Wizyta patronażowa położnej oraz pielęgniarki

U nas były dwie wizyty po porodzie, pierwsza sama położna, a druga położna i lekarz rodzinny. Przy pierwszej wizycie nie byłam bardzo przygotowana ponieważ był to drugi lub trzeci dzien po powrocie ze szpitala, noc była spędzona na karmieniu więc pani położna zastała mnie w łóżku miałam totalny nieład w domu, ale mimo to wizyta przebiegła miło. Obejrzała dziecko, udzieliła kilka rad, dała do siebie nr aby w razie wątpliwości dzwonić i się zmyła

W praktyce to powinno wygladac tak, wizyta powinna być w odstępie co dwa tygodnie do skończenia przez maluszka 2 miesięcy. Przynajmniej nam tak mówiła moja połozna. Ale jest jeszcze wizyta pielęgniarki środowiskowej i ona już nie jest zapowiedziana. Wpada taka na kontrole z zaskoczenia tak aby zobaczyć w jakich warunkach wychowuje się dziecko.

po porodzie byłam jeszcze dwa tygodnie z córcia w szpitalu, ponieważ miała niska wagę urodzeniową. Szczerze, to nic mi taka wizyta nie pomogła. Mojej rany nawet nie obejrzała, małej kikut już odpadł, ciemieniuchy nie miała, więc bez problemu. Odwiedziła nas 4 razy ze względu na resztkową żółtaczkę, z reguły polegało to na wpisie do książeczki, że jest ok i tyle.

Ja swojej nie wspominam dobrze i to co zrobiła to mogłabym skargę wymazać,że hej… Jest ona szwagierką mojej ciotki. I WSZYSTKO jej przeklepała co u mnie,mimo,że ja średnio z nia kontakt mam…I tym sposobem cała moja rodzina wie,że nie szczepię dziecka i trwa na mnie nagonka dzięki niej :slight_smile: Bo wszystkim rozgadała o tym a nie powinna,bo to jest tajemnica…Umawiała się np. na czwartek a przychodziła w piątek. Albo mówiła,że będzie o 11 a przychodziła o 9 rano kiedy miałam syf w domu bo dopiero wstaliśmy…
Pomoc przy kp hm… “przystawiaj”. Obejrzała raz ranę,pociągnęła z boku rany i zdziwiona,że mnie boli no sorry jak ma nie boleć jak ciągniesz za ranę która ma 2 tygodnie !!
Przy dziecku wiele nie pomogła,wiele nie doradziła a wizyta trwała pół godziny gadając o pierdołach i rozglądając w okół domu :slight_smile:
Za 5 razem jak miała przyjść to wyszliśmy z domu i na nasze nieszczęście spotkaliśmy ją pod blokiem i chciała wejść to jej powiedziałam,że ja się spieszę bo muszę coś załatwić i ściemniła w papierkach że była w domu i to było nasze ostatnie spotkanie :wink:

Moja położna przychodziła kiedy chciała i o której chciała, nigdy nie myła rąk niestety.
Gdy nas nie zastała w domu zostawiła karteczkę: “co sie dzieje z dzieckiem?? Proszę o kontakt z przychodnia. Położna środowiskowa”. Odwiedziła nas chyba 4 razy i akurat tak sie złożyło, ze wiecej o pielęgnacji noworodka powiedzieli mi w naszym szpitalu.
Aha… Mnie obejrzała tylko raz i to tak byle jak.
Tak wiec, zależy jak sie trafi;)

U nas byłam dwa razy,dość nieprzyjemna osoba. Nic się od niej nie dowiedziałam bo bardzo się jej spieszyla zapytała i podstawowe rzeczy które musiała wpisać w formularzu i pojechała. Drugim razem przyjechała nie zapowiedziana i tylko zobaczyła synka i powiedziała że nie ma potrzeby żeby przyjeżdżała ,kazała podpisać się że odbyła wszystkie wizyty i tyle było. Nie sprawdzała mojej blizny nie pytała o karmienia piersią żadnych porad ,no cóż stwierdziłam że nie jest mi potrzebna. Ale tym razem chciała bym kogoś innego chociaż wiem że na nasz rejon jest tylko ona przypisana.
Kiedyś ktoś mi powiedział że mogę zgłosić taką niekompetencje ale po co robić sobie problemy?

Moja położna była dość przyjemna. Przyszła zaraz na drugi dzień po moim wyjściu ze szpitala. Obejrzała moja ranę i pępek bobasa . Nie chciała juz więcej przychodzić ale uparlam się ze ma przyjść za tydzień i zdjąć mi szwy. Jak wpadła do zdjęła , nic nie zapytała i poleciała. Lekarka w ogóle nie przyjechała . Potem jak byłam w ośrodku to dostałam stertę papierów do podpisania ze niby położna była jeszcze dwa razy i ze lekarz tez był. Kasę biorą a przyjechać nie chcą . Człowiek sam musi latać .

Nasza położna zażyczyła sobie, że mamy po nią jeździć, bo nie ma własnego transportu. Myślałam, że z laci wyskoczę, jak mi to oznajmiła. Dopiero jak ją uświadomiłam, że nie zostawię noworodka samego w domu i nie wskoczę z rozciętym kroczem do samochodu, żeby po nią przyjechać, to nagle transport się znalazł. Za drugim razem mąż podjechał po nią po drodze z pracy. Nie miałam zastrzeżeń co do jej kompetencji, ale była u mnie spalona na starcie, więc ją więcej do siebie nie zapraszałam.

A lekarka tak na moje oko wykonuje swoją pracę, bo musi, ale zna się na rzeczy. Planuję zmienić przychodnię, bo za to pielęgniarka zajmująca się dziećmi strasznie zalazła mi za skórę i wkurza mnie za każdym razem, gdy się w przychodni pojawimy. Ostatnio objechała mnie z góry na dół za to, że przychodzę ze zdrowym dzieckiem do przychodni, gdy panuje grypa. Niestety trafiła na osobę, która nie zawsze potrafi ugryźć się w język i jej nagadałam, że to nie ona decyduje kiedy potrzebujemy konsultacji lekarskiej, a skoro przyszłam z córką do przychodni, to znaczy, że mam jakiś problem. I faktycznie miałam, bo moja córa robiła kupy z krwią, czego nie mogłam bagatelizować. Ech na widok białego kitla szlag mnie trafia:/

Ja miałabym to gdzieś kombinuj,za to Ci płacą ! Moja miała do mnie z centrum miasta 4 km w jedną stronę i przyszła. Jakby mi tak powiedziała to chyba bym ją wyśmiała i bym podziękowała za opiekę położnej :slight_smile:

Mnie raz lekarz nie przyjął z dzieckiem :slight_smile: Mały miał anginę i miał już prawie 3 miesiące,ja też angina,gorączka 40 stopni prawie ale poszłam do lekarza i kazali mi czekać z dzieckiem w przychodni a tam każdy kaszlał i kichał a on miał pierwszeństwo bo do roku takie dzieci są po za kolejką przyjmowane(przynajmniej u nas)… Wcześniej bez kolejki go przyjmowała z byle głupotą a jak zalazłam za skórę lekarzowi to przestali byc dla mnie mili nagle :slight_smile: i w ten sam dzień dziecko wypisałam z przychodni… No sorry ale tam były same przedszkolaki,każde chore z 20 dzieci ! ale przed odejściem jeszcze powiedziałam co o nich myślę i w sumie głos podniosłam na te pielęgniareczki i panią doktor która miała myślenie takie za które młodsi lekarze by ją zlinczowali :slight_smile:

U nas na drzwiach też pisze że dzieci do 1 roku wchodzą bez kolejki a kiedyś byłam z małym bo był chory miał wysoką gorączkę ale nikt nie chciał nas przepuścić ,jedna babka to chciała mnie pogryź jak chciałam wejść bez kolejki a przecież tu chodziło o dziecko nie o mnie ale niektórzy mają znieczulice

U Nas była raptem dwa razy, miała być kolejny 3 raz z wagą i zwarzyć małą i jakoś nie doszła przez 10 mieisęcy. Ogólnie weszła pogadała o mieszkaniu , o tym że teraz to mamy przestrzeń a nie mieszkanie z rodzicami itd. Na małą spojrzała i w sumie nie kontrolowała jej.

stres i jeszcze raz stres i obawa oczywiście czy wszystko z maleństwem robimy poprawnie :smiley: moim zdaniem takie wizyty są bardzo pomocne szczególnie dla nowych mam :slight_smile:

Pierwsza wizytę położnej wspominam bardzo dobrze choć nie ukrywam że była szalenie długa jednak naprawdę bardzo pomocna. Dostałam tez numer telefonu w razie pytań. Wiedziałam że mogę zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Nie raz się zdarzyło że dzwoniłam cała rozhisteryzowana (moje pierwsze dziecko ) :slight_smile: ale położna bardzo dobrze potrafiła mi wszystko wytłumaczyć i uspokoić. Jeśli potrzebowałam żeby przyjechała to nigdy nie odmówiła. Monitorowala stan maluszka i mój także. Była u nas w sumie 6 razy.

Nasza Pani doktor była tylko raz. Ogólnie nie mam do niej żadnych zastrzeżeń ponieważ ja sama do niej należała i wg mnie jest to najlepszy lekarz pod słońcem

dziewczyny a była u Was pielegniarka środowiskowa? (czy jakoś inaczej się nazywa) u mnie była jak bodajże mały skończył 3 -4 miesiące, mówiła że jest z przychodni (inna babka niż z wizyt patronażowych) i mówiła że musi przyjść zbobaczyć czy dziecko żyje itp… zadawała pytania takie na które znalazła by odpowiedz w karcie w przychodni… coś mówiła że przyjdzie jak mały skończy pół roku i jej nie było. mieliscie takie wizyty? bo nie wiem czego się spodziewać…

U mnie nie ma takich przywilejow żeby pielęgniarka przychodziła na wizytę do domu to nie miałam i szczerze to nigdy się z tym nie spotkalam

U mnie pielęgniarki nie było i pierwsze słyszę :slight_smile: ale była za to położna tylko w pierwszych tygodniach no i lekarz przyjeżdża u nas do domu żeby noworodka nie nosić do przychodni.

Tak. W przychodni zawsze po porodzie składałam deklaracje jaka Pani ma do mnie przyjść. Do ukończenia 2 miesiąca życia pojawiała się zawsze 3 razy. Później około 6 miesiąca życia jest jeszcze jedna wizyta. Pielęgniarka/położna doradzała mi, sprawdzała ciałko małego, czy trzyma główke, ma prawidłowe odruchy itp. Trafiłam na super babkę. O swojej wizycie uprzedzała tel.

A u mnie polozna byla tylko raz tydzien po porodzie i juz sie wiecej nie pojawila chociaz mowila ze przyjedzie zobaczyc jak z pepuszkiem tylko zadzwonila i zapytala czy wszystko ok

Marta to ciekawe czy się znowu zjawi, mały już 7 miesiecy skonczył… ale była taka “miła” ze nawet nie zadzwoniła tylko podjechała pod dom i stała to wyszłam nieswiadoma bo pies strasznie ujadał i sie okazało że dziecko chce zobaczyć… a nic nie sorawdzała tylko zadawała pytania i zaraz poszła sobie.
roxi ja to musialam latac z malym do lekarza, nikt nie przyjezdzał…

Lenka u nas położna zalicze okolo 4 lub 5 wizyt. 2 pierwsze są raz w tygodniu kolejne już co 2 tygodnie. I to powinna byc norma moim zdaniem bo taka położna dużo podpowie w kwestiach ulewania odparzenia spacerów czy tez wlasnie pepka mnie się akurat takie informacje przydaly. Byłam zadowolona z każdej wizyty i każdej porady pani położnej środowiskowej.