Uciążliwe sąsiedztwo

Mam problem i nie wiem jak go rozwiązać. 

Zamiast sąsiada mam restauracje. Gdy goście są w środku to jest całkiem ok, ale problem zaczyna się gdy wychodzą na papierosa. Nawet gdy mam zamknięte okna to słychać przysłowiowych Ryśków po kilku(nastu) głębszych i co drugie słowo jest na K lub CH. Jak to po alko wszyscy są głośni bo chcą się przegadać.

Wcześniej była tam naleśnikarnia więc nie byli długo otwarci. Teraz Ci niby na Googlach że do 21, ale weekendami nawet do 2 w nocy się tak bawią. 

Dzwoniłam kilka razy, prosiłam o ciszę. Jak widać nie bardzo pomaga. 

Czytałam że nie ma czegoś takiego jak cisza nocna i restauracja może robić imprezy między domami. Tu w grę wchodzą np wesela, 18stki itp.

Powoli mam tego dość, a oni są tu dopiero od września. 

Macie pomysł jak to rozwiązać?  Czy da się prawnie cos z tym zrobić jeśli rozmowy i prośby nie pomagają? 

Mamina jestem właścicielem restauracji i masz rację jesli chodzi o taki lokal to cisza nocna jest do ominięcia przez knajpe ale kiedyś jak byli goście za głośno to dostaliśmy upomnienie teraz nie pamiętam dokładnie jak to się nazywało „ zakłócanie miru / spokoju domowego „ . Ewentualnie moza uderzyć do wlasciciela budynku  

Sprawdź może czy w twoim mieście jest darmowy radca prawny, u nas jest to organizowane jakoś przez urząd gminy lub starostwo ale nie wiem dokładnie który z dwóch, może on coś podpowie, w jakim kierunku można uderzyć. Ewentualnie może podpytaj też swojego dzielnicowego? 

w pierwszej kolejności poszłabym na rozmowę do właściciela lokalu, ale jeśli to nie pomaga, to jedno z wyżej wymienionych. 
 

współczuję i życzę dużo w tym cierpliwości 

 

Rozumiem Twoją frustrację, bo to bardzo trudna sytuacja, szczególnie gdy chodzi o komfort życia w domu. Jeśli rozmowy z właścicielami restauracji nie przynoszą efektów, istnieje kilka kroków, które możesz podjąć, aby spróbować rozwiązać ten problem:

1. Pomoc straży miejskiej lub policji

Jeśli hałas ma miejsce w nocy, możesz zadzwonić na straż miejską lub policję, zwłaszcza jeśli zakłóca to Twoje życie w godzinach nocnych. W sytuacjach, gdy głośne zachowanie nie jest odpowiednie dla danego obszaru (np. bliskość mieszkań), interwencja służb może okazać się skuteczna. Warto poprosić o pomiar hałasu – w przypadku przekroczenia dopuszczalnych norm, restauracja może otrzymać mandat.

 

2. Zgłoszenie do sanepidu

Jeśli hałas pochodzi z działalności restauracyjnej, a sama restauracja nie przestrzega przepisów dotyczących ochrony przed hałasem w godzinach nocnych, możesz zgłosić to do sanepidu. W niektórych przypadkach mogą sprawdzić, czy działalność lokalu nie narusza normy ochrony zdrowia i komfortu mieszkańców.

Właśnie nie wiem czy mnie ratuje takie dzwonienie na policję co weekend, bo umówmy się, wcale nie chce tego robić. Mam 30lat i nie chce być wrednym sąsiadem. Ale rozmowy z właścicielem knajpy nie bardzo cokolwiek wnoszą, to straszny burak. Hajs ma się zgadzać i imprezy beda. Mniej więcej tak mi to wytłumaczył. 

Myślałam że może znajdę właśnie prawnie jakiś haczyk na niego, którym się posłużę w rozmowie. 

Poprzedni właściciel od naleśnikarni był świetny, mieliśmy świetny kontakt, nigdy z niczym nie było problemu. A teraz naprawdę nie wiem co robić, bo co będzie gdy przyjdzie wiosna i lato i okna będzie trzeba otwierać? 

Wiele lat pracowałam w knajpach i naprawdę nie chce toczyć wojny i wzywać policji czy zgłaszać ich gdzieś, tym bardziej że facet wydaje się na tyle wielkim bucem że i tak będzie wiedział że to ja, a jednak jesteśmy sąsiadami.... 

Już o smrodzie z dymu papierosowego to nie wspomnę, bo akurat okna które wychodzą na stronę z restauracja to moja sypialnia która będzie niedługo pokojem drugiego syna ( narazie syn spi i tak w sypialni z nami) a dzieli nas dosłownie płot i rządek tuj i już są krzesła i stoły więc mało że słychać to jeszcze czuć.

Niestety zdarzają się i takie buce, z którymi trzeba się uporać. Rozumiem, że nie chcesz go zgłaszać i być może tworzyć większego konfliktu, bo takie sąsiedzkie sprzeczki też wpływają na komfort życia, ale jeśli próbowałaś rozmawiać po ludzku i nie ma żadnego kompromisu, to ciężko znaleźć inne rozwiązanie niż zgloszenie. 
możesz ewentualnie podpytac właśnie na jakie artykuły się powołać i wtedy spróbować porozmawiać z nim jeszcze raz? Może jak będzie wiedział, że tak łatwo sobie nie odpuścisz to trochę się opamięta. 

Myślę że może być trudno że zrobieniem czegokolwiek. Być może petycja cos mogłaby załagodzic. Tak jak mama Kinga pisze , wszystko można skrzętnie ominac. Warto próbować 

Może jeszcze spróbuj zapytać w gminie ? Jeśli mają koncesję na alkohol a zgłosisz że przez to żyć normalnie się nie da bo hałas i smród papierosów to może z urzędu dostaną jakieś upomnienie albo zagrożą utrata koncesji na alkohol ?

Mama Kinga dobrze myślisz z tym że uważam że ten buc nieźle posmarował komu trzeba gdyż ma koncesje pełna na alkohol a dwa domy dalej jest przedszkole : ) według znanych mi kruczków to zbyt blisko jest budynek oswiatowy i nie powinien mieć nawet piwa

Mamina to masz podstawę żeby inspekcja pracy się tym zainteresowała , tylko wiadomo jak to jest z takimi cwaniakami , żeby się do Ciebie nie czepiał że to Ty . Odczekaj jeszcze chwilę i dopiero zglos bo to prawda ze nie można mieć pełnej koncesji jak jest szkoła przedszkole czy nawet kościół 

Ja da się w łape komu trzeba to można wszystko. Niestety mając blisko lokal czy mieszkając na starówce to nie jest łatwe mieć w sąsiedztwie restaurację czy bar. Sama tak kiedyś mieszkałam zanim miałam dzieci i mnie to denerwowało a teraz chyba bym nie wytrzymała, zwłaszcza że nie nawidzę zapachu papierosów.  

Sprawdź, czy restauracja ma odpowiednie pozwolenia na prowadzenie działalności w takich godzinach i złóż skargę do urzędu miasta w związku z uciążliwością lokalu. Możesz również zgłosić sprawę do spółdzielni, jeśli lokal podlega ich nadzorowi. Dokumentuj godziny hałasu, interwencje i dotychczasowe rozmowy, ponieważ mogą okazać się przydatne przy dalszych działaniach.

Lokal nie należy do żadnej spółdzielni tak samo jak my, bo to nie osiedle a domy jednorodzinne. Mają pozwolenie na działalność na pewno. Jedyne co mnie teraz ratuje to ta koncesja bo jakby im zabrali to skończą się huczne imprezy. Tylko obawiam się że ja jestem za krótka na te jego układy 

Kurcze no są tutaj dwie strony medalu z jednej strony doskonale cię rozumiem że ci to przeszkadza i chciałabyś coś z tym zrobić jedyne co to zabrać koncesję na alkohol i to załatwiło by sprawę ale z drugiej strony bez koncesji restaurator już nie będzie miał tyle pieniędzy więc pozbawiasz go w jakiś sposób środków do życia bo jednak nie oszukujmy się alkohol robi wielką robotę w takim lokalu. Więc sprawa strasznie trudna. Jedyne co możesz zrobić to dzwonić na policję że jest za głośno może w końcu po miesiącu sami się kapną że jednak trzeba tych klientów upominać o ciszę 

Właśnie nigdy nie chciałam być upierdliwym czy zrzędliwym sąsiadem, ale skoro jego nic nie obchodzi i ma gdzieś życie sąsiadów To chyba nie mam wyjścia.

Najpierw spróbuję jeszcze raz z nim porozmawiać jeżeli to nie pomoże No to będę wzywać tą policję i zgłoszę jego koncesję typu C gdy dwa domy dalej jest przedszkole i jest to niezgodne z prawem.

Pragnę zaznaczyć że to on tutaj przyszedł gdy My już byliśmy i po prostu pewne rzeczy wypada zrobić a pewnych rzeczy nie wypada robić jeśli chce się żyć w dobrych stosunkach

Tak jak Mama Kinga napisała, nie ma czegoś takiego jak cisza nocna, ale można się powoływać na zakłócanie miru domowego, tylko że poza upomnieniem czy jakimś mandatem policja nic więcej nie zrobi a jak tylko odjadą, to hałas znów się pojawi. Rozumiem doskonale, bo miałam kiedyś ogródek piwny po drugiej stronie ulicy. Wcale nie tak blisko a latem się niosło, na szczęście mi to nie przeszkadzało, bo hałas było słychać tylko w kuchni. Już prędzej ta bliskość przedszkola mogłaby jakoś zahamować tego typu działalność. Faktycznie warto uderzyć do urzędu miasta, itd. może zgadać się z sąsiadami, żeby też poskładali skargi, bo jak wpłynie ich więcej to może też to coś da. A jeśli nic nie pomoże i dalej będzie tak źle się działo, to można nawet spróbować iść do lokalnej gazety, chociaż wtedy to już naprawdę może się rozkręcić aferka.

Niestety mieszkam w Warszawie. I właśnie wyczytałam że jednak może mieć koncesje. Paranoja. 

Rada Miasta slotecznego  Warszawy nie wskazała w swojej uchwale żłobków i przedszkoli jako "obiekty chronione", to znaczy, że na terenie Warszawy nie obowiązuje kryterium odległości punktów sprzedaży napojów alkoholowych od tych placówek. Natomiast szkoła, zgodnie z zapisem uchwały, nie może znajdować się w odległości mniejszej niż 50 m od sklepu, w którym sprzedawane są napoje alkoholowe.

Ciężka sprawa bo jeśli mają wszystkie potrzebne pozwolenia to za wiele nie można zrobić. Jedyne rozwiązanie to sprawdzenie tych pozwoleń i wizyta w Urzędzie Miasta bo tak naprawdę to tylko tam mogą Ci pomóc. 

Lea&Leo ma rację możesz też nagłośnić sprawę w mediach jeśli Urząd nic nie pomoże. Wbrew pozorom media mają mocny wpływ. U nas Wspólnota nie mogła załatwić przez dłuższy czas z Miejskim Zarządem Dróg a po emisji w telewizji lokalnej sprawa się rozwiązała.

Trzymam kciuki bo rozumiem że jest to bardzo uciążliwe.

Ojej ciężka sprawa 

Można też jakiegoś robaczka karaluszka podrzucić hahahaha nie no ale tak serio to ciężka sprawa skoro może mieć koncesję to nie za wiele da się zrobić. Dzwonić na policję aż im się znudzi, zazwyczaj pewnie przychodzą tak ci sami klienci więc będą wiedzieć że trzeba być cicho bo zaraz policja przyjedzie