I tak jeśli mamy mają pracę jeszcze przed zajściem w ciąże to są w lepszej w sytuacji finansowej i mogą zawsze coś odłożyć, a jak ktoś nie pracuje bo nie udało mu się znaleźć pracy to kiepsko. Bo później jeszcze gorzej jest znaleźć robotę jak pracodawca słyszy że ma się małe dziecko i jest to jego pierwsza praca.
Monika.P, albo jak zauważy, że mężatka, to pewnie będzie chciała mieć dzieci i też nie zatrudni, bo zaraz pójdzie na l4. Zresztą w mojej branży rzadko ma się umowy na czas nieokreślony, a u mojej siostry to norma. A mając na czas określony często jednak już się nie wraca do tej samej pracy. Albo bardzo rzadko. Na szczęście finansowo dajemy radę.
Teraz tylko w państwowych są umowy na czas nieokreślony chociaż nie wszędzie , a prywaciarz to wiadomo że nie da umowy. Albo na czarno albo zlecenie, sporadycznie czas określony na rok lub dwa.
Branża informatyczna często daje umowy na czas nieokreślony. Siostra w każdej pracy taką dostawała po okresie próbnym. Bo jest duża konkurencja na rynku pomiędzy firmami, często agresywne rekrutacje a umowa stała daje jednak pewną stabilizację, W jednej mojej pracy dostaliśmy umowy na czas nieokreślony, gdy jedna z kluczowych osób w bardzo dużym projekcie dała wywiedzenie (okres 2 tygodniowy) i nagle nie wiadomo jak i kiedy ma przekazać wszystkie informacje na temat tego projektu innym. Co nie zmienia faktu, że dziewczyna w ciąży umowy zmienionej nie miała. I do firmy już nie wróciła.
Jeśli są ludzie co naprawdę się znają na rzeczy a są to np. osoby informatyczne to wiadomo że jak jest konkurencja duża to i są dobre umowy i dobra kasa. Bo jak ktoś się zna na tym a nie tylko ma papierek to gdy trafi się lepsza propozycja pracy to wiadomo że firmę zmieni.
Powiem tak. Nie dałabym rady oddać półrocznego malucha pod opiekę opiekunki, a nawet babci. Pół roku to tak krótki czas, że wiem, że bym się nie przyzwyczaiła i psychicznie nie pogodziła z rozłąką z dzieckiem. Fajnie, że jest rok macierzyńskiego/rodzicielskiego, ale dla mnie to i tak trochę mało. Siedzę z dzieckiem prawie 2 lata i wydaje mi się to dobry czas, by nacieszyć się maleństwem i iść do pracy. Mój synek idzie do żłobka od września, a ja staram się o pracę. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy
Ja również nie wyobrażam sobie swojego półrocznego Synka zostawić z opiekunką. Uważam, że ja nie dałabym sobie rady, ciągle bym myślała o Maluchu i nie mogłabym się skupić na pracy.
Mój Synek jest jeszcze bardzo malutki ale nie wyobrażam sobie nawet powrotu do pracy po rocznym macierzyńskim. Mam nadzieję, że nie będę musiała wtedy wrócić do pracy bo będzie to dla mnie bardzo męczące, ciężkie i będę bardzo przeżywać rozstanie z moim Malcem.
A ja będąc jeszcze w ciąży tak jak pisałam miałam właśnie taki plan wrócić po pół roku. Moja szefowa była oczywiście zachwycona i tylko podawała ciągle przykłady koleżanek, które tak właśnie robiły. Natomiast mój szef, z góry założył, że na pewno nie wrócę, a co więcej na wychowawczy też pójdę i zatrudnili dziewczynę na zastępstwo na 3 lata. Po porodzie? Jakbym mogła to w ogóle mogłabym zostać w domu i zająć się dziećmi. Chociaż praca była dla mnie wcześniej bardzo ważna. Niestety finansowo nie stać nas na jedną pensję. I prędzej czy później będę musiała wrócić…
Mój synek niedawno skończył 8 miesięcy,nie zostawiam go z nikim prócz taty. Uważam, że jest za mały na jakieś eksperymenty. Pierwszy rok życia to czas kiedy dziecko powinno być z rodzicami, nie nianią, babcią czy ciotką.
Też uważam że dziecko powinno być z rodzicami do roku czasu.
Starszy synek gdy mial 2 miesiace zostawal z moja mama lub tesciowa a ja w tym czasie konczylam studia. Na poczatku balam sie go zostawiac i bylo mi ciezko ale babcie super sobie poradzily.
Może to będzie śmieszne ale ja jak Synek miał tydzień musiałam pojechać do szpitala ściągnąć szwy. Mój mąż chciał jechać ze mną, żebym nie musiała prowadzić samochodu. Termin miałam na godzinę 9 więc nie chciałam ciągać Malucha ze sobą. Do Synka miała przyjść teściowa i zostać z butelką ściągniętego mleka i Małym przez godzinkę. I wiecie co?? Było mi tak przykro, że Synek będzie musiał zostać z teściową a rodzice pojadą na tą niecałą godzinkę (nie było mnie maksymalnie 40 minut) że się popłakałam i prosiłam męża, żeby został z Małym a ja sobie dam radę. Skończyło się właśnie tak, że Synek został z mężem a ja szybko pojechałam do szpitala. Dlatego ja nie wyobrażam sobie, żebym miała po pół roku wrócić do pracy. Uważam, że przez minimum rok moje miejsce jest przy moim Synku a później będziemy się zastanawiać co dalej.
Ja w momencie zajścia w ciążę, nie byłam pewna czy wrócę do pracy…gdyż akurat firma byłą w trakcie restrukturyzacji. Gdy córka się urodziła przed czasem…też nie zastanawiałam się nad powrotem, lecz gdy w ciągu roku wszystko zmierzało w dobrą stronę zaczęłam myśleć o powrocie. Była to dla mnie duża odskocznia, kontakt z ludźmi…praca była dla mnie “odpoczynkiem”. życie mi się maksymalnie przewartościowało, nie była ona priorytetem lecz stała się nim rodzina. Gdy wracałam do domu byłam naładowana pozytywną energią dla córki i czasu który z nią miałam spędzić…kilku godzin. W związku z powrotem o opiekę nie musiałam się martwić, gdyż tata zajmował się córką 3x w tygodniu, a w pozostałe dni dwie babcie na zmianę.
Po pewnym czasie min rok:) zdrowo jest wrócić do pracy. Dla własnego samopoczucia psychicznego.
adamos, prawda, choćby miało się wrócić na chwilkę. Ja tymi niespełna dwoma miesiącami pracy się trochę zregenerowałam. Później z domku troszkę zleceń miałam. A teraz już na spokojniej przygotowuję się na malutką
Moja mała niedawno skończyła rok, ale zdecydowałam się nie wracać jeszcze do pracy. Powód jest dla mnie prosty: nie chcę zostawiać małej z obcą osobą (miałam przykre doświadczenia z nianią przy starszej córce), do żłobka też nie chcę Jej oddać, a nawet gdybym chciała to jest problem z wolnymi miejscami. Nie będzie nam łatwo pod względem finansowym, ale jakoś musimy dać radę. Córka jest bardzo wymagającym dzieckiem, przez ten rok włożyłam wiele pracy i wysiłku w Jej wychowanie i szkoda by mi było, aby ktoś zaprzepaścił moje starania. Nie znam takiej osoby, co do której miałabym pewność, że dobrze zajmie się małą, nikt ze znajomych nie również nie jest w stanie nikogo mi polecić. Dziadkowie odpadają, bo jedni pracują, a drudzy maja problemy ze zdrowiem.
Kocham swoją pracę, ale jak na razie nie czuję potrzeby powrotu, być może przez zmiany, które się tam dokonały podczas mojej nieobecności. U mnie powrót do pracy niekoniecznie oznaczałby pozytywne samopoczucie, wręcz przeciwnie, miałabym dodatkowy stres.
Czasami mam dość “siedzenia” w domu z małą, ale zawsze powtarzam sobie, że czas szybko płynie, a ja jeszcze kiedyś za tym zatęsknię. Rozumiem mamy, które chcą powrotu do pracy, ale współczuję tym, które muszą wrócić a chętnie zostałyby w domu z dzieckiem. Płatny macierzyński powinien być do 3 roku życia dziecka, a to które mamy by z niego korzystały, to już ich sprawa indywidualna. Każda mama, powinna mieć wybór kiedy wróci do pracy, a powodem nie powinna być sytuacja finansowa.
Ja nawet nie wiem czy zaufałabym niani. Naoglądałam się programu o nianiach:)I rzeczywiście warto mieć w domu kamery, tylko to kosztuje…
Agnieszko, to Twoja decyzja. I super, że masz taką możliwość. Dla nas mój ewentualny bezpłatny urlop wychowawczy zrujnowałby nasze finanse. Jedyne co mogę rozważać to drugie dziecko i zostanie dłużej w domu na zwolnieniu, co jakoś mnie dobija. Bo jedno będzie miało mamę dłużej, a drugie już nie. Chociaż kto wie, jak życie będzie wyglądało za parę lat.
Niani też bym nie zaufała, już wolałabym zdecydować się na żłobek.