Mam tak samo teraz przy synku kiedy się przewróci bo zaczyna przygodę ze stawaniem i chodzeniem przy meblach i się przewróci to idę do niego od razu a mąż " toż daj mu się otrzepać, otrząsnąć, wstać samemu" a ja nie potrafię…serce zaczyna gwałtownie bić i od razu jest w moich rękach tulony i pocieszany…kocham kiedy może na mnie liczyć zawsze i wszędzie nawet jeżeli cały czas
Jak mój syn prawie dwa latka się przewróci, czy potknie mówię mu bez przerażenia, spokojnie “wstawaj, mocno nie boli, pokaż, rączki…” wtedy nie ma płaczu przeważnie. Ale owszem przytyłam przy tym i potem już idzie dalej
Ja tez ciągle słyszę nie bierz, niech poplacze, bo do toalety niedługo nie pójdziesz, Córcia rzeczywiście jak nie spi, to dłużej niż 15min nie wytrzyma bez mojej bliskości, czasami obiad o 17-18, jednak jej uśmiech wynagradza każda chwile noszenia.
Ja też to słyszałam… “przyzwyczaiłaś, to teraz musisz nosić”, “dziecko jest do ciebie przyklejone”… bo było. Pierwszych 5-6 miesięcy. A teraz mi ucieka, bo ona chce raczkować, wstawać, bawić się, odkrywać, a nie na matce leżeć.
Jak się przewróci to też podnoszę i przytulam, ale już wyrosłam z tego panikowania za każdym razem, bo córkę to też tylko dodatkowo straszyło
princess jak dziecko płacze mimo, że jest nakarmione, przebrane, nic mu nie dolega a przy Tobie się uspokaja widocznie chce twojej bliskości, problemu bym szukała jakby i to nie pomogło. Jolu wszystko zależy od sytuacji w twojej to jasne że pomożesz dziecku wstać, sprawdzasz czy jest ok i przytulasz, w sytuacji wymuszonego płaczu moim zdaniem powinno inaczej się zrobić tak jak opisałam wyżej, w takich sytuacjach nie powinnyśmy ulegać i dać do zrozumienia, że następnym razem na nas to nie podziała. U mnie pomogło. Oglądałyście kiedyś Zawadzką? Ja jeszcze pamiętam jej metody i właśnie pamiętam co zrobiła w takiej sytuacji. Oczywiście sytuacja może się powtórzyć, więc trzeba być upartym. Moja mama przy wnukach zawsze ulegała i teraz moja chrześnica dostaje wszystko to co chce, nie raz mówiłam siostrze, że nie mogą jej tak ulegać, bo będzie coraz gorzej, ale to jej dziecko. Ja jej zachciankami nie muszę się martwić.
Jakieś dwa tygodnie temu mieliśmy taką oto sytuację w galerii, ja robiłam zakupy w rossmanie a mąż spacerował z synkiem. Ja juz odchodzę od kasy, mówię idziemy, a syn bunt pierwszy raz i siada na podłodze i jęczy. Mąż mówi że chce jeszcze do stokrotki mówię idź a ja się nim zajmę. Stanęłam obok nawet zdj mu cyknelam tel a obie ręce pełne zakupów, Arek się uspokoił mówię idziemy on wstał i poszliśmy. Po co go szarpać na siłę stawiać na nogi, będzie się wyrywać po co sceny.
Ja sie boje ze moi i meza rodzice bedą tak rozpiszczac naszego maluszka, ze przestaniemy sobie z nim “radzic” Mamy juz pewne plany “wychowawcze” oczywiscie podejrzewam ze wszystko ulegnie zmienia jak maly pojawi sie na swiecie. Ale wiem ze babcie potrafią przez 1 dzien sprawic tak, ze wracamy do domu i zaczyname nauke czegokolwiek od nora z naszymi maluszkami
Natka ja się bałam że mi teściowie nauczą noszenia na rękach. Pierwszy wnuk, przyjeżdżali codziennie, nosili, tylko sobie przekazywali z rąk do rąk. Zakochani. Potem przyjeżdżali coraz rzadziej. Poza tym nie byli u nas całymi dniami, więc nie było mowy o przyzwyczajeniu do noszenia.
Z innych to prosiłam żeby nie było zwyczaju przewożenia ze sobą słodyczy zq każdym razem i mam spokój.
Ach te babcie,czasami zwrócić im uwagę to choćbyś nie wiadomo jak delikatnie to zrobił to i tak obrażone. Ja zawsze też miałam z tym problem,gdy tylko dzieci szły do babci to panowała tam zupełna beztroska. Komputer non stop,pełno słodyczy i skakanie nad wnukami. Gdy wracali do domu oczywiscie panowały nasze zasady,komputer góra 1h,jezeli słodycz to jeden. Dzieci zawsze były niezadowolone i ojęczane,bo rodzice to są be…i na nic nie pozwalają.Przynajmniej dwa dni aby ustawic dzieci do pionu. Zwracasz uwage babci ale dalej robi to samo,bo nie umie im odmówić.Wiec co zrobić? Zabronic dzieciom babcię? To jak walka z wiatrakami.
Silver ja wiem kiedy mój Skarbek wymusza cokolwiek na to nie pozwalam. Ostatnio była akcja z piciem do obiadu, u nas jest woda lub kompot a przyjechał wujo i przywiózł napój gazowany, mąż po cichu wlał sobie kolorowego picia a małej kompot. Mimo tego że mamy nueprzezroczyste szklanki zauważyła i była awantura. Koniec końców ja nie pozwoliłam i tatuś musiał napój swój wylać bo córci by serce pękło. Jeszcze trochę płakała i fochowała się ale w końcu jej przeszło.
To prawda babcie wprowadzają niepotrzebne czasem zamieszanie. Rozpoeszczaja aż nadto. Rozumiem trochę słodyczy ale w granicach rozsądku. Moja teściowa potrafi przywieźć małej całą reklamowe słodyczy z biedronki, dać za to 150zł… Lepiej kupiłbym jabłka, banany, jogurty a ciągle kinderki, ciastka i gazowane napoje.
Ja mam tylko jedno ale do teściowej kinderki wrrrrrr nauczyła dziecko chodzenia do cioci(swojej córki) mieszka obok nas i tam mu daje. Ja swojej mamie zabroniłam przewożenia słodyczy, mówiłam podobnie jak Jola daj jabłko, gruszke. Opowiedziałam też teściowej jak mamę swoją “ustawiłam” i myślałam że zrozumie. Jak wróciłam do pracy syn miał 1,3l. siedziała z nim teściowa, dopiero po jakimś czasie zorientowałam się że mały dostaje kinderka codziennie jednego… Teraz zdarza się że nawet trzy a nie ma dwóch lat i to ja potem patrzę jak dziecko się męczy z załatwieniem się. A teściowa i jej córka mówią że to nie przez jednego kinderka wrrrrrr
ja, wracając do poczatku wątku, nie rozumiem słowa “przegrana”, jesli dziecko domaga się bliskosci mamy, chce byc przez nią tulone, noszone itp., to jest raczej wygranie niezwykłej więzi, które zaprocentuje w przyszłości, dla mnie nie jest to zadne rozpuszczenie, tylko naturalne okazywanie uczuć i zaangazowania, dziecko w koncu wyrosnie ze spania z mamą, noszenia na rękach itp., ale to,ze mama zawsze była, nie odrzuciła, nie zostawiła płaczacego gdzies w serduchu zostanie
I moja mama lubi rozpieszczac niestety słodyczami, dziecko mojej siostry jest tak nauczone jeść je i przez to ma nadwagę… jak nikt nie da jej tego co chce sama szpera po półkach, torbach, szufladach i znajdzie coś zawsze a ma dwa latka… Mam taki komfort że mieszkam sama z mężem lecz za rok planuję przeprowadzic się do rodziców i jak tak u mojego dziecka będzie robić to nie wiem co zrobię, najlepiej od początku nie dawać się na takie wychowanie…
Princess Twoje dzieci potrzebują ewidentnie Twojej bliskości, przytulenia, poczucia bezpieczeństwa które im dajesz. Muszą posłuchać bicia Twojego serca przecież słyszały je przez 9 miesięcy a teraz nagle go nie ma i jest cicho spokojnie i smutno bez niego. To daje im poczucie bezpieczeństwa i tym samym zapewniasz je, że nic złego im się nie stanie bo mama jest blisko i zawsze kiedy będą potrzebowały będzie przy nich.
Moi teściowie już widzę po córce męża siostry. Rozpieszczają na każdym kroku ale jeśli chodzi o mojego Synka ja na to nie pozwolę a niech już podważą moją decyzję…och będzie się działo. Szwagier męża na początku walczył ale zrobił błąd, że się poddał ja nie zamierzam. Rozumiem, że dziadkowie chcą rozpieszczać ale nie w takim stopniu jak to robią oni. Mała może robić co tylko chce jak chce powiedzieć wierszyk to choćby cały dom ludzi wszyscy muszą siedzieć cicho a ona opowiada przez godzinę wierszyki, czy kiedyś wszyscy musieliśmy siedzieć cicho bo ona oglądała bajkę. Bratowa męża kiedyś powiedziała, że no to się zbieramy bo my nie przyjechaliśmy patrzeć na siebie tylko porozmawiać. Ja rozumiem, że można powiedzieć jeden wierszyk ale nie żeby to trwało nawet gdzinę bo wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
MAM jednego? ! Mój syn dostał od teściowej przed rokiem całą małą paczke Kinderków bo dziecko potrzebuje słodyczy,bo potem będzie się rzucać a dobrze wiedziała,że u nas nic słodkiego w domu nie ma prawa być,bo dziecko jak najdłużej ma nie jeść śmieci. Do tej pory ile razy tam pójdzie ja po tygodniu się dowiaduję,że zjadł 2 jaja niespodzianki,kinderkanapke,delicje
Ech te babcie, a potem będą nam gadać, że nie pilnujemy i dzieci grube, zęby z próchnicą…
Kasiu wiem o czym mówisz my tak mamy z rodziną męża. Do teściowej przyjeżdżają jej brat z żoną i dzieciakami. Pech chciał że ten młodszy jest chrzesniakiem męża i młody robi występy dla chrzestnego. Siedzimy i patrzymy jak on tańczy i musisz patrzeć i nie przeszkadzać… Zamiast posiedzieć i pogadać to leci muzyka i on się wygina… A później muszą być owacje na stojąco…
A ta starsza wie wszystko najlepiej ma 9 lat a przychodziła do pokoju i chciała popatrzeć jak ja karmie bo ona może mi co nie co doradzić bo widziała jak mama karmiła brata, albo mi gada ze to ona wychowała brata, 4 letnie dziecko… A ich rodzice i moi teście siedzą i się z tego cieszą, dla nich to powód do dumy…
Jola jedno słowo tylko żenua
Mnie np wkurza jak czyjeś dziecko na mnie wisi (lubię dzieci) całą imprezę a rodzice nic z tego sobie nie robią, przecież nie przyszlam do ich dzieci, tylko do nich, a oni zrobili ze mnie nianię. Ja synowi nie pozwalam na takie rzeczy.
MamaSzka dziś teściowa mnie wkurzyła czego nie robi prawie nigdy. Mówi, że synek nie jadł dziś kinderka, właśnie się przytulał do mnie i dojadał jabłko. Mówię że nic mu nie będzie jak nie zje dziś, jabłko ma, wstała, poszła po kinderka i mu dała… Czy ja powiedziałam niewyraźnie
Widać babcia wie lepiej nie znoszę takiego zachowania… To matka z ojcem zawsze decyduję a co złego jest w jedzeniu jabłuszka zamiast kinderka? ja bym wolała,żeby mój wnuczek jadł więcej zdrowych rzeczy niż słodyczy
ja mysle ze dzieci tego nie wykorzystują. w koncu byly noszone nonstop przez 9 mcy. po porodzie pewnie czują sie jakby ktos im wywrocil najpiekniejszy swiat do gory nogami ale faktycznie jedne dzieciaczki potrzebuja o wiele wiecej czulosci. moj syn nie lubil sie dlugo tulic miziac czy kolysac. ma podejrzenie padaczki. corcia za to jest inna lubi sie ponosic ale jak czuje ze za duzo juz jej to grymasi i z checia lezy nawet gdzine i fika na macie. dzieck nie wytresujemy. pozdrawiam.