To prawda
Wrocilam do codziennosci. Po 2 dniach juz przestalam myslec o rodzicach. Przede mna jeszcze czerwiec ale wtedy bedzie wiecej ludzi i jakos dam rade. Za to wtedy Filip bedzie z nami i nie wiem czy z nim rozmawiac, czy jakos go na to przygotowywac lub hamowac. Bo byc moze bedzie chciql do nich podbiec a oni z pewnoscia nie bedq chcieli…
Każda osoba może ma prawo miec swoje zdanie. Może i nie powinniśmy okłamywać swoje dzieci w danych sytuacjach, ale uważam że odpowiedz Twojego męża była bardzo ważna dla takiego maluszka. Wie, ze nie wolno po sobie krzyczeć i wie że nie wolno się tak traktować nawzajem. Choć nieodzywanie się do siebie i unikanie drugiej osoby też nie jest najlepsze. Uważam że dorośli ludzie rozmawiają. Mamy krótkie życie i szkoda go na kłótnie, gorzej jak ktoś tego nie rozumie.
Nie wiem na ile jestes na biezaco bo moja historia jest dluga i smutna. Pokonalam depresje. Odbylam terapie. Moi rodzice to alkoholicy. Zrobilam wszystko co moglam zeby im pomoc. Nawet mowilam ze nie zobacza wnuka jak nie pojdq sie leczyc. Niestety, nie dzialalo. Moi rodzice przychodzili do nas pijani.
Finalnie doroslam do tego zeby zakonczyc kontakt, gdyz bardzo duzo mnie to kosztowalo. Mam przez nich nerwicę. Gdy wiedzialam ze ma dojsc do spotkania to bywalo ze wymiotowalam z nerwow, mialam biegunke, dostawalam trzesiawki.
Rok temu podjelam decyzje i przy niej trwam. I to byla najlepsza decyzja w zyciu. Bo tu nie chodzi o jedna klotnie. Chodzi o to jaka traume mi wyrzadzili za dzieciaka, bo za duzo widziałam i za duzo slyszalam. I tak naprawde to ze jakos sobie z tym poradzilam to zasluga mojego meza
Ja bym powiedziała dziecku jak faktycznie wygląda sytuacja, z tym że oczywiście w takim zakresie w jaki dziecko jest w stanie przyjąć i zaakceptować. Czyli coś w stylu jak powiedział Twój mąż, że powiedzieliście sobie coś niemiłego itp.