Wychodząc z dzieckiem na spacer mamy same utrudnienia,zaczynając od zniesienia wózka z dzieckiem z mieszkania czasem z czwartego piętra, późnej zaczynają się schody w sklepie po których trzeba wciągnąć wózek nawet do autobusu trzeba wnosić wózek. W naszym miecie jest kilka sklepów z artykułami dziecięcymi a nie ma możliwości się do nich dostać z dzieckiem bo są w piwnicach, a jak jest u Was ?
Utrudnienie które ostatnio pozostało na buciku małej po spacerze;/ to psia kupa ;(
Rozumiem że ludzie mają psy, sama mam psa ale jak się ma czworonoga to powinno się do tematu czystości jakoś ustosunkować. Wychodze do parku gdzie jest sporo zieleni rośnie sporo drzew gdzie mozna z dzieckiem spokojnie pospacerować z dala od aut czy bloków jednak jedynym minusem sa spacerowicze z psami które zostawiaja swoje pozostałości po pedigree.
Utrudnienia w sklepie czasami jadąc z wózkiem pełnym zakupów i jeszcze dziecko w takim wózku (pisze o sklepowym) ludzie nie zważają ze jest cieżki i czesto myslę ze podchodzą “a co tam ominie” podobnie z wózkami dzieciecymi, nie wsyztskie sklepy maja dużo miejsca w przejściach miedzy regałami głównie biedronka czy Carrefour expres.
Przystanki autobusy tramwaje, nie jeźdżę wszędzie chodze na pieszkę nawet wieksze odległości nie licze na pomoc innych bo wiem jak jest najlepiej liczyć na siebie, podobnie z kolejkami przy kasach cieżarne i matki z dzieckiem nie mają co liczyć na kolejki pierwszeństwa chociaż zdarzają się jeszcze dobrzy ludzie;)
Właśnie psie kupy! I to na przykład w parku gdzie nie można psów wprowadzać. Oczywiście na chodnikach na trawnikach koło chodników - standard. Strasznie mnie to wkurza ale to strasznie!
I samochody zaparkowane tak, że ja z wózkiem muszę omijać samochód wychodząc na ulicę.
Najgorsze są te stare podjazdy na schodach. Wózek nijak nie pasuje do rozstawu tych dwóch kładek i w sumie i tak muszę go wnosić.
Tak jak piszą Mamy - psie kupy. Nie wiem, kiedy zmieni się mentalność właścicieli czworonogów…
W moim mieście koszmarem są tramwaje - z wózkiem jest olbrzymi problem, osobiście nawet nie próbowałam, widziałam zmagania innych mam. Jeśli muszę jechać tramwajem biorę córkę bez wózka. Miasto ponoć zakupiło niskopodłogowce.
W sklepach jest wystarczająco dużo miejsca przy kasach, ale palety z towarami zaczynają tworzyć labirynty w alejkach, stale obsługa sklepów (Biedronko, ach Biedronko) ustawia coraz to kolejne regaliki/palety z towarami niemalże na środku alejek.
Jeśli chodzi o sklepy z artykułami dla dzieci - bywają takie, że nie da się wejść z wózkiem, ale jest cała masa konkurencji przystosowana dla rodziców kupujących z dziećmi
Czasem bywa tak, że podjazdów dla wózków nie ma w ogóle, albo są piekielnie strome i dziurawe (np. na popularnym w mieście Bulwarze).
Może listę “czarnych punktów” warto przesłać władzom miasta?
nasze spacery były do niedawna tylko w wózku ale gdy córeczka zaczęła sama dreptać też mamy problem z tymi psimi kupami czasem mam już dość bo nie dość że na trawnikach ich pełno to jeszcze na chodnikach , na naszym osiedlu są postawione specjalne pojemniki z torebkami na psie kupy i kosz ale nikt z nich nie korzysta
O kupach pisać nie będę, bo jeszcze nie jest tak źle. Gorzej ma się sprawa z podjazdami. Do banku, w którym opłacamy rachunek, nie ma jak wciągnąć wózka, no chyba że weźmie się go pod pachę. To samo z przychodnią, w której przyjmuje moja ginekolog. Za nieco ponad tydzień mam wizytę i już zastanawiam się, czy nie podrzucić dziecka mężowi do pracy, bo nie widzę siebie z wózkiem w drodze na 1. piętro i to wysokie piętro… W parku koło naszego bloku, jest dużo miejsca na spacery wózkowe, ale niestety, trak jest do kitu. Wystarczy trochę deszczu i zamiast drogi są koleiny pełne kałuż…
ja uwielbiam chodzić piechotą gdzie się da, dzięki temu wiem (mniej więcej) czego mogę się spodziewać spacerując z wózkiem…
a więc samochody parkujące na chodniku- w taki sposób że trzeba zejść na jezdnię lub w krzaki by je ominąć
kolejna koszmarna przeszkoda- nieodśnieżone chodniki urząd miasta zrzucił obowiązek odśnieżania chodników na właścicieli domów i posesji, niestety zapomniał chyba że wiele domów i działek jest wciąż pustych, przy dużych opadach śniegu kończy się to spacerem w wąskiej koleinie po śladach innych pieszych
zeszłej zimy zaopatrzyłam się w ocieplane kalosze bo przy odwilży zawsze miałam przemoczone kozaki …
rzecz trzecia- szaleni rowerzyści na chodniku
nie wiem jak ze zjazdami/podjazdami do sklepów, jeszcze nie testowałam cieszę się że na spacery w okolicach miejsca zamieszkania mam wózek z pompowanymi, nieskrętnymi kołami, dobrze amortyzowany,w sam raz na te nasze polskie chodniki … i dziury…
Problem ze źle zaparkowanymi samochodami mam tylko u siebie pod piekarniczym. Niemniej jednak jest to sprawa jak najbardziej nadająca się do zgłoszenia straży miejskiej, bo szlag człowieka trafia, gdy nie można wózkiem przejechać po chodniku. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy raz psioczyłam pod nosem na taki zaparkowany samochód. Weszłam do piekarniczego, a pani Beata zapytała, co ja taka zła. No więc mówię jej, że “jakiś kretyn zaparkował samochód niemalże przy samym wejściu. Samochodu ani ominąć, ani przeskoczyć. Co za beret z tego kierowcy”. Nagle Beata do gościa przede mną: “Słyszał? To powtórzy koledze”, a ludzie w śmiech Ale sytuacja powtarza się codziennie po kilkadziesiąt razy dziennie, więc przykładów można by mnożyć i mnożyć. Raz był taki sznur źle zaparakowanych samochodów, że szłam środkiem uliczki, a że to wąska osiedlówka, to stworzyłam sobą korek
Popieram auta;( kiedyś nawet dzwoniłam na straż, gdy codziennie sytuacją się powtarzała, efekt- pomogło było to głównie dlatego że mieszkam w stolicy a przejście ulica nie jest takie bezpieczne.
Kiedyś starsza pani zaparkowała to kazałam jej przestawić samochód była lekko oburzona, bo ona tylko na chwile, to pytam to ja mam z niemowlakiem czekać aż pani wróci? heh… szkoda gadać.
Kolejna sprawa, to co kiedyś mi nei przeszkadzało ale ostatnio zaczełam sie nad tym tematem głębiej zastanawiać, w parku często spuszczane psy ras grożnych, myśle tu o pitbulach albo amstafach - dla mnie te dwie rasy to to samo.
Boje się tych psów, ale ostatnio szedł młody chłopak i mówi ze on nie gryzie- ale w końcu wiekszosc psów które wcześniej zaatakowały człowieka nie były agresywne…
Tak jak pisze Marta-podjazdy. Mam tu niedaleko ciąg sklepów miedzy innymi pocztę, bankomat, spożywczy gdzie podjazd dla wózków jest zbyt szeroki a schodów ogrom. Sama nie dałabym razy wnieść wózka na szczęście zawsze znajdzie sie ktoś miły kto pomoże. Inna sprawa komunikacja miejsca… W moim mieście jej nie ma tzn jest ale tylko abutobusy nie ma mowy o pojazdach niskopdlogowych a co za tym idzie wszędzie muszę iść piechota. Mam prawo jazdy ale maz codziennie zabiera auto gdy jedzie do pracy. Najgorzej jak pogoda jest fatalna a my muSimy iść no na szczepiene. Osiedlowe ciasne sklepiki tez są dużym utrudnieniem dla mamy z wózkiem. I co mi jeszcze przeszkadza to to ze cieżko mi wjechać gdy da zamknięte drzwi nie lada jest to dla nas wyzwanie by jednocześnie wprowDzic wózek i trzymać drzwi. Niestety pod tym względem mało osób pomaga.
U nas największym utrudnieniem były stare dziurawe chodniki z wysokimi krawężnikami,ale w ostatnim czasie porobili ścieżki ,rowerowe ,poprzerabiali w większości te chodniki i nie ma tragedii.W ośrodkach zdrowia są nowe windy,w budynku gminy gdzie znajduje się oddział bankowy są podjazdy,przy sklepach spożywczych również wiec jak na wieś to jest całkiem przyzwoicie,tak że nie narzekam:)Jedynie w zimie nie nadążają odśnieżać dróg i chodników zawsze ich zima zaskakuje nawet w samym środku zimy mają problemy.
Mnie irytowały szczekające psy, jadę wózkiem w końcu udało mi się uspić smyka a tu nagle wyskakuje z nienacka ujadający pies i po spaniu, normalnie wrr. A że okolica domków jednorodzinnych to nie miałam zbyt dużego wyjścia.
mnie też psy denerwują szczekające bo jak córeczka była mała to raz na spacerku gdy zasnęła to wyskoczył na nas szczekający pies bardzo się wystraszyła nie mogłam jej uspokoić
Magda też znam te wredne psy, albo jadący motor… Ja dzis napotkalam na takie utrudnienie ze nie mogłam wejść do sklepu bo w drzwi się nie zmiescilam… Normalnie masakra jakaś. Do tego ekspedientka udała ze mnie nie widzi.
oo tak, hałaśliwi motocykliści! nie wiem dlaczego myślą że jak podkręcą gazu i zawyją w środku miasta to paniom z wrażenia opadną szczęki? za to nie wpadłoby im do łba że ktoś spaceruje z dzieckiem w wózku które w najlepszym wypadku się obudzi, ale może się panicznie wystaszyć tego hałasu?
podobnie kierowcy tirów- mają durny zwyczaj trąbić kiedy zauważą jakąkolwiek kobietę, niestety kilka razy zostałam potwornie wystraszona przez te ich idiotyczne trąbienie idąc/wracając z pracy… zanim zaszłam w ciążę po prostu mnie to irytowało jednak nagły ryk klaksonu za plecami kiedy jest się w ciąży to już nie przelewki…
Lipka ja mam taką chatę polską w pobliżu gdzie tak ustawiają te samootwierające się drzwi żeby czasem wózek się nie zmieścił ;))
my dziś byliśmy na spacerku w parku z placem zabaw dla dzieci przed wejściem jest tabliczka nie wprowadzać psów, jak zawsze wyciągałam córeczkę żeby podreptała sobie no i wlazła w wielką kupę, tak wyszło że nie miałam żadnej chusteczki przy sobie musiałam myć jej buciki w kałuży ale byłam zła córeczka siedziała w wózku a ja jej buty myłam w kałuży jaj zobaczę jak ktoś chodzi po parku z psem i nie sprząta po nim kupy to zadzwonię na straż miejską i chyba nikt mnie nie powstrzyma
Masz rację! Ja mam psa, ale zawsze czy ja czy mąż po nim sprzątamy. Nie wyobrażam sobie tego nie robić. Niejednokrotnie zwracałam uwagę innym właścicielom psów wręczając im przy tym woreczek z mojego dyspensera. Niektórzy nie powinni mieć zwierząt. Jak się ludzie decydują na psa to powinni przeanalizować wszystkie za i przeciw, a później mamy takich co się brzydzą posprzątać po swoim zwierzaku. Ale z drugiej strony narzekanie na szczekające psy to lekka przesada. Pies to pies, on szczeka i nie mamy na to wpływu. Ja zawsze uciszam moją suczkę jak się za bardzo rozszczeka, ale jak zaszczeka 2-3 razy to nie robię z tego powodu jakiejś tragedii.
ja chyba też zacznę narzekać na psy mimo że je uwielbiam, mój mężczyzna zwrócił ostatnio uwagę że pewna pani z bloku obok wyprowadza swojego psa pod nasz płot i ten załatwia się obok samej furtki, mimo że kilka metrów dalej rozpościera się wspaniała łąka i mały zagajnik to ta pani stoi pod naszym płotem i czeka aż pies się załatwi, w miejscu gdzie często parkujemy samochody lub po prostu obok samej bramy czy furtki… nie zauważyłam tego wcześniej ale teraz widzę co jest grane… nie wiem czy zwrócić jej uwagę? raz już musieliśmy zakopywać piaskem “minę” przy wejściu na podwórko żeby w to po zmroku nie wejśc…