Masz rację, to wszystko zależy od ludzi, nie od czasu. Można znać się rok i być naprawdę zgranym zespołem, a można być razem 10 lat i wciąż nie rozumieć się nawzajem
Nie wiem czy to miłość, czy jakieś przywiązanie i po prostu lęk przed otwarciem się na nowe.
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że to brak szacunku do samej siebie. Okej nigdy nie generalizuję i jedną zdradę, no jako tako można wybaczyć, ja sama jedną wybaczyłam, ale następne? Przecież to już brak wiary we własną siebie, że z kim innym, czy nawet samej będzie mi po prostu lepiej…
No jak możesz liczyć na kogoś, kto cię zostawia z dzieckiem, unika alimentów i odpowiedzialności za to dziecko?
Dokładnie, wiele osób mówi, żeby o nim zapomniała i poszła dalej, bo zasługuje na lepsze życie. Niestety, tacy ludzie często powtarzają swoje błędy, a on pewnie znów ją zawiedzie. Trzeba mieć siłę, żeby uwierzyć, że można żyć lepiej bez niego.
Masz rację, to często mieszanka miłości, przywiązania i lęku przed zmianą. A do tego schudła tak bardzo, że niedługo po niej zostanie tylko cień… ale może teraz w końcu zrozumie
Szkoda, bo dzieci pamiętają.
Masakra, jak tak wgl można
To są jednak wyjątki ty czy ja ale jednak większość takich małżeństw nie przetrwa. Ludzie zaczynają ze sobą mieszkać i się poznawać i nagle coś nie pyknie i rozwód
Tak znam parę która mieszkała ze sobą 7 lat i tydzień przed weselem. Pani młoda przyszła do nas i powiedziała że ślubu nie będzie bo się rozstali.
Każdy sobie i później problem. Ale ja mam wrażenie że jeszcze 10 lat temu moi znajomi w wieku powiedzmy 25 lat to byli ludzie dorośli a teraz większość no wiadomo nie wszyscy ale większość to tacy gówniarze nie wiedzący nic o życiu. Mojej przyjaciółki siostra taka jest zauroczy się i po 3-4 miesiącach zaczynają mieszkać razem albo ślub biorą chociaż tyle że cywilny ale jednak. Jest już po dwóch rozwodach bo się nie dogadywali. Teraz ma innego znają się 3 miesiące i mieszkają już razem. Ma pretensje do mojej przyjaciółki że jako siostra nie wspiera jej ale ona powiedziała pogadamy za pół roku jak ci motyle z brzucha odlecą i znowu zaczniesz widzieć wady a nie zalety. Powiedziała że na 3 ślub już nie pójdzie bo ile można.
To bardzo smutna historia… Pokazuje, jak silne mogą być uczucia, nawet jeśli druga strona na nie nie zasługuje. Czasem miłość przysłania rozsądek, a nadzieja nie pozwala zamknąć drzwi, które powinny już dawno być zamknięte. Tylko szkoda, że w tym wszystkim najbardziej cierpi ta kobieta… i dziecko.
Lubię poczytać wasze przeżycia, historie
Zawsze można sie duzo dowiedziec
Oczywiście że tak
Nooo ja się zastanawiam jak to będzie u moich znajomych, są ze sobą 9 lat, w przyszłym roku biorą ślub, ale jeszcze ze sobą nawet nie mieszkali… czasami jak spędzają ze sobą weekend to się kłócą o jakieś drobne sprawy domowe, a co dopiero jak przyjdzie razem zamieszkać
W sumie zamieszkanie razem to nic strasznego, przynajmniej lepiej się poznają już od razu
To prawda, wspólne mieszkanie to test cierpliwości ale też świetna szkoła kompromisów
I świetny sorawdzian jeśli chodzi o to, czy możemy na sobie wzajemnie polegać, jak dogadać się z obowiązkami, zakupami, wydatkami itp.
Ja się cieszę, że z mężem już przed ślubem założyliśmy sobie wspólne konto. Kazdy ma tylko do niego swoją kartę. Czy chce coś ja czy mąż, to po prostu kupujemy i nikt siebie nie rozlicza. Zawsze wiemy jaki mamy fundusz, bo wszystko jest na jednym rachunku
Babcią jeszcze nie jesteś, luzik . ciesz się przed tobą piękny czas
Jasne Że tak. Wiadomo każdy ma swoje przyzwyczajenia. Ja myślę że przed ślubem powinien być obowiązek mieszkania razem