i z czasem bym wybaczyła ale już nigdy bym nie zaufała i to co było kiedyś by przepadło nieodwracalnie mąż o tym doskonale wie bo od samego początku jasno i wyraźnie nakreśliłam mu swoje stanowisko w tej sprawie… dla mnie związek bez zaufania niema dalej sensu

Czy bym wybaczyła? W końcu kiedyś pewnie tak. Dużo zależy od samego zachowania, żalu i starań strony, która dopuściła się zdrady. O zaufanie po zdradzie nie jest łatwo, ale uważam, że jest to możliwe, ale potrzeba wiele czasu i wiele starań. Mimo to wychodzę z założenia, że kocham to nie zdradzam. Bo to zwykłe poniżenie, upokorzenie i brak szacunku do partnera. Jeśli zdrada była jednorazowa, była błędem i partner żałuje, prosi o wybaczenie to pewnie bym nie odeszła. Małżeństwo jest dla mnie bardzo ważne i na pewno najpierw próbowałabym to posklejać do kupy. Pod warunkiem, że druga strona chciałaby tego równie mocno. Nie umiałabym chyba znieść romansu, czyli zdrady która trwa, a ja ciągle jestem oszukiwana.

Nie wiem czy potrafilabym…jesli po DLUZSZYM czasie tak to nigdy bym nie zapomniala. Zaufanie mozna zniszczyc w pare chwil odbudowuje sie je dlugimi latami, ale raz stracone juz nigdy nie bedzie takie samo. Wedlug mnie jesli kocha sie naprawdę to nie robi sie takich rzeczy…

Mam koleżankę, która od zawsze mówiła, że zdrady nigdy w życiu by nie wybaczyła. Mówiła, że nie ma nikt takiej mocy żeby mogła zmienić decyzję i wybaczyć. Aż niestety stało się - mąż ją zdradził, dowiedziała się, widziała na własne oczy bo pojechała jak on był u niej…serce miała złamane, przepłakała wieeele dni i nocy, biła się z myślami, nie wiedziała co ma zrobić. On jak to osoba, która zdradza tłumaczył, że był pijany, on jej nie kocha kocha tylko koleżankę, tamta się oczywiście dla niego nie liczy i wiele innych tłumaczeń standardowych oczywiście w takich sytuacjach. I wiecie co? Ona wybaczyła rozmawiała z mężem i stwierdziła, że dostaje od niej duży kredyt zaufania i nie wracają do tej sytuacji.
Rozmawiałam z nią i ona stwierdziła i mnie zapewniła, że nikt nie wie czy wybaczy zdradę. Nikt nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić sytuacji, myśli i tego co przechodzi osoba zdradzona, przez najbliższą sobie osobę. Wybaczyć wybaczyła, zaufać zaufała, nigdy w czasie żadnej kłótni nie wypomniała mężowi zdrady, czy myśli o tej zdradzie? z biegiem czasu przestała chociaż nie było to łatwe.
To taka historia od strony osoby zdradzonej.
Ja dlatego nie wiem czy wybaczyłabym mężowi gdyby mnie zdradził. Wydaje mi się, że nie ale…jedno jest pewne nigdy w życiu nie chciałabym się przekonać.

Uważam ponadto jak Magros ja jeśli kocham to w swoim życiu nie byłabym w stanie zdradzić. Nie po to mąż mi zaufał, pokochał nie po to jesteśmy małżeństwem żebym ja mogła zdradzić. Dla mnie małżeństwo jest tak ważne, że nie zaryzykowałabym jego utraty tylko dla chwili zapomnienia.

I opisze wam sytuację z drugiej strony. Mam też znajomą, która zdradzała swojego chłopaka. I wiecie co? Ona akurat należy do osób, które nie żałują tego co robiły. Jej mottem było “lepiej żałować, że się coś zrobiło niż żałować, że się nie zrobiło”. Smutne ale prawdziwe…

Ja jestem pewna ze bym już nie zaufala. Ogólnie mam problem z zaufaniem a po takim czymś w życiu.
A tak ogólnie to uważam że w 90procentach do zdrady przyczynjaja się oboje partnerzy. Wiem może to wywołać wasze oburzenie ale moim zdaniem tak jest. Bo do zdrady w większości przypadków dochodzi jak znajdujemy u kogoś innego to czego brakuje man w związku . I nie muszą to być niewiadomm jakie problemy małżeńskie . Ale jeśli wszystko jest ok za wszystkich płaszczyznach to raczej nikt nie szuka wrażeń albo nie korzysta jak się napatocza.